Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-03-2019, 12:58   #311
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

 Carlo

Pożegnawszy karawanę zawitał do warsztatu bednarzy. Senior rodu, zauważył go.
- Ty pewnie jesteś ten nowy chłopak, co ma sprzedawać nasze wyroby? - Gustav zmierzył go wzrokiem, splunął na bok. -
- Si signore.
- No i dobrze, Emmerich też już jest, to się obaj czegoś nauczycie. Moglibyśmy zacząć od beczek, ale bo ja wiem… o beczkach sporo do nauki jest… taa… - poskrobał się po głowie. - Dobra, niech będą beczki. Chodźcie obaj. Ta tutaj

[MEDIA]https://i.ibb.co/ft8HJJQ/Beczka.jpg[/MEDIA]
to najbardziej klasyczna beczka. Sto litrów, dębina, z metalowymi okuciami. Dębina sezonowa dwa lata. Średnio wypalona. Z deklem nakładanym. Kosztuje trzy złote korony. Wiecie co to sezonowanie?
Carlo przestąpił z nogi na nogę kiwając równocześnie głową przecząco.
- Ja wiem - wyrwał się Emmerich. - To znaczy, że drewno, zanim zrobiono z niego beczkę, leżało na dworze przez dwa lata.
- Dokładnie -
Bednarz cmoknął potwierdzając. - Zapamiętajcie, obaj, że im dłużej drewno sezonowane, tym lepsza jego jakość. I tym droższa beczka. A dębina, to najszlachetniejsze drzewo. Beczka wykonana z takiego drewna nadaje się do wszystkich zastosowań. No, może prawie wszystkich - poskrobał się po głowie. - Do kiszonek tego nie sprzedawaj chłopcze - zwrócił się do tileańczyka. - Do kiszonek to lipa, świerk, olcha, buk. Do tego robimy też inne wieka, takie z zawiasem. Popatrz tutaj
[MEDIA]https://i.ibb.co/fN3tPgb/cwpx-dc6443041835bdcbb53706c8f4bf0047.jpg[/MEDIA]
- Co prawda drewno mniej cenne i nie sezonujemy go dwa lata. Rok wystarczy. Ale trzeba zrobić te zawiasy metalowe, to dodatkowy koszt. Dlatego takie beczki też po trzy złote korony sprzedajemy. Gdyby kto chciał kupić beczkę bez takiego wieka, to mu cenę o trzy srebra można obniżyć. Gdyby kto chciał tańszą beczkę dębową, to możemy mu sprzedać taką, co to tylko rok sezonowała, to mu wtedy pięć sreber na cenie możesz zejść. Łapiesz synu? - zwrócił się do Carlo.
- Si signore, chiaro.
- Dobra, to idziemy dalej. Browarnicy często chcą jak najtańsze beczki. Żeby koszty obniżyć. Ale to tak się nie da. Piwo, proszę ja Ciebie, gazy produkuje. Te gazy się zbierają w środku i taką beczkę łacno rozsadzą. No i jakoś do tego piwa trzeba się potem dostać, na ogół powolutku. W beczce szpunt trzeba zrobić, żeby kranik potem zamocować. Odpowietrzniki dać, żeby gazów się pozbyć, bo inaczej beczkę rozsadzić może. I co najważniejsze, beczkę trzeba woskiem pszczelim od środka całą nasmarować. Jak tego nie zrobisz, to Ci piwo skwaśnieje, o!
- Gustav wyciągnął palec w górę. - Taka beczka też robiona jest z drewna sezonowanego jeno rok. Ale koszt pracy większy, więc i ona trzy karle kosztować musi. Łatwo zapamiętać, bo na razie wszystkie beczki po trzy złocisze. Oczywiście, na życzenie piwowara możemy wosku nie nakładać. Będzie taniej. Ale to chyba jeno głupiec albo początkujący by takie zamówił. Gdybyś miał kupca na większą ilość, to kranik do każdych pięciu kupionych beczek dorzucić, ale z ceny raczej nie ma co schodzić.
[MEDIA]https://i.ibb.co/BrHqRfs/513ba4f58f11714d293ed727a03af1f1f8fa1180721ad1a53a cf6111a2e94063.jpg[/MEDIA]
- Dobry piwowar, który nie robi taniego piwa i który chce swój towar przewozić daleko, zamówi beczki z dodatkową ilością bednarek, o takie
[MEDIA]https://i.ibb.co/N6YG4Lf/beczka-drewniana-debowa-barrique-225-l-inny-kolor-kielce-129060042.jpg[/MEDIA]
- To oczywiście kosztuje, dwa razy więcej bednarki trzeba dać. Taka beczka będzie kosztować cztery i pół korony. Można też dać szersze pasy, żeby beczkę wzmocnić, o takie, na trzy palce. Beczka z mocniejszymi bednarkami będzie kosztować pięć złotych koron.

- No, tyle na razie starczy. Emmerich do roboty. A Ty chłopcze - zwrócił się do Carlo - przyjdź jutro znowu, powtórzymy co zapamiętałeś i nauczymy Cię czegoś nowego.
- Dobrze. Signore
- Carlo, który przez cały czas szkolenia nie odezwał się prawie ani słowem, w końcu dał upust cisnącym się na usta wyrazom - don Rudolfo kazał mi zanieść list do pana Hrabiego.
- Faktycznie, wspominał, żeby Cię wysłać i dać Ci coś za to
- Gustav ruszył na poszukiwanie listu.
- Ja już się z don Rudolfem dziś widziałem i nic płacić mi nie trzeba. Potrzebuję tylko paru deszczułek i węgla, bo muszę iść ceny towarów spisać dla niego.
- Dobra, zaraz znajdę ten list. Emmerich! Daj mu parę pękniętych klepek.

 
Gladin jest offline  
Stary 04-03-2019, 13:37   #312
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Zanim Fay opuściła miasto, zdążyła jeszcze dobić targu z Carlo i po chwili wahania wręczając mu dwie srebrną monetę jako zaliczkę.

- Niech będzie, ale oprócz cen towarów będziesz zbierał też plotki, dobrze. Najlepiej te o handlu, ale wszystkie się przydadzą.

Sama wyprawa budziła w niej natomiast duże wątpliwości. Chciała zobaczyć jak wygląda życie kupców, ale jednocześnie płynące z podróży niebezpieczeństwo podobało jej się mniej. Dobre planowanie i rozsądek prowadzą ludzi do sukcesów, a nie podejmowanie ryzyka. Tak zawsze sobie mówiła, ale praca kupców wiązała się z ryzykiem i nic tego nie mogło zmienić. Zamiast o niebezpieczeństwie, myślała więc o zarobku. Albo zginie, albo zarobi, nie ma co filozofować.

Gdy okazało się, że trafili na jakiś patrol goblinów dziewczyna była przerażona. Ręce jej się trzęsły, gdy sięgała po łuk, miała jednak nadzieję, że jej obszerna szata i zasłonięta twarz nie pozwolą zbyt wiele z niej wyczytać. W końcu, zdenerwowana własnym przerażeniem ugryzła się mocno w nasadę kciuka. ‘Przestań!’ krzyknęła do siebie w myślach i chwytając strzały pobiegła w kierunku Robin. Zanim jednak zdążyła wystrzelić starcie się skończyło ucieczką goblinów. ‘Oby tak dalej’ pomyślała sobie, ale nie miała wątpliwości, że to dopiero początek.

- To pewnie był tylko zwiad - powiedziała głośno - one pewnie wrócą w większej liczbie. - Ona by tak zrobiła, gdyby planowała atak na karawanę.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 04-03-2019, 13:56   #313
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

 Carlo

Carlo ruszył na razie bez deszczułek zanieść list hrabiemu. W drodze spotkał go medico Borys. Zawrócił więc razem z nim, wysłuchując instrukcji.
- Pani Sara zielarka zgodziła się uczyć cię czytać i pisać pod moją nieobecność. Gdy wrócę sprawdzę jak się spisałeś. Codziennie spisuj ceny i nachylaj uszu nad ludźmi co pożyczek potrzebują. Słuchaj każdej informacji nigdy nie wiadomo co się może przydać. Pannie Sarze powiedziałem, że uczniem moim jesteś. Nikomu nic nie powie ale i ty wstydu mi nie przynieś. Najpierw ci liczby pokaże. To na nabrzeżu narysujesz sobie symbol towaru a obok cenę napiszesz. Jak wrócę zadbam oto by zawsze ktoś cię tego dalej uczył. Jak się spiszesz srebro dostaniesz za każdy dzień kiedy mnie nie było. - powiedział młodzianinowi.
- Si signore. Mam jeszcze parę rzeczy do powiedzenia. Signore pytał o ludzi, którzy mają długi. Dowiedziałem się, że podobno panienka Petra jest u niego zadłużona. Ale specjalnie go nie unika. To ta, która żegnała żołnierza przy karawanie. A ten żołnierz to wczoraj na turnieju się przy niej kręcił. A wiało od niego zapachami jak z dobrego bordelu. A i jeszcze ponoć młynarz kiepsko z pieniędzmi stoi. No i jeszcze ten żebrak. Niby pieniędzy nie ma, a w turnieju startował. A tam ponoć dziesięć karli wpisowego. To skąd on je miał? Myślałem, że topór myśliwemu ukradł Drago, ale może to Udo? I sprzedał go?
- Lubię takie dywagacje. O Petrze i Młynarzu już wiem. Ten żołnierz to Wolfgang mój kamrat. Nad Udo też się zastanawiałem. Jak wyjdzie z tej swojej norki cwany Tileańczyk mógłby ją przeszukać. Może znajdzie coś ciekawego w monecie dla siebie a w informacjach dla innych. Drago nie okradł by muchy w tym stanie. Fizycznie jest już niemal zdrowy. Psychicznie to wciąż ciężka sprawa. Udo i miecz? Bo to był miecz nie topór. Gdybym miał typować podejrzanych byłby jednym z nich. Przez te dwa tygodnie będziesz miał czas. Do zebrania są ceny, zadłużeni i informacje.
- To nie powinno być difficulte. Będę miał go na oku signore.
- Dobrze więc do zobaczenia.
- Borys na pożegnanie poczochrał chłopaka po głowie. - Tylko nie wpadnij w kłopoty.
- Życzę udanej podróży - odpowiedział tileańczyk, okręcił się na pięcia i czmychnął precz. Ale zaraz zakradł się pod ściany ciekaw, o czym też będą rozmawiać. Dowiedział się, że dorfrichter postara się mu pomóc, a hrabia zaproponował dwa tysiące. Młynarz miał zdecydować i po powrocie Borysa z wyprawy się z nim policzyć.

