Kilka chwil po odlocie przemienionego druida wojownik postanowił kuć żelazo póki gorące i wykorzystać pozostałą częścią dnia. Zwłaszcza, że z Psotniczkiem u boku, odnalezienie pszczół powinno być zdecydowanie łatwiejsze.
-
Zechciałabyś wybrać się ze mną na mały spacer? - Mikel zagadnął Emi podczas posiłku, który przygotowali na szybko po zakończeniu pracy.
-
Hmm? - dziewczyna podniosła spojrzenie z mało smacznej potrawy będącej po prostu podgrzanym ptakiem jakiego upolowali i upiekli na szybko dzień, czy dwa temu. Bez Sulima i Laury ostatnie tygodnie i tak wyglądałyby znacznie gorzej jeśli chodzi o jakość posiłków.
-
Co ci łazi po głowie? Widzę błysk w oku - uśmiechnęła się na jedną stronę.
-
Moglibyśmy zebrać dziś jeszcze kilka potrzebnych materiałów. Jeśli zostawimy to na jutro to stracimy sporą część dnia, a dziś jakbyśmy się streścili to powinniśmy znaleźć wszystko przed zmrokiem. Zwłaszcza z takim pomocnikiem. - wojownik szybko wytłumaczył o co chodzi, po czym dodał -
Myślałaś, że chcę Cię zaciągnąć w krzaki? - puścił oko do dopplerki.
Ta prychnęła w odpowiedzi śmiejąc się przez dłuższą chwilę.
-
To ostatnia rzecz o jaką cię podejrzewam. Łobuz jesteś i to widać. Już myślałam, że jakiegoś dodatkowego psikusa siostrze chcesz zrobić- powiedziała klepiąc go po policzku.
-
No to w jakie krzaki chcesz mnie zaciągnąć?
-
Takie gdzie możesz się spodziewać najpierw kwiatów, a później ostrego żądła wycelowanego w Twoją stronę.
Emi dostała kolejnego ataku śmiechu.
-
Och… huhuuu… dobra chodźmy zanim to się wymknie zupełnie spod kontroli - powiedziała ocierając łzę rozbawienia.
-
Ja wcale nie żartuję! Idziemy nazbierać kwiatów i pszczelego wosku. Może mój opis był niedokładny ale… - urwał wypowiedź -
No dobra to chodźmy. Panie przodem. - przepuscil Emi i sam zatrzymał się by podrapać Psotniczka za uchem. -
Zupełnie nie rozumiem co ją tak bawi. Chociaż mam pewne podejrzenia. - zwierzył się misiowi.
***
[media]http://static.prsa.pl/images/bf448989-3209-4745-b7eb-78440e855fb5.jpg[/media]
Wracali. Nie starali się już być nawet specjalnie cicho. Po prostu szli. Emi pociągała od czasu do czasu nosem, a Mikel kuśtykał. Mieli wszystko. Wosk, kwiaty, korę i jagody. Spojrzeli na siebie i przerwali milczenie cichym chichotem. Wyglądali strasznie. Liście we włosach, gałęzie wystające ze zbroi,umorusani w ziemi i pożądleni. Wyjątkiem był Psotnik, który sprawiał wrażenie wyjątkowo odprężonego i zadowolonego. Gdzieniegdzie na futrze można było dostrzec posklejaną i pokryta modem sierść, ale wszelkie takie wizerunkowe uchybienia miś naprawiał zaraz, jak tylko jakieś odkrył. Mlaskał przy tym i robił więcej hałasu niż zwykle. Grupa musiała nawet zatrzymać się na chwilę, kiedy kręcił się niespokojnie, próbując zlizać resztki smakołyku z ogona.
-
Nigdy więcej z tobą nie idę do lasu! - powiedziała przez śmiech dopplerka.
-
Szkoda bo całkiem nieźle się bawiłem. - wojownik spojrzał na towarzyszkę i widok gałęzi, która utknęla jej we włosach, przypominając cienki, poskręcany róg, wywołał u niego kolejną salwę śmiechu. -
Poczekaj, pomogę Ci. - sięgnął ręką i delikatnie wyciągnął niepasujący element uczesania.
-
Ta gałąź powinna mnie utrzymać! - Emi wyrzuciła ręce w górę przypominając sobie cichy jęk drewna i nagły brak podpory.
-
Dobrze, że to były pszczoły. Dzięki temu jeszcze żyjemy.
W rewanżu bladolica wyciągnęła kilka liści wciśniętych pod naramiennik Mikela.
-
Może i powinna. Wiemy na pewno, że lądowanie na mojej głowie możemy wpisać na listę rzeczy niezbyt skutecznych. Chociaż miało to swój urok.- chłopak znowu się uśmiechnął -
Wiesz, że ja dalej nie jestem pewny, czy ta pszczoła wyleciała mi spod napierśnika? Po co ja w ogóle szedłem w tym żelastwie do lasu?
-
No cóż ja po zjeździe z tamtego zbocza mam ciągle piach w spodniach… w butach… hm… chyba nawet we włosach. Swoją droga wyglądałęś bardzo komicznie próbując się pozbyć tej pszczoły.
-
Próbując to dobre słowo, a co do piasku to kto Ci broni wytrzepać wszystko? - Mikel zamyślił się chwilę, spoglądając w dal. Zdawało mu się, że słyszał głos Laury. Nigdzie jednak jej nie widział. ~
No nic. Prędzej czy później się znajdzie. ~ Myśl szybko wyparowała z głowy. -
No i co z tym piaskiem?
