*Light Side* Frei Zuun Był nikim - nikim ważnym to oczywiste. Ale nie mógł zawieść towarzyszy. Nie mógł dać im umrzeć. Nie mógł też działać pochopnie i bez zastanowienia.
Delkiatnym ruchem lewej ręki - w prawej wciaż trzymał zimną, metalową rękojeść miecza; Frei dotknął przetwornika . Wręcz delikatnie go objął tak by, jeśli wyczuje, drżenie, gorąco - cokolwiek mógł w jednej chwili wyrwać go z maszynerii.
A ręka ? - trudno najwązniejsze jest życie.
Kel Dor przymknął oczy sięgajać po Moc, błagajac ja by pomogła mu, wskazała ścieżkę, powiedziałą co ma zrobić.
Więdział ze zapewne już pomogłą mu na ile mogła i teraz wszystko zależało od niego.
Pot wystąpił na jego pomarańczowe czoło, mięsnie lewej ręki napieły się - skupił się na przetworniku, jego cieple, wibracji kształcie - gotów by wyrwać go choćby z kawałkiem ściany...
__________________ Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure. |