Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2019, 18:35   #13
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Ogórek pojawił się dwadzieścia dwie minuty później. Stał w drzwiach w swoim czarnym płaszczu. Miał rozwichrzone włosy. Wyraźnie spieszył się na miejsce.

- Jak tam? Odzyskała wspomnienia? - Zapytał w korytarzu Maksima, który otworzył drzwi.
- Część - powiedział spokojnie Maksim. - Nie chcę tego robić zbyt gwałtownie. Jej życie było cięższe niż kogokolwiek kogo poznałem. Pełne koszmarów wojny, chorych relacji z ojcem i wielu, wielu rzeczy, których nastolatki nie powinny doświadczać.

Żenia czuła jak Maksim kłamie ledwie słysząc rozmowę w korytarzu. Rzeczywiście mu to nie szło. A może tylko ona, wytrawna manipulantka’ tak wyraźnie to widziała? Po chwili Czarny wszedł do pokoju, w którym była. W butach i płaszczu.
- Jak się czujesz? - zapytał.
Za nim w drzwiach stanął Maksim i wsuwając sobie dłonie pod pachy skrzyżował ręce przed sobą. Miał w sobie coś z Gustawa w tej postawie. Coś wyzywającego i pokazującego, że alfa Caernu Słońca nie robi wielkiego wrażenia.

- W porządku. Usiądź, proszę. - Żenia wyłamała palce i sama usiadła na stoliku naprzeciwko Czarnego - Tak jak mówi Maksim. Zaczęliśmy powoli. Ale tego jest sporo i … - Żenia wzięła głęboki oddech. Spojrzała na Czarnego. - Na początek powiedz, że nikt nas nie podsłuchuje. - stwierdzenie było okraszone uśmiechem. Spojrzenie jednak było śmiertelnie poważne i przewiercające Szamana od duchów.

“Ja nikogo nie czuję”

Oczy szamana nieco się zwęziły.
- To mieszkanie jest bezpieczne. Ale nie wiem jak twoja prywatna zmora. Nie wiem na ile jest godna zaufania.

“No co za…. pfff”
Żenia sięgnęła i ujęła dłoń szamana w swoją. Ścisnęła ją w obu dłoniach.
Budowała napięcie nieco celowo. A nieco odruchowo.
- Nie nazywam się Eugenia Bondar. Ale zanim ci powiem kim jestem, obiecaj, że między nami nic się nie zmieni. - Żeńka była spięta.

Ścisnął jej dłoń. Patrzył na nią z uwagą, ale w jego oczach pojawiła się podejrzliwość. Zwęziły się nieco.
- Tak, nic się nie zmieni - powiedział dobitnie. A w jego głosie brzmiało coś ostatecznego.

Dziewczyna skinęła głową. Spojrzała na Maksima i nabrała powietrza.
- Kilkanaście lat temu była sobie rodzina. Rodzice, dwóch synów i najmłodsza córka. Tata był oficerem rosyjskiej armii, mama wychowywała dzieci. Często podróżowali. Dzieci rosły szkolone w najlepszych szkołach, chłopcy byli dumą i chlubą ojca, choć rzadko im to okazywał. Byłdespotycznym sadystą, na zewnatrz pokazujacym idealne oblicze. W końcu wybuchła wojna. Ojciec zaczął kontrwalkę stając na czele zjednoczonych sił podziemia. Drugi z braci zginął jako 17 latek. Stanął do walki przeciwko starej dowódczyni, która była i przyczyną wojny. W nagrodę został zakopany pod dębem w nieoznakowanym grobie. Ojciec w szale zabił matkę w ukraińskiej głuszy. Pierwszy syn chcąc udowodnić ojcu swą wartość ruszył przeciw najsilniejszemu z przeciwników. Ten jednak złapał syna i więził aż ten uległ wpływowi złego. Ojciec nie przejmował się córką. Uznał ją za niegodną swego dziedzictwa, bo była inna od swych braci. - Żenia patrzyła na Czarnego choć głos jej drżał. - Gdy starszy brat przeszedł na stronę wroga, zabierając siostrę ze sobą by móc ją chronić przed ojcem i innymi.

