Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2019, 17:09   #296
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Emi podążyła za Mikelem. Jak się tak wszyscy zaczęli rozchodzić pozabierali ze sobą pochodnie i ciemność zaczęła zakleszczać swoje pazury. Kiedy chłopak zatrzymał się przy kuźni i zaczął zbierać narzędzia dopplerka oparła się o ścianę.
- To był kurde tylko żart - mruknęła.
- Ehhh… Jakby ona coś takiego powiedziała to to by było tylko “stwierdzenie faktu” i nikt nie miałbym prawa się wkurzyć. - Mikel sprawiał wrażenie, jakby spodziewał się, że Emi do niego dołączy.
- W sumie na pocałunek Jacea też mocno zareagowała. Ale choroba, jak byłam Kharrickiem i się kąpałam w strumyku to nawet się kurde nie przejęła. A wszystko widziała. Nie rozumiem.
- Ja też nie. Przejdzie jej prędzej niż myślisz. - chłopak sprawiał wrażenie przekonanego co do słuszności swoich słów. - Przyszłaś mi pomóc? - uśmiechnął się do dopplerki, zmieniając temat. Ta po chwili namysłu wzruszyła ramionami odrywając się od ściany.
- Czemu nie. To że tu kuźnia jest to jak dar od bogów.
Bladolica zaczęła zbierać rozsypane narzędzia.
- To jedna z lepszych rzeczy które nas tu spotkała. Mam nadzieję, że Jace niczego nie zniszczył. - westchnął rozglądając się po pomieszczeniu.
- Nie wygląda na to. Tylko wszystko jest osmolone. Magowie normalnie. Na nas krzyczą ale jak oni wybuchają to jest ok. - Emi dorzuciła swoje trzy miedziaki do narzekania.
- Ale przyda się nie? Kuźnia znaczy. I zbroję będzie można zrobić dla Psotnika.
Mikel uśmiechnął się, jakby dopplerka właśnie odgadła jego myśli. Pokiwał głową i wskazał na kawałek płaskiej lady obok paleniska.
- Właśnie miałem nadzieję, że uda mi się tamten kawałek warsztatu doprowadzić do porządku i od jutra chciałbym wziąć się za pracę. Będzie z tym ciut więcej roboty niż z pancerzem dla człowieka, ale mam już pomysł na coś, co misiowi powinno się spodobać.
- Masz moją pomoc… nawet jak się na tym nie znam.
- Chętnie skorzystam - Chłopak aż się rozpromienił - Nie martw się. Jest mnóstwo rzeczy, w których będziesz mogła mi pomóc. Dobrze byłoby jeszcze dziś znaleźć trochę skór i wybrać najlepsze kawałki. - zamilkł, układając w głowie plan prac na najbliższe dwa, trzy dni. Co jakiś czas wśród gruzu i zniszczeń udawało mu się znaleźć jakieś przydatne narzędzie i to w dobrym stanie. Perspektywy były zachęcające.
- To od czego chcesz zacząć? - dopplerka starła ze ściany nieco sadzy od wybuchu.
- Chciałabym też wynieść te trupy zanim zaśmierdną i zanim zajmiemy się zbroją. Reszta… jakoś w międzyczasie się zrobi.
- Zacznę od przygotowania materiałów. Idę na górę powybierać co lepsze kawałki skór. Trochę widziałem w tym pomieszczeniu przypominającym rzeźnię. Powinno wystarczyć. Idziesz ze mną? - chłopak wyraźnie cieszył się na myśl o czekającym go zadaniu. Dobrze było od czasu do czasu coś stworzyć, zamiast ciągle zabijać i niszczyć.
- Dobrze, dobrze. Ale potem trupy, bo nie będziemy w stanie tutaj wysiedzieć.
Mikel tylko pokiwał głową. Faktycznie trzeba było pozbyć się ciał, ale może Sulim mógł coś na to poradzić. Rzucił jeszcze raz okiem na kuźnię, jakby dalej nie dowierzał, że mieli tyle szczęścia.
-Chodźmy zatem na górę. Pokaże Ci na co zwracać uwagę przy wyborze materiału.
Nie zwlekając więcej, wyszedł z pomieszczenia i ruszył w stronę kamiennej drabiny. ~ Ciekawe jak radzi sobie Jace?~ Naszła go niespodziewana myśl. Liczył na to, że uda mu się jakoś udobruchać Laurę.


***


Dotarcie do pomieszczenia, roboczo nazwanego rzeźnią, nie zabrało dużo czasu. Odór śmierci i rozkładu, unoszący się w powietrzu, przeszkadzał, ale Mikel nie planował zostać tu długo. Od razu znalazł to, po co przybył. Skór było dużo, część z nich jeszcze niewygarbowana. Takie od razu odrzucił. Cały proces zająłby zbyt dużo czasu. Pokazał Emi na co zwracać uwagę, jakie blizny czy defekty mogą zaakceptować, a co jest niedopuszczalne. Na szczęście ze względu na wybór rodzaju pancerza, nie trzeba było odrzucać całych kawałków, gdy coś się nie nadawało bo i tak mieli z nich wycinać mniejsze fragmenty. Przeglądając skóry Emi w końcu zwróciła uwagę na coś oczywistego.
- Coś ich długo nie ma.
- Myślisz, że wykorzystują okazję? - wojownik nie wiedział, czy bardziej go cieszy czy obrzydza ta wizja.
- Może. Bardziej się zastanawiałam czy w swojej złości nie zrobili czegoś głupiego. Tak na nas narzekają, ale sami nie są lepsi - westchnęła Emi podając właściwe kawałki wojownikowi - poszukamy ich później. Jeśli faktycznie się do tego zabrali, to nie ma co ryzykować im przerywać.
Emi zdawała się absolutnie obojętna. Choć mówiła o tym, że coś mogło się stać, skóry absorbowały jej uwagę znacznie bardziej.
- Moim zdaniem oboje myślą za dużo. Mieliby mniej problemów, gdyby nie rozważali aż tak dokładnie znaczenia wszystkiego, co ktoś mówi i robi. - Mikel podzielił się spostrzeżeniem i szybko zmienił temat - Wiesz co? Chyba zrobimy lamelkę. Troglodyci nie są chyba najlepszymi rzemieślnikami i sporo materiału jest uszkodzone. Potrzebujemy zrobić coś, do czego można wykorzystać mniejsze fragmenty.
- Jak uważasz. Tworzenie czegokolwiek jest daleko poza moim zakresem możliwości. Zbierajmy co nam potrzeba i zabrałabym się do noszenia trupów. Jutro można wynieść resztki stąd. Blech.
Bladolica rzuciła chłopakowi większe kawałki skór i wróciła do swojego plecaka wyciągając linę oraz hak.
- Oby Sulim mógł jeszcze użyć tego swojego rytuału…
- No właśnie. Gdzie on w ogóle jest? - chłopak zebrał wszystko, co wybrali na większy stos i podniósł, by wynieść z pomieszczenia.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 26-02-2019 o 20:58.
Asderuki jest offline