Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2019, 18:50   #24
BloodyMarry
 
BloodyMarry's Avatar
 
Reputacja: 1 BloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputację
Aelin wpadła do zbrojowni chwilę po Zaku i Daerdanie. Od razu wzięła się za przeszukiwaniu broni w nadziei znalezienia trochę większego ostrza niż krótki miecz znaleziony w drowich jaskiniach. Ku swojemu rozczarowaniu, nie znalazła niczego takiego, jednak nie było czasu na wybrzydzanie. Chwyciła jedną z leżących tam tarcz, zwój liny i worek kołków. Spojrzała krzywo na jedną ze skórzanych zbroi, zastanawiając się przez chwilę czy jej nie wziąć, jednak bardzo szybko odrzuciła ten pomysł.
W momencie kiedy reszta ubierała zbroje i przeszukiwała zbrojownię rudowłosa elfka wyglądała czy nikt się nie zbliża. Jej elfie zmysły łowiły pełne niepewności i strachu powarkiwania Quaggothów dobiegających gdzieś z oddali.

Plan Cefrey spuszczenia się w dół po linach przypadł elfce do gustu. Kiedy wszyscy już zdecydowali co zabierają ze zbrojowni, elfka ustawiła się przy wyjściu ze stróżówki zaraz obok paladynki. W pewnym momencie wojowniczka dostrzegła mały przedmiot lecący w kierunku prowadzących ostrzał drowów. Kiedy spojrzała w kierunku z którego został rzucony ujrzała sylwetkę tabaxi stojącą przed przepaścią powstałą po podcięciu lin trzymających most machającą im z wrednym uśmieszkiem na twarzy. Pierwszą myślą elfki było “jak ona do cholery wylazła ze zbrojowni bez zauważenia przez któreś z nas?”, po chwili dotarło do niej, że kocica zdradziła ich i rzucając w drowy chciała ściągnąć ich uwagę na swoich byłych współwięźniów.
- Ty pieprzona suko… - wycedziła przez zęby z trudem opanowując się by nie pobiegnąć za łotrzycą, która posyłając im ostatni szyderczy uśmiech zniknęła w głebi głownego stalaktytu i nie roztrzaskać jej głowy o pierwszą lepszą skałę. Zdawała sobie jednak sprawę, że mają gorsze zmartwienia w tej chwili niż przejmowanie się Lyssą. Większym problemem było to, że jej wybryk mógł w każdej chwili sprowadzić im drowy na głowę, a nie dajcie bogowie nawet i Ilvarę.

 

Ostatnio edytowane przez BloodyMarry : 25-02-2019 o 20:45.
BloodyMarry jest offline