Brunetka nabrała ponownie powietrza:
- Naprawdę nazywam się Sonia Konietzko, Czarny.

Drobne drżenie, ledwie zauważalne przebiegło twarz Czarnego. Zacisnął szczęki. Powoli wciągał powietrze. W ogóle wszystko w koło zaczęło się dziać wolniej. Sonia była pewna, że gdyby w tym momencie wkoło latałaby mucha, to wyraźnie widziałaby trzepotanie skrzydeł. To drgnięcie i napięcie było jedynym znakiem, że historia na Czarnym zrobiła jakiekolwiek wrażenie. Nadal trzymał ją za rękę. Jego oczy powędrowały z ukosa w dół. Wiedziała doskonale co teraz się dzieje w głowie szamana. Nowa informacja wbiła się z siłą taranu w skomplikowaną strukturę planów. Zburzyła całą ścianę składającą się z maleńkich elementów. A na każdym z tych elementów było w głowie Czarnego jej imię. A teraz w tym dziwnym momencie zawieszenia Czarny i wszelkie podległe mu byty z nowych cegiełek z napisem Sonia składały błyskawicznie szereg planów. Córka Ognistej Wrony znała to uczucie. Sama doświadczyła go w ostatnim czasie dość często. I też miała tę zdolność, że błyskawicznie adaptowała się do sytuacji. Gdy podniósł wzrok z powrotem w jej oczy to plan był już gotów.

- Nie wiedziałem, że miał córkę. Czy to znaczy, że Mazut to jego starszy syn?
- Tak. I mam plan, który chciałabym z Tobą omówić. Mamy mało czasu jeżeli oczyszczenie musi odbyć się tej pełni. Można to przesunąć do następnej pełni?
Czarny się pochylił. Myślał nad czymś intensywnie.
- To nieco psuje pewne założenia. Teraz można wiele zrobić bo duchy są w euforii po uwolnieniu Lwa.
Westchnął.
- Nie mówię, że to niemożliwe, ale w kolejną pełnię będzie trudniej. I musiałbym mieć dobre uzasadnienie, dlaczego chcę to zrobić. Opowiedz o swoim planie. Wtedy ja też coś ci powiem.

- Jesteś moim wujem? - Żenia uniosła brew z koślawym uśmiechem. - Plan jest następujący:
Chcę pomówić z bratem i przekonać go do pomocy w uwolnieniu Żmija. Do tego potrzebne będzie ustanowienie go jako dowódcy Spiral. Do tego potrzebne jest przejęcie Czernobyla. W tej kwestii potrzebne będzie mu moje wsparcie jako Zhyzhak. Chcę też pomówić ze Smokiem i wraz z Maksimem przekonać go do pomocy i ostatecznie do zgody na oczyszczenie mnie i Maksima. Korzystając z zamieszania w Pentexie i afery z Wyjcami, jest szansa, że można by Smoka przekonać do takiego planu. Ja chciałabym zająć się zjednoczeniem Tancerzy Skór i znalezieniem miejsca w Inkwizycji. Do tego jednak nie mogę śmierdzieć Żmijem. Możliwość napuszczenia Inkwizycji na Rosję byłaby batem na tę tatarkę-wampirzycę, która stoi za Putinem. To z kolei stanowiłoby niemały argument to przekonania Marka do zjednoczenia sił z gajanami. Pytanie, czy Król Gajan podejmie się takiego ruchu w celu przywrócenia równowagi między Trójcą?

Szczęka Czarnego powoli rozchylała się odsłaniajać coraz więcej zębów. W końcu wyraz zdziwienia był niezaprzeczalny. W zasadzie wyglądało to mniej więcej tak, jakby powiedziała mu, że ziemia jest płaska. A w kolejnych zdaniach uzasadniła.

