Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2019, 18:47   #4
Oriddamri
 
Oriddamri's Avatar
 
Reputacja: 1 Oriddamri jest godny podziwuOriddamri jest godny podziwuOriddamri jest godny podziwuOriddamri jest godny podziwuOriddamri jest godny podziwuOriddamri jest godny podziwuOriddamri jest godny podziwuOriddamri jest godny podziwuOriddamri jest godny podziwuOriddamri jest godny podziwuOriddamri jest godny podziwu
Mieszkanie Barbary Wysockiej | 5.08 (niedziela), godz. 5:45


Pospiesznie zamknął za sobą drzwi od łazienki. Ręce drżały mu, gdy wyciągał ze spodni telefon. Z kieszeni coś wypadło, ale uznał to za śmieć – podniesie go za chwilę. Spojrzał na wyświetlacz – była godzina 5:45 w niedzielę, nie miał nieodebranych połączeń ani wiadomości. Raczej normalne biorąc pod uwagę fakt, że nie utrzymywał z nikim zażyłych kontaktów. Odłożył telefon i oparł się o umywalkę wpatrując się w lustro. Odkręcił kran i przemył twarz lodowatą wodą. Orzeźwiający chłód sprawił, że powoli dochodził do siebie po szoku, jakiego doznał, ale jednocześnie każda sekunda rodziła jeszcze więcej pytań. Kompletnie nie pamiętał jak się tu znalazł, co tu robił, co działo się wcześniej.

Kochanie, śniadanie! — dobiegł do niego głos zza drzwi łazienki.

Uczucie niepokoju, które towarzyszyło mu od kilku minut, osiągnęło teraz punkt kulminacyjny. Wiedział, że musi zaraz tam wrócić, a nadal nie potrafił umiejscowić się w całej tej sytuacji. To wszystko zupełnie do niego nie pasowało. Alkohol spożywał sporadycznie i w małych ilościach, narkotyków w ogóle. Zresztą nie czuł się jakby to którekolwiek z nich miało być powodem tej dziwnej amnezji. OK… to co w takim razie tu robił? Baśkę znał już od jakiegoś czasu, wprowadziła się tutaj w podobnym czasie jak on, czasem widywali się w knajpce vege. Była otwarta, często do niego zagadywała. Generalnie była niezła i wiedział od dawna, że próbuje zwrócić na siebie jego uwagę. Gdyby nie Majka to może nawet dałby jej szansę. No właśnie – Majka! Przecież wczoraj miał być u niej na urodzinach, a teraz ostatnie, co pamięta, to jak budzi się w sobotę rano, po niezbyt dobrze przespanej nocy, zestresowany imprezą i tym co planował. Później już wszystko całkowicie się rozmywa.

Dobra, weź się w garść… — wyszeptał do siebie, ponownie wpatrując się w lustro.

Wszystko w porządku? — niemal podskoczył, na dźwięk pukania w drzwi i głos Baśki.

Ta-ak — wyjąkał niepewnym głosem — Czy… — wziął oddech i skupił się, aby jego głos brzmiał pewniej — Czy nie widziałaś gdzieś moich soczewek?

Miałeś soczewki? — wyraźnie się zdziwiła — Ściągałeś i wyciągałeś różne rzeczy, ale ich nie… Chodź, jemy.

Gdy już skompletował swoją garderobę i ubrał się, podniósł też z podłogi mały woreczek wypełniony prawdopodobnie jakimś proszkiem. Nie mając na razie pomysłu co to i co z tym zrobić, wsunął go z powrotem do kieszeni. Wrócił do Basi, po drodze cały czas rozglądając się z nadzieją znalezienia swojej zguby. Przy okazji miał wreszcie możliwość przyjrzenia się jej schludnie urządzonemu mieszkaniu, chociaż brak soczewek znacznie mu to utrudniał. Wystrój był typowo kobiecy – jasne meble, pastelowe kolory, liczne poduszki, na ścianach kilka obrazów, do tego sporo kwiatów.

Usiadł przy stoliku...

