Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2019, 23:23   #13
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Susan wpadła do swojego mieszkania i pobiegła na piętro. W dzikich akrobacjach na krześle zdjęła ze stryczku ‘Torbę’ i zaniosła ją do ukrytego pokoju.
Na mały stolik wystawiła mały laptop, po odpaleniu i wpisaniu przesadnie długiego i skomplikowanego hasła gdzieś włączyło się okno z przesuwającymi się liniami kodu. Chwilowo Susan nie potrzebowała przesuwać pieniędzy z ukrytych kont więc zignorowała to okno. Szybko nakręcony filmik został zrzucony na dysk i usunięty z komórki. Samozwańcza pani detektyw postanowiła chwilowo nie przeglądać go gdyż Jane mogła przyjść lada moment. Urządzenia zostały wyłączone i pozostawione w ukrytym pomieszczeniu wraz z torbą pieniędzmi, druga bronią, drugim telefonem. Był w niej też zakrwawiony strój w jakim ostatnio widziano Yoone. Biała chińska suknia z diamentową bransoletką i kolczykami z jakiegoś powodu Susan nie umiała się jej pozbyć. Cześć krwi kiedy była jeszcze świeża pobrudziło część banknotów. Był to po części powód dla którego Susan potrzebowała działającej pralki.
Mimo zapewnień Jane, że wiedźm nie obchodzą jej tajemnice, nie do końca w to wierzyła. W końcu to że teraz jest kimś innym niż wcześniej może owszem nie jest zbyt dużym halo, każdy ma przeszłość. To, że wcześniej była córka Yakuzy, zabiła i rozpuściła w kwasie ciało swojego męża oraz ukradła pieniądze mafii,...i to nie jakiekolwiek pieniądze...ukradła Wszystkie pieniądze tej konkretnej komórki. No to już może zwrócić na nią niepotrzebną uwagę. Nie mówiąc już o problemach jakie to może narobić.
Po zamknięciu drzwi biblioteczki poszła do kuchni z notesem zaczęła robić większe notatki .
*Skradzione książki z biblioteki*

*Badanie okultyzmu*

*Alice była rano na tyłach sklepy Clarenca*

*Jessica - NNPE*

*Nienaturalne rozczłonkowanie*

*Potwór z Lasu?*
*Zdolności stowarzyszenia.?*

Cytat:
“ Co znalazł Clarence?”

Cytat:
“ Czy książki się odnalazły?”

Cytat:
“ Prawdziwe potwory w lesie?”



Jakiś czas później przyszła Jane. Tym razem ubrana w dres z kapturem i jeansy i z kilkoma torbami. Jedną pustą na ubrania Susa, drugą z zakupami Woods, trzecią z własnymi ubraniami oraz Monopoly i Talisman: Magia i Miecz, dla zabicia czasu.
- Jak się czujesz, już lepiej?- zapytała troskliwie.
- To chyba ja powinnam się o to spytać, zginął twój przyjaciel. - Susan spojrzała na torby mimo stoickiego wyrazu twarzy jej myśli wybuchły. “Ja chrzanie Ona się wprowadza! Ja tylko chciałam być miła! Nie mieć współlokatorki która chyba chce się ze mną przespać!” Sięgnęła po jedną z toreb. - Daj pomogę ci. - “Rany jak to teraz odkręcić!”
- Dzięki. Ja… trzymam się dobrze.- odparła z uśmiechem. Nieco blady i smutnym. - Przygotowałam się, gdybym znów wiesz… nie była w stanie wyjść z twojego domu czy łóżka. Ten twój trunek był bardzo mocny.
- Ach, spoko, tylko wiesz jutro o 9.00 chce mieć owinięte meble więc whisky czy nie, będę cię musiała wyrzucić z łóżka. - Powiedziała przypominając sobie co powiedział Henry.
- Postaram się zwlec z niego na czas.- odparła z uśmiechem Hong i podrapała się po czuprynie. - To co teraz?
- Chodź. - Pociągnęła kobietę na górę i postawiła jej torby koło łóżka. - Przyniosę nam szklanki. A potem możemy pograć, obejrzeć coś na komputerze, porozmawiać albo pić w milczeniu. .. choć pewnie też zobaczę na te próbniki i zdecyduje się na kolory. Najwidoczniej jestem uwięziona w mieście na jakiś czas. - dodała Susan wychodząc do kuchni po szklanki.
- Oddaję się w twoje ręce. Obawiam się że cóż.. nie jestem za dobra w byciu rozrywkową. Chłopczyca za młodych lat, córka właściciela warsztatu samochodowego i siostra czterech braci.- zaśmiała się wesoło Hong, próbując nieśmiało poprawić sobie i Woods humor.
- Jane,..- Susan zatrzymała się w swojej wędrówce i cofnęła się by przytulić Jane - To w porządku, jeśli nie czujesz się w porządku. To normalne i nie musimy się na siłę rozweselać.-
- Dzięki.- odparła ciepło Hong i westchnęła.- Dzięki… nie przejmuj się. Poradzę sobie.
- Jeśli będziesz potrzebowała pomocy… albo czegokolwiek to jestem - W końcu puściła Jane i poszła po te szklanki. Wróciła szybko przy okazji sprawdzając czy wszystkie drzwi na parterze są zamknięte.
Jane rozłożyła Monopoly uznając, że bezmyślne bogacenie i hazard pozbawiony głębi pozwoli zapomnieć o nieprzyjemnych wydarzeniach dzisiaj.
Whisky została hojnie rozlana i zaczęły rozgrywać partie za partią aż nie ściemniło się za oknami. Susan nie upijała Jane jak poprzedniego dnia, więc skończyło się na tylko tej jednej hojnej szklance. Jane wygrała grę, Susan wydawało się, że ktoś tu oszukiwał ale nie komentowała.
- Jesteś głodna? Mam makaron z serem z puszki, można zrobić jeśli chcesz jakąś kolacje. - zapytała. Dama nie była głodna, jak myślała o jedzeniu przypominał jej się Clarence i od razu jej przechodziło.
- Wiesz co? Robienie jedzenia zostaw mi.- uśmiechnęła Jane popijając whisky.- Nie tego się spodziewałaś, prawda? Senna mieścina gdzieś pośrodku niczego. Można się odprężyć i zanudzić na śmierć. A tu… trup.
- Mhm… w porównaniu do innych rzeczy które są nie tak z tą mieściną trup wypada bardzo normalnie, ale owszem spodziewałabym się prędzej jakiejś martwej staruszki która zeszła z przyczyn naturalnych. - Przyznała Susan, nie chcąc zabrzmieć że mimo, iż ciało wyglądało jakby dorwali się do niego przedstawiciele Triady, był to dla niej raczej znajomy widok.
- Nie znajdziesz tu staruszek w tym mieście… ani dzieci.- wyszeptała cicho Jane.
- Eee? - wydała z siebie zdziwiona Woods. - No ja rozumiem że nie każdy ma ochotę skończyć w takim mieście, ale ja mam zamiar się tu szczęśliwie zestarzeć.
- Cóż… możesz mieć też więcej szczęścia. Clarence opowiadał żartem, że w tym mieście człowiek się nie starzeje. W ogóle.- zażartowała Hong i wzruszyła ramionami.- I muszę przyznać, że coś w tym jest… Eleonore trzyma się całkiem dobrze jak na swój wiek, a ja… nie zauważyłam u siebie ani jednej nowej zmarszczki.
- … no chyba nie chcesz mi powiedzieć, że masz z 60 lat...Henry też wygląda na dojrzałego z tą siwizną we włosach… - próbowała zrozumieć o co chodzi koleżance.
- Nie. Jeszcze nie.- zaśmiała się głośno Hong i potarła po karku dodając.- Chodź Clarence stwierdził tak całkiem poważnie że Eleonore ma koło setki, ale… chyba coś pokręcił, bo z dokumentów wynika, że ledwo przekroczyła pięćdziesiąt.
- To nie jest tak stara i ...no dobra wygląda świetnie jak na pięćdziesiątkę. - Stwierdziła Susan. - … ok powiedz szczerze On tak na serio z tym garniakiem? Bo specjalista czy nie raczej wątpię, że to dla potencjalnych klientów. - zmieniła temat na coś miała nadzieje neutralnego. “Heh ciekawe czy jak zabraknie Clarenca, to czy jednak nie przesiądzie się….Suuusan opanuj się to nie twoja sprawa.”
- Ma mało okazji by się w nim pokazać, więc korzysta.- wyjaśniła Hong z ironicznym uśmiechem. A potem dodała bezradnie. - Henry jest...Henrym. Gdy tu przybyłam i przeszłam czyściec, po prostu pojawił się i zaoferował współpracę. I tak jakoś działamy.
- Hahahaha…- zaśmiała się Susan jak się uspokoiła dodała ocierając zwilżone śmiechem oczy - mam nadzieje, że jutro będzie bez garniaka, bo bym się czuła w obowiązku chodzić i sprzątać w mojej wieczorowej.
- Nie.. jutro flanela i jeansowe ogrodniczki, lub coś w tym stylu.- “uspokoiła” ją Jane z lekkim uśmiechem na twarzy i westchnęła ciężko.- Myślisz, że.. zachowuję się dziwnie, co? Ale w głębi serca wiedziałam, że Clarence w końcu zginie.
- Dlaczego miałby zginąć? - Zapytała się Susan, skoro Jane sama chciała mówić Woods zamierzała słuchać i zadawać pytania.
- Bo szukał… bo miał teorie spiskowe na temat miasta. Ale nie mówił szczegółów.- wyjaśniła Jane wspominając rozmowy z nim.- A tu akurat jest na czym zaczepić wszystkie spiski. Sama wiesz… przecież spotkałaś JE. -
Susan poczuła jak jej krew odpływa jej z twarzy. Jej zapiski, jej pytania..nagranie. Nie wiedziała co jest gorsze wiedza, że Clarence zginął za ‘węszenie’ czy, że Susan nie poczuła żadnego głosu który kazałby jej przestać. - Taaak, gdybyś mi nie powiedziała co jest z nimi to bym pewnie pomyślała że oszalałam. - Zastanawiała się czy podzielić się z Jane informacją że widziała rano Alice i że podejrzewa że to Clarence miał książki. - Clarence miał teorie ale ci o nich nie mówił. A może mówił ci o jakiejś skrytce jaką miał ludzie z teoriami spiskowymi zazwyczaj takie mają, Poprzedni właściciel ją miał.
- Nie. Nie dzielił się szczegółami.- podrapała się po głowie Jane.- Zresztą ostatnio zaczynał mówić coraz mniej. A jeśli coś… to potędze do zyskania... sile którą wkrótce odkryje. I to tylko tak mruknął mimochodem.
- Brzmi jakby chciał wejść do stowarzyszenia... bo on nie był w stowarzyszeniu...prawda? - Dopytała Susan.
- Nie był. - potwierdziła jej podejrzenia Hong.
- Mhmmm...w ogóle to chwilowo spotykam tylko kobiety które należą do stowarzyszenia. -
- Są i mężczyźni. Choćby Mason. Ale oni nie noszą bransolet i poza hrabią, nie zajmują wysokich rang w nim.- wyjaśniła Jane.- No i nie mają tych przytłaczających osobowości… na szczęście.
- Mhmm…- Zamyśliła się Susan zbierając elementy monopoly do pudełka. - Trochę jak jakiś rój.
- No… tylko trutnie są tu w ogóle bezużyteczne.- zaśmiała się cicho Hong i przyglądając działaniom Woods, stuknęła palcem o swój ciężki łańcuszek.- I ja też. Mimo że jestem w tej organizacji to… w zasadzie nie wiem co robią i co się tam dzieje. Czasem dostaję polecenia, ale nic poza tym. Z drugiej strony wolę się w ogóle nie angażować.
“No tak nic nie widzę, nic nie słyszę, nic nie widzę...” Pomyślała z goryczą Woods, najwyraźniej Jane jeszcze nie była na to gotowa.
- No dobra późno się robi chcesz się wykąpać pierwsza? - Zapytała Woods dając do zrozumienia że czas spać.
- Mogę pierwsza… wolisz bym potem do łóżka, czy na sofę w drugim pokoju? Nie schlałam się tak mocno jak wczoraj, więc dojdę.- zaoferowała Hong z uśmiechem.
- Twój specjalista wspomniał, że sofa nie wygląda na zbyt wygodną, no i grzecznie trzymałaś rączki przy sobie, więc możesz zostać w tym wygodnym łóżku. - Powiedziała wspaniałomyślnie Susan i zebrała szklanki i Whisky by zanieść je do kuchni. Szkło zostało od razu umyte i odstawione na suszarkę. Alkohol na razie został na blacie, Woods nie wiedziała gdzie będzie trzymać “takie przysmaki”. Zgasiła światło i weszła na górę.
Jane już się umyła i przebrała w szare dresy na czas snu.
- To do jutra? Śpij dobrze i… możesz się do mnie mocno przytulić? Mam wrażenie, że odkąd noszę mój łańcuch rzadziej mam koszmary. Może jak będziesz blisko mnie, to i… ty nie obudzisz się z krzykiem?- zaproponowała nieśmiało.
- Dobranoc i tak też lubię się przytulać do czegoś...kogoś w nocy - Wyznała Susan wchodząc do łazienki i biorąc szybki prysznic. Pewnie gdyby Jane nie nocowała zdecydowała się na relaksująca kąpiel, ale chyba wytrzyma do kolejnego dnia. Kiedy wyszła przebrała się w piżamę i pełzła do łóżka od strony pistoletu. Mimo poprzedniej nocy była trochę speszona wtulając się w Jane, ale szybko zasnęła więc nie był to aż taki problem.

 

Ostatnio edytowane przez Obca : 02-03-2019 o 23:26.
Obca jest offline