Potem ruszył znowu do hrabiego, aby w końcu doręczyć list. Drzwi otworzyła mu gospodyni.
- Donna, jestem Carlo. Don Rudolfo Bednarz przesyła przeze mnie list do pana hrabiego.
- Dzięki młody, przekażę
- niziołka zabrała list od Carlo.
- Jakby donna albo ktoś z domowników potrzebowali kogoś do przesłania wiadomości, albo dostarczenia towaru, to polecam się. Albo w innej sprawie. Jestem w mieście od paru dni, mieszkam w domu artystów.
- Pewnie młody, pewnie
- uśmiechnęła się do niego, by następnie zniknąć za zamykanymi drzwiami.


Cytat:
Szanowny Pan Theodesius von Eisenstadt
Panie Hrabio,
zostałem wynajęty w Pana imieniu przez Vicenze Acierno do odszukania i pojmania niejakiego Konrada, który był mózgiem gangu kradnącego bydło. Wiem, iż rzeczony osobnik został rzekomo pojmany i dostarczony przed oblicze sprawiedliwości. Proszę jednak wiedzieć, iż jest to oszust. Osobiście widziałem prawdziwego Konrada i jego pomocników. Osoba, przyprowadzona przez Acierno nie tylko tym Konradem nie jest, ale nawet żadnym z jego pomocników. Moim zdaniem Acierno wynajął go jak aktora, który odgrywa jedynie narzuconą mu rolę. Celu tej maskarady jednak nie znam. Jeżeli Hrabia życzy sobie więcej informacji, chętnie ich udzielę, jednakże obecnie wyruszam jako eskorta karawany do Mortensholm.
Z poważaniem,
Rudolf Bednarz


W drodze powrotnej postanowił zajrzeć raz jeszcze do domku myśliwego. Chłopak widział, że zabrał on ze sobą swoje psy z karawaną. Obszedł dom dookoła nasłuchując, czy żaden nie został. Wątpił, bo zwierzak by zdechł z głodu, ale nie chciał ryzykować. Gdy potwierdził swoje przypuszczenia, zadowolony, sprawdził, czy któreś okno albo drzwi są otwarte. Miał szczęście i wkrótce dostał się do środka przez okno. Powoli i dokładnie zaczął przeszukiwać pomieszczenie. Może myśliwy kłamał o tej kradzieży, a broń gdzieś ukrył? Szukał skrytek, oraz widocznych miejsc niedawnych napraw - jaśniejszy kawałek ściany, podłogi. Miecza jednak rzeczywiście nie znalazł.

 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 04-03-2019 o 21:00. Powód: pomoc dorfrichtera
Gladin jest offline  
Stary 04-03-2019, 20:53   #314
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
 KARAWANA


Nie dając złapać się w zasadzkę szybko rozprawili się z goblinami. Jeden trup wystarczył, by pozostała siódemka się spłoszyła i uciekła poza zasięg wzroku Robin. Nie było porzeby odpoczynku, więc krótko po opatrzeniu ran Wolfganga wyruszyli dalej. Nie zaszli jednak daleko, gdy Robin ponownie wypatrzyła zagrożenie. Ponownie gobliny… Tym razem jednak było ich nieco więcej. Haube wypatrzyła nie tylko łuczników, ale tych kilku małych zielonoskórych uzbrojonych w miecze. Był wśród nich prawdopodobnie wódz z kościaną laską i kolorowym, sterczącym kapeluszem , na głowie. A obok niego zielonoskóry wybijający bojową melodie na bębnie.
- To pewnie był tylko zwiad - słowa Fay i przypuszczenie innych się szybko sprawdziły. Tym razem gobliny się nie czaiły, najwidoczniej czuły się pewnie. One widziały ich. Oni widzieli je.
 
AJT jest offline  
Stary 06-03-2019, 07:51   #315
 
waydack's Avatar
 
Reputacja: 1 waydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputację
Dzień ósmy - przed wymarszem


