Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2019, 07:43   #11
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację

- Boję się - stwierdziła cicho Żeńka wpatrując się w drzwi przed nimi. Zacisnęła dłoń mocniej na dłoni Maksima czerpiąc siły z jego obecności. Wiedziała, że będzie potrzebować ich dużo. Drzwi były liczne a w głowie dziewczyny tłukło się ciągle pytanie. Jak on mógł ją akceptować wiedząc o tym co zrobiła?
- Gdybyś miał wybierać w mojej sytuacji: wolałbyś wiedzieć czy wolałbyś zacząć z czystą kartą? - spytała cicho unosząc twarz do swego Smoka.

Pchnął drzwi po drugiej stronie korytarza. Pociągnął ją za sobą i objął a skołatana Żenia wtuliła się ciasno. Zapadła się w ciepłą i bezpieczną otchłań jego ramion. W pomieszczeniu było ciemno. Na środku stało biurko z dwoma krzesłami.
- Masz rację. Twoje wspomnienia są straszne. Nie tylko te najnowsze pełne krwi i walki. Te wcześniejsze też. Stałaś się przez nie osobą zgorzkniałą i pełną złości. Praktycznie nie miałaś dzieciństwa. Rytuał, który odprawiłem, żeby ci pomóc miał zabrać tylko te wspomnienia, które wywołują u ciebie negatywne emocje. Fakt, że rytuał zabrał wszystkie wspomnienia zapewne nie jest przypadkiem. Ale rzeczywiście nie musisz tego wszystkiego oglądać.

Delikatnie usadził ją na krześle przed biurkiem a dziewczyna rozejrzała się z budzącą się ciekawością. Nie było widać ani ścian, ani sufitu. Podłoga zdawała się być z zacieranego betonu, ale nie wydawała żadnego dźwięku pod ich stopami.

- My, jaszczurołaki jesteśm pamięcią Gai. Każdy z nas posiada rozwiniętą pamięć genetyczną. Nie mamy kontaktu z duchami naszych przodków, tak jak wy, ale możemy poznawać ich wspomnienia. Nazywamy tę sferę naszego życia Mnezą.

Rozłożył szeroko ręce,
- To jest Mneza. Pentex postarał się o różnorodność genetyczną mojego DNA. Dlatego prawdopodobnie mam dostęp do większej ilości wspomnień niż przeciętny przedstawiciel mojego gatunku. Moja pamięć sięga milenia wstecz. A gdy tak sobie wisiałem w słoiku wypełnionym solami fizjologicznymi i solami srebra to miałem sporo czasu na naukę różnych rzeczy ze wspomnień moich przodków.

Żenia obiecała sobie, że będzie musiała dowiedzieć się więcej. O pamięci, wiszeniu w słoikach i Maksimie. Ale nagle zapaliło się światło a pojedynczy słup rozświetlił ciemność ukazując sylwetkę Marka Mazuta. Wrona wciągnęła ostro powietrze i zacisnęła dłonie splatając palce.

- Myślę, że możesz z nim porozmawiać. To twoje wspomnienie o nim. Ma jego charakter. Jego sposób bycia. Jego intelekt. Posiada wszystkie cechy Marka, którego pamiętałaś w dniu rytuału.

- Podejdź proszę - machnął dłonią do Mazuta, a ten wsunął ręce w kieszenie spodni garniturowych i usiadł naprzeciw Żenii.
- Żaba, cześć. Ciebie też dobrze widzieć Złoty - powiedział Marek.


- To twoje wspomnienie o Marku. Jego wiedza jest ograniczona, ale myślę, że łatwiej będzie wam spokojnie porozmawiać niż tobie oglądać koszmarne sceny. Wybacz, że nie pomyślałem o tym od razu.
Stał za nią i trzymał swoje dłonie na ramionach dziewczyny. Wrona uniosła twarz do Maksima szukając jego spojrzenia. Rodziła się w niej wdzięczność za jego starania. A jednocześnie wzbierało zaskoczenie, czemu tak o nią dba. Po tym wszystkim… nie czuła by na niego zasługiwała.

- Cześć, bratyku. - skoncentrowała się w końcu na Marku. - Dziwnie tak rozmawiać z Tobą, wiesz? - koślawy uśmiech wykrzywił twarz dziewczyny. - Opowiesz mi…

Wrona urwała. Miała pustkę w głowie i, suche gardło. Rosnące uczucie paniki tłukło jej sercem o żebra. Chciała uciekać. Szarpnęła się na krześle.
Zacisnęła powieki i skoncentrowała na wizji Czarnego oddychającego niedawno w umbrze. Na dłoniach Smoka na swoich ramionach.

Walczyła sama ze sobą choć instynkty nawoływały do ucieczki.

- … o domu? - wychrypiała - Ja go zniszczyłam? Tam jakiś nalot był tak?

Drzewo. Drzewo z Dimitrijem. Ręce Maksima. Twarz Czarnego robiącego spokojne wdechy i wydechy.

- Eh Żabo - zaczął spokojnie. Ten Marek nie przeżył śmierci ich ojca. Nie nienawidził dziewczyny.
- Po naszej ucieczce do Polski uruchomiłaś kontakt w wywiadzie. Tam kontrolowali wyciek do służb wywiadowczych Rosji. A później przyleciały drony. Odpaliły rakiety. I po chacie. Gdy to wszystko się skończy wrócimy tam i przeniesiemy ciało Dimy na jakiś porządny cmentarz. Może Pentex w końcu dogada się z Putinem.

Marek zwiesił głowę. A Smok mocniej ścisnął jej ramię podkreślając swoją obecność.
- Dom rozleciał się znacznie wcześniej. Po śmierci matki. Gdy ojciec wpadł w szał. Najbardziej żałuję, że Dima nigdy się nie dowiedział. Był tak cholernie zapatrzony w starego. To go zabiło. Zresztą tamten budynek… ile tam mieszkaliśmy? Czternaście miesięcy? Osiemnaście? Nie wiem. Cała młodość na walizkach. Bo stary był pieprzonym Królem wilkołaków.

Maksim machnął ręką i na biurku pojawiły się trzy kawy. Sięgnął po jedną.

- A kiedy postanowiłeś dołaczyć do Pentexu? Ojcu na złość? - Wrona przełknęła gulę w gardle. - Znalazłeś to czego szukałeś? - Żenia wpatrywała się w twarz brata. Porównywała ją do twarzy widzianej w lesie. Reakcje Marka stąd względem reakcji w lesie. Tamten Marek zdawał się inny.

Marek sięgnął po kawę. Zrobił spory łyk. Milczał przed odpowiedzią. Jakby analizował swoje życie.
- Miałem dość wyśrubowanych wymagań. Tutaj czego bym nie robił, to się wyróżniałem. A dla ojca zawsze byłem za słaby. Za wolny. Niegodny. Ale to i tak nic w porównaniu z tym jak ciebie traktował. Jakby to była twoja wina, że nie jesteś wilkołakiem. Niegodni spadkobiercy Króla. Tak, brakuje mi go. Ale nie żałuję tego, że się od niego odwróciłem. A ty żałujesz polowania na niego? W końcu gdyby nie ty, to Pentex by go nie złapał. Pewnie uratowaliśmy mu tym życie. Cała radziecka armia na niego polowała.

Żenia wiedziała.
Nie znalazł tego, czego szukał. Znalazł substytut. Tymczasowy stymulant ojcowskiej akceptacji, ale nie pozwoliło mu to rozwinąć skrzydeł. Nadal goniły go demony przeszłości. A ona już wiedziała, że gdy go od nich uwolniła zabijając Yuria jednocześnie zabrała mu możliwość odnalezienia tego czego szukał.

