- Nie? To powiedz to temu bydlakowi, przez którego omal nie straciłam wzroku - Brooke rzuciła gniewnie w stronę gościa w kominiarce, po czym odwróciła się na fotelu w stronę drzwi i z całej siły kopnęła w nie, by móc wyjść na zewnątrz. - W tej kominiarce wyglądasz jak chińska podróba terrorysty, weź się odsuń!
- Hej, przerośnięty półgłówku! - krzyknęła w stronę wielkoluda, próbując zwrócić na siebie jego uwagę. Znała lepszy sposób, niż rzucanie odłamkami szkła czy kamieniami, ale nie chciała z niego korzystać. - Co ci daje prawo do tego, by krzywdzić innych? Stoisz ponad prawem, bo napisali o twoich durnych wyczynach w kilku brukowcach? Żadni z was bohaterowie - tu już zwróciła się również do drugiego zamaskowanego - tylko zamaskowani terroryści!
- Cholera jasna - zaklęła pod nosem, po czym odwróciła się do niższego z mężczyzn, który najwidoczniej miał więcej rozumu. - Słuchaj, człowiek, którego twój kolega zamierza właśnie zmasakrować, może doprowadzić mnie do osób odpowiedzialnych za eksperymenty na ludziach, a dzięki tym informacjom istnieje szansa, by położyć temu kres. Nie mam teraz czasu, by tłumaczyć skąd o tym wiem, bo zaraz stracimy źródło informacji, jeśli nie opanujesz tej kupy mięśni. Jeśli faktycznie jesteście bohaterami Indium City... Mogę liczyć na twoją pomoc?
Dziewczyna utkwiła w nim spojrzenie brązowych oczu. Z kącika lekko rozchylonych ust ciekła cienka strużka krwi, na pewno ze skaleczenia spowodowanego odłamkiem stłuczonej szyby.
- Proszę... - dodała po chwili.