Borys w końcu znalazł Drago. (Lub przeprowadził go Carlo do ustalenia). Gdy go zobaczył, żebrzącego stajennego wręcz zaniemówił.
-Vermin zmarł. Teraz ja się Tobą zajmę. Pomogę ci wyjść z tego dołka. Chodź ze mną do karczmy. Opatrzę ci rany, umyjesz się i zjesz.
Drago spojrzał na mężczyznę z niedowierzaniem. Wydawało mu się, że go zna. Tak, to był jeden ze stróżów wynajętych przez hrabiego. Kislevczyk. Nie wiedział, czy ten żartuje, czy nie wciąga go w jakąś pułapkę. Może dziewczyna znów uknuła jakąś intrygę, może znów zamierzała go upokorzyć? Ale czy miał to jakieś znaczenie? Gdyby poderżnęli mu gardło w ciemnej uliczce, byłby im wdzięczny.
- Dziękuje panie – wyszeptał łamiącym się głosem – Niestety nie mam jak ci się odwdzięczyć…
- Musisz wiedzieć, że nie jestem kryształowy. Zaopiekuję się Tobą jednak i staniesz na nogi mocniej niż kiedykolwiek. - Borys zasadniczo oznajmił to Drago. Nie sugerował - stwierdzał.
Borys zaprowadził Drogo do karczmy gdzie mieszkał. Podszedł do kelnerki i poprosił by przygotować coś smacznego dla Drogo. Podkreślił jednak żeby było lekko strawne i nie za duże. Spodziewał się apetytu o stajennego mógł. Jego ciało mogło jednak nie przyswoić od razu dużej ilości jedzenia. Zaznaczył, że Drogo zostanie tu na jego koszt. Może jeść i pić ile chce. Byleby alkoholu nie dawać mu za dużo. Kislevczyk poprosił też o gorąca kąpiel dla Drogo teraz. Dla siebie natomiast wieczorem. Następnie wrócił do stajennego.
- Masz tu dziś zapewnione jedzenie i nocleg. Kąpiel się szykuje. Teraz pozwól, że cię opatrzę. - Borys zrzucił z ramienia torbę medyka.
- Dziękuję panie - Drago wątpił, czy Kislevczyk wyleczy wszystkie blizny, ale może choć część z nich przestanie tak boleć.
Po opatrzeniu Borys zostawił Drago na kilka godzin samego. Mógł się najeść, umyć i wyspać.
Drago zjadł posiłek, potem przemył się i zaległ na łóżku. Nie pamiętał czy kiedykolwiek spał w lepszych warunkach. Być może dawno temu, w pieleszach jakiejś chutliwej mężatki, ale wydawało się, że to było tak dawno temu…tak dawno, że nigdy się nie wydarzyło. Drago pamiętał teraz tylko ból i upokorzenie, o bólu i upokorzeniu też śnił, z tymi wyjątkami gdy siłą wyobraźni przenosił się do Nuln i stawał szanowanym mecenasem, mieszkającym w swojej bajkowej rezydencji.
Borys wrócił do niego dopiero późnym wieczorem.
- Mam nadzieję, że zebrałeś trochę sił. Postawię cię przed prostym wyborem. Możesz biadolić, użalać się, cierpieć i zniknąć jak dziesiątki ludzi przed tobą w płytkim anonimowym grobie. Możesz też wykonać krok ku lepszemu. Zawsze byłeś wygadany i sprytny. Jutro rusza karawana. Jestem w niej medykiem. Rekrutuje też jednak ludzi do niej. Mam taki układ z organizatorem. Płacą kolosalne pieniądze pięćdziesiąt złotych karli na głowę. Jeśli przeżyjemy wyprawę przełęczą Mroźnych Kłów. Kilka osób z miasta rusza. Trochę żołnierzy i zawodowców też. Ty… nie masz nic do stracenia. Jeśli zginiesz, mówisz trudno. Twoja obecna perspektywa i tak jest gówniana. Jeśli przeżyjesz złota wystarczy na nowy start. Pokieruje cię odpowiednio i zaopiekuję. Vermin by tego chciał tu - Borys wyjął z kieszeni procę. - jest coś co chciałby ci dać.
Stajenny wiedział, że Kislevczyk chce dobrze, że swoją przemową, wyzwolić w nim złość i chęć do dalszej egzystencji. Ale naprawdę czuł się nikim. Jego przeznaczeniem było spocząć w anonimowym grobie i żadna wyprawa tego nie zmieni. Uznał jednak, że skoro jego dobroczyńcy zależy na jego obecności w karawanie, nie odmówi. Nie miał gdzie się podziać i propozycja Borysa właściwie spadła mu jak z nieba. Kiedy medyk pokazał mu proce Vermina, po policzkach Drago popłynęły łzy wzruszenia.
- Dziękuję panie…dziękuję! Obiecuję, że cię nie zawiodę!
- Wyruszamy z rana. Mam jeszcze mikstury lecznicze do dokończenia. Odprowadzę cię na miejsce zbiórki. Ruszysz z resztą będziesz trzymał się Wolfganga i Kasztaniaka. Krasnoluda będzie trzymał się blisko nas podczas wyprawy. W razie kłopotów zapewni wsparcie w pierwszym rzędzie nam. Zrób zakupy dla siebie. Dziś, jutro jak uważasz za słuszne. Jedzenie na dwa tygodnie. Ciepłe rzeczy, niezbędny na szlaku sprzęt. Pierwsze twoje zadanie nie daj sobie wcisnąć tandety. Tu masz dziesięć złotych karli. - Borys położył w sakiewce przed Drogo sporą ilość złota - Głowę trzymaj wysoko. Jesteś Drago wygadany mieszkaniec Kreutzhofen, nie złamany biciem stajenny. Wiem, że cię teraz to moje gadanie może mało obchodzić. Powtarzaj je jednak sobie gdy zwątpisz. Wtedy będę zadowolony. Kim jesteś? - zapytał na koniec.
- Drago Kutzer panie. Z Kreutzhofen – odpowiedział Drago próbując wytrzymać spojrzenie Kislevczyka. Po chwili jednak spuścił wzrok. Popatrzył na sakiewkę, niemal wzruszony
- Nie wiem jak mam dziękować. Przysięgam, że po wyprawie wszystko oddam, co do centa i jeszcze jakie dobre piwo postawię. Postaram się ciebie nie zawieść.
- Nie zawiedź siebie Drago. Wtedy nie zawiedziesz i mnie.
 