Dłonie zatrzęsły się jej więc zacisnęła je na kubku. Instynktownie wiedziała, że jej możliwa oferta, która jeszcze nie do końca była sformułowana w niej samej, byłaby dla brata niezwykle kusząca. Stanąć na tronie Czarnych Spiral. Uwolnić Żmija. Zapisać się w historii równie wielkimi zgłoskami co ich ojciec.

Żenia zadrżała, bo przeraziła ją świadomość tego, jak bardzo ‘Myszy’ kontrolują świat. Nie tylko ludzi.
Spojrzała na Maksima. Pomyśleć ile z działań rodzeństwa było kwestią ich miłości i nienawiści do ojca. Czy ona jako matka w ogóle ma sens?

- Gdyby stało się tak, że coś nas poróżni, coś przez co byś mnie mógł znienawidzieć, braciszku, co przekonałoby Cię do mnie na nowo? Byś uwierzył, że możesz mi ufać?

- Co miałoby nas poróżnić? - zapytał z uśmiechem i lekko unosząc brwi. - Przecież mamy tylko siebie, prawda? Nasza trójka i Sylwia. To my byliśmy w tym od początku. I nie obchodzi mnie co sądzi o tym Elektryk czy nasza własna wersja Mistique. Tak samo chłopaki, nie ważne jak ich ulepszą, to i tak nie będę miał do nich takiego zaufania jak do ciebie - mówił, tak, jakby nie możliwe było poróżnienie rodzeństwa. Z jednej strony brunetkę ogarnęło zadowolenie, z drugiej fakt, że odgryzła głowę Sylwii, o czym nie wiedział ten Marek było istotną komplikacją.

- Myślałem, że chcesz pomówić z bratem o waszej przeszłośći - wtrącił Maksim, który usiadł na biurku po prawej stronie Żenii.

- Różnie mogłoby być. Gdyby nagle okazało się, że poczułbyś się zdradzony. Przeze mnie. Przez Złotego. Przez Sylwię. A Elektryk próbował zabić mnie, tak jak i Mistique. - Żenia przeniosła spojrzenie na Smoka by na nowo spojrzeć na wspomnienie brata - Gdybyś był tak zły i rozczarowany, że sam chciałbyś mnie zabić. Co by mogło Cię przekonać, że mi na tobie zależy?

Pogładziła udo Maksima czułym gestem i zostawiła tam dłoń.

Dragan odchylił się nieco, tak, żeby wspomnienie Marka nie widziało jego twarzy. Tymczasem Marek się zafrapował.
- Ale do tego nie dojdzie. Jak chciałabyś mnie niby zdradzić? Po tym wszystkim co staruszek nam robił? Daj spokój. Jesteśmy gotowi na wszystko. Jeżeli Elektryk próbowałby zabić ciebie i zmiennokształtną, to sam zabiłbym elektryka. A przecież nie będzie tak, że nagle wszyscy chcieliby zabić mnie? Co musiałbym zrobić? Okraść Pentex? Żabo, wymyślasz.

Jednak spostrzegawczość Żaby działała. Drapał się jedną ręką po nadgarstku. Skrzywił usta. Uciekał wzrokiem. On nie do końca ufał pozostałym. On podejrzewał swoją własną zdradę szybciej niż siostry. Dziewczyna utwierdziła się w swoich planach. Jedno co, to braciszek nie dał jej faktycznej zahaczki, którą mogłaby wykorzystać w rozmowie z prawdziwym Markiem.

- Jak Ci naprawdę na imię? - Żenia zmieniła taktykę. Pokiwała głową z pełnym politowania uśmiechem. Jakby użalała się nad swoją dziecinnością. - Wiesz, że nie pamiętam jak ona do nas mówiła?

- Przecież naprawdę mam na imię Marek - patrzył pytająco na brunetkę i siwowłosego.

