Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2019, 21:24   #41
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Plan był prosty. Opal zagadała do kelnerki i po dłuższych pertraktacjach wyciągnęła przebranie kelnerki. Dopiero później zdała sobie sprawę, że w zasadzie wystarczyło jej znaleźć pattern w meshu, a jej smarthcloth zrobiłby resztę. Swoje gapiostwo dziennikarka starała się wytłumaczyć autentycznością. Przecież kelnerka powinna mieć swoje własne ubrania. Kto każe dziewczynom w mieszkaniu się przebierać?? Zostawiając jednak za sobą tę idiotyczną sytuację Opal znalazła miejsce bez kamer i przebrała się. W tym samym czasie jej skóra zmieniła kolor na zdrowy odcień opalonej kaukaskiej karnacji. Twarz została trochę niemodnie wykonturowana makijażem, aby ukryć typowo neo-afrykański nos morfa. Całość ostatecznie przypominała nieco mieszankę neo-azjatki z neo-afrykaninem. Peruka niestety musiała zostać.
Opal dopytała się jeszcze kelnerki czy Vip zamawiał cokolwiek w którymkolwiek momencie. Z tymi informacjami wybyła spokojnym krokiem w stronę pokoju. Kiedy otworzyły się drzwi Opal zaczęła swoje przedstawienie.
- Mogę przyjąć zamówienie?

Ramirez czuwał. Blokowanie połączeń zdalnych było typowym zabiegiem bezpieczeństwa… gdyby tylko miał n miejscu swojego morpha z baterią własnych skanerów może udałoby mu się ocenić czy to tylko zwykłe odłączenie czy też zakłócanie…

- Opal - okienko komunikatora u dziennikarki pokazało nową wiadomość -Przyjrzyj się dokładnie i jeśli masz jakieś skanery to przeskanuj pokój w poszukiwaniu urządzeń elektrycznych. Jeśli nie to musisz zbliżyć się do celów i nawiązać bezpośredni kontakt.

Cyfrowa pluskwa była gotowa wystarczył krótki kontakt aby uzyskać feed’a i połączenie do wskaźnika GPS albo nawet większej porcji danych z morpha celu.

- Hmm? - przez moment Petro wydawał się być zaskoczony pytaniem kelnerki. - Czy ja nie mówiłem już, że nic nie chcę?
Opuścił lekko głowę patrząc na Opal badawczo, po czym machnął ręką.
- Twoja koleżanka tu przed chwilą była. Dogadajcie się kto mnie obsługuje, albo nie będzie napiwków.

Kelnerka zaklęłą cicho pod nosem wywracając oczami. Skan zaczął działać i każdy ruch oczami był przydatny.
- Wybacz szefie. Jak nie chcecie nic z baru potrzebujecie czegoś innego? - kobieta miała irytujący do słuchania akcent zblazowanej cizi. Stała też opierając się mocniej na jednej nodze i jej biodra były przez to mocno wypchnięte w jedną stronę. Nieco luźno prezentując morfa.

- Czegoś innego? - Petro zmarszczył brwi, po chwili się uśmiechnął i pochylił na kanapie do przodu. - Czyli chcesz dorobić na boku?
Opal przeskakiwała wzrokiem po pomieszczeniu zmieniając tryby widzenia. Mikrofale pozwoliły dostrzec szczegóły. Petro miał schowany pistolet pod stolikiem. Podczerwień pozwoliła potwierdzić, że inżynier jest w biomorfie, a jego ochroniarze to tzw. “zimne rękawy”. Wyniki skanowania lidarem były ciężkie do przeanalizowania “na już”, ale powietrze na pierwszy rzut oka wydawało się być czyste od niewidzialnych gazów. Dopiero powtórne przeczesanie pomieszczenia pozwoliło uchwycić jakieś urządzenie przypięte do paska Mahakaviego. Nie wyglądało na ecto, a Opal nie miała pojęcia co innego można by było tak nosić.

Utrzymując charakter dziennikarka kontynuowała.
- Szefie, ja wiem że vipy lubią coś extra, a ja kredytami nie pogardzę. Plus zawsze wymówka, aby nie schodzić w tę dzicz - uśmiechnęła się krótko i prawie uroczo.

Petro spojrzał przez szybę dzielącą pokój od głównej hali i po chwili wrócił uwagą do Opal. Uśmiechnął się i pokiwał głową.
- Niech będzie. Umiesz tańczyć?

Przez krótki moment dla Opal czas zwolnił. Mental speed pozwolił jej przyswoić kilka wideoklipów z paniami tańczącymi dla mężczyzn. Westchnęła mentalnie zachowując poprzedni wyraz twarzy. Nie była najlepsza w te klocki. Ani nie miała wytrenowanego morfa ani też nie uczyła się tego. Miała tylko swój instynkt do dyspozycji i urok osobisty jakim mogła markować wszelkie błędy.
- Mam nadzieję, że wystarczająco aby was zadowolić - odpowiedziała pewnie uśmiechając się na jedną stronę. Weszła do pokoju zaczynając już kręcić biodrami. Zatrzymała się naprzeciwko Mahakaviego.
- Nie znam was, więc zapytam. Najpierw patrzycie czy od razu wolicie z bliska?