-
Później dokładnie to zrobię. Przy okazji może skorzystam z tej wody w jaskini. Może już trochę jej tam spłynęło i nie będę się we krwi kąpać. Póki co jestem tak zmęczona, że pewnie bym zasnęła tam gdzie bym się położyła - mruknęła w odpowiedzi wytrzepując liście i piach z już nei tak białych włosów.
-
No ale jeszcze mamy coś do roboty. Co następne zbrojmistrzu? Na jaką przygodę nas teraz wyślesz?
-
Na dziś już wystarczy przygód. Co do jeziorka to uważaj bo możemy się tam spotkać. - Młodzieniec kolejny raz tego dnia puścił oko bladolicej. -
Wbrew pozorom nie tak łatwo zanieczyścić wodę. Myślę że będzie się nadawać do kąpieli. Poprzednio już była całkiem ok.
Emi w końcu nie wytrzymała.
-
Do oka ci coś wpadło? - zapytała z chytrym uśmiechem.
-
Coś? Nie raczej nie, a czemu pytasz? - chłopak odpowiedział i starał się, żeby jego twarz nic nie zdradzała.
-
Masz tik nerwowy chłopcze, powieka ci mruga. - Dopplerka zaś bawiła się sytuacją sądząc po jej minie która zdradzała wszystko.
-
Możliwe, że to ze stresu. Chyba faktycznie potrzebuję długiej, odprężającej kąpieli. Ścigamy się do jeziorka po powrocie?
Odpowiedziała ma chwilowa cisza kiedy jego tarzyska się zastanawiała. W końcu wzruszyła ramionami.
-
A co tam. Tylko daj mi fory, ledwo nogami przebieram - zawadiacki uśmiech zawitał na jej twarzy.
-
Jaka nagroda dla zwycięzcy? - Mikel postanowił pograć jeszcze chwilę w tę grę.
-
Ooo hoho, nagród ci się zachciało! No dobrze pomyślmy… - po chwili zastanawiania się szeroki uśmiech pojawił się na twarzy bladolicej.
-
Co powiesz na to aby zwycięzca strzelił ręcznikiem przegranego po tyłku?
-
Mokrym ręcznikiem po gołym tyłku? - chłopak wydawał się być zaintrygowany pomysłem.
-
Dokładnie.
Emi podała rękę wojownikowi na przybicie zakładu, która ten ochoczo uścisnął. Następnie zwrócił się do Psotniczka.
-
A co z Tobą przyjacielu? Będziesz robił za sędziego? Nie byłby to pierwszy raz dzisiaj, gdy będziesz nas oglądał biegnących co sił w nogach - Mikel w myślach przywołał po raz kolejny obraz niedźwiadka pałaszującego z zapałem miód, ze straconego przez siebie ula i dwójki leśnych szabrowników uciekających tak szybko przed wkurzonymi pszczołami, że mogliby doścignąć Sulima w orlej postaci.~
No cóż… Przynajmniej będzie co wspominać.~myśl była dziwnie krzepiąca. Poklepał misia po karku i ruszyli w dalszą drogę.
[Media]https://c1.staticflickr.com/3/2556/4145393908_d6f37b76bf_b.jpg[/Media]
Wyścig
Umówili się na proste zasady - mogą absolutnie i z całą premedytacją sobie przeszkadzać. Zostawili swoje zbroje i plecaki w komnacie z mgłą i sami się ustawili po dwóch stronach fontanny.
Odliczyli do trzech i rzucili się przed siebie. Mikel od razu przejął prowadzenie, ale Emi nie pozostała mu dłużna. Dopadła do niego kopnęła go w kostkę dzięki czemu wybiła go z rytmu sprawiając, że zwolnił i kuśtykał kolejne kilka metrów. Wojownik w ramach rewanżu spróbował ją przewrócić, a gdy to nie wyszło, odepchnął ją do tyłu.Znów ruszył przed siebie, ale nie zdążył się nawet porządnie rozpędzić.
Ledwo zrobił kilka kroków, a dopplerka a dopadła do niego i zamierzała przeskoczyć nad nim w wąskim korytarzu. Może to wina schodów, a może Emi po prostu źle wycelowała, ale nie udało się powtórzyć niesamowitej akrobacji z dnia poprzedniego. Poślizgnęła się i wyłożyła jak długa. Usłyszała oddalający się chichot i z wściekłością się podniosła próbując dogonić wojownika. Nieważne jednak co robiła ten ciągle był przed nią.
Przepychali się wzajemnie aż znów wpadli w wąski korytarz. To była ostatnia szansa dla bladolicej aby uzyskać prowadzenie. Próbując rozproszyć chłopaka aby go wyminąć zamiast jego trafiła powietrze i zachwiała się wpadając na wystające ze ścian kryształy. To był koniec. Mikelowi została ostatnia prosta. Tylko, że zamiast pobiec przed siebie i wygrać skręcił. To rozwścieczyło dziewczynę.
-
Biegnij!! - warknęła na niego rzucając się do przodu. Chłopak chciał się potknąć, zrobić coś aby jednak przegrać, ale nie było jak. Zatrzymał się przy krawędzi wody. Wygrał.