Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2019, 18:03   #3
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Impreza była - to Lucja z pewnością jeszcze pamiętała... przynajmniej jej początek. Nie pamiętała jednak jej przebiegu i tego jak wróciła do domu... Godzina była teraz wczesno-poranna, jak na niedzielę; a ona była dobrze wyspana, więc musiała wrócić przed świtem. Ale tego kolesia który spał obok niej wcale nie kojarzyła... Kto to do diabła był?! Twierdził, że uprawiali sex?!
Lucja skontrolowała szybko swoje ubranie.


Za dużo na sobie nie miała - bielizna z wczorajszej imprezy. Co gorsza niekompletna, gdyż Lucja miała gołe piersi, o czym w przykry sposób przekonała się już wcześniej, gdy koleś się do niej dobierał... Nie było jednak co płakać nad rozlanym mlekiem - najważniejsze, że majtki nadal miała na sobie, czyli do żadnego współżycia nie doszło... Tylko dlaczego ona nic nie pamiętała? I co u licha było w tej butelce? Jakiś narkotyk? Rohypnol, jak w Kac Vegas?

Gdy koleś zapukał ponownie, Lucja musiała przerwać tę burzę mózgu. Teraz potrzebna jej była jakaś dobra i znajdująca się pod ręką kryjówka. Na szczęście szybko taką dostrzegła.
- Nie pamiętasz nawet jak mam na imię, co?! - zagadała przez nadal zamknięte drzwi, kucając i pakując zakorkowaną ponownie butelkę do jednego ze swoich kozaków.
- To służbowa komórka… Oddaj - powiedział facet.
Lucja wiedziała, że nie wypadało odmawiać - w końcu człowiek może mieć potem kłopoty. Ale nie miała zamiaru otwierać obcemu, będąc topless. Już i tak udało mu się zobaczyć i... znacznie więcej niż powinno. Wzięła więc z wieszaka pierwszą lepszą letnią kurtkę i narzuciła na plecy, a co ważniejsze także na piersi.
Zanim mu otworzyła, rzuciła jeszcze okiem przez wizjer, ale facet wydawał się niczego nie kombinować - nie miał w ręku noża ani nic z tych rzeczy, więc przekręciła zamek.
- Ale bądź tak miły i przedstaw się - powiedziała spokojnie, otwierając drzwi bardziej na oścież.
Stał tam. Lucja wreszcie miała możliwość przyjrzeć się swojemu nowemu przyjacielowi. Miał na sobie eleganckie - w pewnych kręgach - spodnie z cienkiego poliestru, model joggersy. Do tego podkoszulek typu bokserskiego, odsłaniający owłosiony tors i wytatuowany na ramieniu napis I luv yo babe. Miał jasne, nie myte od paru dni włosy i kilkudniowy zarost. Lucja oszacowała go na jakieś 30 lat.
- Krystian - powiedział szarmancko cmokają powietrze nad dłonią dziewczyny. - Krystian Krachniuk - doprecyzował.
- Powiedziałabym “miło mi”, ale... - Lucja zawiesiła głos ze średnio zadowoloną i niewyraźną miną.
- Pamiętasz gdzie zostawiłeś telefon? - zmieniła temat na bardziej konkretny.
- No, chyba mi wypadł, jak dochodziliśmy do konkretów - zarechotał, zaglądając pod stół. -Jest! - wyciągnął używany aparat Honor, z mocno popękaną szybką. Zrobił krok w stronę dziewczyny - Skoro znów mnie zaprosiłaś.. to może szybki numerek na pożegnanie? Hmm? - zaproponował.
Lucja przewróciła oczami.
- Nie! - odparła zdecydowanie. - I nie zaprosiłam cię tu, tylko pozwoliłam abyś zabrał swój telefon - uściśliła od razu z irytacją w głosie, nie mając zamiaru zwabić się w żadne pułapki.
- Jeśli nie zgubiłeś tu jeszcze żadnych... kluczy, dowodów, czy narkotyków, to możesz już iść - rzuciła, kiwnąwszy głową w stronę drzwi wyjściowych.
- Wieczorem zapraszałaś - przypomniał jej. - A w nocy ci sie podobało, la… Majeczko - był wyraźnie zadowolony z siebie, nie wiadomo czy dlatego, że przypomniał sobie jej imię, czy z powodu swoich nocnych osiągnięć. Lucja nie miała zamiaru niczego korygować czy udowadniać. Tak było lepiej, a do tego nie była w nastroju.
- To może choć mi obciągniesz na do widzenia? - zapytał jeszcze, taksując jej sylwetkę wzrokiem.
- Ty świnio! - wyrwało jej się. - Przestań się tak gapić! - rzuciła, stając szybko za stolikiem. Lucja była jednak dość wysoka i stolik nie zasłonił jej na tyle na ile by sobie życzyła. Pochyliła się więc, niby się o niego opierając, tak aby blat zasłonił wszystko czego nie zakrywała kurtka.
- Masz telefon?! To wyjdź mi stąd! Wynocha! Do siebie! Tam są drzwi! - rzucała jedno hasło za drugim, wszystko głośno i stanowczo, wskazując mu drzwi wyjściowe.
- No spokojnie, Majeczko, spokojnie. Rozumiem, jak mnie nie chcą, przecież nie jestem nachalny. Tylko zapytałem grzecznie. Już spadam - poszedł w stronę drzwi , na wyjściu zatrzymał się jeszcze na moment i dodał: - W razie czego zadzwonię, mam numer - pomachał do niej telefonem i wyszedł.

