Zapatrzony w ogień mężczyzna nie wyglądał zbyt dobrze. Miał może z metr osiemdziesiąt wzrostu i wydawał się być bardzo chudy. Jego czarne włosy były w kompletnym nieładzie, przetłuszczone i prezentujące się raczej niezdrowo. Jego brązowy płaszcz z kapturem najlepsze lata miał za sobą, co widać było na pierwszy rzut oka. Na plecach zdawał się być dawniej wyszyty jakiś symbol, może nawet herb, ale wzór był zbyt starty i niewyraźny by cokolwiek z niego wynieść. Osmalone, lekko postrzępione rękawy, brud i plamy szpecące część ubioru - jednym słowem tragedia. Niewiele różnił się od bezdomnego z ulicy.
Drgnął lekko, słysząc swoje imię i obrócił głowę w kierunku przybyłych. Wychodzona twarz o ostrych rysach, prosty, nieco przydługawy nos i orzechowe oczy. Mógłby uchodzić za przystojnego gdyby go porządnie nakarmić, przystrzyc i ogolić. Nosa się nie naprawi, ale tragedia, to też nie była. Zresztą zawsze można było spróbować magii.
Skinął głową, ale nic nie powiedział. Lekko drżącą dłonią sięgnął po piersiówkę w wewnętrznej kieszeni płaszcza i pociągnął dobrego łyka. Jak mu się tak przyjrzeć, to jego oczy wydawały się być z lekka czerwone, jakby coś porządnie go przestraszyło aż do łez. W sumie wydawał się być nieobecny duchem i poddenerwowany, przez większość odprawy patrząc niepewnie to na hrabiego, to na drzwi wyjściowe. Dopiero na koniec jakby się uspokoił, odetchnął głęboko przecierając twarz rękawem - nie pomogło - i wlał w siebie kolejną porcję tego, co tam sobie kisił w buteleczce. Po zapachu jaki od niego bił łatwo było się domyślić, że to coś wysokoprocentowego. |