waydack jest offline  
Stary 07-03-2019, 21:00   #316
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

- Wolfgang, chodź tu bliżej. Znowu gobliny - krzyknął Rudolf do Baderhoffa, który zabezpieczał tyły.
- Te małe skurwiele coś kombinują. Zbyt pewni siebie są jak na te zielone pokurcze - Kasztaniak napiał kuszę i stanął obok Borysa. Kislevczyk przyglądał się nieuzbrojonemu zbytnio wodzowi goblinów. I właśnie ten brak broni Borysa przeraził.
- Robin, Kasztaniak i każdy kto ma broń na długie dystanse. Lecimy za najbliższe skały tak żeby się przesunąć parę metrów. Mieć zasięg i choćby częściową osłonę. Strzelamy w tego ich wodza. Nie ma broni więc skoro nie jest wojownikiem a dowodzi może być cholernym szamanem. Trzeba go natychmiast zabić! - Borys tym razem nie czekał na rozkazy Wolfganga. Wyciągnął wnioski po swojemu i zaczął działać. Liczył głównie na celność Robin.
- Strzelamy na spokojnie, z daleka, salwą, zanim się połapie że to w niego celujemy. A potem walimy bez rozkazu, jak najszybciej, zanim się schowa - Robin nie dyskutowała - za małe kurduple by używać długich łuków, a aż takiej przewagi wysokości nie mają. Załatwimy szamana i połowa roboty za nami. Wolfgang przypilnuje by nic nam dup nie ugryzło, my przypilnujemy, by nic go nie dziabnęło jak ostatnio.
Cathelyn syknęła. Tak coś jej się właśnie wydawało, że ostatnim razem poszło zdecydowanie za lekko.
Musiała zostać na miejscu, bowiem nie miała broni dystansowej. Zresztą przy jej umiejętnościach, celem prawdopodobnie zostałaby potylica któregoś z towarzyszy. Dlatego postanowiła ponownie asekurować sam ładunek.
Hans również kręcił się tuż obok.
- Chyba bardziej będziesz przydatny tam, niż tutaj. Widziałam już, że nieźle sobie radzisz w terenie - skinęła ku niemu, a potem na zmierzającą pod skały grupkę. - W razie problemów daj znać - rękami wykonała tylko im znany gest, który miał być równocześnie wezwaniem o pomoc.
Drago słuchał rozkazów Borysa, nie odzywał się. Jego proca przy łukach wydawała się żałosną bronią, ale zamierzał wziąć udział w walce i wspomóc towarzyszy. W środku trząsł się cały, nie wiedział kogo boi się bardziej, tych goblinów, czy dziewczyny z łukiem.
Gottfried tym razem nie miał zamiaru stać z boku i nic nie robić. Podbiegł do towarzyszy, którzy już się naradzali i szybko wtrącił się w całą rozmowę.
- Zaraz, zaraz, a co ja mam robić? Znowu mam sterczeć tutaj? Mogę się na coś przydać! – gadał strasznie szybko, ale nie wiedział, czy było to spowodowane strachem, czy też nadmiernym podnieceniem całą sytuacją.
Rudolf zerknął na chłopaka. Cała rodzina hałaśliwa pomyślał krzywiąc się.
- Nie bądź taki wyrywny. Strzałą dostać zawsze zdążysz. Wolfgang zaraz powie co i jak.
- Mogę strzelać razem z wami gdyby ktoś się zbliżył
- powiedział Wolfgang patrząc na krótki łuk po goblinie. - Jednak gdyby ktoś był na tyle blisko aby atakować w zwarciu zmienię broń i zrobię to co lubię najbardziej… Gottfried może strzelać, ale w zwarciu lepiej aby uważał. Albert w razie jak podejdą bądź gotowy - dodał żołnierz niemal zapominając o ranie, której się nabawił przy ostatnim starciu.
- Nie ma sprawy - odparł Frotz. - Damy radę.

 
Gladin jest offline  
Stary 08-03-2019, 11:47   #317
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Robin i Fay wybiebiegły na pozycje, trzymając dystans poza zasięgiem przeciwników. Gdy wypuściły strzały, Kasztaniak, Borys, Wolfgang i Albert ruszyli w kierunku skał. Salwa łuczniczek nie trafiła celu. Równocześnie została wystrzelona przez gobilnów w kierunku podbiegającej grupki. Kasztaniaka, jedna ze strzał, minęła o centymetry. Mniej szczęścia miał Borys, którego drasnęły dwie. Rana ręki, choć powierzchowna, była bolesna.
Głupia ludzie! Tchórza ludzie! Poznacie Bóla! - wykrzyczał przywódca, po czym wraz ze swoją obstawą, ruszył za jedną skał. Obstawa wyciągnęła tarcze, starając się schować przed ostrzałem swojego bossa.

Robin i Fay, po swoich strzałach, ruszyły w kierunku wolnego miejsca przy skałach. Jedna ze zbłąkanych gobliński strzał znalazła drogę do łowczyni, rozcinając jej skórę nad piszczelą. Ból spowolnił ją i utrudnił dalszy bieg, jednak dalej dotarła do skałki bezpiecznie.

Z salwy wystrzelonej przez strzelców przy skałach, tylko Albert trafił. Kula ugrzęzła w nodze jednego z gobliśkich łuczników. Kolejna, kiedy Frotz musiał broń przeładować, nie była lepsza. Zielonoskórzy, tak samo jak ich przeciwnicy, starali się miejsce najlepiej ich chroniące przed ostrzałem, a trójka z nich raz po raz wypuszczała kolejne strzały.

Ich wódz w tym czasie dziwnie tańcował. Położył się na plecach, by wygiąć swe ciało w łuk. Z jego ust wydobył się niesamowicie głośny pisk, a on sam niczym sprężyna stanął na nogi, by zaraz spaść na brzuch, podeprzeć się rękoma i stanąć na głowie. Ponownie przeskoczył na nogi i machnął ręką, jakby chciał czymś rzucić. Nic jednak z jego dłoni nie wyleciało...
 
AJT jest offline  
Stary 09-03-2019, 17:02   #318
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

 Wcześniej...

- Panie Hayer, udzieliłby mi Pan paru rad na temat opieki nad psami? To mój pierwszy - wskazał na Predatora, - a Pan widać ma spore doświadczenie.
Myśliwy uśmiechnął się i potaknął głową.
- Słusznie prawisz. Chwali Ci się, że wiesz, gdzie udać po poradę. Mam spore doświadczenie. Zwierzę musi mieć co jeść i pić. Jeżeli ma być zdrowe, nie pozwalaj mu jeść zepsutego mięsa ani pić nieświeżej wody. Tak jak człowiek, pochoruje się. Musisz też badać jego sierść. Jak się jakieś paskudztwo dostanie, to wiele pożytku z niego nie będzie. Też może zdechnąć - zakończył i uśmiechnął się protekcjonalnie. Rudolf czekał, czy powie coś jeszcze, a gdy tego nie zrobił sam podjął temat.
- A sierść, to jak badać?
Myśliwy spojrzał na niego, uśmiechnął się z politowaniem.
- Co jakiś czas niech się w wodzie wykąpie. Szczególnie, gdy sierść mu się pozlepia od łopianu. W brudnej sierści robactwo będzie siedzieć.
Hayer znowu przerwał i zapadła cisza. Rudolf spodziewał się uzyskać więcej informacji.
- A jak poznać, że pies jest chory - zagaił ponownie.
- A, słusznie, że pytasz - ucieszył się. - Psy to twardziele. Nie okazują, że są chore chyba, że jest już bardzo źle. A wtedy - niestety - często jest już za późno. W sumie, to za dużo różnic nie ma między nimi a nami.
Rudolf czuł, że będzie musiał wydzierać fragmenty informacji po kolei. Myśliwy znowu szedł w milczeniu.
- W sensie, jakiej różnicy nie ma?
- Jak dostanie sraczki, to się struł. Jak rzyga, to coś mu zaszkodziło. Jak jest gorący, to choruje
- tłumaczył cierpliwie myśliwy patrząc, czy aby na pewno Rudolf rozumie, co do niego mówi. - Jak trze dupą o ziemię, to ma robaki. Albo zatwardzenie. Albo coś mu w dupę wlazło i trzeba wyjąć. Tak tak - dodał widząc, że bednar się skrzywił. - Jak za delikatny jesteś, to sobie odpuść posiadanie takiego psa - wskazał na Predatora. - Jeżeli trzęsie głową, to mu co do ucha wlazło, albo go boli. Jak kuleje to sam wiesz, tak samo jak i u człowieka.
- Chyba łapię
- mruknął. - Coś sobie z nogą zrobił, tak?
Gotthard zadowolony pokiwał głową.
- Znaczy złamał?
- O, nie tylko
- zaprzeczył myśliwy kiwając głową nad niedomyślnością rzemieślnika. - Stłuczenie, zwichnięcie, zranienie, zerwanie, paraliż czy też na starość - reumatyzm.
- To ja to sobie wszystko ponotuję, a na postoju jeszcze podpytam się o to i owo, dobrze?
- Rudolf stwierdził, że ciężko się rozmawia. A i tak może wszystkiego nie zapamięta. Hayer uśmiechnął się i pokiwał głową.
- Oczywiście. Korzystaj póki możesz, bo wkrótce się od was odłączę - poklepał go protekcjonalnie po ramieniu.
- Panie Hayer, a co zrobić, gdy pies zachoruje? - Rudolf powrócił do rozmowy.
- Ha, jest na to wiele sposobów. Ale to trzeba lata doświadczeń, nie nauczysz się tego ot tak. Idziesz wtedy do mateczki Eberhauer. Albo masz szczęście i kapłana Taala znajdziesz. No i gdy go - wskazał na psa - pchły oblezą, to też idziesz po odpowiedni olej do niej. Zresztą, wszystkiego się w jeden dzień nie nauczysz. Zapamiętaj to, co Ci powiedziałem teraz. A jak wrócisz, to wpadnij, nauczę Cię więcej.
 
