Wzrok powoli go zawodził. Upływ krwi dawał mu się we znaki. Nie mógł jednak paść, zanim nie zakończą tego zadania. Wszystko co nie znajdowało się w jego okolicy było tylko rozmazaną plamą. Widział jednak swój cel. Zauważył również rozmyty ruch zmierzający w stronę gobliniej czarownicy. Liczył, jest to sojusznik, a nie jakieś nowe ohydztwo. Rzucił się w stronę gobliniego króla. Ten powinien być zbyt zajęty znajdującym się przed nim przeciwnikiem, żeby zobaczyć atak Orko-tłuka.
__________________ you will never walk alone |