Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2019, 19:30   #12
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


- To dokąd teraz? - zapytał splatając palce swojej lewej ręki z palcami jej prawej. Niczym para na spacerze.

- Kiedyś pomówię z nim - mruknęła unosząc twarz ku Smokowi. Myślała o ojcu. Z jakiegoś powodu stawiała go na ostatnim miejscu priorytetów. Być może błędnie. - Ale nie dzisiaj. Dzisiaj chcę dowiedzieć się jeszcze jaki układ zawarłam ze Smokiem i czemu Harad, słowacki Srebrny Kieł, ma taką awersję do mnie. Zrobiłam mu coś?

- Mieliście romans. - powiedział Maksim.

- Co?! - szczęka Żenii opadła w zaskoczeniu. Nos dziewczyny natychmiast też się zmarszczył - Fuuuu. Jaja sobie robisz? - obrzydzenie rozlało się po całym ciele dziewczyny aż się otrzepała. - Czemu? Bo to chyba nie jest reakcja jaka kojarzy się z romansem?

- Wykorzystałaś go. Młoda. Niewinna. Zagubiona. A on taki władczy. Podsycałaś jego dumę. Ale był tylko narzędziem w drodze do celu. Widzisz, poza doskonałym szkoleniem z tego jak wpływać na ludzi, masz też naturalny talent. Sama wpadłaś na pomysł rozpracowania od środka kilku watah. To ty w dużej mierze zbierałaś informacje, dzięki którym Pentex uderzył na Słowacji. Sześć miesięcy. Od delikatnych zalotów, po płomienny romans. Córka Harada cię nienawidzi.

Złoty szczerzył się szeroko, a Żenia przeklęła w duchu. Był dziwny w tej opiekuńczości z jednoczesną lekkością w akceptowaniu innych mężczyzn w jej życiu.
- To było twoje pierwsze zadanie dla Pentexu. Ale miałaś też swoje własne cele. Jakiś twój kuzyn należał do jego watahy.

Żenia zaczęła się chichrać. Chichot zamienił się w serdeczny śmiech.
Karma wraca…
Kuzyn Harada ją zgwałcił, ona rozwaliła pozycję nie tylko Buraka ale i jego krewnych.
Żenia śmiała się aż poczuła łzy w oczach.
Szkoda, że o tym nie wiedział Pieśń Udręki.
Nie dość, że uwiodła Harada, pozbawiła go kraju to wybiła mu watahę i sprzątnęła Skórownika sprzed nosa.
Żenia niemal złożyła się w pół rechocząc już na całe gardło. Oparła się czołem o splot słoneczny Maksima gdy niemal zakrztusiła się ze śmiechu.
I kto mówił, że zemsta nie smakuje i na zimno i na gorąco.

- No… nie tylko córka. On też ma trudności - na samą myśl o romansie z Haradem Wrona miała odruch wymiotny - Jak ja to zrobiłam? - otrząsnęła się ponownie jak pies wychodzący z wody - Powinnam dostać Oskara.

- Szczerze? To i tak bylo nic w kontekście rozgrywki między Minotaurem, Smokiem i Pentexem. To uważam za mistrzowskie. Pentex do teraz wierzy, że wyciśnie z ciebie szczegóły rytuału. Mają nawet grupę naukowców powołaną do tego. Choć po incydencie w Łodzi pewnie zaprzestaną badań.

- A co z Minotaurem? - Żenia ockneła się - Gdzie on się schował, żeby ustąpić Kleszczowi miejsca? I co obiecałam Smokowi za pomoc? Smok nie chciał powiedzieć więc podejrzewam szwindel.

- Pewnego dnia smok spotkał się z młodą i ambitną dziewczyną. Dziewczyną, która obiecała mu pomóc w zamian za pomoc jej. Ona szukała zemsty i siły wilkołaków. On uważał Pentex za zbyt silny. W Malfeasie totemy Spiral mają jedynie dwie domeny. Podczas gdy Incarny, które są czczone przez radę nadzorczą Pentexu mają nieporównywalnie większe wpływy. Smok wymyślił sobie w jaki sposób zwiększyć liczebność Tancerzy Czarnej Spirali. Jak myślisz, w jaki sposób?

- Mhm… - Żenia skrzywiła się nieco - … to chyba nie jest zbyt szczęśliwy, że ubiłam Haighta, co? I to Smok pomógł Kleszczowi z tym kleivem? To gdzie teraz Minotaur? Smok go zabił tak jak Ognistą Wronę?

- Smok dał ci kilka artefaktów. Jednym z nich był maleńki skarabeusz. Poszłaś na spotkanie z Minotaurem. Przekonałaś go, żeby nauczył cię rytuału. A potem miałaś tylko wyjść z jego labiryntu. Ale po drodze nieco w nim pomyszkowałaś. Skarabeusz znalazł miejsce na jednej ze ścian Labiryntu Minotaura. I tam zaczął się przebijać. Bo widzisz ten labirynt przylegał do innego Labiryntu. Tego Labiryntu. Tej słynnej Czarnej Spirali, która prowadzi w jedną stronę. I wtedy się zaczęło. Labirynt Minotaura był stopniowo wypaczany. Żmij zaczął oddziaływac na ducha. Kleszcz to wykorzystał. To pasożyt. I jak większość pasożytów jest bardzo sprytny. Korzysta z okazji. Okazją był Kleiv wyciągnięty z Otchłani. Okazją był Sam Haigh powracający do życia. Miał się ustawić. No ale mu rozbili watahę. A Minotaur został opętany przez Żmija. Teraz już nie ma szansy na odwócenie tego procesu. Wkrótce watahy Tancerzy Czarnej Spirali będą mieć w nim swój totem. I dostaną wiedzę na temat rytuału.

- Job twoju mać… - Żenia zaklęła z niezadowoleniem - Jesteś pewien, że nie można go oczyścić? Tak jak oferował oczyścić mnie Czarny?

- Myślę, że szansa na to nadal jest. Ale myślę też, że nieporównywalnie większa jest szansa na to, że Minotaur zginie na skutek tego oczyszczenia. Ten proces trwał wiele tygodni. Teraz już raczej jest za późno - ton Maksima był obojętny. Jakby nie mówił o przetasowaniach mogących doprowadzić do zagłady świata, ale raczej o prognozie pogody na najbliższy weekend.

Żeńka zaś myślała.
W zasadzie więc jej dług wobec Smoka jest spłacony.
Pentex w Europie zachodniej został zniszczony. A akcja Ronina doda do dzieła zniszczenia.
Hakaken bruździł Smokowi.
Jeśli w piekle są ledwo dwie domeny Spiral to znaczy, że Smok chciał być jedynym totemem w Malfeasie. Jakim cudem chciał utrzymać nawet tylko dwie domeny w pojedynkę? Piekło nie wyglądało jak coś czym łatwo zarządzać. Nawet będąc Smokiem.

- Masz tutaj całą cholerną bibliotekę od pierdyliarda pokoleń. Żadno wspomnienie wiedzy nie mówi na temat odwrócenia opętania? Albo chociaż jego spowolnienia?

- Mówi. Ale jesteśmy w martwym punkcie. Widzisz, Żmij poświęcał wiele dni na wypaczenie Minotaura. Niszczył jego wolę. W końcu Człowiek Byk mu uległ. Ale jego wola jest słaba. Żmij kontroluje go całkowicie. To Żmij pożerał jego wolę dzień po dniu. Teraz muszą upłynąć lata zanim Minotaur odżyje w swojej osobie. I wtedy może zechce nam pomóc w oczyszczeniu. A może uzna, jak większość Tancerzy Czarnej Spirali, że potęga jaką zdobył jest zbyt wielka, żeby teraz odwrócić się od Żmija. Możemy go oczyścić siłą, ale nie sądzę, żeby przeżył.

- Nie rozumiem jak proces który zajął kilka tygodni, zająłby kilka lat na odwrócenie? Dostęp Spiral do rytuału jest dość sporym problemem, Maksim. Nie rozumiem dlaczego użyłam skarabeusza. To był warunek Smoka by go wnieść a niekoniecznie użyć?

- Smok pomógł ci poruszać się w labiryncie. Gdybyś nie użyła skarabeusza dokładnie w miejscu w którym on wskazał, to prawdopodobnie chodziłabyś tam do dziś.

Ciężkie westchnienie wyrwało się z piersi dziewczyny.
- I to wszystko tylko po to, żeby się zemścić na ojcu?
Mina dziewczyny mówiła jednoznacznie, że kogoś tutaj ostro pogrzało. Przez chwilę miała ochotę machnąć na wszystko ręką. Może lepiej by było zostawić to wszystko? I niech się wszyscy powybijają: duchy czy nie, co za różnica.
Zniechęcenie wprost wylewało się z brunetki.

- Mogę poszukać czegoś, żeby rozwiązać problem Minotaura. Mogę sprawdzić wspomnienia przodków z Sumerii. Ze starożytnego Egiptu. Mogę poszukać w Głębokiej Umbrze. Może jest sposób o którym nie wiem - Maksim najwyraźniej zauważył reakcję dziewczyny i jej zniechęcenie.
- Ale do mojej pamięci wolałbym ruszyć samemu. Widzisz, tam nie zawsze jest bezpiecznie.

- Co to znaczy? - Żenia wciąż wyliczała sumę tej misternej gry sprzed utraty pamięci. Nadal pasowało jej to wszystko jak pięść do oka. Z drugiej strony taki Rychu zabił pięciu garou bo Harad zabrał mu skarbonkę i zabrał talerz z homarem. - Jak to niebezpiecznie? - ocknęła się nieco Żenia.

Czuła coraz większe skołowacenie gdy wspomniała grom z nieba w rytuale Inkwizytora. Co do cholery się tu odwala?

- Jest coś takiego jak Łowca Snów. To stworzenie kryje się głęboko w pamięci mojego gatunku. I lubi atakować istoty z naszego świata, które zbyt długo poruszają się po nie swoich wspomnieniach. Może być niebezpieczny. Nie chcę narażać cię na walkę z tym czymś. A jeśli pójdę sam, to dłużej mogę tam pozostać niewykryty.

- Pogadamy z Czarnym najpierw. - Żenia odparła z kwaśną miną. Ewidentnie informacje jej jakoś nie odpowiadały. - Czy wspomnienia dotyczące umiejętności walki można odzyskać czy muszę spotkać szkoleniowca? - palec wolnej dłoni powędrował do ust brunetki. Popukała nim po wargach w zamyśleniu.

- A twojej technice czegoś brakuje? - patrzył na nią przekrzywiając głowę. - Z tym Minotaurem… nie spodziewałaś się, że byłabyś do tego zdolna, prawda?

- Nie. Nie spodziewałam się, że byłam do tego stopnia zdesperowana by udowodnić coś ojcu. Bo to wszystko, po to by stać się czymś czego podobno nienawidziłam? Nie ma to sensu. Balans nie wychodzi na zero.

Skinął głową w zrozumieniu.
- Chyba musisz nieco odpocząć. Cieszę się, że nie musiałaś wchodzić do swoich wspomnień.

Żenia zaczęła chichotać.
- Ja też. Ale to i tak nie zmienia za wiele. Nadal pozostaję Zagadką. Nawet dla siebie.
Smok uśmiechnął się ciepło do dziewczyny. Objął ją. A potem napłynął do jej nozdrzy zapach awokado.

Wszystko wirowało. Widok drążonych w skale korytarzy i czterech wodospadów rozwiał się pozostawiając pod powiekami jasną poświatę. Chociaż poświata rozwiewała się odsłaniając sufit mieszkania w jakim nocował Maksim.

Żenia była pod wpływem jakiegoś narkotycznego dymu. Czuła się jak pijana. Albo naćpana. Choć w zasadzie z pewnością była naćpana do rytuału. On ją wziął i położył na kanapie. Na brzuchu. Nie przejmując się plamami z dziwnych past do ciała. Potem zaczął ją masować. Zaskakująca była delikatność tych silnych dłoni. W tym masażu było coś, co odpędzało zmartwienia.

“I tyle? Nie wyszedł rytuał?”
Zmora dopytywała, ale Żenia już nie odpowiedziała. Odleciała w krainę snu.

***


Obudził ją zapach kawy. Leżała naga pod kocem. Na kanapie. Maksim nie kłopotał się ubraniem.


Za to postawił kubek z kawą przed dziewczyną. W pomieszczeniu było ciemno. Rozglądała się za zegarkiem, ale nie było niczego takiego w pomieszczeniu.

- Dochodzi dwudziesta druga - powiedział zza kubka z kawą jakby czytając w jej myślach.
- Twoja rozmowa z Markiem trwała kilkanaście sekund. Potem spałaś. Teraz budzę cię, bo wiem, że nie lubisz tracić czasu.

“Jaka rozmowa z Markiem?”
Zmora z jakiegoś powodu nie wiedziała co działo się w umyśle Maksima.

- Ty w ogóle sypiasz? - wyciągnęła dłonie po kubek jak dziecko - Czy pilnujesz mnie i stoisz na straży? - uśmiechnęła się ciepło do mężczyzny.

“Rozmawiałam z bratem. Dużo do zrobienia.”


Siorbiąc kawę wyplątała się spod koca i podeszła się wtulić w Maksima. Przez chwilę stała ciesząc się dotykiem skóry na skórze. Potarła policzkiem o jego splot słoneczny z uśmiechem na twarzy i przymkniętymi oczyma.

- Zastanawiam się - mruknęła unosząc twarz i opierając brodę dla wygody o klatkę Smoka. - Jak to jest, że akceptujesz wszystko to co zrobiłam. Nie przeszkadza ci to, że zabiłam ojca, watahę, dokonałam przewrotów, sypiałam z innymi? - dziewczyna spięła się. Szukała akceptacji a gdy dostała ją bezwarunkowo, to się czepia. Idiotka. Ale i tak ją to zastanawiało. - Jak to jest, że mną nie gardzisz? Że chcesz być ze mną?

Żenia odsunęła się nieco by móc znowu pociągnąć kawy z kubka.

- Ty jedna zajęłaś się mną. Widzisz, Twój brat, Sylwia, cały Pentex…. Dla nich byłem, czy nawet jestem eksperymentem. Numerem w statystyce. Zabiłaś ojca. Ja nie miałem ojca. Co więcej nie istnieje nawet jeden gatunek, który byłby moim ojcem. Nasienie było zbiorem zmodyfikowanego DNA. Inni traktowali mnie nawet nie jak zwierzę. Jak rzecz. Nawet nie wyobrażali sobie, że mam coś takiego jak wolną wolę. Wszyscy jesteśmy sumą naszych doświadczeń. Fakt, że je straciłaś i zyskałaś nowe znaczy, że się zmieniłaś. Ale moje doświadczenia są takie, że spośród wszystkich istot jakie spotkałem ty jedna nie zasługujesz na to, żeby cię rozszarpać. Ty jedna widziałaś we mnie osobę. Zawsze.

Mówił szczerze. Choć długo dobierał słowa. Jeżyk którym mówił musiał być dla niego problematyczny w kwestii mówienia o uczuciach. Wcześniej nie zauważyła żadnych takich wahań gdy omawiał rytuały czy inne rzeczy.

- A spanie… cóż, zostało mi relatywnie krótkie życie. Szkoda spać.
Machnął podbródkiem w stronę ławy.
- Zapoznaj się z tym.
Nim posłuchała, wspięła się na palce i przyciągnęła jego twarz za brodę do swojej. Pocałunek jaki złożyła na wargach Smoka był delikatny i czuły. Pogładziła mężczyznę po policzku i w końcu odwróciła się do stolika.

Na ławie leżał tablet. W tablecie był otwarty krótki dokument google. Tabela. W nich nazwiska i krótkie notatki.

Cytat:
Olaf Volkov
Pułkownik Armii Rosyjskiej, nieoficjalnie pułkownik GRU, przez 8 lat praca przy ambasadzie w Pekinie, wcześniej nienaganny przebieg służby w lotnictwie. Wiek około 50 lat. Aktualne miejsce przebywania: Nieznane.

Siergiej Dimitrij Patroszkin
Menadżer ds. Ochrony w Rosyjskiej filii EdronOil. Podobno były żołnierz Specnaz. Osobisty ochroniarz prezesa Modunkina.Pracuje w segmencie prywatnym od 2015 roku. Aktualnie mieszka w Moskwie. Posiada niepotwierdzone kontakty z Mafią.
- Hmm… - Żenka odwróciła się lekko ku Maksimowi - Lubię jak mnie tak zaskakujesz.
Szeroki uśmiech rozjaśnił jej twarz.

- Maksim… - zaczęła zastanawiając się jak ująć kolejne pytanie - … a Szmaragdowy Smok. To jaką masz z nim relację? Chodzi mi o to, czy masz przeze mnie z nim problemy?

- Smok - pogładził swoją brodę niczym myśliciel. - Daje siłę. A inne smoki nie chciały mnie przyjąć pod swoją opiekę. Widzisz, duchy to rasiści. Nie akceptują dzieci z próbówki. A on? On ma swoje cele. I jeżeli widzi moją przydatność w procesie ich realizacji, to roztacza nade mną swoje skrzydła. Ale pamiętam Smoka tysiąc lat temu. Czy więcej nawet. Jakiż był dumny, że jego wojownicy ruszają zniszczyć Żmija. Jako jedyni stają u wrót Labiryntu i ruszają do walki. Jeden z przodków był szamanem. Obserwował poruszenie wśród duchów. Zanim Smok został wypaczony, a Lew obdarty ze swej siły.

Maksim westchnął ciężko.
- Myślisz, że gdybyś zaproponowała Smokowi wyzbycie się tego i powrót pod jarzmo Lwa, to pozwoliłby się oczyścić? - odpowiedział w końcu pytaniem na pytanie Żenii.

- Myślę, czy zgodziłby się gdybyśmy zaoferowali mu uwolnienie i oczyszczenie Żmija. Przywrócenie równowagi w jego imię, pod jego sztandarem. Bo to tylko dzięki jego sile by mogło się udać. I jego wsparciu. Jeżeli nie uda mi się przekonać Smoka do planu, to nic z tego nie wyjdzie. Ale pytam o Ciebie, bo się martwię. Nie chcę by stała Ci się krzywda. - Żenia wzruszyła ramionami by pokryć niepewność i swoją otwartość.

- Mnie nic nie będzie. Nie martw się - złapał jej ramiona i uśmiechnął się szczerze. W jego silnych dłoniach było coś uspokajającego. Coś, co sprawiało, że chciała wierzyć w jego słowa. Pamiętała jak rozrywał wilkołaki i żołnierzy. A nie był nawet w formie bojowej.

- Wiem. Nie dopuszczę do tego by coś Ci się stało. Obronię cię. - odpowiedziała Żeńka z uśmiechem pełnym szczęścia. - Zawsze.

Pokiwał głową, a w samym tym geście było coś takiego, że poczuła się pogłaskana i poklepana po głowie niczym mała dziewczynka.
- Czyli jakie plany? USA, tak? Czy Rosja? A Może Toruń?*

- Teraz pomówimy z Czarnym. Żeby zrobił zwiad w Toruniu i czy można przesunąć termin oczyszczenia do następnej pełni. Potem pogadamy ze Smokiem. A potem Stany. W między czasie trzeba wymyślić sposób na transport, załatwić Ci papiery. Będziesz moim mężem? - Żenia nagle zrobiła minkę Betty Boo i zatrzepotała rzęskami. - W sumie ci się nie oświadczyłam. - A potem Marek, i dopiero na koniec Rosja. No i w między czasie pichcenie Mojego Smoka in Vitro juniora. Ufffff….

Wrona poczuła się zmęczona samym harmonogramem.

- Mógłbyś zadzwonić po Ogórka? Jest jeszcze pizza? - faktycznie Żaba. Skakała z tematu na temat.

- Zwolnij. Alfa watahy Poznania przyjmuje twoje rozkazy, tak? - pokiwał głową z uznaniem.
- Do USA mogę spróbować przerzucić nas bez papierów, ale to miłe, że chcesz zostać moją żoną.
Podrapał się po głowie.
- To polega na przysięganiu na coś co nie istnieje, tak? Dlaczego myślisz, że to ma sens? Trochę mnie przeraża, że ludzie wierzą w nieistniejące byty. Ciężko egzystuje się w takim świecie.

