Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-02-2019, 10:52   #291
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Jace wyszedł z komnaty sprężystym krokiem. Teraz dopiero poczuł złość. Żołądek wariował, skręcał się sprawiając, że chłopak czuł się jeszcze gorzej. Nie rozumiał co go tak bardzo wkurzyło, co potęgowało ten dziwny stan. Czy to, że Mikel z Emi zabawili się kosztem Laury, czy to, że Doplerka sprowadziła go do roli chodzącego dildo, czy może w końcu to, że spłycili rodzące się uczucie do prostych potrzeb fizjologicznych?

Jego stan umysłu zdawał się oddziaływać na otoczenie, powietrze wokół zrobiło się gęstsze, dłoń muskając kamienne ściany sypała błękitno-białymi skrami.

Poślizgnął się na drabince i omal nie spadł.
- Nosz Kurw... - zaklął pod nosem. Jednym ruchem wypalił śliską maź ze schodów i ruszył dalej. Mijał kolejne groty nie zwracając uwagi na piękną grę świateł rzucanych przez pochodnię na mokre ściany. Jego kroki odbijały się echem po pustych i wymarłych przestrzeniach zostawiając za sobą srebrno-błękitna skry.



Przy wyjściu z jaskini odrzucił pochodnie, która upadła z sykiem na wilgotną posadzkę. Oczy rozbłysły złowrogo pod nasuniętym mocno na twarz kapturem. Machnął ręką jakby próbował o otworzyć drzwi posyłając falę mocy, która rozerwała rosnącego u wejścia grzyba rozrzucając jego plechę na kilka metrów wokół jaskini.


Rześkie powietrze nieco ostudziło go, a promienie słoneczne miło ogrzały ciało. Jace zatrzymał się i odetchnął głęboko. Wokół czuć było przyrodę, zapach ziemi, liści, drzew. Wciągnął głęboko powietrze i wypuścił je razem z resztką mocy, która rozerwała resztki grzyba.
- Irori... - chłopak wzniósł niemą modlitwę do swojego patrona.
Odkąd w drużynie pojawiła się Laura nie kontrolował niczego. Ani swoich mocy, ani swoich uczuć, ani sytuacji. Wiedział, że moce były powiązane z myślami i emocjami, więc musiał zapanować nad sobą, zanim będzie mógł używać dalej mocy.


Stał tak przez chwilę zanim się nie uspokoił. Po chwili dostrzegł Laurę przemykającą gniewnie pomiędzy drzewami. Uśmiechnął się i pomachał jej badając grunt. Nie miał ochoty wchodzić w buty jakie założyła mu Emi, jednak nie miał ochoty zostawiać dziewczyny samej. Skoro jej brat nie wykazywał się wystarczającą empatią...

Ruszył powoli w jej stronę.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 21-02-2019 o 14:28.
psionik jest offline  
Stary 21-02-2019, 17:46   #292
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
[media]http://medias.photodeck.com/7046ef8e-ff30-11df-b260-f5fed49c7148/mm7337_060131_0309_uxga.jpg[/media]

Laura była zła, nie wściekła po prostu zła. Emi i Mikel zrobili z jej statusu obiekt kpin jakby bycie dziewicą było jakąś ujmą. Potrzebowała się przejść i przewietrzyć umysł zanim sama powiedziałaby coś co pogorszyłoby sytuację między towarzyszami.
Zaczęła spacerować między drzewami otaczającymi wejście do jaskinie. Po prostu chodziła gniewnie co jakiś czas dając się rozproszyć jakąś nieznaną jej rośliną albo piskami Gackosława któremu kiepski humor swojej wiedźmy się udzielał. I zamiast zjeść jakieś złapane przez siebie w locie robaczki, najpierw się nad nimi znęcał.
“Banda głupców!”

- Wszystko w porządku? - spytał i od razu pożałował. Gdyby było w porządku, nie wybiegłaby z sali. - To znaczy… chciałem powiedzieć, czy już lepiej? - uśmiechnął się.
Laura wzruszyła ramionami. - Nie wiem, wcześniej nie musiałam hamować się w komentarzach w imię dobra ogółu! - Powiedziała a jej słowa ociekały goryczą. Najwidoczniej Wiedźma wzięła sobie do serca słowa brata, że jej złośliwości mogą poróżnić drużynę. - Właściwie co ty tu robisz? Nie wyglądałeś jakby ci ich komentarze specjalnie przeszkadzały…
- Dałem czas Mikelowi na naprawienie błędu - odpowiedział krzywiąc usta
- To było uwłaczające również dla mnie - odpowiedział po chwili - Poza tym nie wiemy co się czai w okolicy, usłyszałem grzyba i zacząłem się martwić… że sobie pójdziesz… albo zrobisz coś głupiego… dodał coraz ciszej
- ...Że Ja Zrobię Coś Głupiego... - powiedziała powoli wiedźma Jace nie musiał czytać w myślach żeby zreflektować się z popełnionego błędu. - Ty myślisz że ile ja mam lat PIĘĆ?! - wydarła się na niego a jej krzyk poniósł się po lesie. - TO NIE JA! OTWIERAM STARE SARKOFAGI NIE WIEDZĄC CO TRZYMAJĄ! TO NIE JA BEZ KONSULTACJI Z RESZTĄ OTWIERAM NIEZNANE DRZWI! I ŚMIESZ MÓWIĆ ŻE TO JA MOGĘ ZROBIĆ COŚ GŁUPIEGO….- Laura rugała Jace’a jakby sam był pięciolatkiem...choć pięciolatek pewnie po tym ruganiu miałby traumę do końca życia. Zamiast tego chłopak zrobił krok do przodu rozkładając ręce zapraszając do przytulenia. Starał się nie uśmiechać, by dziewczyna nie pomyślała, że śmieje się z niej, ale patrząc na nią nie mógł oprzeć się okazaniu serdeczności. Jeśli wiedźma musiała wyrzucić z siebie złość, to lepiej żeby wyżyła się na nim. Oczywiście istniało ryzyko, że jej nie zrozumiał i oberwie jeszcze mocniej, ale w takich sytuacjach przeczucie było silniejsze niż racjonalne myślenie.
- No chodź już… - uśmiechnął się serdecznie nie będąc w stanie zachować kamiennej twarzy.
Trudno było powiedzieć skąd Jace miał przeczucie by tak się zachować, ale musiał tego miejsca słuchać częściej bo jego plan zadziałał. Laura wpadła w jego ramiona przytulając się jakby był czymś bardzo potrzebnym od czego zależało zachowanie równowagi przez dziewczynę. Nadal była wściekła i drżała ze złości ale nie krzyczała. choć gdzieś tam dało się usłyszeć słowo ‘Głupiec’ wymamrotane w tors Belerena.
Psionik wtulił dziewczynę mocniej nie puszczając jej, jedną ręką obejmując w talii, drugą głaszcząc włosy.
- Ważne, że działa. uśmiechnął się. - Ja w złości rozwaliłem grzyba przy wejściu. To było nierozważne. - wyszeptał.
Dało się słyszeć jak Laura czknęła w rozbawieniu. - Owszem było…- Potwierdziła już bardziej opanowanym głosem, ale bez pretensji czy pouczeń. - Nie chcę tam jeszcze wracać...zostaniesz?
- Nigdzie się nie wybieram. Sprawdźmy jak będzie wyglądać nasz tymczasowy dom… i okolice. -
Laura pokiwała głowa i trochę wyszła z uścisku żeby móc iść nadal być trzymaną w pasie przez psionika. Ruszyli się przejść, milczący, chłonąć atmosferę otaczającej ich przyrody.
 
