Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2019, 22:29   #25
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację


UCIECZKA CZĘŚĆ 1
Leshana i Daerdan


Daerdan odjął ręce od twarzy, którą instynktownie osłonił przed jęzorem zielonkawego, śmierdzącego siarką dymu, który spowił mostek. Przez jedną gęstą od strachu i napięcia chwilę wydawało mu się, że wszyscy na mostku zginą, uduszeni trującymi oparami. Za chwilę jednak dym opadł, a leśny tropiciel znów odetchnął lodowatym powietrzem jaskini.
Rozejrzał się wokół i ocenił trzeźwym okiem sytuację. Mimo gęstego obłoku dymu, jaki spowił przez chwilę mostek, wydawało mu się że wszyscy jakimś cudem wyszli z opresji bez szwanku.

Wszyscy... z wyjątkiem Leshany.

Elfka przez chwilę klęczała na ziemi. Czuła potworne pieczenie, które odbierało jej zmysły. Nie trzeć oczu… nie dotykać. Czuła jak po jej policzkach spływają łzy. Musiała się podnieść i iść dalej. Nie oddzielać się od grupy… nikt nie przetrwa sam w podmroku. Tylko czemu te cholerne powieki nie chcą się rozewrzeć? Próbowała się podnieść po omacku, jednak osłabione nogi uparcie trafiały na jakieś ruchome kamienie i wtedy poczuła jak ktoś pewnie chwyta ją za ramię i stawia do pionu. Otworzyła oczy, ale widziała tylko mgłę wywołaną łzami.
- Wszystko w porządku? - Głos Daerdana dotarł z bliska zdradzając, że to on jej pomógł.
- T..tak… chyba… nie widzę… - Elfka zachwiała się i oparła o ramię tropiciela. - Ork by to zeżarł…
- Będzie dobrze. - Poczuła jak objął ją w pasie ramieniem i ruszyli dalej. Pieczenie dłoni i twarzy było nie do wytrzymania… ale pomału odzyskiwała wzrok.
- Dziękuję. - Szepnęła po elficku, pozwalając by ich piękny język choć na chwilę rozbrzmiał w tym paskudnym miejscu.
- Nie ma za co. Jestem obok. - uspokajający, melodyjny dźwięk elfickiego języka w ustach Daerdana zabrzmiał w uszach Leshany jak najpiękniejsza muzyka.

Dała się doprowadzić do zbrojowni, na szczęście jednak gdy znaleźli się już w środku widziała na tyle by móc samodzielnie wybrać uzbrojenie. Miała już kuszę i jeden zatruty bełt… dobrała kołczan z większą ich ilością. Zdjęła ze ściany pochwę z mieczem i ułożyła je przed sobą nim założy zbroję. Chciała je mieć blisko. Wciąż słabym wzrokiem spoglądała w stronę drzwi starając się umocować skórzany pancerz na swoim obolałym ciele. Czuła jak zakrwawiona tunika przykleja się do zbroi. Gdy poruszała palcami czuła jak jej skóra pęka. Nie da rady…
Smukłe ręce Daerdana znów znalazły się tam, gdzie trzeba, wprawnie naciągając skórzane zapięcia, zakrywając posiekane batami ciało elfiej wojowniczki płatami wytrzymałej, wygarbowanej i zabarwionej na ciemny kolor skóry. Daerdan podał jej miękkie, utkane z pajęczego jedwabiu czarne rękawiczki, które wciągnęła na smukłe palce tuż przed tym, jak Daerdan zapiął na jej przedramionach ochraniacze ze sztywnej skóry jakichś podmrocznych stworzeń. Jej wracający do pełnej sprawności wzrok zarejestrował, że elfi łowca stoi już przed nią kompletnie odziany w dopasowany strój - skórzane spodnie i czarna jedwabna tunika uzupełniona takimiż rękawicami wystawały spod elementów skórzanej zbroi. Nad ramionami pancerza wystawały rękojeści dwóch krótkich drowich mieczy, a ręczna kusza zwisała przewieszona przez ramię. Pas obciążały dwa skórzane futerały wypełnione bełtami. Daerdan trzymał też w ręce zwój liny i worek wypełniony brzęczącymi kolczatkami.
- Gotowa? - spytał po elficku.
Leshana chciał się uśmiechnąć do elfa ale poczuła jak oparzona skóra twarzy protestuje. Zrezygnowana sięgnęła po przygotowane kołczan i miecz.
- Niezbyt przyjemny widok, co? - zamontowała przy pasie miecz i wskazała okrytą rękawiczką dłonią na swoją twarz. - Jeszcze raz dziękuję za pomoc.
- Nie przejmuj się widokiem. I jeszcze raz - nie ma za co - skromnie odrzekł Daerdan i ponowił pytanie. - Gotowa?
- Tak. - Leshana skinęła głową i chwilę później poczuła coś dziwnego ból zniknął. Poruszyła dłońmi i spróbowała się uśmiechnąć. Oparzenia zniknęły. Obejrzała się na Cefrey, Zaka… by swym spojrzeniem dotrzeć w końcu do kuo-toa. Widziała jego pokraczny uśmiech i szybko uświadomiła sobie, że to jemu zawdzięcza to szybkie ozdrowienie. Skłoniła się nisko układając dłonie w dziękczynnym geście.
 
Aiko jest offline