Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2019, 19:02   #19
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Susan… miała swojego króliczka, swoje nagranie… zrobione komórką. Niewiele, ale jakiś początek był. Na szczęście udało się uchwycić adres strony. Po jego wpisaniu znalazła niedużą stronę dotyczącą ezoterycznej wiedzy oraz kultury północnych Indii i Tybetu. Szczególnie dużo poświęcono rakszasom, głównie od strony tradycyjnej, acz… były tam informacje i sugestie, że Rakszase nie są bytami materialnymi. Po czym wkrótce pojawił się problem.
LOGIN
PASSWORD

Część zawartości strony wymagała zalogowania. Susan nie widziała w tym problemu. Pewnie należało się zarejestrować, by dostać się do tych informacji. Na co Susan była gotowa, jak i na opłacenie informacji przy PayPal. Zaczęła więc szukać możliwości zarejestrowania się na stronce i… nie znalazła takiej. Ta stronka nie dawała możliwości rejestracji, nie zawierała też adresów do twórców strony. Sami twórcy też nie pojawiali się na niej z imienia i nazwiska. Były tylko internetowe przydomki.
- Szlag… - wymamrotała go siebie i zaczęła przeglądać przydomki. Najgorsze było to, że była tu nowa i nawet jeśli jeden należał do Clarence’a to pewnie j tak go nie odnajdzie. Podobnie jakby ktoś jeszcze z miasta miał tu dostęp. “Może mogłabym wrócić do sklepu,...w takim miejscu zamki nie powinny być trudne do otworzenia….nie, to kiepski pomysł. Jeszcze spotkam z kogoś z Nich” Mimo jakiegoś pomysłu strach przed żelaznymi bransoletkami był zbyt wielki by przełamać się i wyściubić nos z domu.
“Moment ...Jane mówiła, że stowarzyszenie ma powiązania z magią czarnego lądu...skąd tutaj tybet?” Coś się nie zgadzało...albo Clarence nie był wcale blisko niczego albo Jane jej kłamała...albo odpowiedzi były w zamkniętej części strony.
Susan spojrzała na wycinki z gazet jakie zostawił jej poprzedni właściciel. Zaczęła wpisywać je w wyszukiwarkę. Szukała podobieństw, czegoś co tworzyło klucz.
Kolejne wpisywanie imion, nazwisk… odkrywała kolejne artykuły dotyczące zaginięć. Aż w końcu znalazła jeden interesujący... Yue Wong. Azjatka która uciekła od ojczyma w wieku siedemnastu lat. Twarz jej wydawała się Susan bardzo znajoma… gdzie ją już widziała?
Twarz, oczy, usta… usta… musnęła palcami swoje wargi. Znała te usta. Całowała je. To były usta Jane… Yue Wong była Jane Hong.
Podeszła do “tablicy” i koło karteczki z napisem Jane Hong doczepiła artykuł o Yue Wong. Dopisała nowe karteczki “Czy inne zaginione są/były w mieście?”. Zdjęcia kobiet z stowarzyszenia podpięła w jednej grupie. Jane też się tam znalazła. Od Alice i Jessiki poprowadziła linki do imienia Clarence. “Alice była rano u Clarenca”, “Detektyw nie jest zainteresowana rozwiązaniem sprawy/Jest do dupy gliną.”
Koło Clarenca znalazły się karteczki z “Skradzione książki z biblioteki. - Rejestry ludzi z towarzyszenia?”, “Gdzie są?”. Na lince między Rose a Alice znalazła się kartka. “Konflikt?”
Koło Jane dopisała “Kłamie” po czym dopisała na niej jeszcze znak zapytania. “Pistolet - osłabia mnie celowo?” karteczka również znalazła się przy Jane.

- Mało informacji…- Mruknęła do siebie. Następnie usiadła jeszcze raz do komputera. Zaczęła szukać informacji o stowarzyszeniu oraz o ich założycielach. Miała nazwiska może tak coś znajdzie. Potem szukała o mieście. Teraz wiedziała na co zwracać uwagę.
Stowarzyszenie nie miało strony, nie figurowało w żadnym spisie… w ogóle nie istniało. Po prawdzie Susan mogła się mylić, wszak nie znała oficjalnej nazwy organizacji… tylko zwyczajową. O samym mieście znalazła parę wygładzonych notek, ono również nie posiadało własnej strony w sieci. Archaizm w obecnych czasach. To co było atutem dla Woods, gdy tu się sprowadzała… teraz było wadą. Historia miasta była dość ogólnikowa.
Miasto założone przez francuskich hrabiów, perypetie rodowe opisana bez szczegółów. Opowieść Hong podsumowana przez kilka zdań, o napaści byłych niewolników na dwór.
Sami Daulmehre opisani byli tylko do XIX wieku. O członkach rodu w wieku XX-tym, a tym bardziej o obecnych nie było ani słowa.
 
Obca jest offline