- Ostatnio miała drobny wypadek. Pamięć jej szwankuje Marek. - Wyjaśnił powoli sługa Smoka.
- Aa, no to trzeba było tak od razu. Marek to po dziadku. Uznaliśmy, że imię jest na tyle popularne na Ukrainie, że w dokumentach zmienialiśmy tylko nazwisko. Mama nazwała mnie Małym Księciem - skrzywił się na to wspomnienie. Brunetka dojrzała jak jego oczy robią się wilgotne na to wspomnienie. Dziwne. Przecież był komandosem, żołnierzem, wojownikiem. Jak wiele on wycierpiał ze strony ojca? Przecież powinien być wdzięczny dziewczynie za jego zabicie.

- Mieszkaliśmy na terenie Rosji. Ojciec miał spore wpływy. Posłał nas do świetnych szkół. Niestety oficjalnie prowadził życie oficera. Czyli co jakiś czas zmienialiśmy miejsca zamieszkania. Jakoś wtedy wyszła chryja z Albertem, królem wilkołaków. Z Zhyzhak, zwiastunem końca. Z Idealnym Metysem. Ja mnie zwerbowało GRU. Wyobrażasz sobie? Siedemnastolatek w szeregach GRU. Teraz wiem, że stary pociągnął sznurki, żeby mnie odciąć od wilkołaków. Po kilku latach pracy w wywiadzie okazało się, jak głęboko i jak stare wampiry kontrolowały Rosję. Ale było już za późno. Putin ruszył ze swoją ofensywą. Powołali departament zwalczania Wilkołaków i wtedy się zaczęło. Stary długo zarządzał partyzantką. Ale wampiry przygotowywały swoją akcję od dawna. Podobno działaniami operacyjnymi zarządzała tysiącletnia Tatarka. To ją chciał załatwić Dima . Chciał pokazać staremu, że on też może być godnym. Siedemnastoletni wilkołak przeciw tysiącletniej wampirzycy - zacisnął zęby. Kubek z kawą też zadrżał.

Marek wiedział, że śmierć Dimitriego była następstwem surowego wychowania ich ojca. A jednak czuł do niego ogromny respekt. Yurii Konietzko był jedyną ostoją we wzburzonym złym świecie. Jego siostra wiedziała już wszystko. Motorem napędowym dla wszelkich działań Marka była opinia ich ojca. Mazut tonął w morzu nienawiści połączonej z ogromnym szacunkiem i uległością. Być może sam chciał zamordować Yuria, a Żenia mu to odebrała? A może była to jakaś wypaczona miłość syna do ojca? Uczucia Żenii musiały być inne. Może była bardziej związana z matką? Albo wyzbyła się uczucia podporządkowania? A może kierowała nią zazdrość, no bo co ona dostała od ojca, gdy starszy brat został wciągnięty do wywiadu? Myśli się kotłowały.

- Dlatego wszedłeś do Labiryntu? Dlatego stałeś się Tancerzem Czarnej Spirali? - pytał Maxim.
Marek patrzył na mężczyznę zdziwiony. Sługa Smoka siedział bokiem do niego, a twarz miał skierowaną do Żenii. Postawa pełna ignorancji wobec rozmówcy, któremu właśnie zadano pytanie o najważniejszą decyzję w jego życiu. Cóż, brunetka musiała przyznać to sama przed sobą, że Złoty ma subtelność obuchowego młota w kwestii kontaktów społecznych.

- Wiesz, co? Gówno cię to obchodzi! - odpowiedział Marek.

- Marek - Żenia zwróciła uwagę brata ponownie na siebie - A jak Mama miała na imię? Pamiętasz ją? - urwała nie chcąc dodać “jako coś więcej niż czerwona plama w kuchni?”. Jednocześnie ścisnęła udo Maksima i pokręciła lekko głową. - Pamiętasz czy zostali jacyś poplecznicy ojca? Gdybym chciała odbić Ukrainę, przejąć władzę w Rosji i pomścić Dimę, pomógłbyś? - Żenia walnęła z grubej rury by zatuszować wstawkę Bondara.