Jesteś pewna, że ich nie widziałaś? To małe, brązowe pudełeczko z literami „L” i „P”. Może pamiętasz, czy nie wyjmowałem go gdzieś wcześniej, zanim tu przyszliśmy? — starał się nie dać po sobie poznać, że kompletnie nie pamięta ostatniej nocy.

Obeszla stół i usiadła mu na kolanach.

Koootek... — przeciągnęła zmysłowo — Jesteś pewien, że chcesz gadać o jakiś soczewkach?
To byłyby kolejne które zgubiłem w ostatnim czasie — skłamał — Poza tym… mógłbym Ci się lepiej przyjrzeć — uśmiechnął się lekko, starając się brzmieć uwodzicielsko, chociaż w rzeczywistości zupełnie co innego zaprzątało jego głowę
Jeszcze lepiej? — dłoń dziewczyny wsunęła mu się pod koszulkę. Nachyliła się i poczuł jej oddech na uchu — Przecież już mnie dokładnie oglądałeś, wszędzie — wyszeptała — Z bardzo bliska. Może to powtórzymy?

Nie drążył dalej tematu, widząc, że ta rozmowa do niczego na razie nie doprowadzi. Zresztą w rozmawianiu nigdy nie był dobry, więc musiał rozegrać to po swojemu. Zamiast odpowiadać odwzajemnił dotyk, przesuwając dłońmi po jej ciele. Przyciągnął ją bliżej do siebie. Ich ciała zetknęły się. Zaczął całować ją w szyję, jednocześnie zerkając i próbując niepostrzeżenie zlokalizować jej telefon. Gdyby go znalazł, mógłby wykorzystać jakąś chwilę jej nieobecności, sprawdzić ostatnie zdjęcia, wiadomości, może nawet historię GPSu. Jak na złość, telefonu nie było nigdzie w zasięgu wzroku. To co robił pozostało niezauważone, ale prawdopodobnie trwało zbyt długo, bo dziewczyna zdecydowała się przejąć inicjatywę i zaczęła zdejmować z niego koszulkę. Nachyliła się by całować jego tors. Jej dłonie błądziły bo jego ciele, schodząc coraz niżej, po czym usłyszał dźwięk rozsuwanego rozporka. W końcu zsunęła się z jego kolan, aby znaleźć się bliżej jego męskości. Westchnął z podniecenia, gdy poczuł przyjemne ciepło i wilgoć jej ust...

Na jakiś czas odgonił dręczące go myśli, czerpiąc przyjemność z aktualnej chwili...



Mieszkanie Bartosza Pawłowskiego | 5.08 (niedziela), godz. 10:50


Jedną z pierwszych rzeczy po powrocie do jego mieszkania było założenie okularów. Czasami używał ich, gdy po wielu godzinach noszenie soczewek stawało się zbyt uciążliwe dla jego oczu. W końcu otaczający go świat znów był ostry. Chociaż nie lubił zmieniać swoich planów, dzisiejsze bieganie postanowił sobie już odpuścić. Było już znacznie później, niż zwykł trenować, a poza tym, musiał spróbować dowiedzieć się czegoś o minionej sobocie. Wszystkie wątpliwości i pytania, o których dzięki Basi zapomniał na kilka godzin, teraz powróciły ze zdwojoną siłą.

Zaczął od przejrzenia swoich kieszeni. Znalazł dwa paragony z wczorajszą datą – jeden z kwiaciarni, wystawiony o 11:03, drugi z 11:23 z drogerii: zestaw do pakowania oraz Durex Intense – prezerwatywy + żel. Kompletnie nie pamiętał tych zakupów, ale był to przynajmniej jakichś krok naprzód. Pozostał jeszcze tajemniczy woreczek. Teraz mógł przyjrzeć mu się znacznie lepiej. Jego zawartość stanowił dziwny, brązowawy proszek. Przez głowę błyskawicznie przebiegło mu to, o czym myślał tydzień temu. Ale przecież to nie mogło być jego! Zresztą, jeśli już, to on byłby tu ofiarą. Czy zatem to Baśka? Poczuł jak jego dłonie pokrywa gęsia skórka, a po plecach przechodzi mu dreszcz. Po chwili uspokoił się – nie było to logiczne. Skoro czymś by go odurzyła, to w jaki sposób znalazłoby się to w jego kieszeni? Liczba pytań jednak rosła z każdą chwilą. Otworzył delikatnie woreczek i powąchał zawartość. Las – to pierwsze skojrzanie, chociaż nie wiedział dlaczego, ponieważ tego co czuł nie mógł jednoznacznie przyporządkować do żadnego znanego mu zapachu. Wsunął palec, aby spróbować proszku. Wrodzona ostrożność kazała mu się jednak zatrzymać i zrezygnować. Na razie zajmie się tym, na czym zna się lepiej. Podszedł do ściany z cegieł, gdzie znajdowała się niewielka skrytka, o której wiedział tylko on. Włożył tam paragony, woreczek z proszkiem, wyjmując zamiast tego dysk twardy 2,5".

