Tak jak się tego można było spodziewać, napastnicy nie raczyli pisnąć ani słowa. Woleli zginąć, niż cokolwiek zdradzić. I to zginąć w walce niż w (ewentualnych) męczarniach.
Czasami jednak trupy mówiły więcej, niż żywi, dlatego też Wilhelm postanowił przeszukać ciała napastników - gdy tylko ogień zacznie gasnąć. Wszak mogli mieć jakieś pisma, ewentualnie tatuaże.
Wcześniej jednak zerwał z jednego z bandytów płaszcz i zaczął nim gasić ogień.