- Irena. Irena Nikolajewa. Tak… pamiętam. - po tych słowach zdawał się odlecieć. Zagłębić we wspomnieniach. Było to zabawne w kontekście faktu, że sam był wspomnieniem.

Potem spojrzał na Żenię. W jego wzroku coś się zmieniło. Jakiś płomień.
- Rosję wyczyścili. Nie znajdziesz tam żadnego z popleczników starego. Albo załatwiła ich mafia, albo ludzie Putina. Albo przeszli przez Labirynt. Cóż, władza w Rosji… to byłoby ciekawe. Niemożliwe do zrealizowania, ale ciekawe. Ale tak, jeżeli wystawisz mi tę Tatarkę, to z chęcią zatopię kły w jej martwym ciele.

- Do tego byłaby potrzebna i Twoja pomoc, bratyku. Sama tego nie zrobię. Masz kontakty na Tancerzy z Rosji? Pamiętasz, gdzie by ich szukać? By Cię usadzić na stołku króla Tancerzy Spirali od kogo albo gdzie moglibyśmy zacząć? Czego byś potrzebował? Od czego byś zaczął? Pamiętasz co i jak jeszcze?

- Olaf i Siergiej. Obaj są Spiralami. Wiem, że Siergiej pracuje dla moskiewskiej placówki Firmy. Olaf zaszył się gdzieś na Kamczatce. Na Ukrainie jest Garshok… - Marek się nieco zmieszał przy tym ostatnim imieniu.

- Co z nim nie tak? - Żenia pociągnęła wspomnienie Marka za język. - Myślisz, że Sergiejowi można zaufać? Nie podkabluje do firmy o jakichś nieautoryzowanych ruchach?

- Garshok jest chyba najsilniejszym z Tancerzy. A co do Siergieja, to jest do bólu lojalny firmie. Jeżeli chcesz wykonywać jakieś nieautoryzowane ruchy, to najlepiej omijaj Siergieja.- Marek podrapał się po brodzie. Był gładko ogolony, ale w tym geście było coś jakby swędziały go krótkie włosy na twarzy.

- Zdradzisz mi coś więcej na temat swoich planów? Czy będzie to owiane tajemnicą jak szukanie naszych korzeni?

Żenia spojrzała na Smoka. Skoro Marek tutaj był jedynie wspomnieniem, to chyba nie byłoby to problemem, gdyby uchyliła rąbka tajemnicy. A Marek tutaj, mógłby pomóc w planowaniu. Kusząca perspektywa.
Wrona zagryzła wargę.
- Chcę byś przejął władzę na terenach Ukrainy i Rosji. I załatwię pomoc. Dla Ciebie. Staniesz się kimś, kogo nie da się zapomnieć. Kogo historia umieści na równi z Zhyzhak i ojcem. Ale w zamian za to, Ty pomożesz mnie. W uwolnieniu Żmija. Pasuje Ci taki układ, braciszku?

- Żaba, jakie uwolnienie Żmija? O czym ty mówisz? - patrzył to na Żenię, to na plecy Maksima. Ten jednak jedynie wstał z biurka i stanął lekko w cieniu. Żenia odwróciła się lekko w stronę Bondara obrzucając spojrzeniem jego postawę.

- Jak jakie? Normalne - Żenia lekko się zdziwiła reakcją brata - To coś, co pomoże Ci przejąć władzę wśród Spiral. To jest ten jeden cel, który spaja Tancerzy. - Żeńka mówiła z przekonaniem - Więc jeśli ja pomogę tobie, usunę wampiry z drogi, zapewnię wsparcie Tobie, to chcę byś wtedy mając wszystkich Tancerzy pod butem, pomógł mnie. Jesteś jednym kandydatem, do tego, którego jestem pewna. Jedyną osobą, która może zjednoczyć Tancerzy. Haczykiem jest jedynie działanie przeciw firmie, ale i z tym ci pomogę. Zjednoczysz ze mną siły, Marek?

