Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2019, 11:36   #24
Fenrir__
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację


Zbliżało się popołudnie. Upał dawał się wszystkim we znaki. Wiatr nie sprzyjał, halsowali od rana. Godzinę wcześniej dotarli na miejsce. Archipelag podkowy. Nazwany na rzecz rafy otaczającej niemal półkolem zespół wysp dość ściśle rozrzuconych wewnątrz. Teraz musieli opłynąć rafę dookoła tak by bezpiecznie wpłynąć do środka.

Nawigator stał na dziobie trzymał mapy i próbował z kapitanem ustalić najlepsze podejście. Pot rosił mu czoło. Mieli wpływać pod słońce. Nie podobało mu się to, ale lepiej było zaktowiczyć w środku.

Caledorn odziany tylko w przepaskę biodrową i bandaże dowodził wybieraniem żagli przy ostatnim halsie. Statek płynął nieśpiesznie po spokojny morzu.

Stary zbliżył się do oficerów oparł się o burtę i powiedział.
- Byłem tutaj już kiedyś. Mieszkają tu dzicy nazywający się Da`ecran. Odziani w kolorowe pióra papug zamieszkujących te wyspy. Z tego co słyszałem to byli niewolnicy, którzy przeżyli ze statków, które rozbiły się na tych rafach. Nie przepadają za obcymi, którzy się tutaj zapuszczają, choć zdarza się im handlować.Pływają na dziwacznych statkach… - snuł bardziej do siebie niż do marynarzy w koło.

- To tutaj! - Wskazał nawigator na najwyższą z wysp. Porośniętą w całości zielenią. - Najlepiej wpłynąć między te dwie wyspy - wskazał, na dwie półokrągłe niewielkie wysepki przypominające wielkie, zielone skorupy żółwi.

- Wrona! - Wrzasnął Kapitan na sternika - Między żółwie!

- Na sterburtę! - poniósł się krzyk marynarzy przekazujących sobie polecenia.

Wybrali mocniej żagle i statek zgrabnie kładąc się na burtę wpłynął między wyspy.

Woda była tutaj jeszcze spokojniejsza. Archipelag był spory. Jednak usiany mniejszymi i większymi wysepkami. Miejsca do manewrowania było sporo, ale mimo wszystko trzeba było uważać by na coś nie wpaść.

- Według mapy ze skarbca Karchedona powinniśmy się kierować na największą wyspę. - powiedział nawigator nie odwracając wzroku od kilku map, którym się przyglądał. Nic się w nich nie zgadzało. Wyspy były inaczej rozłożone na każdej z nich. Ci którzy je rysowali musieli bardziej zgadywać lub rysowali z pamięci, a to nie wróżyło im za dobrze. Zwinął mapy i schował je do futerału przy pasie.

Kapitanowi też się te wyspy nie podobały.

- Zaraan! wybierzcie mocniej żagle, zwolnijmy nieco! Wrona delikatnie!

Kilka ostrych słów bosmana i po chwili statek zaczął zwalniać. Minęli dużą wyspę przypominającą śpiącego słonia i otwarła się przed nimi szeroka przestrzeń, na której swobodnie mogli dopłynąć do głównej wyspy.

Kapitan rozłożył swoją lunetę i rzucił okiem na port. Było tam klika prostych chałup i byle jaki pomost. Było też wiele dziwnych statków. Długich wąskich kadłubów z pojedynczym trójkątnym żaglem z przodu rozpiętym między dwoma tyczkami zamiast na reji, z tyłu kadłub był przedłużony mocno do góry i obciągnięty jakimś futrem z długim ogonem. Oraz jeszcze dziwniejsze okręty przypominające dwa poprzednie połączone przy pomocy pomostu na którym pośrodku wybudowano szałas oraz postawiono dwa cienkie maszty, z których spływały trójkątne żagle, a na szczycie jednego z masztów powiewał długi sznur z jakimiś kokardami powiewający zgodnie z kierunkiem wiatru.

Większość statków była wyciągnięta na piaszczysty brzeg wyspy. Jedynie parę jednostek kiwało się na łagodnych wodach.

Gdy kapitan wodził lunetą po wybrzeżu nagle zamarł z przekleństwem na ustach. W oku lunety zamarł obraz wraku na wpół wyciągniętego na piasek. Podarte czarne żagle, dziurawe, szczerniałe deski burt… Wszędzie by poznał ten przeklęty okręt!

W tym momencie musieli oni również zostać zauważeni z portu w ich kierunku oderwała się mała flota. 6 długich canoe i jeden katamaran. Wiatr im nie sprzyjał. Żagle mieli złożone i poruszali się na wiosłach. Mimo to doskonale dawali sobie radę.

Według szybkiego rachunku kapitana w każdej małej jednostce znajdowało się około 20 czarnoskórych na wpół nagich wojowników, zaś na większej jednostce było ich około 2 razy tyle.





 
Fenrir__ jest offline