Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2019, 21:54   #260
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
hwila wytchnienia była tym czego potrzebowali. Odpoczynek udało się zorganizować. Było to dość zaskakujące biorąc pod uwagę niesprzyjający, nieznany im teren, a także nastawienie jaszczuroludza. Ostatecznie nie było też o czym zbytnio dyskutować, większość grupy postawiła sprawę jasno, a ich przewodnik mógł jedynie przystać na ich warunki. Edrik jednocześnie bacznie go obserwował, nie żeby tego nie robił do tej pory, lecz sytuacja uległa zmianie. Potencjalna zdrada jaszczura mogła stanowiła nie lada problem, nie mówiąc o potencjalnym zagrożeniu. Zamierzał więc próbować odczytać z jego zachowania, co też mu może chodzić po głowie. Oczywiście było to zadanie nie lada trudne, wręcz może niewykonalne biorąc pod uwagę, iż pochodzili z różnych gatunków. Jakby tego wszystkiego było mało łuski dość skutecznie maskowały większość mimiki. Tak, czy inaczej nie zamierzał zrezygnować. Był pełen wiary zarówno w Helma, jak i w szanse na powrót do Joanny. Nie w szansę… to musiało się ziścić. Nie ma innej możliwości, nie teraz, kiedy wreszcie przestała kierować nim rozpacz i żal. Dotrze do niej. Przynajmniej ten jeden raz ponownie spojrzy jej w oczy. Alternatywy nie ma.


Jesteś na dobrej drodze – Rozległ się znajomy mu głos. Głos, którego już nie zdoła zapomnieć. Czarnowłosa wysłanniczka samego Helma zaszczyciła go swoją obecnością po raz wtóry. Za pierwszym razem przynosiła nadzieję, ale i przysięgę. Tym razem była zwiastunem otuchy. I przypomnieniem.

Już niedaleko – jej dźwięczne słowa dobiegły jakby zza jego pleców. Odwrócił się. Stał pośród wiosennej ukwieconej ścieżki. Znał ją dobrze, nawet bardzo dobrze. Leżała między zamkiem, a zagajnikiem nieopodal. Piękne miejsce, z którym wiązało się wiele radosnych wspomnień. To właśnie tutaj bawił się z dzieciakami. Najpierw z Aedarem, a potem z Joanną. I Lili… To właśnie w tym miejscu wyznał jej prawdę…


drik ocknął się z cieniem melancholii w oczach, chwilowym smutkiem, który szybko ustąpił pogodnej nadziei i skupieniu. Resztki snu znikały wraz z tym, jak przypinali kolejne blachy. Po chwili był już zakuty w pancerz, a na piersi widniał symbol Helma. Szabla spoczęła w pochwie, tak samo jak bułat, a toporek wylądował za pasem. Jednym ruchem przytroczył tarczę do ramienia, a w drugą rękę pochwycił czarną włócznię. Można było ruszać w drogę.

Co zaskakujące mapa podarowana im przez Florence’a była magiczna. Wprawdzie coś mu zaczynało świtać, że tak może być, lecz ukazywanie drogi, którą mieli przed sobą było czymś czego w żadnym razie się nie spodziewał. Niemniej była to jak najbardziej pozytywna niespodzianka. Niestety jakiś czas później nastąpiła kolejna, lecz zupełnie odwrotna. Przeczuwając, że coś, lub ktoś, może im stanąć na drodze chwycił w dłoń Świętą Sferę Helma, tę samą, którą jakiś czas temu przekazał mu Thazar. Wykorzystał w tym celu swobodną dłoń, bowiem jego tarcza była raczej niewielka i nie wymagała podtrzymywania. Wewnątrz kuli rozpaliła się iskra światła.

Jaszczuroczłek i Morkul dobrze wyczuli, że coś się święci. Nagle obok niego pojawiła się jakaś paskuda bestia i przejechała pazurami po płytach. Helm był z nim, bowiem metal nie ustąpił. Sfera zaczęła jaśnieć intensywniej, kiedy to w ich stronę pomknęła kleista sieć. Niestety pochwyciła Annę, lecz dobre było przynajmniej to, że drugi stwór nie wyskoczył zaraz przy nich. Zacisnął dłoń na drzewcu włóczni oraz poprawił uchwyt na kuli, która rozpaliła się już pełnym blaskiem. Nie tylko z resztą ona, bowiem w oczach Edrika można było dostrzec poblask świętej mocy. Stanął w pozycji defensywnej wystawiając przed sobą tarczę. Bacznie obserwując ruchy stwora i zerkając przy okazji na drugiego. Nie było czasu na skomplikowane taktyki. Z imieniem Helma na ustach pchnął z całej siły prosto w pająkokształtny łeb.
 
Zormar jest offline