Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2019, 13:52   #425
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Leonor nie uważała, żeby głowa była jej do czegoś szczególnie potrzebna. Sprawiała wrażenie wyrastającego spomiędzy barków elementu, o który łatwo zahaczała się broń przeciwnika. Pomyślała sobie, że znacznie sensowniej byłoby umieścić oczy i noc na wysokości piersi, mózg na plecach, a gadanie i tak do niczego sensownego nie prowadziło więc z ust można by zrezygnować.

Kilka godzin później pomyślała, że zapomniała o jedzeniu. Bez ust nie można by jeść. To jednocześnie przypomniało jej, że powinna nakarmić kruka i siebie. Co też z pewnym opóźnieniem tego dnia wykonała.

Tak więc nie przeszkadzało jej to, że nikt nie zainteresował się jej ranną głową. Nie była to w końcu najgorsza rana jaką otrzymała. Bardziej interesował ją rapier, który był wspaniały i przepiękny, tylko z jakieś przyczyny ktoś dołożył do niego jakieś świecące kamienie. Akolitce kamienie nie przeszkadzały jeśli były w sakiewce, na co jednak przeciwnikowi świadomość, że został zabity rapierem z błyskotkami? Po wykonaniu krótkiej walki z cieniem Leonor doszła do bardziej przerażającego wniosku. Na co komu świadomość, że zginął z subtelnie skrzącym się źle wyważonym rapierem? Bo tego, że ludziom po śmierci świadomość zostaje było dla niej bardziej niż pewne. Coś jak to, że miecz może służyć do przytrzymywania koca na pikniku w wietrzny dzień. Najlepiej wtedy, żeby był nienaostrzony. Dlatego też po starciu nad rzeką dłuższą chwilę stała i wpatrywała się w to żelastwo zanim podążyła za innymi leśną ścieżką.

Po najedzeniu się, zaczęła ponownie rozmyślać. Tym razem nad tym, że es bastante irónico znaleźć wyjątkowy rapier, gdy się doszło do przekonania, że przemoc jest złym sposobem na rozwiązywanie problemów. Biorąc jednak pod uwagę, że poprzedni właściciel tego rapieru leżał teraz martwy gdzieś nad rzeką, stawiając jego obecnego właściciela w znacznie lepszej sytuacji niż gdyby żył, doszła do jedynego słusznego wniosku, opłacając to bólem głowy, bynajmniej nie z powodu odniesionej rany, że niektóre problemy przemoc potrafi jednak rozwiązać. Podziękowała za to Myrmidii, krótką i prostą modlitwą i postanowiła z większą nieco ostrożnością podchodzić do kolejnych problemów. Zaczynała rozumieć, do czego odnosiło się jedno z dziwnych zdań na marginesie podręcznika do szermierki: “Po nieuzasadnioną przemoc zawsze sięgaj świadomie.”

Resztę podróży spędziła krążąc wokół krasnoludów przyglądając się pistoletom Detlefa oraz wypytując Galeba, czy jego znakomite umiejętności nie pozwoliły by mu usunąć tego błyszczącego badziewia z rapieru. Gdyby się postarał mogłaby mu nawet oddać połowę tych błyskotek, bo nie wydawało jej się, aby nadały się na cokolwiek innego niż migocący żyrandol. Mogłaby je próbować wydłubać dłutem, ale szkoda było ryzykować i dłut, i rapiera, i błyskotek. Przyglądanie się zaś pistoletom byłego kaprala zakończyło się niczym. Gdyby były estalijskie, może miała by odwagę je dotknąć i poprosić o lekcję strzelania, ale ponieważ najpewniej nie były, już widziała oczami wyobraźni jak wybuchające urządzenie masakruje jej ręce i pierś. Głową się nie przejmowała, ale ręka to już coś zupełnie innego.

Gdy dotarli na skraj lasu i taktu pielgrzyma zrozumiała, że teraz będą przez dłuższy czas podróżować w otwartym terenie gdzie konie mają dużą przewagę. Wysłuchała Gustawa, ale uznała, że akolici Myrmidii, wybitni specjaliści od taktyki i strategii też mogą mieć swoje pomysły, zwłaszcza jeśli byli z Estalii, kolebki wszelkiej myśli strategicznej. Gdyby nie jej rodacy, ludzie do dziś myśleliby, że miecz służy do walki, a zarośla do spółkowania z córką karczmarza.

- Zanim wyjdziemy na otwartą przestrzeń, zwabmy ich do tego lasu obiecując łatwe zwycięstwo i przygotujmy zasadzkę. Nie nabiorą się tak łatwo drugi raz, ale… - stuknęła dłonią w rapier - gdyby na przykład dostrzegli, że zostaliśmy przez kogoś rozbici, chętnie przeszukają obóz, nawet jeśli będzie to wieczorem. To pozwoli nam wykorzystać przewagę liczebną, a ich pozbawić przewagi w postaci wierzchowców.

Po tym zdaniu zakręciło jej się w głowie. Albo pękała z dumy, że wymyśliła coś sensownego, albo w ranę wdało się zakażenie.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 05-03-2019 o 18:20.
druidh jest offline