Franko bez wahania wyciągnął faceta. Szamocząc się z stawiającym opór zbirem. Jednak siła Franko była nie do zrównoważenia. Zbir jęknął, ale wsadził rękę pod marynarkę i nacisnął spust ukrytej broni. Huk wystrzału poniósł się echem po okolicy. Franko w ostatniej chwili się uchylił i wyszarpnął sukinsyna. Ten już miał broń wyciągniętą i kierował ją w głowę Włocha. Franko docisnął całe jego przedramię do dachu samochodu i wystrzał poszedł bokiem. Franko miał go jak na widelcu, próbował zasadzić kopniaka. Ale zblokował sukinsyn własną nogą. Był cwaniaczek szkolony i to dobrze. Dopiero drugi, mocniejszy cios doszedł celu mimo ponownego bloku i przeciwnik wujka zwinął się z bólu. Franko uderzył jego ręką o kant dachu tak by pozbawić go broni oraz ewentualnie złamać mu rękę.
-
Pójdziemy teraz pogadać krwiopijco jeden! Nie będziesz już cudzych dzieci krzywdził - Wywrzeszczał mu to w twarz Franko i pociągnął go w stronę zarośli. Nie zważając na protesty gapiów (którzy powinni stanąć po stronie Franko w końcu pobił pedofila
) i samego zainteresowanego.