Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2007, 21:12   #21
Arango
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Stał oparty o poręcz na antresoli i kontemplował tłum poniżej. Przypominał te jakie widywał w portowych knajpach. Tylko smierdział jakby gorzej.

Wyłowił uchem dzwięk dobiegajacy zza drzwi nieopodal pilnowanych przez dwóch rosłych osiłkow. Był to rytmiczny swist za każdym razem zakończony bolesnym, choc stłumionym jękiem. Nastawił uszu. Tak teraz niewątpliwie dało się zidentyfikować odgłosy. Zza drzwiami kogoś poddawano chłoście.

Widocznie jego zainteresowanie stało się zbyt widoczne, bo jeden ze strazników zmarszczył brwi. Wzruszył więc ramionami i powrócił do oglądania gości. w końcu co go to obchodziło.

Po chwili skrzypnęły otwierane drzwi i wynurzył się zza nich posapujący jeszcze, czerwony na okragłej niczym księżyc gębie grubas. Widać był w dobrym humorze, bo wsunał w dłoń każdego z "goryli" po monecie.

- Jak odprowadzicie mnie mozecie wrócic i tez skorzystać. Tylko Uvald, zeby następnym razem to był prawdziwy bat a nie jakies rzemyczki. zemdlała chyba dopieroipo pietnastym razie. - narzekał grubas

Twarz Marcusa wykrzywiło obrzydzenie. Górale szanowali swe kobiety i nigdy nie podnosili na nie ręki. Inna sprawa, że każdy, który by to zrobił musiałby potem oduczyć się spać, jeśli nie chciał rankiem obudzić się z nozem po trzonek zatopionym w piersi.

Ten ze zmarszczonymi brwiami uchwycił widać minę Marcusa. Podszedł do niego i wycharczał :

- Nie podoba ci się coś lalusiu ? Spieprzaj stąd !

Jego oddech cuchnął przetrawionym piwem, cebulą i czosnkiem. Zmarszczył nos, lecz posłusznie odwrócił się i zaczął zstępować po schodach. Usłyszał za plecami rechot i poczuł kopniak zadany podkutym butem.Stracił równowagę i tylko desperacki balans ciałem uratował go przed upadkiem. Tego bylo juz nadto. Jednym susem wydostał się z powrotem na galerię. Paskudny kopniak w rzepkę spowodował że z gardła ochroniarza dobył się bolesny jęk i opadl on na kolana. Drugi kopniak zmasakrował mu twarz.

Marcus rzucił się naprzód, przed nim cofał się grubas wyciagając w obronnym geście ręce, zza niego usiłował sie przepchac naprzód drugi ochroniarz. Lekki zwód i pięść dosłownie ugrzęzła mu w fałdach tłuszczu na brzuchu spaślaka. Ten stęknął boleśnie, z oczu popłyneły mu ciurkiem łzy i z komicznym w innej sytuacji klapnięciem usiadł na tyłku.

Zwarł sie z drugim straznikiem. Przepychali się niczym dwa niedzwiedzie i choć ochroniarz był wyższy conajmniej o głowę zdało się że szanse są równe.

Poczuł jak trzaska rękaw jego koszuli. Zmobilizował siły i pchnął pachołka ten jednak wczepiony w Marcusa ani myslał puszczać. Oparli się o barierkę, ta z głośnych trzaskiem pękła i poczuli jak lecą na stoły ustawione w izbie. Uderzyli o blat, który pękł z donosnym hukiem. Marcus usłyszal wrzask bywalców knajpy i zaraz potem poczuł pierwsze kopniaki. Na ramionach, plecach... Zwinął się w kłębek osłaniając brzuch i głowę.

Zatłuką mnie jak psa - pomyślał - jak psa...

Po sekundzie po kolejnym celnym ciosie zapadł w ciemność.

Marcus w karczmie
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 24-07-2007 o 21:51.
Arango jest offline