Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2019, 13:04   #486
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Reinmar był albo głuchy, albo głupi i Wilhelm sądził, że chodzi o to drugie. Czyżby nie zrozumiał nic z rozmów z inkwizytorem?
Jeśli tak, to pewnie spóźnił się, gdy bogowie rozum rozdawali, a wtedy lepiej by było, gdyby Reinmar ze swoim koniem porozmawiał.
No chyba że w mądrości swej doszedł do wniosku, że Wilhelm wie więcej, niż mówi i, naiwnie, sądził, iż mag podzieli się z nim wielkimi tajemnicami. Srodze się biedak zawiedzie.

Wilhelm uśmiechnął się lekko, po czym przeszukał ciało jednego z napastników. A jako że tamten niczego ciekawego nie posiadał, mag zabrał broń "bandyty". Inkwizytor jakimś dziwnym trafem miał wymagania, ale uczestniczyć w kosztach nie zamierzał, trzeba więc było sobie jakoś radzić. Broń zawsze znajdowała nabywców.

Na szczęście kupcy uwierzyli w (częściowo tylko prawdziwą) opowieść o bandytach i jeszcze pomogli w gaszeniu pożaru.

- Wilhelm von Dohna - przedstawił się mag i, bez większego namysłu, wyraził zgodę na wspólną podróż. W większej grupie zawsze było raźniej i, w razie problemów, można było liczyć na jakieś wsparcie.

Osada Kroppenleben miała liczne zalety - można było nie tylko odpocząć, ale i coś kupić i sprzedać. Wilhelm postanowił najpierw zadbać o nocleg, potem sprzedać zdobytą na bandytach broń, a na koniec zgłosić na posterunku Straży fakt napadu. Byłoby nieco dziwne, gdyby coś takiego zataił przed strażnikami, a było rzeczą niemal pewną, że Ewald, podczas wieczerzy, opowie o tym każdemu, kto zechce go wysłuchać.
 
Kerm jest offline