Wrócił do komputera i podłączył urządzenie. Wpisał 20-znakowe hasło, aby dostać się do zaszyfrowanej zawartości. Wychodząc od Basi rzucił okiem na stojący na szafce modem. Wiedza o modelu i dostawcy Internetu była wystarczająca, aby po chwili zlokalizować jej sieć WiFi. Nazwa była domyślna, typowa dla tego dostawcy, zatem hasło pewnie też było niezmieniane. Po kilkunastu minutach znał już algorytm i długość generowanych, domyślnych haseł tej firmy. Teraz wystarczyło napisać skrypt, który wygeneruje mu słownik potencjalnych haseł, uruchomić odpowiednie narzędzie i poczekać. Jeśli będzie miał trochę szczęścia, w ciągu kilku godzin będzie miał dostęp do jej sieci. Oczywiście pomyślał też o tym, aby wymyślić jakiś pretekst i po prostu pójść do niej, poprosić o możliwość skorzystania z Internetu, jednak wolał nie wzbudzać żadnych podejrzeń i nie spotykać się z nią już dzisiaj, dopóki nie dowie się czegoś więcej o całej tej dziwnej sytuacji.



Mieszkanie Bartosza Pawłowskiego | 5.08 (niedziela), godz. 16:13


Obudził go dźwięk dobiegający z jego komputera. Musiał uciąć sobie drzemkę, jednak na szczęście tym razem, pamiętał doskonale, co robił wcześniej. Dźwięk sygnalizował pomyślne dopasowanie hasła. Teraz czas na kolejny krok – sprawdzenie urządzeń podłączonych do sieci: laptop, drukarka, telewizor i... smartfon. Zainstalowany na nim Android być dawno nieaktualizowany, więc znalezienie odpowiedniej luki w systemie nie powinno być trudne. Po 19 dysponował już kopią plików z jej karty pamięci. Dostępu do wiadomości i historii GPS nie udało się na razie uzyskać, ale być może to na razie wystarczy. Przefiltrował pliki, aby pozostawić tylko zdjęcia z ostatnich dwóch dni. Selfie w knajpce wege, jedzenie, jedzenie, selfie przed lustrem w obcisłej sukience, selfie nago, znów knajpka wege. Wrócił do poprzedniego zdjęcia. Co prawda rano mógł się napatrzeć do woli, ale mimo to nie pogardził jeszcze jednym spojrzeniem na jej kobiece atrybuty. Przeskoczył o kilkanaście zdjęć do przodu. Te były już z sobotniego wieczoru – głównie selfie, najpierw tylko jej, później wspólne z nim, na kilku się całowali. Na kolejnym była Basia z Majką – Basia rozanielona i uśmiechnięta, Majka wyraźnie znudzona. Ostatnia z fotek przedstawiała jego z obiema dziewczynami.

Odłączył dysk, upewnił się, że zatarł wszystkie ślady i na komputerze nie pozostał żaden z plików. Dysk wrócił do skrytki, a Bartosz położył się na łóżku, próbując wszystko poukładać w jakąś logiczną całość. Bezskutecznie. W końcu zasnął pogrążony w swoich myślał i próbach wypełnienia luk w pamięci.
 

Ostatnio edytowane przez Oriddamri : 24-02-2019 o 19:31.
Oriddamri jest offline