Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-07-2007, 21:12   #21
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Stał oparty o poręcz na antresoli i kontemplował tłum poniżej. Przypominał te jakie widywał w portowych knajpach. Tylko smierdział jakby gorzej.

Wyłowił uchem dzwięk dobiegajacy zza drzwi nieopodal pilnowanych przez dwóch rosłych osiłkow. Był to rytmiczny swist za każdym razem zakończony bolesnym, choc stłumionym jękiem. Nastawił uszu. Tak teraz niewątpliwie dało się zidentyfikować odgłosy. Zza drzwiami kogoś poddawano chłoście.

Widocznie jego zainteresowanie stało się zbyt widoczne, bo jeden ze strazników zmarszczył brwi. Wzruszył więc ramionami i powrócił do oglądania gości. w końcu co go to obchodziło.

Po chwili skrzypnęły otwierane drzwi i wynurzył się zza nich posapujący jeszcze, czerwony na okragłej niczym księżyc gębie grubas. Widać był w dobrym humorze, bo wsunał w dłoń każdego z "goryli" po monecie.

- Jak odprowadzicie mnie mozecie wrócic i tez skorzystać. Tylko Uvald, zeby następnym razem to był prawdziwy bat a nie jakies rzemyczki. zemdlała chyba dopieroipo pietnastym razie. - narzekał grubas

Twarz Marcusa wykrzywiło obrzydzenie. Górale szanowali swe kobiety i nigdy nie podnosili na nie ręki. Inna sprawa, że każdy, który by to zrobił musiałby potem oduczyć się spać, jeśli nie chciał rankiem obudzić się z nozem po trzonek zatopionym w piersi.

Ten ze zmarszczonymi brwiami uchwycił widać minę Marcusa. Podszedł do niego i wycharczał :

- Nie podoba ci się coś lalusiu ? Spieprzaj stąd !

Jego oddech cuchnął przetrawionym piwem, cebulą i czosnkiem. Zmarszczył nos, lecz posłusznie odwrócił się i zaczął zstępować po schodach. Usłyszał za plecami rechot i poczuł kopniak zadany podkutym butem.Stracił równowagę i tylko desperacki balans ciałem uratował go przed upadkiem. Tego bylo juz nadto. Jednym susem wydostał się z powrotem na galerię. Paskudny kopniak w rzepkę spowodował że z gardła ochroniarza dobył się bolesny jęk i opadl on na kolana. Drugi kopniak zmasakrował mu twarz.

Marcus rzucił się naprzód, przed nim cofał się grubas wyciagając w obronnym geście ręce, zza niego usiłował sie przepchac naprzód drugi ochroniarz. Lekki zwód i pięść dosłownie ugrzęzła mu w fałdach tłuszczu na brzuchu spaślaka. Ten stęknął boleśnie, z oczu popłyneły mu ciurkiem łzy i z komicznym w innej sytuacji klapnięciem usiadł na tyłku.

Zwarł sie z drugim straznikiem. Przepychali się niczym dwa niedzwiedzie i choć ochroniarz był wyższy conajmniej o głowę zdało się że szanse są równe.

Poczuł jak trzaska rękaw jego koszuli. Zmobilizował siły i pchnął pachołka ten jednak wczepiony w Marcusa ani myslał puszczać. Oparli się o barierkę, ta z głośnych trzaskiem pękła i poczuli jak lecą na stoły ustawione w izbie. Uderzyli o blat, który pękł z donosnym hukiem. Marcus usłyszal wrzask bywalców knajpy i zaraz potem poczuł pierwsze kopniaki. Na ramionach, plecach... Zwinął się w kłębek osłaniając brzuch i głowę.

Zatłuką mnie jak psa - pomyślał - jak psa...

Po sekundzie po kolejnym celnym ciosie zapadł w ciemność.

Marcus w karczmie
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 24-07-2007 o 21:51.
Arango jest offline  
Stary 24-07-2007, 22:44   #22
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
- Eee...Dziękuje.

Midnight usmiechnela sie jeszcze milej. Na bogow ona milo sie usmiechajaca.... Cos z nia ostatnio nie tak... Mezczyzna usiadl i po chwili spostrzeglwszy iz ona pije wino zamowil dla siebie piwo. Slodziutki byl.. nic tylko schrupac go na sniadanko i popic swierzym mleczkiem... Wlasnie miala sie do niego odezwac chcac spytac o rzecz tak oczywista jak imi gdy niespodziewanie wprost na ich stol spadl rudowlosy mezczyzna. Midnight odskoczyla w ostatniej chwili aby nie oberwac kawalkim drewna. Natychmiast tez dopadli biedaka jacys osilkowie i zaczeli kopac i tluc czym popadnie. Nie no do cholery jasnej to wino bylo naprawde dobre!! Wsciekla z powodu straty i bycmoze ciekawej rozmowy z niesmialym przybyszem wyjela rapier i pierwszego jaki sie jej nawinal nadziala az po rekojesc.

- Do jasnej cholery! Spieprzac mi od niego debile.

Wyciagnawszy rapier z ciala oprycha chwycila szybko mieszek ze swoim zlotem.

- Stawiam wszystkim darmowa kolejke!!

Slowa ledwo jej przez gardlo przeszly. Pozbywac sie tyle zlota dla jakiegos rudzielca.... Zglupiala do reszty,naprawde. Cos jednak mowilo jej ze jej sie to oplaci. Pieprzone przeczucia.
Mezczyzni najpierw jakby niedoslyszeli jej slow okladali go dalej. Chyba stracil juz przytomnosc bo nie probowal sie bronic. W koncu jednak dotarlo do tych kurzych mozdzkow ze stawia sie im kolejke. Pare ostatnich kopniakow i zaczeli sie rozlazic po stolikach zamawiajac co im tam pasowalo. Midnight rzucila mieszek wlascicielowi nakazujac jednoczesnie wniesienie nieprzytomnego do jego pokoju i przyniesienie jej tam miski z zimna woda. Cholera samarytanke odstawi.. Moze przynajmniej wynagrodzi jej to w naturze do diabla.
Nim zniknela w pokoju odwrocila sie do slodkiego wlasciciela siekierki.

- Pilnuj zeby nikt mi nie przeszkadzal. Wynagrodze cie za to pozniej sowicie.

I weszla do wnetrza malego karczemnego pokoiku. O dziwo bylo tam nawet dosc czysto i o ile sie nie mylila to swierza posciel byla na lozku. Zona tego karczmarza znala sie na robocie. Midnight przysiadla kolo nieprzytomnego i dosc mocno posiniaczonego mezczyzny. Wziela mala szmatke dolaczona przez kogos do misy i zaczela przecierac czolo nieznajomemu. Cholera co sie z nia dzialo. Przyszla tu przeciez po wiadomosci a nie ratowac mezczyzn.

- Zglupialam, doprawdy zglupialam.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 24-07-2007, 23:40   #23
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
Starsza kobieta miał bardzo przyjazny wyraz twarzy. Poczciwa babunia jakiej nigdy nie miał. Wychowywany w cyrku nie poznał nigdy swej rodziny. Myśl o rodzinie sprawiła że dłoń mimowolnie powędrowała do medalionu zawieszonego na szyi. Szybko otrząsnął się z zamyślenia gdy kobieta odezwała się do niego.

- Niech zgadne mlodziencze. Chcesz zapewne jak i wielu przed toba uslyszec wszystko co wiem o Krolowej Nocy i jej diamencie. Otoz problem tkwi w tym, ze ja niczego niewiem. Opowiesci ktore snuje w karczmie obok sa zmyslone jak wszystkie inne. Raczej niemoge ci pomoc choc naturalnie mozesz je uslyszec. Choc, odprowadz mnie do karczmy i usiadz z innymi.

Kłamała w żywe oczy. Nie łatwo było oszukać oszusta a gdy ten był bardem graniczyło to z cudem. Poza tym w plecaku miał dowód jej kłamstwa... mapę którą podpisała jako kapłanka. Uśmiechnął się ciepło do kobiety. Nie był bandziorem więc nie miał najmniejszego zamiaru wyciągać z niej owych informacji siłą. Musiał spróbować przekonać ją do wyjawienia tajemnicy. Kobieta wstała aby udać się do karczmy.

