Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2019, 13:07   #483
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- Ah, verdamt! - zaklął Reinmar wypalając z pistoletu, kiedy szaleniec który nazwał go kultystą zdecydował się jednak poświęcić swoje życie. Rajtar zareagował tak, jak go szkolono. Ściągnął spust i po chwili głowa atakującego bandyty eksplodowała. Szczyt czaszki, oderwany przez kulę odfrunął gdzieś w siną dal, a człowiek padł jak ścięte drzewo wypuszczając broń. Szczęk żelaza z boku świadczył, że Santiago stawił czoła napastnikowi a elf dokończył walkę celnym strzałem w gardło. Rajtar był zły. Nie dlatego, że mógł się pomylić co do otoczonych i przypartych do muru bandytów. Desperacja pomieszana z wiarą dawał czasem zadziwiający rezultat i rajtar widział niejeden oddział, który pomimo ponoszonych ofiar i beznadziejnie idącej walki po prostu stał, a nawet zdarzało się, nacierał. Był zły, bo oto właśnie leżała na ziemi i konwulsyjnie drgała kolejna okazja, by zasięgnąć nieco języka odnośnie całej tej tajemniczej sprawy ucieczki dwóch kolegialnych magów i estalijskiego kawalera. Swój udział w tej eskapadzie uważał za przypadkowy, aby nie rzec wręcz zbyteczny, ale z wrodzonej ciekawości oraz talentu do wpadania w tarapaty, jakoś uporczywie nie chciał jeszcze odpuścić. Jakoś za mocno to przypominało Sharmbeck. Albo Kasos. Wszędzie tam, gdzie maczał palce chaos jakoś dziwnym trafem karę ponosili bogu ducha winni ludzie, a wyznawcy mrocznych bogów wychodzili bez szwanku. "Może do trzech razy sztuka?" pomyślał uśmiechając się pod nosem.
"Reinmar... Kat cię czeka, ani chybi" powiedział do siebie w duchu patrząc na pożar, zbliżającą się karawanę i rozlewające się z pod ciała kałuże krwi.

Kiedy Santiago i Wilhelm wzięli się za przeszukanie bandytów, Reinmar postanowił im pomóc. Trzech przeszukujących na trzy trupy. Rajtar miał nadzieję zakończyć przeszukiwania, zanim krzaki całkiem ogarnie pożar wywołany przez czarodzieja.

-Wilhelm, zdaje się, że na popasie będziemy mieć do pogadania - mruknął i robił swoje, przetrząsając manatki bandyty
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline