Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2019, 15:45   #308
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Zasadzka Goblinów

Fay tymczasem postanowiła rozpocząć maskowanie. Karawana stojąca na środku drogi i czekająca na niewiadomo co, była bardziej podejrzana niż zielone wino, albo pachnący ser.
- Ooooobiad - zakrzyczała, gobliny nie musiały wiedzieć, że jedli zaledwie godzinę temu. Zapewne miały słabą wiedzę co do ludzkich zwyczajów. Mogły też słabo ją słyszeć, ale na pewno nie należało stać, czekając na cud.
Zwróciła się do Sammera i wszystkich w okolicy.
- Trzeba zapewnić zwierzętom ochronę. Rannego człowieka można nieść, ale nikt nie poniesie rannego muła… ani jego towarów.

- Siedzieć -
powtórzył Rudolf komendę do psa. Nie miał zamiaru bez potrzeby puszczać go na gobliny. Pies zbyt dużo kosztował, planował do używać jedynie w ostateczności do obrony siebie.

Wolfgang po pewnym czasie ruszył pokazując Albertowi i drugiemu z towarzyszy na pobliskie skały. Najpierw chciał się dostać na brzeg skał aby one przesłaniały widok goblinów na wojowników. Baderhoff miał nadzieję, że uda mu się złapać kontakt wzrokowy z Robin albo Borysem. Wymarzona sytuacja do ataku byłaby wtedy gdyby wszyscy się widzieli, ale mało kiedy było to możliwe. Gdyby zieloni się przemieścili Wolfgang miał plan aby na przemieścić się za skałami w ich kierunku. Musieli tak zrobić aby w razie przemieszczenia przeciwnik nie wszedł w zasięg, który pozwoli mu ostrzelać muły niosące towary.

Wszystkie plany wzięły w łeb, tak jak to ostatnio bywało w życiu Robin stale.
Trzeba było robić po Wolfgangowemu, atakiem na wprost, bo nie było czasu na żadne wymyślniejsze strategie ani ukrywanie się i radosne wystrzelanie niczego niespodziewających się goblinów.
Trudno. Wynajęto ją do ochrony karawany to będzie ją ochraniać. Nie mogła dopuścić zielonych na tyle blisko by mogli razić zwierzęta i cywilów.
Po pierwsze, należało dać znać Wolfgangowi, że musi zaczynać swój atak "na już".
Po drugie - za wszelką cenę zmusić gobliny do zatrzymania się i poszukania osłony. Albo, jeśli dopisze jej szczęście, do sprowokowania przedwczesnej salwy przeciwnika. Choć zdawała sobie sprawę, że strzał będzie trudny ze względu na odległość i zarośla, zielonoskórzy nie byli poza zasięgiem jej łuku ani kuszy Borysa. Z kolei oni sami... Cóż, na dwoje babka wróżyła. Mogli być, mogli nie być. Ale nawet jeśli tak, to przy takiej odległości i ze słabych łuków szans za dużych nie mają, a ona, skradając się utrudnia im strzał tak samo jak one jej. No i grupa to zawsze łatwiejszy cel niż pojedyncza osoba... Zaryzykowała. Lepiej żeby zaskoczone strzelały w cel na granicy swojego zasięgu (a może nawet za nim - pozwoliła sobie na promyk nadziei) niż by miały czas przygotować się i posłać salwę w biegnących zbrojnych.
Strzałę miała już na cięciwę, wprawnym ruchem dociągnęła ją do policzka i posłała w kierunku grupy goblinów. Borys podążył ja jej przykładem.

Fay widząc, że Robin przygotowuje się do strzału nie czekała na to co zrobi szef karawany z mułami. Złapała łuk i kołczan i ruszyła szybko w kierunku skał. Po pierwsze po to, aby wyglądać profesjonalnie, po drugie po to żeby pomóc koleżance, po trzecie po to, aby znaleźć sobie jakąś ochronę. Za cel obrała Robin i gdzieś w jej okolicy postanowiła rozłożyć swoje stanowisko strzeleckie. Ręce jej zaczęły drżeć dlatego ugryzła się w dłoń dla otrzeźwienia. Nie lubiła walki, więc zamiast myśleć o starciu skupiła się na pieniądzach, które mogła zarobić jeśli bezpiecznie dotrą co celu.

Wolfgang widząc pierwszą wystrzeloną strzałę dał znak wojownikom, którzy od skały do skały zaczęli iść w kierunku goblinów. W razie dostrzeżenie i ostrzału Baderhoff miał plan czekać chyba, że strzały byłyby w stanie dosięgnąć karawany. Wtedy nie zważając na własne życie żołnierz pobiegłby z tarczą i włócznią na przeciwnika. W sumie Baderhoff się nie bał. Walczył już z goblinami i był spokojny do czasu aż nie pojawiły się orki, hobgobliny czy większe ścierwo.

Borys gdy Fay go mijała powiedział.
-Strzelaj w grupę, łatwiej trafić. - mógłby jeszcze dodać, że podobno… Sam usłyszał to od Robin chwilę wcześniej. Wolał jednak nie psuć wrażenia.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline