Skradanie okazało się niepotrzebne. Gobliny uciekły. Sądząc po śladach - w góry. Tropić ich tam nie było sensu, zresztą, nie za to jej płacono.
Wróciła zatem do karawany.
- Droga wolna - powiedziała i dopiero wtedy dopadły ją dreszcze. Mogła zginąć. Miała nadzieję, że nikt tego nie zauważył, a jeśli już, to że nie powiązał tego z lękiem.
- Ktoś reflektuje na łuk lub pałkę? - zapytała. Ostatecznie zgłosił się Wolfgang, Robin oddała mu więc krótki łuk oraz czternaście strzał. Choć w turnieju nie poszło wojskowym najlepiej, wiedziała, że wielu z nich potrafi strzelać.
Krótkie łuki, choć mają krótszy zasięg mają szereg zalet. Choć niski koszt i łatwość produkcji niewiele dadzą żołnierzowi, możliwość używania łuku podczas jazdy wierzchem czy małe rozmiary mogą się kiedyś przydać. Abdul podczas trenowania jej opowiedział jej o małych łukach równie potężnych jak jej długi. Podobno daleko na wschodzie, wśród Ungołów, niezrównanych jeźdźców i łuczników zdarzają się rzemieślnicy zdolni skleić łuk z warstw rogu, drewna i ścięgien o połowę mniejszy, a równie skuteczny. Niemniej i tak najlepsze są elfie łuki - mówił. Klejone ze specjalnego drewna i wzmacniane kościanymi elementami pozwalały na oddawanie celnych strzałów na nieporównywalne odległości, dopiero niedawno inżynierowie z Hochlandu stworzyli broń o większej donośności. Ale ze względu na czyniony przez nią hałas na nic się jej nie przyda jako łowcy, jak dodał. Niestety, nie będąc elfem trudno dostać takie cacko do rąk. Chyba że się elfowi uratuje życie. Ewentualnie ograbi się jego trupa. Bo inaczej to i znaleźć taki trudno i drogo wychodzi - najzwyklejszy elfi łuk kosztuje połowę tego, co najlepsze wyroby ludzkich wytwórców.
Robin żałowała, że jej relacje z Aesterillionem wyglądały jak wyglądały, ale przynajmniej mogła zarobić trochę na najlepszy ludzki łuk. Przecież nie była elfką, by strzelać z elfiego. Skupiła się więc ponownie na przepatrywaniu trasy przed karawaną.