-Jasna cholera pali się.- syknął Jacek. Wszystko było jak w komedii jakieś. Każdy latał gdzieś, biegał, krzyczał. No nie da się myśleć w tym hałasie i o suchym pysku.
Dydus chcą zaradzić coś na to drugie wskoczył za ladę poszukać czegoś czym zaleje robaka i zmusi umysł do pracy. Może jak coś łyknie dla kurażu ogarnie iż z płonącej karczmy należy wiać czym prędzej. |