- Przecież nie możemy odwrócić się przeciw Firmie. Pentex jest zbyt wielki. Nie da się go pokonać. Nie da się go oszukać na dłuższą metę. Myślisz, że ja nie wiem co robisz z tymi tropionymi wilkołakami. Ale Firma wie. Firma nie dopuści do takiej samowolki. No i Garshok musiałby zginąć, jeśli ktoś miałby stanąć wyżej niż on. A to nie jest takie łatwe jak ci się może zdawać. Oszalałaś chyba, co? - Marek negował, podczas gdy Maksim położył dłoń na prawym ramieniu dziewczyny i uśmiechał się półgębkiem. W przeciwieństwie do Marka on wiedział ile już się dokonało. Miał na sprawę zupełnie inny pogląd.

- Dobrze. To pomówmy hipotetycznie. Co by się stało, gdyby firma w Europie zachodniej upadła. Gdyby placówki firmy zostały przejęte przez nie-Tancerzy. Co by się stało gdybym miała do dyspozycji armię nietancerzy, zjednoczonych i czekających na znak do ataku. Co by się stało gdybym miała poparcie samego Szmaragdowego Smoka i gdybym dała Ci broń do pokonania Garshoka? Gdybym wiedziała o sposobie na wykurzenie wampirów na przykład przy pomocy Inkwizycji? Co byś hipotetycznie powiedział? Wyrwałeś się spod władzy ojca, po co? Żeby służyć firmie? Czy żeby udowodnić, że jesteś wart wszystko. Wszystko i więcej?

Niejasne wrażenie pojawiło się na brzegu umysłu Żenii. Czy ojciec dostrzegał w Marku jego wątpliwości? Czy Żenia sama też była ich pełna przed utratą pamięci? Od czasu śmietnika odczuwała wiele emocji, ale wyrażenie “nie da się” nie było częścią słownika. Nie było nawet częścią niej samej.

- Gdyby w Europie zachodniej upadła firma, to przyjechałby Wielki Brat z USA i pozamiatał. Nie ma takiej siły, która rozbiła by Pentex. Są silniejsi niż państwa europejskie.

- Opowiesz coś więcej o tym Garshoku? - Żenia zmieniła pozornie temat.
- Co potrzebujesz wiedzieć? To w końcu on pomógł mi obrać tę drogę, którą podążam. To on otworzył mi oczy na to jacy Garou są. Dzięki niemu wiele zrozumiałem.

- Jaki jest. Co lubi. Czego nie. Kto jest totemem jego watahy? Jaki patronat?
- Twardy. Bystry. Nieustępliwy. Doświadczony. Lubi władzę i chce wybić wszystkich ludzi. Stoi na czele największego gniazda na świecie. Ich totemem jest Lelek. On sam jest Filodoksem.

- Aha. - Żenia spojrzała w górę na stojącego za nią Maksima z miną wcielenia dyplomacji - Myślisz, że pogadać się z nim da, żeby oddał władzę polubownie? Czy trzeba od razu siłowo?
Usta Marka rozszerzyły się w uśmiechu.
- Myślę, że musiałabys z nim pogadać siłowo. Skoro masz za sobą taką siłę - po ostatnich słowach wyszczerzył się drwiąco.

- Czyli będziesz czekał aż wszystko za ciebie zrobię ja? - Żeńka podrażniła brata - To na co mi wtedy Twoja pomoc? - wyszczerz siostry poszerzał się z chwili na chwilę by dorównać rekiniemu uśmiechowi Rycha.

- Żabo, co ty w ogóle możesz? Przecież jesteś ledwie krewniaczką. Jakie niby masz wsparcie? Jak chcesz rzucić się na Garshoka? Tutaj kieruję pierwszą drużyną na Europę. Za jakiś czas zajmę miejsce Mike’a Smoczego Gniewu. Mam perspektywy, a w zamian ty dajesz mi mrzonki o Cesarstwie Rosyjskim.