Obca jest offline  
Stary 24-02-2019, 10:01   #293
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
post pisany wraz z Obcą

[media]http://www.polskiekrajobrazy.pl/images/stories/big/81531Sanoklas.jpg[/media]
Ruszyli wzdłuż leśnego duktu który omijał jaskinię szerokim łukiem, kierując się powoli na szczyt. Powietrze było ciepłe, choć drobny chłodniejszy i wilgotny wiatr, który smagał od czasu do czasu ich twarze zdradzał końcówkę lata. Drzewa kołysały się lekko szumiąc kojąco, korzenie pod nogami mieszały się z kawałkami skał wymagając od spacerującej dwójki odrobiny ostrożności. Milczeli przez dłuższą chwilę chłonąc otaczającą ich przyrodę.
Las tymczasem tętnił życiem nie zwracając uwagi na przybyszy. Drzewa pełne były rozśpiewanych ptaków, które spłoszone grzybem ponownie wróciły wznawiając przerwany recital.
- Jest tu bardzo spokojnie. Prawie człowiek zapomina, że właśnie zmasakrował klan oryginalnych gospodarzy…- Odezwała się w końcu Wiedźmia.
- Staram się o tym w ogóle nie myśleć… Już prawie się udało - westchnął Jace. Cały czas nie mógł się pogodzić z sytuacją w jakiej postawiła go drużyna. Zamilkł ponownie.
Gdzieś w oddali dało się słyszeć jelenie, które najwidoczniej powoli szykowały się do rykowiska
- Hej, daj spokój. - odezwała się Laura - Albo my, albo oni.
- Tak, wiem… ale mimo wszystko… -

- Wiem... - potwierdziła Laura - Jesteś dobrym człowiekiem. -Laura stanęła na palcach i pocałowała go w policzek.
Leśna ścieżka prowadziła dalej w górę, drzewa ustąpiły mniejszej roślinności, krzakom kosodrzewiny i wysokim trawom. Było też zdecydowanie więcej kamieni i droga robiła się trudna dla sukni wiedźmy. Jace miał niewiele lżej i zastanawiali się nad powrotem, gdy chłopak odwrócił się i zaniemówił. Przed nimi rozpościerało się morze drzew sięgające po horyzont. Krystalicznie czyste powietrze pozwalało dokładnie sięgnąć wzrokiem do odległych szcztów górskich i złapać ogrom puszczy jaką przemierzali od wielu dni. Zachodzące Słońce pięknie doświetlało drzewa wydobywając z nich różne odcienie zieleni. W częściach puszczy pojawiła się mgła, która stopniowo sunęła w powiększający się obszar cienia, a wszystko łączyło się w całość zapierającą dech w piersiach.

[media]http://dolinasanu.pl/wp-content/gallery/gory/las-czerwiec-2011-bieszczady-bukowe-berdo-gles1265-copy.jpg[/media]
- Nie wiedziałem, że Puszcza Kłów jest taka piękna. Do tej pory wydawała się jedynie niebezpieczną, ciemną… cóż, puszczą. -
- Jest wiele rzeczy i istot które są niebezpiecznie i piękne jednocześnie.-
Jace spojrzał na Laurę. Pod maską obojętności, sarkazmu i dystansu skrywała się piękna i niebezpieczna młoda kobieta. Czy on także kiedyś zdobędzie się, czy zmieni się, stanie niebezpieczny? Nie ze względu na brak kontroli nad mocą, ale właśnie dlatego, że będzie ją w stanie kontrolować z precyzją gnomich jubilerów?

Zatrzymali się na szczycie podziwiając piękną panoramę Fangwood jaka roztaczała się ze zbocza. Jace westchnął mimowolnie:
- Tu jest pięknie - przytulił dziewczynę mocniej nie mogąc oderwać oczu od otaczającego ich krajobrazu. Chłonął przestrzeń, kolory, dźwięki. Uśmiechnął się mimowolnie, zapominając chwilowo o powodach ucieczki z jaskini. Spojrzał Laurze w oczy, która chyba również zapomniała o scysji z Doplerką i bratem. Zbliżył się delikatnie muskając jej usta, wiedźma odpowiedziała pogłębiając pocałunek. Uśmiechnął się zsuwając swój plecak z ramion. Wiatr rozwiewał jej włosy, które oplatały go muskając delikatnie twarz. Odgarnął je ręką, ale były nieustępliwe. Zanurzył rękę w gęstych włosach wiedźmy i zatopił swoje usta w jej wargach. Piękne, słoneczne popołudnie na malowniczym stoku zbocza z nieziemską panoramą puszczy spowodowały, że pragnął jej jeszcze mocniej. Lewa ręka zsunęła się z pleców dziewczyny na tyłek, gdy wzmocnił uścisk i przyciągnął ją do siebie. Dziewczyna instynktownie podążyła za jego ruchami obejmując go mocno.
To było niesamowite, jak kontrolowanie kogoś umysłem, tylko że za pomocą własnego ciała. Pociągnął mocniej za włosy i Laura instynktownie przechyliła głowę odsłaniając delikatną szyję. Jace zasypał odsłonięty kawałek skóry pocałunkami, jednocześnie starając się niezdarnie lewą ręką pokonać suknie i dotknąć ciała. Nieudanie. Sukienka wraz z halką okazała się barierą nie do przekroczenia, jednak im to nie przeszkadzało. Wiedźma użyła swojej magicznej bransoletki by trochę dostosować swój ubiór do jego poczynań.
- Nie przeszkadza ci to? W sensie, że robisz to do czego podpuszcza nas Emi? - Upewniła się Laura pozwalając jego dłonią przesuwać się po fragmentach nagiego ciała.
Jace przerwał na moment rozpinając płaszcz i rzucając go na trawę:
- Do niczego nie podpuszcza. - objął dłonią pierś wiedźmy delikatnie masując kciukiem delikatną skórę pod warstwą materiału
- Pamiętasz co mi przesłałaś w jaskini? Ja nie mogę zapomnieć.
- Podobało ci się.
- Stwierdzenie ociekało samozadowoleniem, oczywiście chodziło jej o wspomnienie jakie mu pokazała. - Pokazać ci więcej?
- Za dużo gadasz - szepnął wpijając się w jej usta. Dłonie zsunął na jej pośladki przyciskając do siebie. Czuł jak ociera się o uda i wzgórek, rośnie dalej i uciska, choć wydawało się, że osiągnął już szczyt podniecenia.
Wiedźma nie pozostała mu dłużna, jej dłonie splotły się na jego karku ciągnąc go w dół. Opadli na rodzinny płaszcz Belerena leżący niedbale w wysokiej trawie. Strój Laury schował się w magicznej bransolecie, w przeciwieństwie do psionika, który w ekspresowym tempie pozbywał się swoich korzystając z równie niecierpliwych rąk dziewczyny. Natychmiast utonęli w gęstej trawie, w przyspieszonych oddechach, w sobie. Ich towarzysze w jaskini zostali zapomniani. Problemy zostały zapomniane, cały świat się dla nich zatrzymał oczekując na wyrwanie z zapomnienia...
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 24-02-2019 o 10:22.
psionik jest offline  
Stary 24-02-2019, 10:08   #294
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
[media]http://s13.flog.pl/media/foto/9559358.jpg[/media]