Gladin jest offline  
Stary 12-03-2019, 12:22   #319
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
- Wbiegnijcie po skrzydle na wzniesienie. Zrównanie się poziomem z szamanem. Wtedy szarżujcie. Będziemy was osłaniać! - Borys wykrzykiwał do pozostałych przy karawanie ludzi. Jednocześnie poparł to stanowczym machaniem ręką wskazując kierunek. Chwilę potem kontynuował swój ostrzał goblinów.

Bednarz spojrzał na lewo, szukając wzrokiem miejsca, do zajścia goblinów od drugiej strony. Skały pięły się jednak wysoko. Rozejrzał się dookoła. Pomny na sukces rozmowy z duchem, zastanowił się chwilę. I wymyślił - zajmie się tym, na czym się zna, czyli rzemiosłem.
- Ma ktoś jakiś sznur, rzemień, linkę? - zerknął na Gottfrieda, potem na ochroniarzy. - Cathelyn, poszukaj jakiś kijów, na wysokość człowieka, albo dłuższych. Zrobimy sobie zasłonę.
Już żałował, że nie wziął jednak ze sobą narzędzi. Przydałyby się. Wyciągnął nóż i koce z plecaka. Koce rozwinął na ziemi. Przyniesione kije układał przy końcu koca i z drugiej strony tak samo. Następnie koc rolował aby objął kije, wycinał otwory w dwóch miejscach i przy pomocy sznurów zaciskał koc tak, aby kij mocno się trzymał.
- Rób z drugim to samo - zwrócił się do Cathelyn. Potem zerknął na Gottfrieda. - Łuku nie masz? Ani tarczy?
- Nie mam ani łuku, ani tarczy… Ale bić potrafię się, jak mało kto! - powiedział głośno, jakby inni mieli problemy ze słuchem.
- Dobra, skoroś taki wyrywny, to skończymy mój pomysł i ruszysz naprzód z jednym z nich, pasuje Ci? Cat - zwrócił się do kobiety - tutaj zrobimy nacięcia na kijach, żeby rzemienie się nie ślizgały.
Dokonał ostatnich prac, wsunął kije do trzymania i je przywiązał.
- Trzymaj - zwrócił się do Gottfrieda, podając mu kij, sam trzymał drugi. - Podnosimy to tak. W ten sposób mamy taką małą przenośną zasłonę. Dwie osoby trzymają i idziemy z tym w stronę goblinów. Reszta chowa się za tymi kocami w pewnej odległości. Strzał to nie zatrzyma, ale trochę ich impet osłabi. I utrudni celowanie pokurczom. Weźmiecie z Cathelyn jeden? Ja z Hansem wziąłbym drugi, co Hans?
Gottfried grzecznie wysłuchał wszystkich instrukcji, które miał mu do przekazania jego kompan. Najchętniej rzuciłby się w sam środek walki, ale jednak w tym przypadku, lepiej było posłuchać bardziej doświadczonego głosu.
- Dobrze to ja biorę ten jeden, a ty chwytaj za drugi i koniec i idziemy. Trzeba pokazać tym kurduplom, gdzie raki zimują! - uśmiechnął się szeroko do Cathelyn. W końcu mógł kogoś nazwać kurduplem, co z jego wzrostem, zdarzało się bardzo rzadko.*

Chwilę później kislevita krzyczał jeszcze do Wolfganga.
- Każ im ruszyć dupy i niech ich oskrzydlą nie mamy czasu! - po prawdzie Borys nie był pewien czy Szaman zaatakuje grupę za skałami czy czarem obszarowym bezpośrednio karawanę. Nawet nie miał pojęcia co taki pokurcz potrafi. Wrodzona wyobraźnia podpowiadała mu najgorsze scenariusze. Obecna potyczka nie zapowiadała się wcale na łatwą.

Łuczniczka syknęła z bólu i złości, gdy ona spudłowała, a gobliny nie. Poprawiły się od ostatniego razu. A przewaga wysokości dawała im więcej niż myślała. Co gorsza, tym razem okazały się mniej podatne na strach, ale Robin miała nadzieję, że zmieni się to gdy padnie szaman. Tak jak planowała już wcześniej, wycelowała i posłała w niego długą na trzy stopy strzałę. Dowodzenie zostawiła innym.
Fay dla odmiany uznała, że strzelanie gdzieś daleko w jej wypadku ma dużo mniejsze szanse na powodzenie niż strzelanie do tego co jest blisko. Zająwszy pozycję za niewielką osłoną zaczęła razić strzałami tych którzy zbliżali się do niej najbardziej.

Baderhoff też miał łuk, ale nie wiedział czy jego strzały dolecą do przeciwnika. Niby gobliny miały takie same łuki, ale stały na lekkim wzniesieniu. Wolfgang naciągnął łuk i posłał strzałę w kierunku goblinów. Najwyżej straci jedną, ale sprawdzi kiedy zielonoskórzy będą w jego zasięgu.