- Ten Mike to jakiś sługa Pasikonika? - Żenia spojrzała na Maksima pytająco.
Maksim wzruszył ramionami.
- Mogę się dowiedzieć. Teraz nie wiem.

- Ja się nie rzucę. Ja go zaproszę na spotkanie. I spytam czy dołączy do mnie. Stawiam, że nie zechce z własnej woli. A jak doszło do waszego spotkania? Garshok ma jakiś związek z Zhyzhak może? - Żenia składała fakty do kupy. - Wiesz jak się z nim skontaktować?

- Nie rusza się od siebie. Siedzi na tyłku w swoim mieście. Nie jest trudno go znaleźć. A ja? Cóż, ja szedłem go zabić. On należał do watahy Zhyzhak. Musiałabyś zapytać ojca. On był przekonany, że Garshok jest ostatnim Tancerzem, który może wiedzieć gdzie Zhyzhak ukryła Idealnego Metysa.

- W swoim mieście to znaczy gdzie? Poszedłeś go zabić i co? Zaczęliście gadać i on Cię przekonał do przejścia do Labiryntu? - Żenia wspomniała zaproszenie Pieśni Udręki. - Czy dał ci wybór: albo Cię zabije albo przejdziesz?

- Cóż, przeliczyłem się. Dopadli mnie. Uwięzili. A potem ze mną rozmawiał. Długo. Widzisz… Lelek tak działa. Rozwiewa wątpliwości. Wyjaśnił mi, że nigdy nie będę tak silny jak stary. Ale on pomógł mi stać się silniejszym. I zobacz gdzie teraz jesteśmy - rozłożył ręce pokazując ciemne pomieszczenie.
- W sensie nie tu, tylko w Pentexie. Ja jestem wysoko. Ciebie ciągnę za sobą.
Sięgnął po kawę. Zrobił solidny łyk. Odstawił kubek.
- Czarnobyl. Garshok siedzi przy sarkofagu. Nad Prypecią.

Wrona pokiwała głową czując się pewniej z dłonią Szklanego Smoka na ramieniu.
Widziała jak działa lelek. Sama tak działała. Tak działały Myszy.
- Czyli twój totem to też lelek? - dopytała spuszczając wzrok i wpatrując się w swoje paznokcie. Wiedziała już, że przeliczyła się co do Marka. On podobnie jak jej ojciec, jak Burak, jak każdy z garou i Tancerzy, nie doceniał jej. Nie doceniał krewniaków. Dla ojca była powodem wstydu. Dla brata była kimś kogo traktuje się z lekceważeniem i kogo trzeba chronić, ciągnąć i kto też patrzył na nią z góry. Życie Żenii krewniaczki musiało być koszmarem niespełnionych ambicji, poczucia niskiej wartości i … braku miłości dla niej samej. Nic dziwnego, że obecnie kwestionowała wszystkich. I nawet podważała granice tego co możliwe a co nie. Że brakowało w niej pokory do typów w stylu Harada i podważała postanowienia Litanii. Że wciąż szukała autorytetów… godnych tego miana. Czy będzie dość silny by pomóc jej w planach? Czy będzie dość silny by przełknąć niespełnione ambicje, plany, które odebrała mu jednym rytuałem?

Sięgnęła dłonią ku dłoni Maksima i zacisnęła na niej palce.
- No tak. Ciągniesz mnie za sobą. - powtórzyła pod nosem - Powiedz mi jeszcze. Wiedziałeś o gwałtach? - spojrzała pozornie rozluźniona spod brwi na brata.

Pokiwał twierdząco.
- A ty nie pamiętasz, że potem ich wszystkich znalazłem i pozabijałem, prawda? Rzuciłem ci ich głowy do stóp. Ale stary mi złoił skórę. Hehehe. - W śmiechu Marka było coś takiego, co przypominało, że nie jest już człowiekiem.

