Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-03-2019, 08:02   #481
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tak jak się tego można było spodziewać, napastnicy nie raczyli pisnąć ani słowa. Woleli zginąć, niż cokolwiek zdradzić. I to zginąć w walce niż w (ewentualnych) męczarniach.
Czasami jednak trupy mówiły więcej, niż żywi, dlatego też Wilhelm postanowił przeszukać ciała napastników - gdy tylko ogień zacznie gasnąć. Wszak mogli mieć jakieś pisma, ewentualnie tatuaże.
Wcześniej jednak zerwał z jednego z bandytów płaszcz i zaczął nim gasić ogień.
 
Kerm jest offline  
Stary 04-03-2019, 09:57   #482
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Stało się zgodnie z przewidywaniami Estalijczyka - fanatyczni wysłannicy woleli umrzeć, niż zdradzić tego, który ich wysłał przeciwko Santiago i jego towarzyszom. To była różnica w porównaniu do sługusów łowcy nagród, którzy usiłowali ich pojmać po opuszczeniu Eppiswaldu, krótko po powrocie z ekspedycji do akazanej części lasu. Tamci zaczęli gadać, gdy tylko śmierć zajrzała im w oczy. I trzeba powiedzieć, że pójście na współpracę opłaciło im się - zostali pojmani i oddani miejscowym władzom za napaść, a ci tutaj skończyli marnie.

Czyżby ich tajemniczy przeciwnik sięgał po coraz bardziej desperackie metody?

Rozpalona przez Wilhelma pożoga groziła poparzeniami tym, którzy nie opuszczą wzgórza w porę. Nim jednak Santiago dołączył do innych sprawdził trupa mężczyzny, który rzucił się na niego - interesowały go wszelkie dokumenty, medaliony, tatuaże, pierścienie, a także sakiewka i broń, które nie miały się już przydać nieżyjącemu.

Później pomagał w gaszeniu ognia zastanawiając się przy tym, jaką wersję wydarzeń opowiedzą Wilhelm lub Elmer. Bo pytań ze strony pracowników karawany z pewnością będzie wiele. Opowieść o zbójcach czatujących przy brodzie była wiarygodna, a przy tym niezbyt odległa od prawdy.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 04-03-2019, 13:07   #483
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- Ah, verdamt! - zaklął Reinmar wypalając z pistoletu, kiedy szaleniec który nazwał go kultystą zdecydował się jednak poświęcić swoje życie. Rajtar zareagował tak, jak go szkolono. Ściągnął spust i po chwili głowa atakującego bandyty eksplodowała. Szczyt czaszki, oderwany przez kulę odfrunął gdzieś w siną dal, a człowiek padł jak ścięte drzewo wypuszczając broń. Szczęk żelaza z boku świadczył, że Santiago stawił czoła napastnikowi a elf dokończył walkę celnym strzałem w gardło. Rajtar był zły. Nie dlatego, że mógł się pomylić co do otoczonych i przypartych do muru bandytów. Desperacja pomieszana z wiarą dawał czasem zadziwiający rezultat i rajtar widział niejeden oddział, który pomimo ponoszonych ofiar i beznadziejnie idącej walki po prostu stał, a nawet zdarzało się, nacierał. Był zły, bo oto właśnie leżała na ziemi i konwulsyjnie drgała kolejna okazja, by zasięgnąć nieco języka odnośnie całej tej tajemniczej sprawy ucieczki dwóch kolegialnych magów i estalijskiego kawalera. Swój udział w tej eskapadzie uważał za przypadkowy, aby nie rzec wręcz zbyteczny, ale z wrodzonej ciekawości oraz talentu do wpadania w tarapaty, jakoś uporczywie nie chciał jeszcze odpuścić. Jakoś za mocno to przypominało Sharmbeck. Albo Kasos. Wszędzie tam, gdzie maczał palce chaos jakoś dziwnym trafem karę ponosili bogu ducha winni ludzie, a wyznawcy mrocznych bogów wychodzili bez szwanku. "Może do trzech razy sztuka?" pomyślał uśmiechając się pod nosem.
"Reinmar... Kat cię czeka, ani chybi" powiedział do siebie w duchu patrząc na pożar, zbliżającą się karawanę i rozlewające się z pod ciała kałuże krwi.

Kiedy Santiago i Wilhelm wzięli się za przeszukanie bandytów, Reinmar postanowił im pomóc. Trzech przeszukujących na trzy trupy. Rajtar miał nadzieję zakończyć przeszukiwania, zanim krzaki całkiem ogarnie pożar wywołany przez czarodzieja.

-Wilhelm, zdaje się, że na popasie będziemy mieć do pogadania - mruknął i robił swoje, przetrząsając manatki bandyty
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 05-03-2019, 00:27   #484
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Limhandil wystrzelił celnie. Strzała ze świstem przeleciała odległość dzielącą go od zbójca. Ten ugodzony strzałą w szyję szybko został rozciągnięty zimną stalą.
- Naprawdę musicie mieć wszechwładnych wrogów.- Mruknął do kompanów i ruszył pomagać w gaszeniu pożaru.
 
Hakon jest offline  
Stary 05-03-2019, 07:44   #485
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Wspólnymi siłami udało się stłumić ogień. Pogorzelisko ogarnęło tylko nieznaczny skrawek stoku wzgórza i teraz dymiły się na nim sczerniałe resztki krzewów, a kilka osmalonych drzew sterczało ku niebu.

Kiedy handlarze dogaszali ogień, awanturnicy w pośpiechu obszukiwali ciała zabitych mężczyzn. Tamci byli profesjonalistami, nie mieli nic co wskazywałoby na tożsamość ich mocodawców, poza… tatuażem, który każdy z nich miał na lewym barku. Przedstawiał on wznoszącą się dwuogoniastą kometę, z symbolem młota ponad nią.

Bajeczka o bandytach i pożarze została bez problemów łyknięta przez kupców, którzy od razu po jej wysłuchaniu, ze względów bezpieczeństwa zaproponowali wspólną podróż do najbliższego miasteczka – Kroppenleben. Właścicielem karawany był Ewald Shwartz, który wiózł wełnę w góry, do Karak Hirn, więc zapowiadała się dłuższa wspólna podróż, chyba że bohaterom zależało na czasie.

Kroppenleben było gwarną, tłoczną osadą otoczoną palisadą. Stacjonował tu oddział Imperialnej Straży Granicznej, znajdowały się składy, magazyny i sklepy, gdzie można było nabyć wszelkiego rodzaju ekwipunek i sprzęt niezbędny w górach. Po osadzie kręciło się mnóstwo górników, traperów i myśliwych zarówno ludzi, jak i krasnoludów. Na skraju miasteczka odbywał się targ zwierząt, a tuż obok niego urządzono arenę, gdzie można było oglądnąć pokazy woltyżerki, akrobatyki lub zapasy. W Kroppenleben znajdował się też oblegany niczym twierdza burdel i dwie dosyć chwalone karczmy.
 
xeper jest offline  
Stary 05-03-2019, 13:04   #486
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Reinmar był albo głuchy, albo głupi i Wilhelm sądził, że chodzi o to drugie. Czyżby nie zrozumiał nic z rozmów z inkwizytorem?
Jeśli tak, to pewnie spóźnił się, gdy bogowie rozum rozdawali, a wtedy lepiej by było, gdyby Reinmar ze swoim koniem porozmawiał.
No chyba że w mądrości swej doszedł do wniosku, że Wilhelm wie więcej, niż mówi i, naiwnie, sądził, iż mag podzieli się z nim wielkimi tajemnicami. Srodze się biedak zawiedzie.

Wilhelm uśmiechnął się lekko, po czym przeszukał ciało jednego z napastników. A jako że tamten niczego ciekawego nie posiadał, mag zabrał broń "bandyty". Inkwizytor jakimś dziwnym trafem miał wymagania, ale uczestniczyć w kosztach nie zamierzał, trzeba więc było sobie jakoś radzić. Broń zawsze znajdowała nabywców.

Na szczęście kupcy uwierzyli w (częściowo tylko prawdziwą) opowieść o bandytach i jeszcze pomogli w gaszeniu pożaru.

- Wilhelm von Dohna - przedstawił się mag i, bez większego namysłu, wyraził zgodę na wspólną podróż. W większej grupie zawsze było raźniej i, w razie problemów, można było liczyć na jakieś wsparcie.

Osada Kroppenleben miała liczne zalety - można było nie tylko odpocząć, ale i coś kupić i sprzedać. Wilhelm postanowił najpierw zadbać o nocleg, potem sprzedać zdobytą na bandytach broń, a na koniec zgłosić na posterunku Straży fakt napadu. Byłoby nieco dziwne, gdyby coś takiego zataił przed strażnikami, a było rzeczą niemal pewną, że Ewald, podczas wieczerzy, opowie o tym każdemu, kto zechce go wysłuchać.
 
