Kiedy Yetar zorientował się, w którym kierunku idą, w głowie zakwitł mu pomysł, niczym srebrzysty kwiat na tle nieco fatalistycznego nastroju. - A gdybyśmy wciągnęli ogry w zasadzkę przy cmentarzysku? Tylko nie wiem jak stoimy z czasem, bo pewnie ten potwór zgłodnieje zanim tam dotrą. Można by się ustawić tak, że ziemia by się pod nimi zapadła. Połamaliby nogi, albo to co jest na dole by ich dorwało. W ostateczności cisnę w nich naszyjnikiem. Orki wyglądają bardziej jak niewolnicy, niż sojusznicy... ale tutaj nie jestem pewien. - Złotooki przerwał na chwilę dla zaczerpnięcia oddechu. - A jeśli nie to, to może spróbować kawałek przed nimi kilka dołów, żeby połamali koła, albo przynajmniej musieli wyciągać je z dziur, co może by ich opóźniło do czasu, aż pojawią się harpie. - Wyrzucił z siebie Yetar. Pomysły były całkiem rozsądne, przynajmniej jak na fetchlinga, który miewał przebłyski antygeniuszu od czasu do czasu.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |