Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2019, 23:14   #200
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Jedynie duchy dawnego świata... - odpowiedział na pytanie Billy'ego Utangisila.

Widok zasypanej metropolii był widokiem monumentalnym - ostatecznym dowodem potęgi sił natury nad tworami człowieka. Oznaką co może sprowadzić na siebie człowiek, który jest dość pyszny, aby kierować moc Niewidzialnego Ognia przeciw swoim współplemieńcom.

Przez te kilka dni podróży przez piach tribal z Arroyo głównie milczał jak to miał w zwyczaju i robił co do niego należało - pilnował kierunku marszu, polował, dokonywał ekstrakcji mięsa i zbierał rośliny. Jego milczenie nie wynikało z jakiegoś urazu wobec towarzyszy... Podjęli dobrą decyzję i ruszyli tam gdzie Legion nie będzie miał nad nimi żadnej przewagi. Musieli się mierzyć tylko na Naturą... a z Naturą można się było porozumieć. Milczał bo musiał się skupić na przeżyciu - chwytać każdą okazję do zdobycia pożywienia, łyka wody, odrobiny cienia czy schronienia przed zimnem kiedy zapadała noc.

Musiał pozostać skupiony. Skupiony aby myślami nie wracać do Legionu, do NCR, ani do rodzinnych stron, ani do bliskich którzy tam pozostali. Mógł już tylko iść przed siebie i wyrąbywać sobie nową ścieżkę w dżungli losu.

Tak z resztą robili też inni. Każdy z drużynników miał na to inny sposób.

Już teraz odmienili los dwójki ludzi, których napotkali. Kobieta z Góry, Idąca z Duchami, przykleiła się do Billa i zwykle nie odstępowała go. Utang widział jej niematerialnych towarzyszy mieszkających w czaszkach które nosiła przy sobie.

- Trzymaj ich przy sobie. - rzekł do Lulu czarnoskóry - Jeżeli ich zgubisz, piach zakryje ich domy i na wieczność zostaną uwięzieni w pustynnym pyle.

Zostałaby na tej górze do śmierci. Z nimi miała jakąkolwiek nadzieję na cokolwiek.

Archibald natomiast wyglądał na kogoś kto nie miał po prostu żadnej alternatywy. Konieczność. To wycieńczonego desperata popchnęła do dołączenia do grupy. Nie było tutaj nic do dodania.

Te pięć dni Utangisila znosił wahania temperatur, pył, wiatr i resztę niedogodności ze stoickim spokojem. Prócz potrzeby przetrwania napędzała go jeszcze inna rzecz - reszta Drużyny B polegała na nim. Sam MJ nie dałby rady ich poprowadzić.

Utang wrócił znów do chwili obecnej. Dobył zza pasa rzeźbioną wojenną pałę i wskazał nią roztaczające się przed nimi ruiny.

- Ndyia! - rzucił twierdząco - Duchy minionych czasów. Duchy Ciszy i Duchy Pustki. Zejdźmy i poszukajmy, ale nie zostawajmy zbyt długo... by Cisza i Pustka nas nie pogrążyły... by nas tam nie zatrzymały na zawsze.
 
Stalowy jest offline