Kerm jest offline  
Stary 06-03-2019, 22:59   #487
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Limhandil przystał niemym przytaknięciem na pomysł podróży w większej grupie. Nawet nie chodziło o bezpieczeństwo, ale o szansę na anonimowość. W takiej grupie mniej się rzucają w oczy takie dziwaki jak oni.

W mieścinie elf czuł się jak zawsze. Niezbyt komfortowo. Elf starał się nie wyróżniać i podążał za resztą. Cały czas patrząc spod kaptura na okolice i na ludzi. Bandyci na szlaku to i atak w mieście mógł być zaplanowany.
 
Hakon jest offline  
Stary 08-03-2019, 18:07   #488
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Ewald wyglądał na uczciwego handlarza, toteż Reinmar nie oponował, kiedy padła propozycja przyłączenia się. Jeśli fanatyków po drodze mogło być więcej, podróż w dużej liczbie mógłby utrudnić im bezpośredni atak.
"Ciekawe, jak będzie w nocy..." pomyślał ale wciąż niektóre elementy układanki nie do końca do siebie pasowały.

Cała ta draka śmierdziała jak kloaka w dokach w Altdorfie. Kolejna zasadzka a oni uciekali, zdawało się, że na ślepo. Człowiek którego zastrzelił niewątpliwie był sigmarytą. I choć symbol, który znaleźli wytatuowany na ich ciałach nieco różnił się od oficjalnych symboli kultu, prezentowanych na ceremonialnych szatach kapłanów i w świątyniach, to nie ulegało wątpliwości, że ci ludzie w pewien sposób służyli kościołowi. Pozostawało pytanie, kto tu naprawdę był heretykiem...

Kroppenleben. Był tu już, choć dawno. Nie pamiętał kiedy, ale jego oddział ciągnąc przez przełęcz ku pograniczu mijał tą pipidówkę. Znajomych gąb jednak nie widział, ani w strażnicy, ani przy częstokole, którym obwarowano wieś. Wiedział jednak, że to ostatnia wioska przed mroźną, smagającą niczym bicz przełęczą. Omal nie stracił tam palców.
Postanowił wskoczyć na jednego do karczmy, a potem wstąpić do tego burdelu.
Tymczasem można było porozmawiać z towarzyszami o ich niedawnych przygodach. Pułapki, które ktoś na nich zastawiał robiły się poważne, a Reinmar po prostu chciał się dowiedzieć o co chodzi. Zrównał konia z wierzchowcem Wilhelma, uznając imperialnego maga za pierwsze, i jak początkowo oceniał najbardziej wiarygodne.
Wilhelm jednak nie wydawał się specjalnie rozmowny i na pytania odpowiadał zdawkowo, jakby nie będąc pewny co może powiedzieć, albo mówił coś zmyślonego, pasującego do jego planów lub sytuacji.

- Ten Werner...jak go spotkaliście? Po raz pierwszy, bo to było kolejne wasze spotkanie, czyż nie? - zgadnął Wilhelma Reinmar.
- To było po wizycie w Eppiswaldskim Lesie. Nic nie wynikło - tyle tylko, że nas zna, a my jego. - odparł wymijająco mag.
- Ale pytał was o jakieś przesłuchanie? - indagował Reinmar, czując, że szlachcic go zbywa.
- Złapaliśmy jednego z napastników, ktoś go tam przesłuchiwał, ale mnie przy tym nie było – Wilhelm patrzył na Reinmara – zresztą to już słyszałeś.
- Owszem. Ale mnie to ciekawiło...A jak wydostaliście się z Pfeildorfu? Ktoś wam pomógł? Czemu wciąż wam nie pomaga?Czyżby nie żył? - kolejny nie pasujący element układanki w wyjaśnieniach przed Inkwizytorem. Najwyraźniej dosyć istotny, na ile mógł stwierdzić Reinmar.
- Ten, kto nam pomógł, nie chciał, by jego imię było znane, a ja to szanuję – odparł Wilhelm ucinając temat, którego Reinmar nie drążył już więcej. Rozumiał dane komuś słowo, o ile było to słowo szlachcica dane szlachcicowi. Albo kobiecie.

- A kim jest ten cały Kroenert?- zmienił wątek rajtar, poprawiając od niechcenia kapelusz.
- Kroenert? To mag. On był jednym z tych, co zainteresowani byli Lasem Eppiswaldzkim. Znał nas ze słyszenia i pomógł nam później, bo załatwił transport. Ze Stirganami miał kontakty i nas zabrali. Rozstaliśmy się, bo on miał inne plany i jechał w innym kierunku.

