Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2019, 07:51   #315
waydack
 
waydack's Avatar
 
Reputacja: 1 waydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputację
Dzień ósmy - przed wymarszem


Borys w końcu znalazł Drago. (Lub przeprowadził go Carlo do ustalenia). Gdy go zobaczył, żebrzącego stajennego wręcz zaniemówił.
-Vermin zmarł. Teraz ja się Tobą zajmę. Pomogę ci wyjść z tego dołka. Chodź ze mną do karczmy. Opatrzę ci rany, umyjesz się i zjesz.
Drago spojrzał na mężczyznę z niedowierzaniem. Wydawało mu się, że go zna. Tak, to był jeden ze stróżów wynajętych przez hrabiego. Kislevczyk. Nie wiedział, czy ten żartuje, czy nie wciąga go w jakąś pułapkę. Może dziewczyna znów uknuła jakąś intrygę, może znów zamierzała go upokorzyć? Ale czy miał to jakieś znaczenie? Gdyby poderżnęli mu gardło w ciemnej uliczce, byłby im wdzięczny.
- Dziękuje panie – wyszeptał łamiącym się głosem – Niestety nie mam jak ci się odwdzięczyć…
- Musisz wiedzieć, że nie jestem kryształowy. Zaopiekuję się Tobą jednak i staniesz na nogi mocniej niż kiedykolwiek. - Borys zasadniczo oznajmił to Drago. Nie sugerował - stwierdzał.
Borys zaprowadził Drogo do karczmy gdzie mieszkał. Podszedł do kelnerki i poprosił by przygotować coś smacznego dla Drogo. Podkreślił jednak żeby było lekko strawne i nie za duże. Spodziewał się apetytu o stajennego mógł. Jego ciało mogło jednak nie przyswoić od razu dużej ilości jedzenia. Zaznaczył, że Drogo zostanie tu na jego koszt. Może jeść i pić ile chce. Byleby alkoholu nie dawać mu za dużo. Kislevczyk poprosił też o gorąca kąpiel dla Drogo teraz. Dla siebie natomiast wieczorem. Następnie wrócił do stajennego.
- Masz tu dziś zapewnione jedzenie i nocleg. Kąpiel się szykuje. Teraz pozwól, że cię opatrzę. - Borys zrzucił z ramienia torbę medyka.
- Dziękuję panie - Drago wątpił, czy Kislevczyk wyleczy wszystkie blizny, ale może choć część z nich przestanie tak boleć.
Po opatrzeniu Borys zostawił Drago na kilka godzin samego. Mógł się najeść, umyć i wyspać.
Drago zjadł posiłek, potem przemył się i zaległ na łóżku. Nie pamiętał czy kiedykolwiek spał w lepszych warunkach. Być może dawno temu, w pieleszach jakiejś chutliwej mężatki, ale wydawało się, że to było tak dawno temu…tak dawno, że nigdy się nie wydarzyło. Drago pamiętał teraz tylko ból i upokorzenie, o bólu i upokorzeniu też śnił, z tymi wyjątkami gdy siłą wyobraźni przenosił się do Nuln i stawał szanowanym mecenasem, mieszkającym w swojej bajkowej rezydencji.
Borys wrócił do niego dopiero późnym wieczorem.
- Mam nadzieję, że zebrałeś trochę sił. Postawię cię przed prostym wyborem. Możesz biadolić, użalać się, cierpieć i zniknąć jak dziesiątki ludzi przed tobą w płytkim anonimowym grobie. Możesz też wykonać krok ku lepszemu. Zawsze byłeś wygadany i sprytny. Jutro rusza karawana. Jestem w niej medykiem. Rekrutuje też jednak ludzi do niej. Mam taki układ z organizatorem. Płacą kolosalne pieniądze pięćdziesiąt złotych karli na głowę. Jeśli przeżyjemy wyprawę przełęczą Mroźnych Kłów. Kilka osób z miasta rusza. Trochę żołnierzy i zawodowców też. Ty… nie masz nic do stracenia. Jeśli zginiesz, mówisz trudno. Twoja obecna perspektywa i tak jest gówniana. Jeśli przeżyjesz złota wystarczy na nowy start. Pokieruje cię odpowiednio i zaopiekuję. Vermin by tego chciał tu - Borys wyjął z kieszeni procę. - jest coś co chciałby ci dać.
Stajenny wiedział, że Kislevczyk chce dobrze, że swoją przemową, wyzwolić w nim złość i chęć do dalszej egzystencji. Ale naprawdę czuł się nikim. Jego przeznaczeniem było spocząć w anonimowym grobie i żadna wyprawa tego nie zmieni. Uznał jednak, że skoro jego dobroczyńcy zależy na jego obecności w karawanie, nie odmówi. Nie miał gdzie się podziać i propozycja Borysa właściwie spadła mu jak z nieba. Kiedy medyk pokazał mu proce Vermina, po policzkach Drago popłynęły łzy wzruszenia.
- Dziękuję panie…dziękuję! Obiecuję, że cię nie zawiodę!
- Wyruszamy z rana. Mam jeszcze mikstury lecznicze do dokończenia. Odprowadzę cię na miejsce zbiórki. Ruszysz z resztą będziesz trzymał się Wolfganga i Kasztaniaka. Krasnoluda będzie trzymał się blisko nas podczas wyprawy. W razie kłopotów zapewni wsparcie w pierwszym rzędzie nam. Zrób zakupy dla siebie. Dziś, jutro jak uważasz za słuszne. Jedzenie na dwa tygodnie. Ciepłe rzeczy, niezbędny na szlaku sprzęt. Pierwsze twoje zadanie nie daj sobie wcisnąć tandety. Tu masz dziesięć złotych karli. - Borys położył w sakiewce przed Drogo sporą ilość złota - Głowę trzymaj wysoko. Jesteś Drago wygadany mieszkaniec Kreutzhofen, nie złamany biciem stajenny. Wiem, że cię teraz to moje gadanie może mało obchodzić. Powtarzaj je jednak sobie gdy zwątpisz. Wtedy będę zadowolony. Kim jesteś? - zapytał na koniec.
- Drago Kutzer panie. Z Kreutzhofen – odpowiedział Drago próbując wytrzymać spojrzenie Kislevczyka. Po chwili jednak spuścił wzrok. Popatrzył na sakiewkę, niemal wzruszony
- Nie wiem jak mam dziękować. Przysięgam, że po wyprawie wszystko oddam, co do centa i jeszcze jakie dobre piwo postawię. Postaram się ciebie nie zawieść.
- Nie zawiedź siebie Drago. Wtedy nie zawiedziesz i mnie.
 
waydack jest offline