Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2019, 21:00   #316
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

- Wolfgang, chodź tu bliżej. Znowu gobliny - krzyknął Rudolf do Baderhoffa, który zabezpieczał tyły.
- Te małe skurwiele coś kombinują. Zbyt pewni siebie są jak na te zielone pokurcze - Kasztaniak napiał kuszę i stanął obok Borysa. Kislevczyk przyglądał się nieuzbrojonemu zbytnio wodzowi goblinów. I właśnie ten brak broni Borysa przeraził.
- Robin, Kasztaniak i każdy kto ma broń na długie dystanse. Lecimy za najbliższe skały tak żeby się przesunąć parę metrów. Mieć zasięg i choćby częściową osłonę. Strzelamy w tego ich wodza. Nie ma broni więc skoro nie jest wojownikiem a dowodzi może być cholernym szamanem. Trzeba go natychmiast zabić! - Borys tym razem nie czekał na rozkazy Wolfganga. Wyciągnął wnioski po swojemu i zaczął działać. Liczył głównie na celność Robin.
- Strzelamy na spokojnie, z daleka, salwą, zanim się połapie że to w niego celujemy. A potem walimy bez rozkazu, jak najszybciej, zanim się schowa - Robin nie dyskutowała - za małe kurduple by używać długich łuków, a aż takiej przewagi wysokości nie mają. Załatwimy szamana i połowa roboty za nami. Wolfgang przypilnuje by nic nam dup nie ugryzło, my przypilnujemy, by nic go nie dziabnęło jak ostatnio.
Cathelyn syknęła. Tak coś jej się właśnie wydawało, że ostatnim razem poszło zdecydowanie za lekko.
Musiała zostać na miejscu, bowiem nie miała broni dystansowej. Zresztą przy jej umiejętnościach, celem prawdopodobnie zostałaby potylica któregoś z towarzyszy. Dlatego postanowiła ponownie asekurować sam ładunek.
Hans również kręcił się tuż obok.
- Chyba bardziej będziesz przydatny tam, niż tutaj. Widziałam już, że nieźle sobie radzisz w terenie - skinęła ku niemu, a potem na zmierzającą pod skały grupkę. - W razie problemów daj znać - rękami wykonała tylko im znany gest, który miał być równocześnie wezwaniem o pomoc.
Drago słuchał rozkazów Borysa, nie odzywał się. Jego proca przy łukach wydawała się żałosną bronią, ale zamierzał wziąć udział w walce i wspomóc towarzyszy. W środku trząsł się cały, nie wiedział kogo boi się bardziej, tych goblinów, czy dziewczyny z łukiem.
Gottfried tym razem nie miał zamiaru stać z boku i nic nie robić. Podbiegł do towarzyszy, którzy już się naradzali i szybko wtrącił się w całą rozmowę.
- Zaraz, zaraz, a co ja mam robić? Znowu mam sterczeć tutaj? Mogę się na coś przydać! – gadał strasznie szybko, ale nie wiedział, czy było to spowodowane strachem, czy też nadmiernym podnieceniem całą sytuacją.
Rudolf zerknął na chłopaka. Cała rodzina hałaśliwa pomyślał krzywiąc się.
- Nie bądź taki wyrywny. Strzałą dostać zawsze zdążysz. Wolfgang zaraz powie co i jak.
- Mogę strzelać razem z wami gdyby ktoś się zbliżył
- powiedział Wolfgang patrząc na krótki łuk po goblinie. - Jednak gdyby ktoś był na tyle blisko aby atakować w zwarciu zmienię broń i zrobię to co lubię najbardziej… Gottfried może strzelać, ale w zwarciu lepiej aby uważał. Albert w razie jak podejdą bądź gotowy - dodał żołnierz niemal zapominając o ranie, której się nabawił przy ostatnim starciu.
- Nie ma sprawy - odparł Frotz. - Damy radę.

 
Gladin jest offline