Żenia pokiwała głową, przełykając grudę w gardle.
- Widzisz, braciszku. Nie wszystkich. Ostatniego dorwałam sama. I z alfy największej watahy w Polsce zrobiłam obsikanym omegą. - Żenia przekrzywiła głowę, zaciskając lekko usta - I swojego niewolnika. - obserwowała Marka prostując się nieco - Więc uwierz mi gdy pytam Cię, czy jeśli pomogę Tobie, to czy Ty pomożesz mnie.

Żeńka wyprostowała dumnie plecy spoglądając władczo na brata.
- Żaba, przecież wiesz, że tak. Kto nam został odkąd stary siedzi w klatce na czterdziestym piętrze w Łodzi? Musimy sobie pomagać.

- Jak skontaktuję się z Olafem? - Żenia nie chciała już dalej słuchać o ojcu. Gdzieś przemknęła jej myśl, że Burak musiał domyślić się jej linii. Albo wydedukować. I dlatego był tak zdesperowany by ją zgwałcić. Może Harad też wiedział? I dlatego był tak cięty na nią? - Jakie jest twoje pierwsze skojarzenie jakie masz na mój temat?

Wzruszył ramionami.
- Może żaba? Skaczesz jak szalona.
- A może pierwsze wspomnienie? - podsunął stojący z tyłu Dragan.

Marek wziął głęboki wdech. Przymknął oczy.
- Pamiętam jak broniłaś mnie przed ojcem. Pamiętam jak mnie tłukł, a ty ze łzami w oczach rzuciłaś swojego misia i złapałaś go za nogę próbując odciągnąć. Nie umiałaś jeszcze dobrze mówić. Powtarzałaś „nu nu nu” i szarpałaś się z jego nogą. A on nie reagował. A potem, w nocy przyszłaś spać do mojego łóżka. Ty jedna nigdy nie bałaś się jego gniewu.

Żeńka uśmiechnęła się koślawo. Mrugnęła kilka razy.
- To brzmi jak ja. Nawet po tym wszystkim. Brakuje mi szóstej klepki. Może to właśnie to go tak wkurwiało, a nie sam fakt, że jestem krewniaczką. - uśmiechnęła się do Marka - Szkoda, braciszku. Szkoda mi ciebie. Szkoda mi siebie. Nas mi szkoda. Właśnie dlatego, to ty i ja to wszystko skończymy.

Żenia podniosła się z krzesła powoli.
- Skontaktuję się z Olafem. Jakoś trzeba to zacząć. Jak go znajdę?

- Musiałbym uruchomić moje kontakty. Wiem, że próbował angażować się w jakiś handel bronią z Chińczykami. W zasadzie znajdziesz go tam, gdzie jest gorąco. Kręcą go klimaty mafii i zadymy. On jest jak chodząca bomba zegarowa. Urodził się w Finlandii, ale od dziecka mieszkał w Rosji. Jeżeli to pilne, to mogę poszukać jego numeru telefonu.

- Poszukaj, proszę. - Żenia spojrzała na Maksima ze zmarszczonymi brwiami. Do jakiego poziomu sięgały wspomnienia wspomnień? - A masz numer do tego Mike’a Smoczego Gniewu? - uśmiech Wrony stał się proszący.

Dragan poklepał ją po ramieniu
- Nie ma go. Ty go nie pamiętasz. Ja go nie pamiętam. Tutaj go nie poznamy. Musiałabyś pogadać z Markiem w rzeczywistości.

- No trudno. Marek może jeszcze uda się pogadać. Teraz musimy iść. - Wrona oparła się o Maksima wtulając lekko w jego bok. - Jesteśmy w kontakcie, bratyku.

Maksim pchnał drzwi, których wcześniej nie było widać. Stali znowu na korytarzu, a Marek został tylko wspomnieniem.
 
corax jest offline