-Wybacz... ale nie wieżę w to że niczego nie wiesz. W karczmie pewnie faktycznie opowiadasz ludziom wymyślone historie... sam to robię w końcu jestem bardem. Ale wiem że byłaś kapłanką Mrocznej bogini... Meredith Dzika Różo kapłanko księżycowa.-przeczytał z grzbietu mapy którą wyciągnął przed chwilą z plecaka-Poznajesz to? Widnieje na niej Twój podpis więc musisz ją poznawać... Faktem jest że to czy powiesz mi prawdę zależy tylko od Ciebie. Nie mam zamiaru ani szans wydobyć informacji groźbą czy przemocą. Choć wielu się nie zgodzi z tym twierdzeniem jestem porządnym facetem.-tu uśmiechnął się serdecznie-Proszę Cię... wręcz błagam o pomoc... tylko Ty możesz naprowadzić mnie na ślad diamentu. Jesteś moją jedyną szansą...-całą przemowę wygłosił spokojnym przyjaznym głosem.

Przyglądał się kobiecie. Miała w sobie pewną dostojność i wewnętrzną siłę choć nie każdy mógł to dostrzec. Brudna stara suknia i lekko zgarbiona postawa skrzętnie to ukrywały przed wzrokiem tych którzy nie patrzyli uważnie.
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Kolmyr jest offline  
Stary 25-07-2007, 11:26   #24
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
- Wybacz... ale nie wieżę w to że niczego nie wiesz. W karczmie pewnie faktycznie opowiadasz ludziom wymyślone historie... sam to robię w końcu jestem bardem. Ale wiem że byłaś kapłanką Mrocznej bogini... Meredith Dzika Różo kapłanko księżycowa.-przeczytał z grzbietu mapy którą wyciągnął przed chwilą z plecaka-Poznajesz to? Widnieje na niej Twój podpis więc musisz ją poznawać... Faktem jest że to czy powiesz mi prawdę zależy tylko od Ciebie. Nie mam zamiaru ani szans wydobyć informacji groźbą czy przemocą. Choć wielu się nie zgodzi z tym twierdzeniem jestem porządnym facetem. Proszę Cię... wręcz błagam o pomoc... tylko Ty możesz naprowadzić mnie na ślad diamentu. Jesteś moją jedyną szansą...

Slowa barda zatrzymaly ja w pol kroku. Skad on do diabla ma ta cholerna mape. Spojzala na niego zastanawiajac sie czy zabic go teraz wlasnorecznie czy tez lepiej naslac na niego swoich ludzi.

- Niewiem skad masz ta mape i nawet niechce pytac. Nie powiem ci niczego wiec i nie pytaj wiecej dla wlasnego dobra. Teraz ide do karczmy... Ty rob co chcesz byle bys sie juz do mnie nie zblizal.

Odwrocila sie od niego i ruszyla do wyjscia. Cholerny smarkacz... Zupelnie jakby juz malo wycierpiala przez ta mape to jeszcze jej o tym musi przypominac...
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 25-07-2007, 21:09   #25
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Obudził się, lecz nie otwierał oczu. Bolała go każda część ciała, najbardziej jednak żebra i plecy. Jedno z ramion, lewe pulsowało ciągłym, jednostajnym bólem.

Na pewno jest zwichniete - pomyślał - dobrze że to, a nie prawe. Ktoś czymś mokrym przecierał mu czoło. Uchylił nieco powieki, ale widział tylko zamazany kształt. Coś mi się stało z oczami, to pewnie przez ten upadek.

Poruszył palcami prawej dłoni. Na szczęście nie złamane. Sprężył się i nagłym ruchem pociągnął za ręce swojego "pielęgniarza". Jednocześnie poderwał się z łoża i obrócił tak, że znalazł się na swym "opiekunie". Prawa rękę powędrowała do cholewy buta i w sekundę pózniej samozwańczy, pielęgnujacy go "ktoś" leżał przygnieciony przez Marcusa z ostrzem sztyletu przyciśniętym do gardła.

- Kim jesteś i co mi robisz ? I gdzie jestem?

Co prawda przed sobą widział zamiast twarzy tylko rozmazaną plamę, ale lewa ręka oparta o pierś "ktosia" wysyłala mu dziwne sygnały. Poruszył nią i upewnił się . Jego przeciwnikiem byla kobieta. Na pewno. Przesunał rękę nieco w lewo. Taaaak może i nie widział za dobrze, ale bezsprzecznie była to kobieta. I to kobieta nie byle jaka sądząc po dotychczasowych hmmm... namacalnych dowodach.

Skrzyp otwieranych drzwi przerwał mu to... ekhm upewnianie się o pierwszych wrażeniach. Usłyszał :

- O Bogowie - a zaraz potem brzęk uderzającego o podłogę metalowego (najpewniej cynowego) naczynia. Jednoczesnie kilka kropel goracej wody sparzyło go w ramię.
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 25-07-2007 o 22:14.
Arango jest offline  
Stary 25-07-2007, 21:37   #26
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
"Cóż... nie jest to jednak miła babunia"śmiał się w duchu.

Na twarzy zagościł mu szyderczy uśmiech. Kobieta wyszła ze swej "chatki na kurzej łapce". Czego się spodziewał po kapłance mrocznej bogini. A jednak dowiedział się więcej niż chciał. Mapa... to mapa wyprowadziła ją z równowagi. Widać wiązały się z nią nieprzyjemne wspomnienia. Postanowił że musi usłyszeć te jej opowieści. Zwinął mapę i schował ją w lewym bucie. Powoli ruszył do karczmy, w końcu nie chciał wyprzedzić kapłanki. Szybko dotarł do celu. Jeden ze stołów był... "lekko uszkodzony". W tym lokalu burdy miały miejsce bardzo często. Usiadł przy bardziej stabilnej ławie usytuowanej w zacienionej części izby pod schodami. Z tego miejsca doskonale widział co dzieje się dookoła nie rzucając się jednocześnie w oczy. Kapłanka siedziała już przy barze. Gdy wszedł popatrzała na niego gniewnie on jednak obdarzył ją serdecznym uśmiechem. Wolał nic nie zamawiać ze względu na gotową go otruć kobietę która była stałym bywalcem tego lokalu i zapewne znała barmana.

"To zew przygody co w szlaki nieznane
Wzywa i na manowce głupców prowadzi
Uważaj na macki w ciemności czyhające
I kobiet pocałunki jak jad żmiji trujące"


Przypomniał sobie ten tekst prostej ballady wyczytany niegdyś w jakiejś księdze. Czekał aż rozpocznie się występ...
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Kolmyr jest offline  
Stary 25-07-2007, 22:10   #27
 
Khel's Avatar
 
Reputacja: 1 Khel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodze
Szymon

Szymon siedział przy stoliku z piękną kobietom i czekał na swoje piwo. Barman nie zdołał go jednak podać, gdyż w kilka chwil po jego zamówieniu, jakiś mężczyzna spadł na stół niszcząc go doszczętnie. Szymon nie miał pewności, co się stało, spojrzał w górę i zobaczył złamaną barierkę i jakiegoś faceta z zadowolonym uśmieszkiem. Dookoła leżącego na podłodze mężczyzny zebrał się spory tłum. Wszyscy kopali go bez opamiętania, nie zważając nią konsekwencje. Szymon ruszył, aby wyciągnąć biedaka z opresji, ale dziewczyna uprzedziła go.

- Stawiam wszystkim darmowa kolejkę.

Tak proste zdanie, a jaki efekt, znakomite posunięcie. W chwile po tej wypowiedzi ludzie zaczęli się rozchodzić do stolików i zamawiać napitek. Szymon stał oniemiały z zachwytu. Nie dość, że piękna to jeszcze mądra. Wspaniała kobieta, szkoda, że nie spytałem jej o imię. Kobieta poprosiła go, aby popilnował pokoju, do którego wniesiono pobitego faceta. Weszła tam z nim i przez długi czas nie wychodzili. Stojąc pod drzwiami Szymon zastanawiał się jak zagadnąć dziewczynę, kiedy usłyszał niepokojący hałas w środku. Pomyślał, że coś mogło się stać, szarpnął za klamkę i otworzył drzwi. Zobaczył mężczyznę jeżącego na dziewczynie, już miał przeprosić za wtargnięcie, kiedy dostrzegł ostrze noża na szyi dziewczyny.

- Odłóż nóż i odsuń się od pani, a pozwolę ci wyjść stąd żywemu. W przeciwnym razie nie zdążysz nawet mrugnąć. Posłuchaj mojej rady a obiecuje, że nikomu nic się nie stanie.
 
__________________
"Gonna die in hell,
gonna pay for all his sins"
Khel jest offline  
Stary 26-07-2007, 17:16   #28
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Midnight powoli maczala szmatke w chlodnej wodzie. mezczyzna wiercil sie nieznacznie ale nic nie wskazywalo na to aby mial sie w najblizszym czasie obudzic. Jej mysli po raz kolejny powedrowaly to tamtego zaulka. Czy to byl on, czy tez ktos do niego podobny.... Cholera dlaczego ona mu pomaga?!? Powinna byc teraz w drodze, szukac tego przekletego diamentu, a nie z tym typkiem w pokoju karczemnym.. Echhh... zglupiala. Wlasnie uniosla dlon aby obmyc jego szorstki policzeg gdy ten niespodziewanie pociagnal ja na siebie. Zaskoczona nie zdazyla nawet kiwnac palcem, a juz na niej siedzial przygniatajac swoim poteznym cialem. Szlak... jak mozna byc tak nieostroznym...

- Kim jesteś i co mi robisz ? I gdzie jestem?


Chlodna stal dotknela jej szyji. Jego dlon powedrowala do piersi. Calym jej cialem wstrzasnal dreszcz pozadania... Szlak! Nie teraz..... Jego dlon powedrowala do drugiej ugniatajac ja mocno i powodujac kolejny dreszcz. Jej cialo wygielo sie w luk, z ust wydobyl sie cichy jek pragnienia.... To wlasnie ta latwosc z jaka wpadala w ekstaze sprawiala iz byla jedna z najlepszych. Cholera jakos teraz nie byla z tego tak calkiem zadowolona...
Nagle do jej przymroczonego umyslu wkradly sie slowa:

- Odłóż nóż i odsuń się od pani, a pozwolę ci wyjść stąd żywemu. W przeciwnym razie nie zdążysz nawet mrugnąć. Posłuchaj mojej rady a obiecuje, że nikomu nic się nie stanie.

Jakis mezczyzna stal w drzwiach. Z jej ust wydarl sie blagalny szept:

-Nie...

Dzwiek upadajacego naczynia przerwal przedluzajaca sie cisze. Ktos jeszcze wszedl do srodka lecz chyba zaraz zniknal... Nie... Szlak... Czemu wszyscy uparli sie powstrzymac tego osilka... Czemu do cholery raz w zyciu nie moze zaznac w swobodzie przyjemnosci... Niech sie do cholery wszyscy odwala... Rownie szybko jednak jak zlosc przyszlo i opamietanie. Byla wlasnoscia krola, a on polozyl na niej swoje lapska. Kara za cos takiego byla utrata glowy, a ich na dodatek nakryli... Szlak....

- Uciekaj idioto... Zabija cie....

Wyszeptala tak aby tylko on mogl uslyszec. W chwile pozniej rzucila w strone mezczyzny, ktorego wczesniej zaprosila do stolu, bo chyba to on by...

- Uspokoj sie do cholery... Sama dam sobie rade.. Pilnuj zeby nikt nie wszedl do tego pomieszczenia, a juz szczegolnie zandarmi.... Zaplace ci do cholery tylko ich tu nie wpuszczaj.

Dla Midnight jasnym jak poludniowe slonce bylo ze ktokolwiek upuscil to naczynie z cala pewnoscia wlasnie powiadamial kogo trzeba o tym zdarzeniu... Na reakcje nie bedzie trzeba dlugo czekac... Tyle by bylo sluchania opowiesci... Szlak!




Meredith weszla szybkim krokiem do karczmy. Ten chlystek napewno za nia podazy, co do tego nie bylo dwoch zdan. .... W karczmie juz widac byla jakas burda. Stol rozwalony, barierka na gorze peknieta. Echhh tutaj nigdy nie bylo spokojnie. Usiadla przy barze i przywitala sie z Malkiem, wlascicielem tego przybytku. Zaraz zreszta pojawilo sie wino, dokladnie takie jakie uwielbiala. Malk umial o nia zadbac.... Zastanawiala sie co tez dzisiaj opowiedziec gdy ten mlodzik przestapil prog posylajac jej pogardliwy usmieszek. Krew w niej zagotowala. Glupiec, nie wiedzial z kim zadziera. Wlasnie miala poprosic wlasciciela o drobna przysluge gdy z gory zbiegla Joanna, dobra przyjaciolka i zona Malka. Zdyszana przysiadla kolo niej i podekscytowanym glosem powiedziala.

- Na gorze... mowie ci... krolewska kurtyzana chedozy sie z jakims typkiem... Drugi czeka w kolejce... Trzeba isc do Dergona, on sie tym zajmie...

I juz jej nie bylo. Hmm .. krolewska kurtyzana... No, no... widac dzisiaj nie beda tu potrzebne jej opowiesci.. Zlosliwy usmiech wykwitl na jej ustach... Chlystek nie bedzie zadowolony...
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 26-07-2007, 21:53   #29
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Słowa dziewczyny nieco go otrzezwiły. Przetarł oczy, zaczął rozróżniać wyrazniej kontury, kształt, twarze, nabrały wyrazu. Przyjrzał sie młodej kobiecie, którą własnie obezwładnił - była naprawdę piękna.

- Przepraszam - mruknął i niezgrabnie zlazł z posłania.

Sięgnął po leżąca na podłodze mokrą szmatkę, podniósl i przepraszającym gestem podał dziewczynie.

- Jestem Marcus - tu skłonił sie południową modą.
- Wybacz pani, ale ta cała sytuacja - wzruszył ramionami - chyba jestem winien nie tylko przeprosiny, ale i podziękowania - skłonił się powtórnie.

Odwrócił się w stronę drzwi. W drzwiach stał osiłek, ktorego widział w knajpianej izbie. Za nim stała zakrywając reką rozdziawione w zdumieniu usta służąca z knajpy. Widząc, że Marcus zwrócił na nią uwagę odwrócila sie na pędzie i znikneła w korytarzu. Bez słowa wyminął stojacego w drzwiach mężczyznę i skierował się do swego pokoju.

Gwar w izbie na dole ucichł i wzrok większosci siedzących zwrócił sie na niego. jednoczesnie zauważył, ze słuzka szepcze coś goraczkowo karczmarzowi wskazując na niego reką.

Nagle zakręciło mu się w głowie. Zatoczył się i gdyby nie oparł się o sciane upadłby.

- Spieprzaj chłopie - dobiegł go z dołu czyjś wspólczujący glos - jak cie dorwą utna ci najpierw jaja, a potem głowę.

Niby co ja takiego zrobiłem - pomysłał. Instybkt kazał mu jednak zastanowić się nad tym pózniej. W swoim pokoju spakował szybko sakwy i przerzucił je przez ramię.

Wyszedł na korytarz w momencie, gdy do knajpy wkroczylo sześciu męzczyzn. Jednolite stroje i zakazane gęby jednoznacznie wskazywały na Miejska Straż Alisji.

Zaklął szpetnie w duchu.

Straż miejska Alisji
 
Arango jest offline  
Stary 26-07-2007, 22:22   #30
 
Khel's Avatar
 
Reputacja: 1 Khel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodze
Szymon

Szymon nie wiedział, co powiedzieć, mężczyzna, który przed chwila leżał na tej kobiecie właśnie wyszedł. Ba nawet ją przeprosił i podziękował za opiekę. Cała sytuacja wydawała się dość dziwna, ale to go nie obchodziło. Przejął się bardziej faktem, że nawalił. Jego zadaniem było pilnowanie drzwi, a nie zrobił tego. Jakaś kobieta zobaczyła dwójkę w dwuznacznej pozie i natychmiast wybiegła rozpowiedzieć o wszystkim. Mężczyzna również wyszedł z pokoju i skierował się do swojej izby. Rozsądek podpowiadał Szymonowi, że coś jest nie tak jak być powinno. Upewniło go w tym pojawienie się gwardzistów, którzy wyraźnie czegoś szukali. Emocje wzięły górę, nie przejmował się już, że ma do czynienia z kobietą. Należało zadbać o własną skórę. Nie mógł jednak wyjść niezauważony, wszyscy widzieli jak siedział z tą kobietą przy stoliku i jak wchodził z nią na górę. Na sto procent znajdzie się ktoś, kto go rozpozna. Nie wiedział jeszcze, co ma zrobić, ale w głowie rysował się plan.

- Kim jesteś, że twoja obecność przysporzyła tyle zamieszania. Do tawerny właśnie weszło sześciu zbrojnych i myślę, że chodzi im o nas. Czy mamy się, czego bać?

Mówiąc to podszedł szybko do okna i spojrzał w dół na ulicę. Było to pierwsze piętro, ale upadek nie powinien mocno boleć. Może mu się uda. Wystarczy, że opuści się jak najniżej trzymając się ramy okna, a potem puści. Do ziemi zostanie jakieś półtora metra. Potem zniknie w jakimś zaułku. A co z tą kobietą? Myśl przemknęła przez jego głowę, niby nic, a jednak zrobiło mu się żal kobiety.

- Spróbuje uciec przez okno, możesz iść ze mną. No chyba, że masz jakiś lepszy plan?
 
__________________
"Gonna die in hell,
gonna pay for all his sins"
Khel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172