Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2019, 10:05   #46
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Jak wygrać przegraną wojnę? Ubrać mundury wroga.

Wiedział o tym Rudi. Wiedział też i sierżant, który szybko zamienił akcję złapania grupy przyjezdnych w akcję ratowania ich z pożaru i odtrąbił kolejnej sukces miasteczkowej straży. Georg nie wiedział. Georg w ogóle mało co wiedział, ale za to czuł się szczęśliwy. Oparzenia piekły, a jak, ale kiedy Teresa dowie się o jego bohaterstwie... Nichtmachen rozmarzył się, siedząc na stołeczku obok dogasającej powoli alkowy. Tego wieczora nie trzeba było rozpalać w karczmie ognia w kominku. Zapatrzony w płomienie Gie odpływał w świat fantazji.

„Ja nie mogę, moja mała,
pokaż trochę swego ciała.
Cię kocham serio i wielce,
Zróbmy cosik tutaj prędce”


Nichtmachen był dumny z kolejnego wiersza dla ukochanej Tereski. Nigdy ich nie zapisywał, bo i uczonym nie był, więc musiał za każdym razem tworzyć od nowa. Nie po raz pierwszy zastanowił się, czy przypadkiem nie układa w głowie tych samych słów i rymów za każdym razem. Nikt nie wiedział o jego twórczości. Tak to już było z takimi jak on. Ich życie, uczucia, marzenia i aspiracje nie były istotne w tym świecie, tylko to, co łączyło go z takimi, jacy przyjechali. Bez nich – takie miał czasem wrażenie – nie było istotne nic, co robił. Może w ogóle go nie było, gdy nie było ich. Może pojawiał się tylko wtedy, gdy byli oni, żeby to ich świat był bogatszy. Może był tylko dekoracją, papierowym księżycem naszytym na grubą zasłonę w cyrkowym teatrzyku. Może...

Po kolejnym łyku okowitej Georg przestał myśleć.

* * *


Georg, nazwany Gieogrem, zebrał wokół siebie ochotników. Gdyby jego umysły był równie lotny, co nogi sierżanta, ten ostatni byłby w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

- Ej, koty! Nie miauczeć mi tu! – Gie może byłby dobry w roli złego sierżanta, ale nie był sierżantem. I zasadniczo był raczej dobroduszny. Pokazywał nowym rekrutom stojak z arsenałem straży. Trzeba ich było... co najmniej kilku, żeby zastąpić jednego Rudiego. – To jest halabarda. Na smoki, jakby atakowały miasto. To pałka. Nie na smoki. Hełm wkładacie na łeb. To... Nie wiem co to jest, chyba Rudi zapomniał.

Odrzucił na bok skórzany pejcz.

- Zasady! Czasem można lać ludzi po pysku. Czasem nie można, zapamiętać mi to! – Georg chciał nawet podjąć próbę wytłumaczenia kiedy można, a kiedy nie można, ale zapomniał o tym. – To ja pokażę, jak to się robi. Ochotnika potrzebuję, żeby tu stanął przede mną.

Jakoś nikt z nowych nie kwapił się do próby, a ich brak chęci do wyjścia przed szereg przypomniał Georgowi jeszcze coś.

- A, i nie wychylamy się. Nie, nie chodzi o okno. Się po prostu nie wychylamy, nawet jeśli okna nie ma.

Nichtmachen szkolił rekrutów. Na drugi dzień potrzebował najlepszych ludzi.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline