Franko słysząc Tommiego wiedział, że takim sukinsynów luzem się nie puszcza. Naciągnął na twarz swoją chustę i kaptur na głowę. - Załatwimy to po mojemu Tommy. - Podciągnął rękawy w bluzie ukazując przedramiona z obwodem dorównującym obwodowi uda u niejednego człowieka. Uderzył pięścią w otwartą dłoń i strzelił z karku. - Pilnuj tyłów - Wyszedł i ruszył przed siebie. Najpierw powoli. Z każdym krokiem jednak nabierając prędkości. Jego twarz wykrzywił krzywy uśmiech. Ostatnie kroki pokonał już biegiem. Wybił się w powietrze i biorąc zamach znad głowy uderzył z całych sił w maskę. Liczył, że potężny wstrząs spowoduje wybuch poduszek powietrznych i zgasi peta...
Franko zamierzał doskoczyć z boku - wybić szybę, tak by szkoło i potężny cios powstrzymały wszystkie próby stawiania oporu.... |