Wolfgang zignorował krzyki Borysa, zignorowali też go pozostali ochrnoniarze, którzy zostali przy karawanie. Ci zaczęli pomagać Rudolfowi w tworzeniu osłony przed strzałami. Zaczęli szukać elementów, z których Bednarz planował utworzyć prostą, acz w jego myśli skuteczną, konstrukcję. W jej skuteczność uwierzyli też i pozostali. Zabrali się do roboty…

Strzelcy natomiast rozpoczęli wymianę. Zarówno strzały wystrzelone przez goblinów, jak i te przez ochroniarzy karawany w większości nie trafiały do celu, chybiając go, lub roztrzaskując się o skały. Jedynie Robin, pierwszą wystrzeloną przez siebie, zdołała drasnąć szamana. Nie zapobiegło to jednak jego dalszym tańcom. Ten wygiął nienaturalnie swoje kończyny, założył nogi za głowę, plącząc w dziwny sposób ręce.

Dalsza wymiana strzałów wyglądała podobnie, co wcześniejsza. Również i Robin miała problem z trafieniem. Odległość i częściowo schowani po obu stronach przeciwnicy robili swoje. Szaman, jak go ogłosili, mocy widocznie wielkich nie posiadał, gdyż do ofensywy niewiele wnosił, jedynie co to pewnie swymi wygibasami musiał podnosić morale pozostałych.

Aż w końcu Robin w niego ponownie trafiła. Strzała trafiła w bok szamana. Po chwili zaczął krzyczeć w gniewie i wskazywać ręką na wrogich strzelców. Dwóch z jego ochroniarzy podbiegło, chwyciło za ramiona i zaczęło się z nim oddalać. Pozostali zaczęli biec w kierunku karawany. Łucznicy rzucili swoją strzelecką broń, wyciągając pałki. Fay trafiła jednego przy okazji jednego z nich, było to jednak tylko draśnięcie.
 
AJT jest offline  
Stary 18-03-2019, 10:22   #320
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Borys widząc brak reakcji i jakieś zabawy kocami krzyknął.
-Kurwa to pole walki nie wizyta u krawcowej. Nacierają na nas idą do walki wręcz. Ruszcie tu natychmiast dupy! - Borysa zadzwił jakiś wyszukany pomysł w czasie walki z goblinami. To nie było oblężenie. Tylko dynamiczna wymiana ciosów.
- No i masz - sapnął Rudolf odkładając rozpoczętą robotę. - Teraz nie ma co tego kończyć - machnął ręką. - Bierz broń i leć na gobliny - zwrócił się do Gottfrieda. - Dokończymy później - zwrócił się jeszcze do Cat. - Musimy pilnować, żeby żaden nie dostał się w pobliże mułów. Nie zranił i nie spłoszył. Pójdę pomóc im w walce, popilnujecie karwany, dobrze? - zwrócił się do reszty. Założył tarczę, wyciągnął młot i ruszył truchtem ustawić się między Robin a Kasztaniakiem. Gottfried nie zdążył nawet zabrać się porządnie do pracy, a już musiał robić coś innego. Zauważył, jak trzęsą mu się ręce, nie wiedział, czy ze strachu, czy też z podniecenia. Borys miał rację, gobliny nacierają, a oni bawią się w krawców… Nie czekając dłużej, zaczął biec w stronę Borysa.

- Drago, Kasztaniak celujemy w tego po lewej następnie w tego po prawej. - Borys wiedział, że nie ma czasu wdawać się w dyskusję. Borys i Kasztaniak podjęli następnie ostrzał. Goblinów idących w ich stronę. Drago nie trzeba było dwa razy powtarzać. Napiął procę i zaczął strzelać zgodnie z rozkazem Borysa. Fay natomiast nie miała odwagi bawić się w strategie. Wycelowała w najbliższego goblina, który się do niej zbliżał, gotowa wycofać się potem na bezpieczniejszą odległość.

Wolfgang widząc, że jego strzała nie doleciała do celu zarzucił sobie łuk na plecy i wyciągnął włócznię do kompletu z tarczą. Wskazał głową Albertowi na gobliny, które już szykowały się do szarży. Kto jak kto, ale ludzki wojownik nie będzie bał się wymiany ciosów z zielonoskórymi pokurczami. Baderhoff pochylił głowę, teatralnie wytarł podeszwy o podłoże i ruszył.
- Dawaj ich Albert w obroty. - krzyknął do druha biegnącego tuż obok niego.

Wyskoczyli na wprost goblinom. Jeden z przeciwników padł trafiony przez Kasztaniaka bełtem prosto między oczy. Kolejny zwolnił biegu, gdy Drago trafił go w ramię. Strzały wypuszczone przez pozostałych nie doszły jednak swoich celów.

Gdy Rudolf z Gottfriedem dobiegali do grupy, zwrócili uwagę na rozpedzającą się w ich kierunku kolejną grupę goblinów. Musieli być wcześniej schowani za skałkami i nikt, przez skupienie się na głównej grupie, nie zauważył ich wcześniej.

Wolgang i Albert, stanowiąc obecnie pierwszą linie obrony, odpierali natarcie mniejszych i słabszych, aczkolwiek będących obecnie w przewadze liczebnej, przeciwników.

Szaman, wraz swą gwardią przyboczną wciąż się oddalał. Znikał właśnie za pierwszym pagórkiem.

Przy karawanie zostało kilka osób, starając się utrzymać muły w grupie. Robił się coraz większy rumor, ale wciąż udawało się je kontrolować.
 
AJT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172