Gdzieś tam, w umyśle szamana właśnie zderzała się ze sobą wizja Żenii planującej obalenie reżimu Putina z wizja Żenii leżacej na kanapie i wymuszającej w siebie jedzenie.

Ciszę przerwało głuche klapnięcie szczęki, którą Antek w końcu zamknął.
- Maksim, to ty jak rozumiem - spojrzał na siwowłosego mięśniaka.
- I cały ten plan wymyśliłaś po odzyskaniu części wspomnień? - wrócił spojrzeniem do Sonii. Jednak dziewczyna pokręciła przecząco głową. - Proszę na początek, żebyście powstrzymali się od odzyskiwania kolejnych, bo nie nadążę.

Czarny wstał od stołu i ruszył w stronę balkonu. Musiał pomyśleć. Sonia ruszyła za nim, Maksim zaś wycofał się. Domyślał się, że ta dwójka musi załatwić coś w cztery oczy.

Stał z rękami w kieszeniach na balkonie wpatrując się w światła miasta.
- Masz pewność, że on tobą nie manipuluje? - zapytał gdy tylko wyczuł jej obecność za swoimi plecami.

- Tak. To co … doświadczyłam, pokrywa się z przebłyskami jakie miałam. - Sonia położyła dłoń na ramieniu szamana uspokajającym gestem.

- Myślisz, że to ma szanse powodzenia? Bo masz świadomość, że wszystko to brzmi kompletnie nieprawdopodobnie, prawda?
Ogórek westchnął i odwrócił się w stronę Żenii opierając się o poręcz.
- Uwolnienie Żmija to nie jest coś, co powinien popierać jakikolwiek wilkołak. Żmij to zniszczenie. Dlaczego sądzisz, że powinienem dołożyć do tego rękę?

- Bo my go będziemy oczyszczać, a nie tylko uwalniać. Ale Spirale nie kupią wersji o oczyszczaniu. O uwolnieniu bardziej. A myślę, że do wynikłego w tym wszystkim bałaganu potrzebować będziemy zjednoczenia nie tylko gajan i zmiennokształtnych. Ale wszystkich. Czy ma szansę na powodzenie? A co pozostaje nam jeśli nie spróbujemy? Gajan jest coraz mniej. Nie rodzi się ich więcej a stracimy ludzi w walce z Pentexem. I tak wszyscy tańczymy w spirali.

Sonia nastawiła twarz na podmuch wiatru.
- A jaki Ty miałeś plan? I co chciałeś mi powiedzieć?

- Mamy potężne wsparcie ze strony Lwa. Odzyskał swoją pozycję. W ciągu kilku lat możemy przeszkolić Wyjce i ruszyć z uderzeniem na Pentex i Spirale. Co do Moskwy to myślałem o tym, żeby tam obsadzić naszych ludzi incognito. Zinfiltrować otoczenie Putina. I pozbyć się starego wampira w zamachu. To zazwyczaj powstrzymuje pijawki. Już wiesz, że wampiry to coś więcej niż czerwonoskóre stwory, prawda? Niestety są dość istotnym zagrożeniem i kierują sporą częścią świata. Pozostając w cieniu. Chcę się ich pozbyć w Polsce. W Rosji. Może w Europie. Pomysł o współpracy z Inkwizycją wydaje mi się rozsądny. Równie rozsądny co pomysł ogolenia się dwuręcznym obosiecznym toporem. Da się, ale małe potknięcie może kosztować głowę. Myślisz, że bez zapachu Żmija nie odkryją, że jesteś wilkołakiem? Przecież uczyłem cię jak go ukryć, prawda? Czy zapomniałem w całej tej pogoni za wszystkim?
Czarny chwilę stał i patrzył na dziewczynę.

- Myślisz, że nie mają takich kredowych kręgów? Wystarczył jeden rozkaz od Samsona i Zmora mnie uziemiła. Wolałabym nie ryzykować aż tak z Inkwizycją, wiesz? Poza tym Pentex ma wilkołaki. Będzie się przez te kilka lat zbroił. Nie mówiąc o Shinzui. Spirale też nie będą zasypiać gruszek w popiele. Ruszymy z Wyjcami i co dalej? Zginie trochę nas, trochę ich, a równowaga nadal jest zachwiana. Tak chyba jest od… odkąd właściwie?

Żenia odwróciła się plecami do barierki balkonowej i oparła o nią łokciami.

- Czarny ja nie chcę się bawić w wojnę. Ja wojną żyję całe życie. To, które pamiętam i to które dopiero odzyskuję. - dodała cicho - Ja chcę ją skończyć. Moża uda się przeżyć i móc cieszyć resztką życia.

- Dlaczego myślisz, że to zachwianie równowagi? Jak chcesz oczyścić Żmija? Jego istotą jest zniszczenie. Do tego został powołany. Nie jest niczym opętany. Nie wlazła w niego zmora. To on jest zmorą. No, ale nawet jeżeli założymy, że to ma sens. To od czego chcesz zacząć? Bo nie mogę zrozumieć jak chcesz zmienić porządek rzeczy istniejący od tysiącleci? A wojna? Cóż, jesteśmy wojownikami Gai. Pamiętasz jeszcze? Wojownicy zajmują się wojowaniem. Ja…
Nagle zamilkł. Wpatrywał się w twarz brunetki.
- Wybacz, że nie entuzjazmuję się tym planem. Ale to trochę tak jakbyś przyszła i powiedziała, że usuniemy grawitację. Weźmiemy Mazuta, Harada, wskoczymy do umbry i usuniemy grawitację. Wreszcie filiżanki nie będą spadać ze stołu. Bo szkoda już filiżanek. No tak… nawet nie wiem, czy mówimy tym samym językiem. Mówisz o zmianach iście kosmologicznych. Jeżeli na przykład Szrama usłyszy, że działasz, żeby uwolnić Żmija, to zabije cię, dla mniejszego zła. Sam ten pomysł doprowadzi do wojny domowej między Garou.
W końcu Czarny zamilkł.

- No tak. - Sonia pokiwała głową z uśmiechem obserwując Szamana od Duchów - To tak jak z rozwaleniem Pentexu. Nie można go rozwalić bo jest za duży. Wyciągnąć was z piekła też zakrawało na poroniony pomysł.

Żenia pochyliła głowę i spojrzała na Alfę spod brwi.

- Powiedz, skoro wojownicy Gai działają zgodnie z jej planem, to czemu są w odwrocie zapędzeni w kozi róg? Czemu inne dzieci Gai rozpierzchły się i siedzą pod kamieniami? Jeśli to jest porządek świata to po co i o co ta beznadziejna walka?

Wronie oczy zwęziły się nieco.
- Lew, Smok, Kojot, lelek, jastrząb i Dziadek Grzmot. Może też ich zjednoczyć? Przeciwko incarnom? - rzuciła lekko prowokacyjnie unosząc brew.

Szaman westchnął ciężko.
- No dobrze.
Zamilkł na moment. Ponownie potoczył wzrokiem na miasto.
- Obsadzisz swojego brata na tronie Spiral, tak? I co potem? Bo tej jednej części nie rozumiem.

„Rany.”

Wyrwało się w głowie dziewczyny.

- Zyskam jego poparcie. To odwróci uwagę Pentexu. Jesteś wytrawnym strategiem Czarny. Nie muszę Ci tłumaczyć podstawowych kwestii - Sonia zmarszczyła nos i odwróciła do Czarnego - Żeby rozwalić coś co wydaje się być molochem nie możemy walić tylko w czerep. Pentex trzeba rozpracować na kilku polach. Zasobów, finansów i konkurencji. Zasoby zajmą się walką ze spiralami i naszymi siłami. Finansami zajmą się Rychu i Wojtek. Omówiliśmy już wstępny plan. Tworzeniem konkurencji - może by zainwestować w takie branże które doprowadzą do destabilizacji rynkowej,hm?

Sonia umilkła i założyła ramiona na piersi.

- Żenia… znaczy Sonia… ok. Zrobimy tak, napuścimy na siebie Pentex i Spirale. To brzmi rozsądnie. Ale jak mi przy kimś z caernu wyskoczysz z uwalnianiem Żmija, to zapomnij o jakimś poparciu z mojej strony. To jest zaprzeczenie wszystkiego w co wierzą Garou.
Czarny zbliżył się do niej. Uniósł dłonie, jakby chciał je położyć na jej ramionach, jednak nie zrobił tego. Zamiast tego zwiesił je bezwładnie wzdłuż ciała.

- Jak uważasz, Alfo. - Sonia obserwowała Ogórka z błądzącym na ustach lekkim uśmiechem. - Jeśli pozwolisz to tylko zauważę, że Garou nie są jedyni na świecie. I chyba lepiej moją tożsamość trzymać jeszcze nieupublicznioną.
Kiwnął głową na zgodę.
- Daj mi kilka dni. Pomyślę co można zrobić. Jak to ugryźć. A gdy napuścimy Pentex na Spirale i odwrotnie nasza armia ruszy spacyfikować niedobitków. Wracamy?
Wskazał drzwi balkonowe ruchem głowy.
- Czy w między czasie mogłaby nasza armia zająć się zbieraniem danych na temat Torunia? Hakaken jest dość wysoko na liście rzeczy do zrobienia a ja muszę skoczyć do Stanów. Wrócę i będę mogła przejąć sprawę. Zgodzisz się?
Pokiwał głową, choć dziewczyna odniosła wrażenie, że nie słuchał już ostatniej kwestii. Jego myśli były już krok dalej. Składał coś w swojej głowie, choć nie dało się wyczytać co.
- Poślę tam Michała. Zobaczymy co ustali.
- Tam są szczury. W pojedynkę może być mu ciężko. - rzuciła Żenia ruszając się tak by zrobić Czarnemu miejsce. Puszczała go przodem, ustępując drogi.
- Dorzucę mu Gustawa i ze dwa świeże Wyjce. Młodzież musi się szkolić. Rozpoznanie na terenie szczurów może być świetnym treningiem.
Pchnął drzwi i wszedł do salonu. Maksima nie było w pomieszczeniu.
- Myślę, że to chyba wszystko na dziś, co? - powiedział niepewnie w stronę dziewczyny. - Czy Zmora się uaktywniła? Zrobiła się kłopotliwa? Chcesz ją zablokować na jakiś czas?

- Zmora jest głodna. Muszę ją nakarmić przed wyjazdem. Potrzebuję telefonów i kasy na zakupy. Przydałyby się też dokumenty dla Maskima.

- Dobra, Zaar odezwie się do was jutro. Myślę, że nie będzie problemów.
Do pomieszczenia wszedł Maksim, którego najwyraźniej zwabiły ich głosy.
- Mamy wszystko ustalone? - zapytał dziewczyny praktycznie ignorując „alfę wszystkich wilkołaków”.

- Na chwilę obecną tak. - Wrona podeszła do Maksima i stanęła plecami do niego. Nie dotykała go ale oboje mogli czuć ciepło swych ciał. Spojrzała z ciepłym uśmiechem na Ogórka.

- Jesteśmy w kontakcie, Alfo. Odezwę się po powrocie i posłucham co dalej, tak? - formułowała zdania odruchowo, na tyle zdecydowanie by przekazać swe intencje. Na tyle uprzejmie, by Ogórek nie czuł się komenderowany.

- Ok. Na razie możecie mieszkać w tym mieszkaniu. Tylko sprawdzajcie pocztę. I Soniu… dziękuje, że powiedziałaś mi kim jesteś. To wiele zmienia… - zakończył enigmatycznie i ruszył do drzwi.

Maksim z kolei położył dłoń na jej ramieniu zaznaczając własność. Jeżeli Czarny zauważył ten gest to nie dał po sobie tego poznać.

- Do zobaczenia, Czarny. - dziewczyna pożegnała szamana.
 
corax jest offline