Żenia stanęła przed Maksimem pozwalając mu dokończyć przemowę:
- Nie. Alfa watahy Poznania jest dłużny pomoc z Hakakenem. Obiecał pomóc. Więc to z nim omówię. - uśmiechnęła się jak to wypadało - Alfa septu Heliosa - podkreśliła - jest ważnym sprzymierzeńcem, o którego warto się zatroszczyć, bo wtedy on troszczy się o ciebie. - tłumaczyła teraz ona. Chociaż faktycznie jakby na to nie patrzeć, i ona rozkazywała Ogórkowi i Ogórek rozkazywał jej. - Żaden Alfa nie lubi rozkazów. Ale inaczej jest gdy się ich prosi o pomoc. I poradę. No to poproszę. A do USA bez papierów to jak? - kątem oka Żenia zerkała za pudełkiem z pizzą - Maksim… o małżeństwie wspomniałam w kontekście wytworzonego przez Ukraiński zwiad nazwiska. Ty Bondar, ja Bondar. Nie wiem na co przysięgają.

Tym razem drapał się po brodzie. Analizował przedstawione informacje.
- Czy Żenia Bondar nie jest poszukiwaną terrorystką? Czy to nie utrudniłoby nam obojgu? Ja myślałem o przepłynięciu łódką. USA jest po drugiej stronie wody, prawda? No to popłyńmy.

“On schował jedzenie! Chce nas zagłodzić!”
Nie była pewna, czy to głos Zmory, czy jej własny żołądek właśnie zyskał wolną wolę i dzielił się spostrzeżeniami. I wtedy poczuła zapach. Ser. Peperoni. Ślina zalała jej usta. Karton był w kuchni. Czuła to.*

“Nie pozwolimy na to!”
Żenia odwróciła się na pięcie i ruszyła zamaszystym krokiem do kuchni.
Gdyby nie fakt jak wiele kilogramów straciła w ostatnich tygodniach możliwe, że widok byłby dużo zabawniejszy. To zupełnie nie obeszło jednak wygłodniałej dziewczyny. Rzuciła się do pudełka z niedojedzoną pizzą i gwałtownie wrzuciła prawie połowę kawałka do ust.
“Choroba. Muszę i tym się zająć. Tylko zjem ten kawałeczek!”
Czas znowu przyspieszał w świecie Sonii Konietzko i Żeńki Bondar.

- Zasfoń do Farnego, proszzzzz - jedną dłonią zasłaniała otłuszczone usta, drugą próbowała jednocześnie wrzucić kolejny załadunek placka. Żuła łapczywie - Szeby przyjechał, albo my przyjefiemy.

Złoty wstał i ruszył na korytarz. Telefon miał w kurtce. Głód był tak silny, że Żenia nie skupiała się na tym co mówił. Pałaszowała pizzę. Gdy przyszedł do kuchni to już miał na sobie spodnie i podkoszulek.
- Będzie za dwadzieścia minut.

- Dzięki - Żenia otarła usta wierzchem dłoni - I muszę nakarmić Zmorę. - dodała gwoli wyjaśnienia całego pogorzeliska popizzowego. Na chwilę wstrzymała kroku w przejściu do łazienki.

- Smoku… - mruknęła zadzierając głowę z rodzącym się uśmiechem - … byłbyś najlepszym mężem jakiego miałam.
Obserwowała przez chwilę minę Maksima. Wiedziała już, że rozmowy o takich tematach wprawiają go w zakłopotanie i ma lekkie trudności w ich przetwarzaniu. Po czym się roześmiała ciepło. - Idę się umyć.
- Krzysztof nie stawiał zbyt wysoko poprzeczki - podsumował gdy w końcu przeanalizował wszystkie fakty.

Żeńka zatrzymała się w drzwiach. Nie odwróciła się jednak.
- To temat na kolejny wieczór wspominek. - pokręciła głową. Na dziś miała dość.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 05-03-2019 o 10:16.
corax jest offline