Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2019, 13:10   #62
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Jako że nie dowiedziała się za wiele na temat Toda Monnariego, postanowiła póki co zostawić odwiedzanie sierocińca na później - zresztą, coś przeczuwała, że niewiele by się tam dowiedziała.

Z rozmowy z podejrzliwą policjantką, oprócz ogólnego niesmaku, wyniosła jedną wartościową informację - Tod przebywał w szpitalu, więc wystarczyło się tam udać, by dowiedzieć się czegoś więcej u samego źródła.

Opinii policjantki o tym, że tylko ci, którzy mają coś do ukrycia chcą korzystać z obecności adwokata, nawet nie skomentowała. Kobieta chyba naoglądała się zbyt wielu filmów kryminalnych, bo prawo do adwokata miał każdy - a ona w końcu była jedynie nastolatką, uczennicą liceum, a nie typem spod ciemnej gwiazdy czy szalonym naukowcem opychającym licealistom jakieś substancje powodujące mutacje.

~ * ~

Kiedy będąc na parkingu dostrzegła tego samego mężczyznę, z którym wczorajszego popołudnia rozmawiał McNamara, zawahała się na moment, a serce zaczęło szybciej bić. Nie spodziewała się takiego spotkania. W ogóle nie przewidziała takiej możliwości, więc też nie miała żadnego planu. Wiedziała jednak, że taka okazja już jej się nie przydarzy. Musiała działać tu i teraz albo ten trop mógł przepaść jej na zawsze.

Nie mogła podejść do mężczyzny i zacząć z nim flirtować, by wyciągnąć od niego jakiekolwiek informacje lub umówić się na kawę i tam dokonać inwigilacji. Po pierwsze było to strasznie podejrzane i głupie - kto tak w ogóle robi? Po drugie ubrana była w mundurek szkolny, który mimo możliwości ukrycia pod markowym płaszczem, gdyby go zapięła, wciąż nie zmieniał faktu bycia mundurkiem szkolnym wskazującym na bycie uczennicą prywatnego liceum.

Odrzuciła również opcję użycia swoich nadzwyczajnych zdolności. Nie miała ze sobą nic na przebranie, a nie planowała nabawić się zapalenia płuc. Gdyby chociaż było ciepłe lato...

Brooke była w kropce. Mężczyzna wszedł do swojego samochodu, wkrótce mógł odjechać. Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni płaszcza telefon. Gdyby tylko miała możliwość podrzucić go do samochodu, mogłaby później skorzystać z opcji odnalezienia telefonu i jednocześnie namierzenia tajemniczego mężczyzny.

Wyciszyła dzwonki w telefonie, wyłączyła również wibrację. Nie wiedziała jeszcze jak to zrobi, ale był to jedyny pomysł, na jaki wpadła.
Odetchnęła głęboko i ruszyła w stronę samochodu mężczyzny, stawiając na kompletną improwizację. Jedynym, co miała zaplanowane, to w razie czego zapamiętać numery rejestracji.

Otworzyła drzwi pasażera i wsiadła do środka.
- Okej, tato, możemy już jechać do... - urwała nagle, kiedy siedząc już na fotelu pasażera, spojrzała na kierowcę. Udała zakłopotanie na twarzy. - Oj, strasznie przepraszam! Ale głupio wyszło.
Brooke uśmiechnęła się przepraszająco, jednocześnie ostrożnie wsuwając swój telefon pod siedzenie.
- Myślałam, że to samochód mojego taty. Ma taki sam... albo podobny. Kolor identyczny! Naprawdę pana przepraszam, jestem w totalnej rozsypce, odkąd moja mama wylądowała w szpitalu. Mam nadzieję, że się pan nie gniewa. Już uciekam i jeszcze raz przepraszam.

To, co zrobiła, było bardzo ryzykowne, ale nie miała innego wyjścia. Nie mogła przepuścić takiej okazji.

 
Pan Elf jest offline