Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2019, 23:33   #40
CHurmak
 
CHurmak's Avatar
 
Reputacja: 1 CHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputację
W walce z chorobą morską bywały momenty, kiedy Kaelon odzyskiwał jasność umysłu. Wtedy przychodziły myśli o tym, co zaszło na statku. Zdziwienie, czemu nie udało mu się w porę wykryć przeciwników. Obrazy walki, która przebiegała szybko. Początkowo nie był nawet pewien kolejności wydarzeń.
Chaos pozwolił na to, że zdrajca w ich szeregach miał pełne pole do popisu. Zdołał wyprowadzić w pole Kaelona, elfa który nieraz miał do czynienia ze szpiegami w karawanach handlowych. Delamros sprawiał wrażenie naiwnego i niedoświadczonego. Kaelon sądził, że z tych powodów najzwyczajniej w tym pełnym niezwyczajności świecie, młody po prostu przereagował.
Za to Ruth, która współpracowała z wrogiem, siłą rzeczy została ich towarzyszką. W grę weszły także ludzkie konwencje dotyczące obyczajów.
Dziewczyna wykazywała wstyd związany z kwestiami intymności.
Śnieżnemu elfowi wydawało się to o tyle dziwne, że problemy takie jak seks czy nagość były dla tej rasy po prostu nudne i nieciekawe. Śnieżne elfy, przynajmniej jeśli chodziło o klan Kaelona, nie należały do piewców jedności z naturą poprzez biegi i tańce na golasa. Na północy trzeba było dbać o utrzymanie ciepła. Jeśli zaś chodzi o intymny wymiar tego zagadnienia - miało to miejsce tylko z wybraną osobą i jeśli już, to stanowiło konsekwencję procesu narastającego długotrwale. Nieraz latami. Długowieczne stworzenia musiały mieć jakąś naturalną blokadę, broniącą je przed rozmnażaniem się jak króliki i wszelkimi tego stanu rzeczy konsekwencjami.
Ruth została potraktowana okrutnie, ale Kaelon nie był do końca świadom tego okrucieństwa, zwłaszcza że nie był obecny przy przesłuchania. Zrozumiał, że tak trzeba, że tak to ludzie załatwiają między sobą. W końcu ona też miała swój udział w tym, że doszło do walki.
Walka przebiegła dość specyficznie. Tym razem starcie w pełni na poważnie, w takiej wyspecjalizowanej grupie. Karawany, którym pomagał, miały nieraz całą obstawę, ale nie wchodził jej w drogę. Obecnie walczył w grupie towarzyszy-bojowych specjalistów. Na łodzi było specyficznie. Niby zamknięta przestrzeń, więc tym różniło się od walk na równinach. Ale jednocześnie otoczona bezkresem morza - możliwości manewru o wiele mniejsze niż w gęstych lasach. Z tego, co mógł usłyszeć o Amaraziliji, wynikało, że lasów jest tam dostatek. Dla niego, co prawda śnieżnego, ale przecież elfa - stanowiło to lepszą perspektywę. Ale i na statku, mimo trudności, nie poradził sobie znowu najgorzej.
Cóż jednak z jego chwalebnych osiągnięć na polu chwały, skoro zawartość skrytki została zrabowana. Na nic zdało się to, że ją odzyskał. Pozostało sprawdzić jej zawartość, chociaż wnioski nie wydały się nazbyt konstruktywne.
Wracając do Ruth, uznał, ze dziewczyna wymaga uwagi. Starał się jednak nie być nazbyt nachalny. Zadawał niezobowiązujące pytania. Na niektóre odpowiadała chętniej, inne ją raczej kłopotały, choć nie dotyczyły niczego zdrożnego na ludzkie standardy.
Gdy przeciągały się chwile milczenia, uznał, że przedstawi swoją opowieść każdemu, kto zechce słuchać. Tym, którzy mieli ochotę, opowiedział o różnych wątkach ze swojego życiorysu, wszakże na tyle zawoalowanych, że nie zdradzał, iż sam przeżył wydarzenia o których wspomina. Pojawiły się tam również wątki poszukiwania elfki, która rzuciła się do wody. Wody, która miałaby do niej kiedyś doprowadzić.

W rozmowach pojawiły się również bardziej przyziemne kwestie, jak taktyka na polu walki, omawiana przez współtowarzyszy. Kaelon pozwolił sobie dorzucić, że w warunkach walki niełatwo jest trzymać szyk. Trzeba założyć, że atak nastąpi z każdej strony i najlepiej będzie poruszać się tak, żeby niczyje plecy nie były narażone na cios znienacka.
Z ogólnym założeniem postanowił się zgodzić i do niego stosować, na tyle, na ile pozwalał na to dynamiczny rozwój sytuacji.
Uczestniczył w rozmowach i w grze w karty, zwłaszcza jak czuł się lepiej. Średnio pół dnia spędzał dogorywając, niemal jak zipiący w upale pies - tracił wtedy całe swoje elfie wyrafinowanie. W końcu ktoś z załogantów zlitował się nad nim i poczęstował go imbirem. Elf poczuł się o wiele lepiej - postanowił zaopatrzyć się w ową zbawienną roślinę za każdym razem, gdy dane mu będzie podróżować morskim statkiem.
W końcu ukazała się kraina, do której zmierzali. Przywitała ich obfitością zieleni i kwitnącego życia we wszystkich jego odcieniach. U brzegów tej krainy swe skupiska miała cywilizacja. Ludzie interesu mieli tam pełne ręce roboty, czego najlepszym przykładem był młodzieniec Brodie, syn Amisa. Na jego przywitanie odpowiedział przyjaźnie, ale z właściwą swojej lodowatej temperaturze powściągliwością. Fakt, że taki młodzieniec już aktywnie uczestniczy w interesach rodziny nie dziwił go, a nawet wydał mu się głęboko uzasadniony. Człowiek żył o wiele krócej niż elf, toteż wskazane było rozpoczęcie aktywności zawodowej jak najwcześniej.
W kwestiach zakupowych, elfa interesowała możliwość nabycia imbiru. Miał nadzieję, że znajdzie owo lekarstwo, tym bardziej, że znajdował się w twierdzy handlu morskiego. Z pewnością przyda się na powrót, a lepiej kupić za pamięci. O ile starczy pieniędzy.
I tylko nie wiadomo, co z misją. Szanse na jej doprowadzenie do końca mocno się przecież zmniejszyły.
Na razie przyszedł czas stawić czoła tajemnicom krainy, do której dotarli.
 
CHurmak jest offline