Siedzieli wtuleni w siebie wpatrzeni w zachód słońca.
- Powinniśmy wracać, jeśli zlecimy w dół będzie szybciej i zdążymy przed nocą. - Powiedziała mu cicho do ucha.
- Nie mam ochoty. Chciałbym tu zostać… z Tobą - sięgnął po swój plecak, z którego wyciągnął bukłak z wodą. - Mam ze sobą wszystko czego moglibyśmy potrzebować. - Otworzył go podając dziewczynie. Magiczny plecak faktycznie zawierał wszystko czego mogliby potrzebować, namiot, koce, jedzenie, picie… ubranie na zmianę, nawet zestaw garnków. Na dodatek obydwoje dysponowali całkiem pokaźnym zestawem zaklęć, które mogły rozwiązać problemy, jakich zwykły ekwipunek podróżny nie jest w stanie.
Wiedział jednak, że Laura ma rację. Być może pozostali zaczęli się już martwić? Może nawet ktoś ruszył ich śladem? Chłopakowi było to w tej chwili obojętne.
- Mnie też jest miło. Ale chodź, jutro zaczynamy sprzątać jaskinie. No i będa nam wypominać, że się włóczymy zamist pomagac. - Powiedziała Laura wstając i ciągnąc za sobą Psionika do krawędzi wzniesienia.
- Mam naprawdę gdzieś co będą myśleć, albo robić. - odpowiedział dając się prowadzić wiedźmie. - Niech tylko spróbują…
Laura pociągnęła ich za krawędź spadając w dół. Oczy psionika rozszerzyły się w przerażeniu gdy stracił grunt pod nogami, złapał kurczowo dziewczynę, która runęła razem z nim. Szum wiatru był głośny. Laura złapała Jace’a mocno i pomyślała o lekkości. Ich spadek spowolnił teraz już tylko opadali trzymając się siebie.
- Przez chwile myślałem, że jesteś modliszką - uśmiechnął się, gdy napięcie spadło wraz z wysokością.
- Stać cię na lepszy komplement.
- Tak, ale poczekam aż wylądujemy, żeby brzmiał szczerze.
- Ktoś się boi że go upuszczę …- zaśpiewała dziecinnie Laura, wkrótce ich stopy dotknęły ziemi.
- Ktoś się boi, że nie uwierzysz w komplementy wymawiane pod presją - Jace’owi wrócił humor wraz z twardym gruntem pod nogami.
- No jesteśmy na ziemi, …- Powiedziała przymilając się. - ...gdzie ten deszcz komplementów?
Jace uśmiechnął się jak nastolatek, figlarnie spoglądając w jej oczy wspominając chwilę uniesienia na górze, ale Laura nie podłapała aluzji.
- Odjęło mi mowę - wybąkał nie mając nic lepszego do powiedzenia.
- O. - Laura wydała się rozczarowana na brak pochwał czy nawet taniego pochlebstwa.
- Cokolwiek bym powiedział… - Jace dotknął ustami szyi dziewczyny - … nie odda tego co myślę - wyszeptał nie odrywając ust od ciała.
- Wracajmy, niedługo zapadnie noc - dodał.
Do jaskiń wrócili już po zmroku, zniszczony przez psionika grzyb nie obwieścił ich przybycia. Następnego dnia mieli zamiar zacząć sprzątać jaskinie i wypadałoby się porządnie wyspać. Nie komentując wcześniejszych scen z resztą drużyny magiczna para po prostu położyła się na wspólnym posłaniu.
 
Obca jest offline  
Stary 24-02-2019, 11:54   #295
 
Jacques69's Avatar
 
Reputacja: 1 Jacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputację
Sulim nie próżnował po zabezpieczeniu jaskini. Nie przejmował się zbytnio odnalezionym skarbem. Co im da to całe srebro w środku jaskini? Jedyną opcją jaką widział druid było przetopienie srebra i przekucia go na srebrną stal, która byłaby skuteczna na niektóre bestie. Ale nie widział na razie takiej potrzeby, wszyscy przeciwnicy, jakich spotkali nie byli podatni na srebro.
Krasnolud opuścił jaskinię jako pierwszy. Stał u wylotu, obserwując bacznie okolicę. Niedługo potem z jaskini wybiegła Laura, wściekle kopiąc po drodze grzyba alarmowego. A potem wyszedł Jace i pognał za nią. Oboje wcale nie zwrócili uwagi na druida planującego obronę.
Sulim oczami wyobraźni widział wał obronny, jakim otoczy wejście do jaskini. Zbocze chroniło ich od ataku z jednej strony, ale okolica i tak była zbyt rozległa, żeby poradził sobie z 'murem' obronnym. Ale miał w zanadrzu coś jeszcze. Nie pamiętał już nawet gdzie znalazł ten zwój, który trzymał w torbie, ale zawierał on w sobie zaklęcie Gęstwiny. Rzucone w jednym miejscu powodowało, że las i zarośla w promieniu kilkudziesięciu mętrów zaczynały gęsto obrastać, tworząc niezwykle trudną do przebycia dżunglę. Gdyby Sulim odpowiednio obliczył, gdzie rzucić ów czar, mógłby dodatkowo osłonić jaskinię. Nie dość, że utrudniłby wykrycie nowego obozowiska, to jeszcze w samej gęstwinie założyłby sidła i pułapki, dzięki czemu żaden goblin by ich nie zaszedł.
W dwa dni Sulim obwarowałby ich nowy tymczasowy dom. Pozostawała jeszcze jedna sprawa, o którą bardzo zamartwiał się krasnolud. Musieli tu jeszcze dotrzeć pozostali uciekinierzy. Dostali co prawda talizman, więc powinni tu trafić, ale co jeśli po drodze coś się wydarzyło? Sulim wolałby po nich wrócić i odszukać gdzieś na trasie. Miał do tego możliwości. Dzisiejsze starcie pomogło mu przypomnieć sobie pewną rzecz. Jeśli Sulim się dobrze skupi, będzie mógł przemienić się w dowolne zwierzę o podobnej wielkości. Druid korzystał kiedyś z tej zdolności parokrotnie, ale rzadko widział w tym szczególną korzyść. Ale teraz sam mógłby stać się zwierzęcym posłańcem. Zmieniony w orła w pół dnia pokonałby dystans dwóch dni marszu. Spokojnie poradzi sobie ze znalezieniem uciekinierów. Postanowił powiadomić o swoich zamiar Emi i Mikela. Wrócił do jaskini.
 
Jacques69 jest offline  
Stary 26-02-2019, 17:09   #296
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Emi podążyła za Mikelem. Jak się tak wszyscy zaczęli rozchodzić pozabierali ze sobą pochodnie i ciemność zaczęła zakleszczać swoje pazury. Kiedy chłopak zatrzymał się przy kuźni i zaczął zbierać narzędzia dopplerka oparła się o ścianę.
- To był kurde tylko żart - mruknęła.
- Ehhh… Jakby ona coś takiego powiedziała to to by było tylko “stwierdzenie faktu” i nikt nie miałbym prawa się wkurzyć. - Mikel sprawiał wrażenie, jakby spodziewał się, że Emi do niego dołączy.
- W sumie na pocałunek Jacea też mocno zareagowała. Ale choroba, jak byłam Kharrickiem i się kąpałam w strumyku to nawet się kurde nie przejęła. A wszystko widziała. Nie rozumiem.
- Ja też nie. Przejdzie jej prędzej niż myślisz. - chłopak sprawiał wrażenie przekonanego co do słuszności swoich słów. - Przyszłaś mi pomóc? - uśmiechnął się do dopplerki, zmieniając temat. Ta po chwili namysłu wzruszyła ramionami odrywając się od ściany.
- Czemu nie. To że tu kuźnia jest to jak dar od bogów.
Bladolica zaczęła zbierać rozsypane narzędzia.
- To jedna z lepszych rzeczy które nas tu spotkała. Mam nadzieję, że Jace niczego nie zniszczył. - westchnął rozglądając się po pomieszczeniu.
- Nie wygląda na to. Tylko wszystko jest osmolone. Magowie normalnie. Na nas krzyczą ale jak oni wybuchają to jest ok. - Emi dorzuciła swoje trzy miedziaki do narzekania.
- Ale przyda się nie? Kuźnia znaczy. I zbroję będzie można zrobić dla Psotnika.
Mikel uśmiechnął się, jakby dopplerka właśnie odgadła jego myśli. Pokiwał głową i wskazał na kawałek płaskiej lady obok paleniska.
- Właśnie miałem nadzieję, że uda mi się tamten kawałek warsztatu doprowadzić do porządku i od jutra chciałbym wziąć się za pracę. Będzie z tym ciut więcej roboty niż z pancerzem dla człowieka, ale mam już pomysł na coś, co misiowi powinno się spodobać.
- Masz moją pomoc… nawet jak się na tym nie znam.
- Chętnie skorzystam - Chłopak aż się rozpromienił - Nie martw się. Jest mnóstwo rzeczy, w których będziesz mogła mi pomóc. Dobrze byłoby jeszcze dziś znaleźć trochę skór i wybrać najlepsze kawałki. - zamilkł, układając w głowie plan prac na najbliższe dwa, trzy dni. Co jakiś czas wśród gruzu i zniszczeń udawało mu się znaleźć jakieś przydatne narzędzie i to w dobrym stanie. Perspektywy były zachęcające.
- To od czego chcesz zacząć? - dopplerka starła ze ściany nieco sadzy od wybuchu.
- Chciałabym też wynieść te trupy zanim zaśmierdną i zanim zajmiemy się zbroją. Reszta… jakoś w międzyczasie się zrobi.
- Zacznę od przygotowania materiałów. Idę na górę powybierać co lepsze kawałki skór. Trochę widziałem w tym pomieszczeniu przypominającym rzeźnię. Powinno wystarczyć. Idziesz ze mną? - chłopak wyraźnie cieszył się na myśl o czekającym go zadaniu. Dobrze było od czasu do czasu coś stworzyć, zamiast ciągle zabijać i niszczyć.
- Dobrze, dobrze. Ale potem trupy, bo nie będziemy w stanie tutaj wysiedzieć.
Mikel tylko pokiwał głową. Faktycznie trzeba było pozbyć się ciał, ale może Sulim mógł coś na to poradzić. Rzucił jeszcze raz okiem na kuźnię, jakby dalej nie dowierzał, że mieli tyle szczęścia.
-Chodźmy zatem na górę. Pokaże Ci na co zwracać uwagę przy wyborze materiału.
Nie zwlekając więcej, wyszedł z pomieszczenia i ruszył w stronę kamiennej drabiny. ~ Ciekawe jak radzi sobie Jace?~ Naszła go niespodziewana myśl. Liczył na to, że uda mu się jakoś udobruchać Laurę.


***


Dotarcie do pomieszczenia, roboczo nazwanego rzeźnią, nie zabrało dużo czasu. Odór śmierci i rozkładu, unoszący się w powietrzu, przeszkadzał, ale Mikel nie planował zostać tu długo. Od razu znalazł to, po co przybył. Skór było dużo, część z nich jeszcze niewygarbowana. Takie od razu odrzucił. Cały proces zająłby zbyt dużo czasu. Pokazał Emi na co zwracać uwagę, jakie blizny czy defekty mogą zaakceptować, a co jest niedopuszczalne. Na szczęście ze względu na wybór rodzaju pancerza, nie trzeba było odrzucać całych kawałków, gdy coś się nie nadawało bo i tak mieli z nich wycinać mniejsze fragmenty. Przeglądając skóry Emi w końcu zwróciła uwagę na coś oczywistego.
- Coś ich długo nie ma.
- Myślisz, że wykorzystują okazję? - wojownik nie wiedział, czy bardziej go cieszy czy obrzydza ta wizja.
- Może. Bardziej się zastanawiałam czy w swojej złości nie zrobili czegoś głupiego. Tak na nas narzekają, ale sami nie są lepsi - westchnęła Emi podając właściwe kawałki wojownikowi - poszukamy ich później. Jeśli faktycznie się do tego zabrali, to nie ma co ryzykować im przerywać.
Emi zdawała się absolutnie obojętna. Choć mówiła o tym, że coś mogło się stać, skóry absorbowały jej uwagę znacznie bardziej.
- Moim zdaniem oboje myślą za dużo. Mieliby mniej problemów, gdyby nie rozważali aż tak dokładnie znaczenia wszystkiego, co ktoś mówi i robi. - Mikel podzielił się spostrzeżeniem i szybko zmienił temat - Wiesz co? Chyba zrobimy lamelkę. Troglodyci nie są chyba najlepszymi rzemieślnikami i sporo materiału jest uszkodzone. Potrzebujemy zrobić coś, do czego można wykorzystać mniejsze fragmenty.
- Jak uważasz. Tworzenie czegokolwiek jest daleko poza moim zakresem możliwości. Zbierajmy co nam potrzeba i zabrałabym się do noszenia trupów. Jutro można wynieść resztki stąd. Blech.
Bladolica rzuciła chłopakowi większe kawałki skór i wróciła do swojego plecaka wyciągając linę oraz hak.
- Oby Sulim mógł jeszcze użyć tego swojego rytuału…
- No właśnie. Gdzie on w ogóle jest? - chłopak zebrał wszystko, co wybrali na większy stos i podniósł, by wynieść z pomieszczenia.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 26-02-2019 o 20:58.
Asderuki jest offline  
Stary 26-02-2019, 22:41   #297
 
Jacques69's Avatar
 
Reputacja: 1 Jacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputację
Kiedy oboje wychodzili do głównej sali natrafili pechowo wprost na Sulima przed którym tak starali się utrzymać sekret. Na początku dopplerka rozdziawiła usta, a potem się opamiętała.
- Sulim martwi się o pozostałych uciekinierów - zaczął bez żadnych wstępów. - Sulim chce po nich wrócić. Sulim wcześniej tego nie robił, ale - druid lekko się zawstydził. - Sulim potrafi podobnie jak Emi się przemieniać. Zresztą… niemal każdy druid to potrafi. Nasze przygody sprawiły, że Sulim przypomniał sobie, jak to zrobić. Sulim może zmienić się w orła i polecieć po pozostałych, szybko ich znajdzie i przyprowadzi ich tu bezpiecznie… - Widząc, że towarzysze nieprzychylnie patrzą na kolejną osobę, która chciała się wymigać przed sprzątaniem, podzielił się resztą planu. - Sulim ma też pomysł, by lepiej ufortyfikować wejście do jaskini zanim odleci, zbuduje czarami wał obronny i wyczaruje ogromną gęstwinę, która bardzo utrudni dostęp agresorom i ukryje jaskinię…
- Ty też..? Najpierw skończmy wyciągać te trupy potem możesz lecieć. Miej tylko na uwadze, że im dłużej cię nie ma tym mniej będzie posprzątane.
Spojrzała na niego hardo uznając odpowiedź za ostateczną.
- Sulim wam pomoże - kiwnął potulnie głową. - Sulim przemieni te trupy na czyste szkielety, tak jak tych wczoraj.
- Właśnie się zabieramy - powiedziała to z naciskiem zerkając na Mikela - do wyciągania reszty jak tylko Mikel odłoży te skóry na później. Zrób więc co trzeba z tym rytuałem i fortyfikacjami… czy coś i będziesz mógł lecieć.

Kiedy Sulim wrócił do swojego zajęcia Emi wypuściła głośniej powietrze.
- To… idę.
Z zamachem wbiła hak pod obojczyk trupa i przewiesiła sobie linę przez ramię. Zostawiła wojownika ze stertą skór i jego pochodnią wychodząc z jaskini. Miłym było nie usłyszeć drących się grzybów.
Mikel idąc za przykładem Emi, wyciągnął z plecaka zwój liny, związał ze sobą trzy ciała i zaczął przeciągnął je do wyjścia z jaskini. Widok zniszczonego grzyba lekko go zirytował. Zastanawiało go, kto pozbawił ich naturalnego systemu alarmowego i czemu nie skonsultował tego z resztą. Zamierzał wrócić do tematu przy najbliższej okazji. Po godzinie mozolnej pracy, w czasie której mało ze sobą rozmawiali, a głównie wymieniali się żartobliwymi komentarzami odnośnie przeciągającej się nieobecności Jace’a i Laury, udało się całkowicie oczyścić poziom ze szczątków dotychczasowych właścicieli kompleksu.
- Sulim nie może zabrać ze sobą Psotniczka - zwrócił się do Mikela po rozłożeniu sześciu ciał, które wyczerpały jego limit. - Sulimowi wydaje się, że Psotnik najchętniej zostanie z tobą. On chyba nie rozumie do końca, że Emi i Kharrick to te same osoby, a do Kharricka był bardziej przyzwyczajony. A z tobą walczył ramię w… łapę… w jednym szeregu.
-Sulimie! Z wielką przyjemnością zaopiekuję się Psotniczkiem. Chociaż, biorąc pod uwagę jak sobie radził w walce to chyba on będzie opiekował się mną. - chłopak wyglądał na szczerze ucieszonego propozycją - Będziemy wybierać się do lasu po pszczeli wosk to może przy okazji dostanie mu się trochę miodu?
Druid zachichotał, usłyszawszy ten komplement. Potem Mikel wspomniał o miodku.
- Ooo, Psotnik może nie zechcieć po tym do mnie wrócić - uśmiechnął się. Sulim nachylił się do niedźwiedzia, który siedział obok i wytarmosił go za uszy. - Psotniczku, bardzo urosłeś w ciągu ostatniego miesiąca. Już jesteś prawie dorosły. On chyba jest teraz w twoim wieku - zwrócił się z niepewnością do Mikela.
- Na standardy ludzi jestem już hmmm… Młodym dorosłym. Tak, to chyba najlepsze określenie. - wyjaśnił druidowi.
- Psotniczek chyba też… - zadumał się. - Sulima martwi, że misiu nie może się bronić. Jest dzielny i brawurowy, ale po każdej walce Sulim musi go pół dnia opatrywać… - Druid spojrzał bezradnie na Mikela. Nie wydawał się mieć żadnego pomysłu na rozwiązanie tego problemu. - No nic, Sulim chyba będzie się zbierał…
- Myślałem już o tym. Możliwe, że mam kilka pomysłów, ale porozmawiamy o tym jak już wrócisz. - Mikel nie chciał się zdradzić z tym, że przygotowania pancerza dla misia już się zaczęły, a wyprawa po wosk jest jednym z bardziej kluczowych aspektów tego, co jeszcze mają do zrobienia. - Powodzenia w drodze. - miał na tym zakończyć, ale postanowił dodać - Mam jeszcze małą prośbę. Przekaż naszym rodzicom, że ze mną i z Laurą wszystko w porządku.
Sulim przypomniał sobie wszystkie ich kłótnie i waśnie, uśmiechnął się pod nosem, po czym odparł wesoło, z trudem powstrzymując śmiech:
- Oczywiście, że przekażę.
Potem wrócił na powierzchnię. Rzucił pięć zaklęć tworzenia wałów ziemnych, zaczynając półkolem od lewej strony, tak by dać w miarę dużo przestrzeni przed jaskinią, by można tu było coś jeszcze zbudować. Wał nie był szczególnie wysoki, ale stanowił dobrą podwalinę do dalszej pracy. Na koniec Sulim ruszył na prawo od wylotu jaskini, starannie licząc kroki. Wreszcie stanął w miejscu i rzucił ze zwoju zaklęcie Gęstwiny. Las dookoła niego wnet zaczął bujnie obrastać. Wszystkie krzaki i drzewa rosły na wszystkie strony, dodatkowe gałęzie pojawiały się we wszystkich możliwych miejscach, te już obecne grubnęły. Dżungla zasłoniła Sulimowi słońce i odcięła go od świata. Znalazł się w pułapce, ale wszystko przewidział. Ta sytuacja dodatkowo go zmotywowała, żeby przywołać dawno zapomniane siły. Zadarł głowę, rozłożył ramiona i wyobraził sobie, że lata. Poczuł wiatr rozdmuchujący mu czuprynę, czubki drzew delikatnie smagały jego brzuch. A potem otworzył oczy i pod sobą ujrzał las. Zamiast rąk, miał skrzydła, zamiast stóp szpony, jego ciało obrosło piórami i wyrósł mu dziób. Słowem, zmienił się w orła. Zatoczył koło wokół wzgórza, jego bystry wzrok pozwolił mu dostrzec gdzieś w oddali Jace'a i Laurę, przed jaskinią zobaczył Mikela oraz Psotniczka. Chciał im zawołać na pożegnania, ale z jego dzioba wydobył się tylko wysoki pisk. Druid ustalił kierunek i ruszył w stronę ich pierwszego obozowiska.


 
Jacques69 jest offline  
Stary 27-02-2019, 00:01   #298
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację



Kilka chwil po odlocie przemienionego druida wojownik postanowił kuć żelazo póki gorące i wykorzystać pozostałą częścią dnia. Zwłaszcza, że z Psotniczkiem u boku, odnalezienie pszczół powinno być zdecydowanie łatwiejsze.

- Zechciałabyś wybrać się ze mną na mały spacer? - Mikel zagadnął Emi podczas posiłku, który przygotowali na szybko po zakończeniu pracy.
- Hmm? - dziewczyna podniosła spojrzenie z mało smacznej potrawy będącej po prostu podgrzanym ptakiem jakiego upolowali i upiekli na szybko dzień, czy dwa temu. Bez Sulima i Laury ostatnie tygodnie i tak wyglądałyby znacznie gorzej jeśli chodzi o jakość posiłków.
- Co ci łazi po głowie? Widzę błysk w oku - uśmiechnęła się na jedną stronę.
-Moglibyśmy zebrać dziś jeszcze kilka potrzebnych materiałów. Jeśli zostawimy to na jutro to stracimy sporą część dnia, a dziś jakbyśmy się streścili to powinniśmy znaleźć wszystko przed zmrokiem. Zwłaszcza z takim pomocnikiem. - wojownik szybko wytłumaczył o co chodzi, po czym dodał - Myślałaś, że chcę Cię zaciągnąć w krzaki? - puścił oko do dopplerki.
Ta prychnęła w odpowiedzi śmiejąc się przez dłuższą chwilę.
- To ostatnia rzecz o jaką cię podejrzewam. Łobuz jesteś i to widać. Już myślałam, że jakiegoś dodatkowego psikusa siostrze chcesz zrobić- powiedziała klepiąc go po policzku.
- No to w jakie krzaki chcesz mnie zaciągnąć?
- Takie gdzie możesz się spodziewać najpierw kwiatów, a później ostrego żądła wycelowanego w Twoją stronę.
Emi dostała kolejnego ataku śmiechu.
- Och… huhuuu… dobra chodźmy zanim to się wymknie zupełnie spod kontroli - powiedziała ocierając łzę rozbawienia.
- Ja wcale nie żartuję! Idziemy nazbierać kwiatów i pszczelego wosku. Może mój opis był niedokładny ale… - urwał wypowiedź - No dobra to chodźmy. Panie przodem. - przepuscil Emi i sam zatrzymał się by podrapać Psotniczka za uchem. -Zupełnie nie rozumiem co ją tak bawi. Chociaż mam pewne podejrzenia. - zwierzył się misiowi.

***


[media]http://static.prsa.pl/images/bf448989-3209-4745-b7eb-78440e855fb5.jpg[/media]


Wracali. Nie starali się już być nawet specjalnie cicho. Po prostu szli. Emi pociągała od czasu do czasu nosem, a Mikel kuśtykał. Mieli wszystko. Wosk, kwiaty, korę i jagody. Spojrzeli na siebie i przerwali milczenie cichym chichotem. Wyglądali strasznie. Liście we włosach, gałęzie wystające ze zbroi,umorusani w ziemi i pożądleni. Wyjątkiem był Psotnik, który sprawiał wrażenie wyjątkowo odprężonego i zadowolonego. Gdzieniegdzie na futrze można było dostrzec posklejaną i pokryta modem sierść, ale wszelkie takie wizerunkowe uchybienia miś naprawiał zaraz, jak tylko jakieś odkrył. Mlaskał przy tym i robił więcej hałasu niż zwykle. Grupa musiała nawet zatrzymać się na chwilę, kiedy kręcił się niespokojnie, próbując zlizać resztki smakołyku z ogona.

- Nigdy więcej z tobą nie idę do lasu! - powiedziała przez śmiech dopplerka.
- Szkoda bo całkiem nieźle się bawiłem. - wojownik spojrzał na towarzyszkę i widok gałęzi, która utknęla jej we włosach, przypominając cienki, poskręcany róg, wywołał u niego kolejną salwę śmiechu. - Poczekaj, pomogę Ci. - sięgnął ręką i delikatnie wyciągnął niepasujący element uczesania.
- Ta gałąź powinna mnie utrzymać! - Emi wyrzuciła ręce w górę przypominając sobie cichy jęk drewna i nagły brak podpory.
- Dobrze, że to były pszczoły. Dzięki temu jeszcze żyjemy.
W rewanżu bladolica wyciągnęła kilka liści wciśniętych pod naramiennik Mikela.
- Może i powinna. Wiemy na pewno, że lądowanie na mojej głowie możemy wpisać na listę rzeczy niezbyt skutecznych. Chociaż miało to swój urok.- chłopak znowu się uśmiechnął - Wiesz, że ja dalej nie jestem pewny, czy ta pszczoła wyleciała mi spod napierśnika? Po co ja w ogóle szedłem w tym żelastwie do lasu?
- No cóż ja po zjeździe z tamtego zbocza mam ciągle piach w spodniach… w butach… hm… chyba nawet we włosach. Swoją droga wyglądałęś bardzo komicznie próbując się pozbyć tej pszczoły.
- Próbując to dobre słowo, a co do piasku to kto Ci broni wytrzepać wszystko? - Mikel zamyślił się chwilę, spoglądając w dal. Zdawało mu się, że słyszał głos Laury. Nigdzie jednak jej nie widział. ~No nic. Prędzej czy później się znajdzie. ~ Myśl szybko wyparowała z głowy. - No i co z tym piaskiem?
- Później dokładnie to zrobię. Przy okazji może skorzystam z tej wody w jaskini. Może już trochę jej tam spłynęło i nie będę się we krwi kąpać. Póki co jestem tak zmęczona, że pewnie bym zasnęła tam gdzie bym się położyła - mruknęła w odpowiedzi wytrzepując liście i piach z już nei tak białych włosów.
- No ale jeszcze mamy coś do roboty. Co następne zbrojmistrzu? Na jaką przygodę nas teraz wyślesz?
- Na dziś już wystarczy przygód. Co do jeziorka to uważaj bo możemy się tam spotkać. - Młodzieniec kolejny raz tego dnia puścił oko bladolicej. - Wbrew pozorom nie tak łatwo zanieczyścić wodę. Myślę że będzie się nadawać do kąpieli. Poprzednio już była całkiem ok.
Emi w końcu nie wytrzymała.
- Do oka ci coś wpadło? - zapytała z chytrym uśmiechem.
- Coś? Nie raczej nie, a czemu pytasz? - chłopak odpowiedział i starał się, żeby jego twarz nic nie zdradzała.
- Masz tik nerwowy chłopcze, powieka ci mruga. - Dopplerka zaś bawiła się sytuacją sądząc po jej minie która zdradzała wszystko.
- Możliwe, że to ze stresu. Chyba faktycznie potrzebuję długiej, odprężającej kąpieli. Ścigamy się do jeziorka po powrocie?
Odpowiedziała ma chwilowa cisza kiedy jego tarzyska się zastanawiała. W końcu wzruszyła ramionami.
- A co tam. Tylko daj mi fory, ledwo nogami przebieram - zawadiacki uśmiech zawitał na jej twarzy.
-Jaka nagroda dla zwycięzcy? - Mikel postanowił pograć jeszcze chwilę w tę grę.
- Ooo hoho, nagród ci się zachciało! No dobrze pomyślmy… - po chwili zastanawiania się szeroki uśmiech pojawił się na twarzy bladolicej.
- Co powiesz na to aby zwycięzca strzelił ręcznikiem przegranego po tyłku?
-Mokrym ręcznikiem po gołym tyłku? - chłopak wydawał się być zaintrygowany pomysłem.
- Dokładnie.
Emi podała rękę wojownikowi na przybicie zakładu, która ten ochoczo uścisnął. Następnie zwrócił się do Psotniczka.
-A co z Tobą przyjacielu? Będziesz robił za sędziego? Nie byłby to pierwszy raz dzisiaj, gdy będziesz nas oglądał biegnących co sił w nogach - Mikel w myślach przywołał po raz kolejny obraz niedźwiadka pałaszującego z zapałem miód, ze straconego przez siebie ula i dwójki leśnych szabrowników uciekających tak szybko przed wkurzonymi pszczołami, że mogliby doścignąć Sulima w orlej postaci.~ No cóż… Przynajmniej będzie co wspominać.~myśl była dziwnie krzepiąca. Poklepał misia po karku i ruszyli w dalszą drogę.

[Media]https://c1.staticflickr.com/3/2556/4145393908_d6f37b76bf_b.jpg[/Media]


Wyścig

Umówili się na proste zasady - mogą absolutnie i z całą premedytacją sobie przeszkadzać. Zostawili swoje zbroje i plecaki w komnacie z mgłą i sami się ustawili po dwóch stronach fontanny.

Odliczyli do trzech i rzucili się przed siebie. Mikel od razu przejął prowadzenie, ale Emi nie pozostała mu dłużna. Dopadła do niego kopnęła go w kostkę dzięki czemu wybiła go z rytmu sprawiając, że zwolnił i kuśtykał kolejne kilka metrów. Wojownik w ramach rewanżu spróbował ją przewrócić, a gdy to nie wyszło, odepchnął ją do tyłu.Znów ruszył przed siebie, ale nie zdążył się nawet porządnie rozpędzić.

Ledwo zrobił kilka kroków, a dopplerka a dopadła do niego i zamierzała przeskoczyć nad nim w wąskim korytarzu. Może to wina schodów, a może Emi po prostu źle wycelowała, ale nie udało się powtórzyć niesamowitej akrobacji z dnia poprzedniego. Poślizgnęła się i wyłożyła jak długa. Usłyszała oddalający się chichot i z wściekłością się podniosła próbując dogonić wojownika. Nieważne jednak co robiła ten ciągle był przed nią.

Przepychali się wzajemnie aż znów wpadli w wąski korytarz. To była ostatnia szansa dla bladolicej aby uzyskać prowadzenie. Próbując rozproszyć chłopaka aby go wyminąć zamiast jego trafiła powietrze i zachwiała się wpadając na wystające ze ścian kryształy. To był koniec. Mikelowi została ostatnia prosta. Tylko, że zamiast pobiec przed siebie i wygrać skręcił. To rozwścieczyło dziewczynę.

- Biegnij!! - warknęła na niego rzucając się do przodu. Chłopak chciał się potknąć, zrobić coś aby jednak przegrać, ale nie było jak. Zatrzymał się przy krawędzi wody. Wygrał.

Wyścig - Rozgrywka, jakby ktoś był ciekaw.


 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 27-02-2019 o 23:41.
shewa92 jest offline  
Stary 27-02-2019, 23:46   #299
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Emi dyszała ciężko opierając się rękoma na kolanach.
- No… jakbyś… jakbyś mi dał wygrać… skopałabym... ci tyłek…
- No cóż… Teraz to Twój będzie obolały. - Mikel uśmiechnął się łobuzersko- Całkiem nieźle Ci szło. Gdybym nie wystartował lepiej i nie było tutaj tak ciasno to raczej nie miałbym szans wygrać.
- Gdyby… raczej… ale było tak, a nie inaczej. To co… szukaj ręcznika - Emi wyszczerzyła zęby gotowa przyjąć niewygodną przegraną.
Mikel spojrzał na Emi, po czym chciał sięgnąć do plecaka i dopiero wtedy zorientował się, że go jednak nie ma.
- Wiesz… Ja nie brałem ze sobą nic jak wybiegliśmy… Może być moja koszula zamiast ręcznika?
- Chłopcze może być jakakolwiek szmata jaką znajdziesz. - Emi powiedziała to dziwnym tonem jakby udawała starszego faceta.
- Uprzedzam tylko, że jak mi zaświecisz starczym, sflaczałym męskim zadkiem to biję z całej siły. - chłopak zaśmiał się i zaczął ściągać koszulę. Dla podkreślenia szczerości swoich słów, zamoczył ją w wodzie i szybko zrolował. - Gotowa? Czy chcesz się jakoś wykupić od kary?
Emi faktycznie zastanowiła się czy jakoś chce się wywinąć od kary. Była jednak zbyt zmęczona. Wzruszyła więc ramionami i odwróciła się. Pozostał oczywiście motyw czy aby nie przyjąć uderzenia z pełnego zamachu. Nie. Zdecydowanie jej się nie chciało. Nie chciało jej się również obnażać tyłka. To był zdecydowanie najgłupszy pomysł jaki miała od bardzo dawna.
- A zrób cokolwiek innego to zabije - mruknęła rozpinając pasek spodni. Dwie szaro blade półkule pośladków zaświeciły w półmroku pochodni.
Mikel, nie zastanawiając się długo, wziął imponujący zamach i całkiem lekko pacnął dopplerkę koszulą w pośladki. - Widzisz? Nie było tak tragicznie?
Emi skrzywiła się zaciągając spodnie do góry.
- Tak, tak. Nie ma jednak nic gorszego jak mokry zad na który trzeba założyć spodnie. Wyobraź sobie, że zdarzało mi się musieć coś takiego przedsięwziąć. Jak musiałam szybko wybyć z różnego rodzaju pokoi… lub przybytków. He he - zachichotała na wspomnienie jednej z tych ucieczek, które nie groziły niczym gorszym niż wygarbowana skóra. Odwróciła się do chłopaka i wyciągnęła do niego dłoń.
- Za dobry wyścig.
Chłopak z uśmiechem podał jej rękę. Po czym skrzywił się lekko, pociągając przy tym nosem. Emi nie potrzebowała nawet sekundy, żeby zrozumieć o co chodzi. Woda nie była najczystsza, a przecież oboje marzyli o kąpieli. Po krótkiej wymianie zdań na ten temat dopplerka przypomniała sobie, że przecież wracając z lasu, natrafili na miejsce idealne do kąpieli i to całkiem blisko świeżo zalesionego wejścia do Jaskiń. Mimo, że wizja kolejnego marszu była mało zachęcająca, postanowili jednak udać się w tamtym kierunku. Pot i brud trzeba w końcu z siebie zmyć.

[media]https://janunde.s3.amazonaws.com/images/nature-1932003_1920.width-1024.jpg[/media]

- Wiesz… Jeśli chcesz to możemy to powtórzyć, ale już chyba nie dzisiaj. - zagaił, kiedy byli już na brzegu.
- Zdecydowanie! Ale inną karę wtedy wymyślimy. Ta jest… mało ciekawa ostatecznie.
- Pewnie byłaby dla Ciebie ciekawsza, gdybym to ja przegrał nie? Tak bardzo chcesz zobaczyć moje pośladki? - zażartował w odpowiedzi.
Emi pokręciła głową.
- Na razie tobie się udało zobaczyć moje. A teraz idź się wykąp jak chciałeś, a ja popilnuję. Albo po prostu glebnę się. Nie mam siły - sapnęła.
Zanim jednak zdążyła usiąść, czy zrobić cokolwiek, wojownik pochylił się, złapał ją w pasie i wskoczył do wody, ciągnąc ją ze sobą. Sadzawka była płytka, ale nie na tyle, żeby od razu dotknąć dna. Po kilku sekundach oboje wynurzyli się, plując wodą.
- Ty… - kolejne fale wody zaczęły zalewać chłopaka kiedy bladolica zaczęła machać rękoma. - Ty, ty, ty, ty!
W końcu się zmęczyła.
- Wiesz, że nie mam się w co przebrać prawda?
- Nie marudź. To tylko woda, a do jaskiń wcale nie mamy tak daleko. Moja koszula i tak była mokra to teraz przynajmniej będzie nas dwójka. - umilkł unikając kolejnej fali wysłanej w jego kierunku przez dziewczynę - Zawsze możesz się rozebrać, rzucić ubrania na brzeg i poczekać w wodzie aż wyschną.
- Zaczynam myśleć, że to jednak ty masz ochotę mnie zobaczyć bez ubrań - stwierdzenie ociekało sarkazmem. Emi ciągle rozważała czy Mikelowi się należy taka nagroda.
- Przecież już jest na tyle ciemno, że i tak nic nie zobaczę - bronił się przed oskarżeniami. Słońce faktycznie zachodziło, ale ciężko było mówić o prawdziwej ciemności.
- Ostatecznie przecież zawsze możesz zmienić wygląd i nic nie zobaczę. - ostatnie zdanie brzmiało tak, jakby wypowiadał je wbrew sobie.
Emi popatrzyła sceptycznie na wojownika. Przekrzywiła głowę.
- No dobrze. Powiedzmy, że uroczy jesteś w swoich staraniach.
Dziewczyna zanurkowała na moment. Wynurzyła na nowo tylko do szyi. Brakowało jej blizn, które wcześniej miała. Pierwsza część garderoby poleciała na brzeg. Mikel tylko uśmiechnął się i postanowił w ciszy obserwować resztę przedstawienia. W międzyczasie, by nie wyjść na hipokrytę, sam ściągnął pod wodą spodnie i buty, po czym rzucił je na brzeg, ale w innym kierunku niż Emi. Kiedy już wszystkie części ubrania zostały wyrzucone dziewczyna odpłynęła kawałek od brzegu. Nie wyglądała na specjalnie komfortowo się czującą w głębokiej wodzie, ale unosiła się.
- Ze swoją przyszłą żoną też pływałeś nago w jakiejś wodzie?
- Chodzi Ci o tą dziewczynę, o której Ci opowiadałem? Nie sądzę, że kiedykolwiek jeszcze ją spotkam, więc raczej nie mogę jej nazwać przyszłą żoną, ale… Tak. Można powiedzieć, że pływaliśmy razem od czasu do czasu. - chłopak podpłynął bliżej środka “jeziora”, ale na tyle blisko, by nie utrudniało to rozmowy.
- Tęsknisz za nią?
- Nie wiem. Nie myślę o niej zbyt często. Raczej tęsknię do beztroski i spokoju czasu, który z nią spędziłem. A Ty? Masz kogoś za kim tęsknisz?
- Niekoniecznie. Może tylko czasem chciałabym móc jakoś normalnie pożegnać się z ojcem. - Nim chłopak zdołał zadać kolejne pytanie Emi znów schowała się pod wodą i wypłynęłą ciut bliżej niego. Blade ciało dopplerki prześwitywało pod wodą odbijając światło kamienia.
- Możliwe, że tęsknię za to do miasta. Móc się wtopić w tłum. Nie obraź się, ale póki co wszystkie opowiadania o pozamiastowych się sprawdzają - uśmiechnęła się.
- Co masz na myśli? - padło krótkie pytanie.
- Jesteście prości, niezorganizowani. Oczywiście w mieście też są takie osoby, ale jakoś mi przyszło poznać takich co zawsze mieli jakiś cel. Ambicja była wszechobecna. Mieć i móc. Tu zaś… powiedzmy, że Jace długo by nie pożył ze swoimi przekonaniami. Tak mi się wydaje.
- Uważasz, że nie mam celu? Chyba nie mogę się z tym zgodzić. Przecież przed chwilą pozbawiłem Cię ubrań! - zaśmiał się wojownik. -Co na to odpowiesz?
- Że ci na to pozwoliłam i to po kilkukrotnym namyśle! - zawtórowała śmiechem. Jej uśmiech zmienił się na bardziej złośliwy. - Zlitowałam się.
- Z litości tak? - Mikel podpłynął bliżej dziewczyny i spojrzał jej głęboko w oczy - Jeżeli to litość to chyba powinienem odpłynąć. - dodał niemal szeptem.
Złośliwość zniknęła z twarzy dziewczyny. Uśmiech pozostał. Sięgnęła dłonią do jego karku przytrzymując go w miejscu.
- Zostań, to będę mogła się zlitować jeszcze trochę - mruknęła podpływając tak, że stykali się nosami.
- Wygląda na to, że ostatecznie to ja muszę zlitować się nad Tobą. - Chłopak sięgnął ręką pod wodą, złapał Emi w talii i przyciągnął do siebie, po czym najpierw delikatnie musnął wargami jej usta i zaraz po tym namiętnie pocałował.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 27-02-2019 o 23:52.
Asderuki jest offline  
Stary 27-02-2019, 23:47   #300
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Dostał żarliwą odpowiedź. Bez strachu, bez niepewności. Dziewczyna wsunęłą palce w jego włosy nie pozwalająć mu się odsunąć. Wpadł wprost w sidła dawno niezaspokojonego pożądania. Oraz bardzo sprawnej kochanki. Nie zdawał sobie nawet sprawy, że mógł czuć tak wiele iż tak wielu różnych miejsc. Gładkie i bezwłose ciało dopplerki owinęło się wokół niego niczym blady wąż i zacisnęło zabierając ze sobą wprost w objęcia rozkoszy.


