Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2019, 12:22   #319
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
- Wbiegnijcie po skrzydle na wzniesienie. Zrównanie się poziomem z szamanem. Wtedy szarżujcie. Będziemy was osłaniać! - Borys wykrzykiwał do pozostałych przy karawanie ludzi. Jednocześnie poparł to stanowczym machaniem ręką wskazując kierunek. Chwilę potem kontynuował swój ostrzał goblinów.

Bednarz spojrzał na lewo, szukając wzrokiem miejsca, do zajścia goblinów od drugiej strony. Skały pięły się jednak wysoko. Rozejrzał się dookoła. Pomny na sukces rozmowy z duchem, zastanowił się chwilę. I wymyślił - zajmie się tym, na czym się zna, czyli rzemiosłem.
- Ma ktoś jakiś sznur, rzemień, linkę? - zerknął na Gottfrieda, potem na ochroniarzy. - Cathelyn, poszukaj jakiś kijów, na wysokość człowieka, albo dłuższych. Zrobimy sobie zasłonę.
Już żałował, że nie wziął jednak ze sobą narzędzi. Przydałyby się. Wyciągnął nóż i koce z plecaka. Koce rozwinął na ziemi. Przyniesione kije układał przy końcu koca i z drugiej strony tak samo. Następnie koc rolował aby objął kije, wycinał otwory w dwóch miejscach i przy pomocy sznurów zaciskał koc tak, aby kij mocno się trzymał.
- Rób z drugim to samo - zwrócił się do Cathelyn. Potem zerknął na Gottfrieda. - Łuku nie masz? Ani tarczy?
- Nie mam ani łuku, ani tarczy… Ale bić potrafię się, jak mało kto! - powiedział głośno, jakby inni mieli problemy ze słuchem.
- Dobra, skoroś taki wyrywny, to skończymy mój pomysł i ruszysz naprzód z jednym z nich, pasuje Ci? Cat - zwrócił się do kobiety - tutaj zrobimy nacięcia na kijach, żeby rzemienie się nie ślizgały.
Dokonał ostatnich prac, wsunął kije do trzymania i je przywiązał.
- Trzymaj - zwrócił się do Gottfrieda, podając mu kij, sam trzymał drugi. - Podnosimy to tak. W ten sposób mamy taką małą przenośną zasłonę. Dwie osoby trzymają i idziemy z tym w stronę goblinów. Reszta chowa się za tymi kocami w pewnej odległości. Strzał to nie zatrzyma, ale trochę ich impet osłabi. I utrudni celowanie pokurczom. Weźmiecie z Cathelyn jeden? Ja z Hansem wziąłbym drugi, co Hans?
Gottfried grzecznie wysłuchał wszystkich instrukcji, które miał mu do przekazania jego kompan. Najchętniej rzuciłby się w sam środek walki, ale jednak w tym przypadku, lepiej było posłuchać bardziej doświadczonego głosu.
- Dobrze to ja biorę ten jeden, a ty chwytaj za drugi i koniec i idziemy. Trzeba pokazać tym kurduplom, gdzie raki zimują! - uśmiechnął się szeroko do Cathelyn. W końcu mógł kogoś nazwać kurduplem, co z jego wzrostem, zdarzało się bardzo rzadko.*

Chwilę później kislevita krzyczał jeszcze do Wolfganga.
- Każ im ruszyć dupy i niech ich oskrzydlą nie mamy czasu! - po prawdzie Borys nie był pewien czy Szaman zaatakuje grupę za skałami czy czarem obszarowym bezpośrednio karawanę. Nawet nie miał pojęcia co taki pokurcz potrafi. Wrodzona wyobraźnia podpowiadała mu najgorsze scenariusze. Obecna potyczka nie zapowiadała się wcale na łatwą.

Łuczniczka syknęła z bólu i złości, gdy ona spudłowała, a gobliny nie. Poprawiły się od ostatniego razu. A przewaga wysokości dawała im więcej niż myślała. Co gorsza, tym razem okazały się mniej podatne na strach, ale Robin miała nadzieję, że zmieni się to gdy padnie szaman. Tak jak planowała już wcześniej, wycelowała i posłała w niego długą na trzy stopy strzałę. Dowodzenie zostawiła innym.
Fay dla odmiany uznała, że strzelanie gdzieś daleko w jej wypadku ma dużo mniejsze szanse na powodzenie niż strzelanie do tego co jest blisko. Zająwszy pozycję za niewielką osłoną zaczęła razić strzałami tych którzy zbliżali się do niej najbardziej.

Baderhoff też miał łuk, ale nie wiedział czy jego strzały dolecą do przeciwnika. Niby gobliny miały takie same łuki, ale stały na lekkim wzniesieniu. Wolfgang naciągnął łuk i posłał strzałę w kierunku goblinów. Najwyżej straci jedną, ale sprawdzi kiedy zielonoskórzy będą w jego zasięgu.

Wolfgang zignorował krzyki Borysa, zignorowali też go pozostali ochrnoniarze, którzy zostali przy karawanie. Ci zaczęli pomagać Rudolfowi w tworzeniu osłony przed strzałami. Zaczęli szukać elementów, z których Bednarz planował utworzyć prostą, acz w jego myśli skuteczną, konstrukcję. W jej skuteczność uwierzyli też i pozostali. Zabrali się do roboty…

Strzelcy natomiast rozpoczęli wymianę. Zarówno strzały wystrzelone przez goblinów, jak i te przez ochroniarzy karawany w większości nie trafiały do celu, chybiając go, lub roztrzaskując się o skały. Jedynie Robin, pierwszą wystrzeloną przez siebie, zdołała drasnąć szamana. Nie zapobiegło to jednak jego dalszym tańcom. Ten wygiął nienaturalnie swoje kończyny, założył nogi za głowę, plącząc w dziwny sposób ręce.

Dalsza wymiana strzałów wyglądała podobnie, co wcześniejsza. Również i Robin miała problem z trafieniem. Odległość i częściowo schowani po obu stronach przeciwnicy robili swoje. Szaman, jak go ogłosili, mocy widocznie wielkich nie posiadał, gdyż do ofensywy niewiele wnosił, jedynie co to pewnie swymi wygibasami musiał podnosić morale pozostałych.

Aż w końcu Robin w niego ponownie trafiła. Strzała trafiła w bok szamana. Po chwili zaczął krzyczeć w gniewie i wskazywać ręką na wrogich strzelców. Dwóch z jego ochroniarzy podbiegło, chwyciło za ramiona i zaczęło się z nim oddalać. Pozostali zaczęli biec w kierunku karawany. Łucznicy rzucili swoją strzelecką broń, wyciągając pałki. Fay trafiła jednego przy okazji jednego z nich, było to jednak tylko draśnięcie.
 
AJT jest offline