Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2007, 23:03   #256
Vivian
 
Reputacja: 1 Vivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znany
*Light Side* Dalila Zearalenon

Maszynownia była zaniedbana nie mniej i nie bardziej niż pozostała część statku, ale z powodu wszechobecnego mroku sprawiała wrażenie wyjątkowo niegościnnej. Walające się po podłodze fragmenty urządzeń i kawałki złomu tworzyły cienie o fantazyjnych kształtach, które tańczyły złowieszczo w takt ruchów latarki... No i ten nieustający pomruk maszynerii... Lili widziała już zbyt wiele, by choć poczuć dreszcz emocji przebiegający wzdłuż kręgosłupa, a jednak słowo "cmentarzysko" nasuwało się samo...

"ALARM w maszynowni - coś sie pali!" - zaskoczona usłyszała przygłuszony okrzyk Freia.
Odruchowo rozejrzała się wokół, jednak była zupełnie pewna - brak dymu, swądu spalenizny i ognia całkowicie wyklucza obecność pożaru. Z resztą, skąd niby Keldorianin miałby wiedzieć o awarii w tym pomieszczeniu, skoro... Nigdy go tu nie było? Jakieś urządzonko na drugim końcu statku a tu brak głupiej czerwonej lampki...? Smutne, ale możliwe.

Tymczasem młody Jedi musiał biec ile sił w nogach, bo tupot bardzo szybko się przybliżał... Stop. Buczenie miecza świetlnego...
"Coś poważnego."
Ta myśl była aż nazbyt oczywista i zmuszała do natychmiastowego działania, więc Dalila dopadła do drabinki, o mało nie potykając się o swój metalowy skarbczyk. Od razu zaczęła sprawnie wspinać się na górę, przekonana że o Kaylę martwić się nie musi - w końcu obie były dostatecznie dorosłe, by zadbać o własne bezpieczeństwo.

- W maszynowni wszys...
- zaczęła mówić wyłaniając się z ciemności i urwała.
Kel Dor stał właśnie przed panelem przełączników. Bez płaszcza, z wyraźną plamą potu na jasnej koszuli, mieczem świetlnym w prawej ręce i... I z bezpiecznikiem hipernapędu w lewej. Jego wyrwanie mogło spowodować gwałtowne przerwanie hiperskoku i wysłać ich gdziekolwiek i... Kiedykolwiek.

- Frei. Puść. - powiedziała zdecydowanym, a zarazem spokojnym głosem, stając obok włazu i ostrożnie się prostując. Nie należy denerwować kolesia, który ma w rękach broń i TAKIE urządzenie. Nawet jeżeli pod pokładem była jakaś awaria, to TO nie mogło jej naprawić.
- Pożar ugaszony. - dodała po namyśle, nijakim tonem maszyny informującej pasażerów o aktualnym stanie pogody.
Była gotowa do skoku, ale bynajmniej nie hiperprzestrzennego.
 
__________________
"Are you devil or angel...? Are you question or answer...?"
Vivian jest offline