Leżeli potem obok siebie na trawie mokrzy niekoniecznie od wody. Dyszeli, a Emi dodatkowo mruczała jak zadowolony kot przeciągając się prezentując każdy cal swojego ciała magicznej gęstej puszczy. W tej chwili wytchnienia młodzieniec mógł przyjrzeć się jej dokładniej. Tu i ówdzie mógł dostrzec z ciemniejącym świetle niewielkie blizny odrobinę ciemniejsze od naruralnego koloru skóry dziewczyny. Nie były jednak tak ciemne jak te teraz nieobecne przy oku i na szyi. Odwróciła do niego swoją twarz zaraz przekręcając się na bok pozwalając krągłym piersiom opaść miękko na jego tors gdy się do niego przytuliła. Wystawiła dłoń do góry. Jej palce były ze sobą złączone.
- Bzzzzz - zabzyczała jak pszczoła i capnęła dłonią sutek chłopaka niczym użądlenie. Nie za mocno. Tylko tak aby podrażnić. Zaśmiała się.
-Nadal masz siłę kąsać? - chłopak uśmiechnął się i zamiast klatki potarł ramię, na którym widać było jeszcze ślady zębach. - To też będziemy musieli powtórzyć… - powiedział wyraźnie rozluźniony. - Niektóre rzeczy były… bardzo… pomysłowe. - wyraźnie brakowało mu słów. Postanowił na razie się nie kompromitować i po prostu złapał dopplerkę za pośladek.
- Mmm… jak najbardziej. Jak najbardziej. - Dziewczyna zmrużyła oczy przysuwając się bliżej.
- Ale nie zakochuj się dobrze?
-To by było takie straszne?- zanim Emi odpowiedzieć, postanowił dodać -Nie martw się. Nie planuję ślubu i dwójki dzieci. - wolną ręką odgarnął mokry kosmyk z twarzy dziewczyny.
Emi uśmiechnęła się słabo.
- Za dużo emocji… strasznie komplikuje rzeczy, a ja… lubię jak jest prosto. No ale, mam wrażenie, że coś cię męczyło. Czasami twoje spojrzenie spływało w miejsca, które raczej nie powinny.
-Wybacz.- słowo zabrzmiało szczerze i smutno. -Nie chciałem pytać bo to nie moja sprawa, ale… skoro już sama zaczęłaś… - głos mu się łamał i widać było, że nie wie jak zacząć. Postanowił więc jak zwykle na prostotę. -Już w wodzie zauważyłem, że ukryłaś blizny. Niektóre. - tą samą dłonią, która odgarnął wcześniej włosy, dotknął delikatnie jej szyi i okolic oka.
- Ach… o to chodziło. - Emi zrobiła kwaśną minę. - Ano ukryłam, dla ciebie i dla własnego spokoju. Widzę jednak, że ich brak bardziej cię rozpraszał niż jak były. Nie przejmuj się nimi. Popełniłam błąd i poniosłam konsekwencje. Ot tyle.
- Nie będę naciskał. Jakbyś jednak kiedyś chciała o tym porozmawiać to chętnie wysłucham. - słowa emanowały życzliwością i czymś jeszcze. Troską? Mikel sam nie był pewien tego odczucia. Wiedział za to jak pobudzająco na młodego chłopaka może zadziałać młoda, roznegliżowana kobieta, będąca bliżej niż na wyciągnięcie ręki. Uszczypnął ją delikatnie w pośladek.
-Powinniśmy zaraz wracać. Jace i Laura mogli już wrócić i pewnie się martwią ale… Myślę, że mamy czas na małą dogrywkę. Pamiętasz to na tamtym pniu? Chyba wiem co zrobić, żeby było jeszcze… ciekawiej.
- Och? - Emi uniosła brew zaciekawiona. - Słucham.
Mikel jednak zamiast wytłumaczyć postanowił zademonstrować swój pomysł. Warto dodać, że zrobił to na dwa zupełnie różne sposoby.

***


Okazało się, że wciąż byli sami… no, był Psotnik. Ich ubrania niestety nie zdążyły wyschnąć. Obrzydliwie zimne nałożyli na siebie i wrócili po plecaki. Na zewnątrz rozpalili ognisko. Emi założyła na siebie zestaw ubrań na zimę grzejąc się w nich, ale przynajmniej mogła wysuszyć właściwe. Kiedy Laura i Jace wrócili nieco zdezorientowani MIkel pokrótce wytłumaczył, że to sprawa sulima, który postanowił polecieć sprawdzić co się dzieje z uciekinierami. Dopplerka dorzuciła, że tak, zmienił się w sokoła i poleciał. Bo czemu nie. To druid. W związku z tym warty musiały być dłuższe, ale nic czego nie da się zrobić. Obie “pary” postanowiły przemilczeć jak wyglądał ich dzień. Emi była jednak bardziej rozluźniona, a Mikel miał jakiś radosny błysk w zielonym oku. Tak też zakończył się dzień pierwszy przygotowań do powitania Pheandarczyków w ich nowym domu. Był owocny pod wieloma względami, ale najmniej w kwestii sprzątania.
 
shewa92 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172