Lucja szybko doskoczyła do drzwi i zamknęła je na trzy spusty. Co za wstrętny i nachalny koleś! Owszem, przy jej niekompletnym stroju nic dziwnego, że był napalony. Ale pewne zasady dobrego wychowania obowiązują, a on ich nie okazał. Do tego wmawiał jej jeszcze, że coś między nimi było. Pewnie aby uzasadnić swoje poczynania i dostać od niej jeszcze więcej... W sumie było to zrozumiałe poczynanie dla faceta, który nic nie pamięta i budzi się obok takiej laski jak ona. Wielu postąpiłoby podobnie - choć oczywiście nie tak nachalnie.
Na szczęście żadnego seksu nie było - o czym świadczyła obecność majtek. To był niezbity dowód i tego Lucja będzie się trzymać!
Ale gdzie reszta jej ubrania? Gdzie biustonosz? Zdjęła go przy nim?! I co u licha było w tej butelce?

Nie popadając w panikę, Lucja przystąpiła do działania. Zdjęła kurtkę, bo zrobiło jej się gorąco i wyjęła tę butelkę z buta. Niestety flaszka nie miała żadnej etykiety, którą można było przeczytać, więc jej zawartość pozostawała tajemnicą. Cóż, dzisiaj niedziela, ale jutro może wybrać się po pracy do apteki. O ile jutro nadal nic nie będzie wiedziała.
Jej torebka była na szafce, dowód i kartę kredytową miała, zaś klucze były w zamku - oczywiście od wewnętrznej strony. Brakowało jednak aparatu fotograficznego, oraz sukienki, butów i stanika. Lucja wiedziała, że gdziekolwiek się owe odzienia znajdowały, powinny być raczej na wierzchu. Rozejrzała się po przedpokoju, ale nic nie znalazła. Poszła do kuchni i przy okazji jej przeszukiwania, wstawiła wodę na herbatę. Zadawało się, że nic nie znajdzie i gdyby nie herbata tak by właśnie było. To ten dodatkowy czas, spokojnie spędzony w kuchni, okazał się wręcz zbawienny. Lucja znalazła swój zagubiony biustonosz - był zaczepiony do żyrandola. Aby go odzyskać, kobieta musiała wejść na stolik. Nie było łatwo go odczepić - nie został tam wrzucony, tylko przywiązany. A to oznaczało, że któreś z nich musiało stanąć wczoraj na tym stoliku. Wedle tego Krystiana to tutaj coś niby mieli robić... To by się pokrywało, ale z pewnością nie robili za wiele. Z pewnością!
Odzyskawszy pierwszą część garderoby, Lucja sprawdziła inne pomieszczenia. Niestety znalazła tylko buty - gdy weszła do łazienki, zobaczyła je w wannie... nieco ubrudzone zaschniętym już błotem. Szkoda, że nie zajęła się nimi od razu. Pewnie wczoraj nie miała do tego głowy. Na szczęście błoto łatwo zeszło i buty nie były uszkodzone.
Brakowało jednak sukienki, a musiała ją zdjąć zanim zdjęła stanik. Ale przecież nie wracała do domu w bieliźnie! Niestety nic nie pamiętała.

Jedyną osobą, która mogła rzucić nieco światła na wydarzenia z imprezy, była Majka. Nie tracąc już więcej czasu na szukaniu wiatru w polu, Lucja usiadła do komputera. Nie miała żadnych nowych wiadomości, więc popijając spokojnie herbatkę, napisała maila do Majki.
Cześć. Jak tam po imprezie? Zadowolona? Masz kaca? Mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś : )
Ja mam Kac-Vegas. Film mi się urwał i od pewnego momentu nic nie pamiętam... nie jestem nawet pewna od którego.
Poratuj proszę. Zgubiłam swój aparat fotograficzny. I co to za koleś: Krystian

Lucja przerwała pisanie i upiła nieco herbaty, starając się przypomnieć sobie nazwisko kolesia. Brzmiało podobnie do Krahulik, ale koleś znaaacznie różnił się od tego sławnego artysty... Przypomniała sobie i wróciła do pisania.
Krystian Krahniuk? I dlaczego u licha spał w moim w łóżku?!
Inna sprawa, że zapodziałam gdzieś też moją kieckę... Ale jak bez niej wróciłam do domu? Aha i mam tajemniczą butelkę z jakimś "leśnym napojem".
Daj proszę znać co wiesz.
Wydawało się, że będzie spokojne i kameralne przyjęcie, a wyszła z tego naprawdę dzika impreza : D Gratuluję! ; )
I raz jeszcze Wszystkiego Najlepszego : )
Lucja oparła się o krzesło i raz jeszcze przeczytała całego maila. W pewnym momencie skrzywiła się niezadowolona i zamieniła "I dlaczego u licha spał w moim łóżku?!" na "I dlaczego u licha nocował w moim mieszkaniu?!". Nowe zdanie brzmiało znacznie lepiej.
Wysłała maila, z nadzieją, że koleżanka udzieli jej kilku odpowiedzi.

Była niedziela - dzień błogiego lenistwa, czyli prac domowych, które z braku czasu odkładało się na koniec tygodnia.
Lucja otworzyła okna, aby się wietrzyło. Wstawiła też pranie, w tym oczywiście prześcieradło i powleczenia na pościel, które choć zdawały się być czyste, jak Lucji było wiadomo miały styczność z obcym facetem. Do pralki wrzuciła też bieliznę z wczoraj - oczywiście w specjalnej siateczce na delikatne rzeczy. Zamiotła i umyła podłogę, a potem zmyła kilka naczyń. Następnie wstawiła obiad i poszła do łazienki wziąć długi prysznic. Podczas mycia się, jej myśli błądziły, ale nie była w stanie sobie niczego przypomnieć. Starała się natomiast zapomnieć to co wygadywał ten Krystian, który tak strasznie uprzedmiatawiał kobiety, a z którym z całą pewnością niczego wczoraj nie uprawiała.
Gdy ubrana w szlafrok wróciła do kuchni, oba ziemniaki były już ugotowane, a kotlety podgrzane. Wystarczyło przerzucić mięso na drugą stronę, aby się równo podgrzało - oczywiście drewnianą łyżką aby nie porysować patelni. Wzięła talerz i wyjęła z lodówki surówkę z białej kapusty - bardzo dobra, kupiona w piątek w delikatesach.
Włączyła telewizję, aby obejrzeć coś do obiadu. Tyle kanałów a nic do oglądania. O! "According to Jim", to jest zabawne...
Po obiedzie, Lucja pozmywała naczynia - oprócz patelni, na której było sporo tłuszczu i który spokojnie można będzie do czegoś zużyć.
Sprawdziła skrzynkę mailową, ale Majka jeszcze nie odpisała. Sprawdziła więc jej stronę, ale nie było tam nic nowego. Pewnie odsypia, albo organizuje sprzątanie - na pewno ma na głowie ważniejsze sprawy niż odpisywanie na maile. Wyłączyła komputer i telewizję.
Rozwiesiła pranie. Było już zbyt późno, aby wieszać je na balkonie, więc musiała się ograniczyć do "sznurków" nad wanną. Tak też wyschnie.
Za pamięci schowała tajemniczą butelkę do torebki. Jutro po pracy pójdzie do apteki i może się czegoś dowie. O ile Majka jej nie odpisze.
Zamknęła wszystkie okna, aby owady jej nie powlatywały. Ustawiła budzenie w telefonie na jutro rano i z książką oraz kubkiem nowej herbaty, poszła do łóżka. Detektyw Monk był dobry zarówno na ekranie jak i w książce, a ponieważ znało się serial, łatwiej było sobie wyobrazić bohaterów i wszystkie sceny.
Potem wstała jeszcze tylko do łazienki. Umyła twarz i zęby, a następnie poszła spać.
 

Ostatnio edytowane przez Mekow : 24-02-2019 o 18:07.
Mekow jest offline