Franko był z siebie zadowolony. Nawet bardzo. Pierwszy raz zrobił krok w dobrą stronę. Ale coś nie dawało mu spokoju. Coś było nie tak... Nagle doznał olśnienia. Diabeł go nie wyśmiewał, nie żartował sobie z niego siedział cicho... Franko poczuł się niepewnie... Nie wiedział, czy to dobrze czy źle... Ale wiedział że ten rogaty sukinsyn coś wykombinuje.
Franko był jednak zmęczony. Chyba się przeforsował. Pora położyć się spać. A jutro pomóc troszkę Dannemu w końcu żeruje na nim jak pijawka. Poza tym będzie musiał wyjść na miasto i kupić sobie nową bluzę i chustę. |