Spojrzenie jakie rzucił jej mężczyzna dało do zrozumienia, że nie był zadowolony z tego pytania. Stuknął kilkukrotnie w blat stołu wywołując jakieś funkcje. Nagle muzyka z hali została całkowicie wytłumiona i zastąpiona inną. Mniej agresywną, ale bardzo rytmiczną.
- Mamy trochę czasu - oznajmił po chwili ponownie opierając się na kanapie. - Nie śpiesz się.
Opal mogła dostrzec że oba synthmorfy również zaczęły ją obserwować. Petro zaś sprawiał wrażenie jakby koniec końców kupił jej przynętę. Wodził wzrokiem po ciele “kelnerki” z zainteresowaniem.

Ta uśmiechnęła się do niego zalotnie i stając w lekkim rozkroku zaczęła powoli się rozkręcać. Najpierw zaczęło się od kilku akcentów aby wczuć się w muzykę. Kiedy rytm został złapany Opal zaczęła się wić oraz kręcić biodrami. Skoro uznał, że ma czas nie spieszyła się z pozbywaniem się garderoby. Od czasu do czasu tylko oceniała czy Mahakavi był zainteresowany i czy już czas przejść do dalszej części. Starała się nie myśleć o tym jak Smith to wszystko może oglądać i pewnie będzie znów chciał ją zabrać do jakiegoś hotelu miłości.

Opal bardzo szybko uświadomiła sobie że nie idzie jej zbyt dobrze. Szybki research i dostęp do filmów instruktażowych nie zastąpił prawdziwych, nabytych (lub kupionych) umiejętności. Sama też zbyt mało interesowała się tańcem i nie była typem imprezowego EGO. Ciało też najwyraźniej nigdy wcześniej nie trenowało tego typu aktywności. To wszystko przejawiało się w trochę sztywnych i drętwych ruchach oraz zbyt mocnych gestach. Próbowała więc to nadrobić kobiecością i wdziękiem. Może właśnie to uratowało sytuację na tyle, by Petro jej nie wyrzucił? Jedyne co mogła odgadnąć z jego mowy ciała i miny, to to że był nią lub jej występem zainteresowany. Z uwagą się jej przyglądał, a delikatny uśmiech nie schodził z jego twarzy. Nie kwapił się jednak do wydawania osądów, komentarzy, czy sugestii, które mogłyby jej pomóc.
Gdy spódniczka oraz koszula w końcu powędrowały na ziemię, a kobieta została tylko w bieliźnie, postanowiła się zbliżyć. Nie przerywając tańca okrążyła interaktywny stolik. Jednakże, gdy stanęła nad Mahakavim, omal nie wybiła się z rytmu. Jej AR zajarzyło się w kilku punktach czerwienią komunikatów o utraconym połączeniu. To było nagłe. Uczucie którego dawno… nigdy nie doświadczyła. Jak wypięcie zakurzonego kabla. Niemal bolesne.

Opal drgnęła tak jak każda osoba, która doznała takiego wstrząsu. Zamiast udawać jednak, że nic się nie stało odchrząknęła nerwowo u posłała Petro krótki, uśmiech. Była dziewczyną, która chciała mimo wszystko zarobić i właśnie trafiła na kolesia o dziwnych upodobaniach. Taką, która zbyt się bała rzucić to wszystko i wybiec w obawie o swojego morfa. Niemal pozwala dostrzec na swojej twarzy minę “błagam niech on nie zrobi mi czegoś”. Tańczyła dalej zbliżając się bardziej. Nie miała pojęcia czy Mahakavi ja trzyma aby przejrzeć jej grę czy też połknął przynętę. Dlatego (mając wytłumaczenie) obserwowała go uważniej szukając odpowiedzi.

Petro nie przestawał jej obserwować. Gdy się zawahała uśmiechnął się szerzej i dalej wodził wzrokiem po ciele Opal. W końcu oparł się wygodniej na kanapie dając sygnał, że czas na kolejny etap tańca. “Kelnerka” podążyła za niewypowiedzianą instrukcją doskonale wiedząc czego jej “klient” oczekuje.

Przyznając się przed samą sobą Opal wiedziała, że nie jest pewna co powinna zrobić. Wiedziała, że chce usiąść okrakiem na kolanach Petro, ale za cholerę nie była pewna ruchów jakie powinna zrobić. Uznała, że będzie musiała improwizować i zdać się na swój urok osobisty. I może zdążyć wyłączyć to cholerstwo zanim Mahakavi ją zabije. Bo miała wrażenie, że pcha się prosto w paszczę lwa. Wsunęła się kolanami na kanapę. Wtedy zrozumiała, że musi być wciąż uniesiona i kręcić biodrami. Wiedziała, że długo tak nie da rady więc powoli opadła pośladkami na kolana. Chciała go uwieść, ale obecność dwóch synthów mogących z łatwością rozszarpać jej morfa na strzępy nieco w tym przeszkadzał. Bycie przestraszoną chyba podobał się Petro więc starała się utrzymać nerwowe uśmiechy co jakiś czas i pozwolić mu czuć się u kontroli.

Poczuła jak jego dłonie wędrują na pośladki. Zadarł głowę ku górze i utrzymywał kontakt wzrokowy. Oblizał usta. Opal będąc tak blisko zdołała usłyszała jak się cicho zaśmiał.
- Fascynujące, prawda? - zapytał.

Kelnerka popatrzyła niepewnie i z równie słabym uśmiechem zapytała.
- Co takiego?

Dłonie przesunęły się po pośladkach w górę i w dół, po czym zacisnęły się delikatnie.
- W zasadzie wszystko - odpowiedział tonem jakby ta rewelacja zaskoczyła jego samego. - Te emocje… nerwowość zmieszana z ekscytacją… to jak wszystko się po prostu dzieje. Nie ma nic pomiędzy… są tylko sceny w których wszystko się udaje. Jak we śnie, prawda?

Opal chciała zaprzeczyć. Kelnerka jednak powinna kiwać głową i przytakiwać swojemu klientowi.
- Oczywiście szefie. - Grzeczna na tyle aby zarobić. Kręciła tułowiem wodząc cyckami niemal przed nosem mężczyzny. Ale to mogło być za mało. Dlatego przysunęła się bliżej pozwalając Petro na więcej i ocierając się o krocze.
- W moich snach nie zawsze się udaje co prawda - zaryzykowała podjęcie dialogu.

Zaśmiał się.
- Jeśli na to pozwalasz… sen czasem zamienia się w koszmar
Opal przysunęła się bliżej. Jej kolana dotykały zgięcia w kanapie, ale było jeszcze trochę miejsca by zacieśnić kontakt, który już był bardzo intymny. Poprawiła się. Jej kolana wsunęły się w zgięcie, a kanapa jakby troszkę rozluźniła się pozwalając na dalszy ruch. Dopiero po chwili kobieta uświadomiła sobie, że mebel pochłania ją… ich… Petro groteskowo zgięty wsuwał się w kanapę, a dziennikarz w zasadzie wpychała go, podążając tą samą ścieżką. Mahakavi wciąż się uśmiechał.

Oczy Opal zrobiły się wielkie z przerażenia. Sen! Musiała się dać zarazić w którymś momencie. Może sam Pietro był źródłem! Głos ugrzązł jej w gardle i nawet gdyby chciała nie była w stanie krzyknąć. Jedyne co przyszło jej do głowy to odsunąć się i wpychać Petro w tą cholerną kanapę. Gdyby tylko miała szczepionkę… mogłaby ją wyemitować tak jak przy okazji Smitha i Billa. Ale tak to… to co mogła? Czy cokolwiek co się działo było jakimś odbiciem w rzeczywistości? Tak jak przy okazji tamtej wizji na komisariacie? Czy może była tutaj całkowita fantazja jak w burdelu? Jedno było jasne dziennikarka nie była aż tak przerażona aby nie myśleć klarownie. Gdy tylko sobie to uświadomiła, to przyszła jej jedna rzecz do głowy. Kontynuując szarpaninę zaczęła kierować swoje ręce w miejsce w którym powinno być urządzenie jakie miał Petro. Grając przestraszoną i nie rozumiejącą co się dzieje (co nie było aż tak trudne, chociaż Opal usilnie starała się wyobrazić normalnego Petro) miała nadzieję wyłączyć jakoś to cholerstwo. Byleby tylko ten chuj się nie poznał.

Opal wciąż się zapadała w kanapę wraz z Petro. Pokój widziała tylko gdy zadarła głowę ku górze. Jawił się w oddalającej się dziurze światła. Tymczasem wokół niej roztaczała się ciemność. Palce w końcu trafiły na pasek i zaraz potem na urządzenie. Wymacały pojedynczy przycisk. Pstryk. Nagle jak za dotknięciem magicznej różdżki połączenie mesh zostało przywrócone. Tak samo automatycznie zrestartowało się połączenie ze Smithem, Ramirezem, Elektrą i Billem nawiązując ponownie swobodną komunikację. Udało się!
… Tylko gdzie ona sama teraz była?
- Powiedz… - usłyszała głos tuż obok siebie - kiedy tak naprawdę *śniłaś*?
 
Asderuki jest offline