- A ten kontakt w Karak Hirn? Skąd o nim wiecie? - co prawda inkwizytor zadał podobne pytanie, ale rajtar chciał wiedzieć, czy człowiek który na nich czeka nie jest kolejną pułapką.
- Ojciec Emil, archiwista z opactwa, gdy z lasu wyszliśmy. - rzucił krótko Wihelm. Nie rozwiał tym jednak żadnych obaw żołnierza.

- Elmer wspomniał o jakiejś wiedźmie i nekromantach...podobno striganych – Reinmar poruszył ostatni, nieco mglisty wątek.
- Była jedna taka staruszka, co mroczną magią się parała i przywołała trupy troli. Nic wspólnego z naszą sprawą. - wyjasnił Wilhelm.
Reinmar wciąż miał mnóstwo wątpliwości.

- No dobra...chyba pogadam z Elmerem. Pewnie wyjaśni mi więcej, skoro o tym wspomniał, może lepiej to pamięta. Dzięki ci – kiwnął lekko głową i podjechał do drugiego magika.

Ten okazał się dużo bardziej precyzyjny i miał o wiele lepszą pamięć i rozmowa była nieco dłuższa. Musieli też odjechać nieco na bok, no i wyciągnąć gąsiorek gorzałki, bo tej dyskusji nie dało się znieść na trzeźwo. Reinmar musiał nieźle sprężać się z gąsiorkiem, bo od pytań i odpowiedzi gardła okrutnie schły, ale i opowieść rozwijała się całkiem wartko. Reinmar wpierw kręcił z niedowierzaniem głową, potem mruczał i klął, a pod koniec rozmowy siedział w siodle zadumany, i nieco markotny.
- Nieźle. Pachnie herezją, polityką...i mrocznymi czarami... żeby jeszcze na końcu były pieniądze, albo miłość dziewki...– podsumował Reinmar.

"Byle do Kroppenleben. Potem dupa będzie przymarzać do siodła na przełęczy, a potem kto wie, co w Karak Hirn się zdarzy..." myślał lekko frasując się.

 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 08-03-2019, 21:45   #489
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
- Dziewki? Ja tu kombinuję żeby od łamania kołem się wymigać, a tobie się dziewek zachciewa - Elmer zaśmiał się na koniec rozmowy z Reinmarem. W sumie równy chłop z niego był. Nie spanikował po tym co usłyszał, tylko próbował pomóc w rozwiązaniu problemu, a i gorzałką poczęstował.

Elmer w mieście zachowywał czujność. Źli sigmaryci wyczaili ich na drodze, to mogą to zrobić i między ludźmi, a i łatwo im będzie jakiegoś zbira nająć.
 
Komtur jest offline  
Stary 08-03-2019, 23:45   #490
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Sprawa napadu szybko zeszła na dalszy plan - może nie odeszła w zapomnienie, jednak skoro to wyłącznie zbójcy ponieśli straty, a napady w końcu się zdarzają, to po cóż było strzępić język i głowę łamać?

Santiago również nie zamierzał rozmyślać nad tym czy, a właściwie kiedy zaatakują ponownie. Bo tego, że znowu spróbują był akurat pewien. Będzie im jednak trudniej zorganizować napad na całą karawanę, zatem najbliższy czas powinien upłynąć nieco spokojniej. I z tego Estalijczyk postanowił skorzystać - nerwy napięte niczym postronki i oczy wypatrujące wokół zagrożenia potrzebowały odpoczynku razem z resztą ciała. De Ayolas zdał sobie sprawę, że świadomość zagrożenia potrafi być bardzo wyczerpująca. Przez chwilę pomyślał nawet, czy nie rzucić wszystkiego w cholerę i wrócić w rodzinne strony...
- Tam przynajmniej słońce świeci, a delikatny ciepły deszcz w niczym nie przypomina tutejszych burz i nagłych ulew. - Stwierdził kwaśno.

Chwilowo nie padało, ani też nikt nie zawracał mu głowy, zatem jeździec bez skrępowania wprowadził się stan już nie jawy, a jeszcze nie snu - lekkiej drzemki, z której wybudzał go głośniejszy dźwięk, czy potknięcie wierzchowca, by po chwili ponownie drzemać.

W końcu kłopoty miały to do siebie, że same znajdowały swoje ofiary - nie trzeba było ich szukać na własną rękę...
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172