Poproszony o pomoc Galeb zgodził się spojrzeć na rapier i nad nim popracować. Już pierwszy rzut oka sprawił, że oczy zwęziły się, a bandaże poruszyły gdy twarz krasnoluda ozdobił zgryźliwy grymas. - Co za prostactwo! - warknął - Powinni kolana i łokcie połamać temu kto w swojej pysze rozkazał tak zepsuć dobrą broń. Zajmę się tym... lecz chciałbym byś mi się też odwdzięczyła lekcjami szermierki. Laty temu ćwiczyłem się w szabli, znalazłem bowiem broń tą skuteczną przeciw zwinnym thagarokki, lecz ledwie podstawy poznałem nie mając żadnego nauczyciela.
Na postoju Kowal Run przysiadł przy ognisku i z pasa z narzędziami wziął kilka przyrządów, aby ostrożnie odjąć klejnoty z rapiera odsłaniając jego surową urodę. Zebrał je w mieszek, odliczył dla siebie ćwierć, a resztę podał wraz z bronią Leo.
Szepnął jej też parę słów na ucho.
*** - Słabo. Wychodzimy na otwarty teren. Jazda dostrzeże nas z daleka. Jeżeli chcemy odciąć ten ogon to najwyższy czas się tym zająć - albo pognać ile sił w nogach na południe do wzgórz, tam można próbować ich zgubić...
Galebowi z pozostawionych rzeczy szkoda było tylko liny, ale mieli ich aż nadto. Broń i pancerze? Musieliby je gdzieś sprzedać, bo nie każdy tutaj miał dość krzepy, aby łazić w zbroi. Nie mówiąc już o tym, że ponowne przeciążanie kuców... Nie ważne z resztą.
- Jeżeli wyjdziemy na płaskie, na pewno pojadą za nami. Jeżeli będziemy czekać tutaj to będziemy się szachować i marnotrawić czas. Ma ktoś pomysł jak rozwiązać sytuację z pościgiem? Osobiście wolałbym ich sprowokować do ataku na nas jak będziemy przygotowani.
Ostatnio edytowane przez Stalowy : 05-03-2019 o 14:57.
|