Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2007, 09:31   #115
rasgan
 
rasgan's Avatar
 
Reputacja: 1 rasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwu
Karczma Fritza, popołudnie (okolice godziny 16)

Amman przysiadł przy dziewczynie która powoli odzyskiwała kolory. Widać było, że powoli odzyskuje przytomność. Tymczasem Silwilin w koncie rozpoczął medytacje.

Karczma Fritza - godzinę później

Amman
Czas sprawiał wrażenie jakby zachowywał się nienaturalnie. Jakby wirował. Raz zawracał, raz biegł szaleńczo do przodu by zaraz potem zwolnić bardzo nieudolnie, czy wręcz cofnąć się w poszukiwaniu innej drogi. Skonfundowany uczuciem niestałości jedynej pewnej i stałej rzeczy na świecie zacząłeś się źle czuć, mieć jakieś omamy. W czasie, gdy najmitów już dawno nie było w pomieszczeniu, widzisz ich jak wychodzili z karczmy. Kilka chwil później wchodzili spowrotem, tyłem, tak jakby cofali wszystkie swe ruchy.

Naiseria
Zrywasz się z miejsca spoczynku z krzykiem. Podczas gdy byłaś nieprzytomna i twój umysł nie powinien pracować, ty miałaś koszmary. Nękały cię wspomnienia zajść dotyczących twojej rodziny, ich śmierci. Podczas wyimaginowanej ucieczki każdy napotkany przez ciebie cień uzbrojony był w sztylet i płaszcz skrytobójcy.

Silwilin
Wyszkolenie oraz duże doświadczenie z medytacją pozwoliły ci odciąć się bardzo szybko od problemów ciała cielesnego i zapaść się w siebie. Gdy skupiłeś się dostatecznie mocno postanowiłeś zrobić krok dalej. Przeszukać otoczenie, znaleźć obcą wolę która spowodowała utratę przytomności przez dziewczynę. Zapadłeś się głębiej, spadałeś w dół. Myśli szaleńczo wirowały wokół ciebie, przemykały nieraz uderzajac z wielką siłą w twoją wolę, ale byłeś na to odporny, byłeś skupiony. W końcu osiągnąłeś kres swej wyprawy. Twa wola jakby stanęła obok ciała, w karczmie, która teraz wyglądała tak odmiennie, jakby widmowo. Przezroczyste ściany, niewyraźne obrysy mebli oraz nieobecne ciała przyaciół były dość groteskowym widokiem dla kogoś, kto pierwszy raz zapuścił się tak daleko. Dla ciebie plan astralny nie był niczym nowym, wiedziałeś, że na tym planie tylko wola ma postać "materialną" zaś to rzeczywistość z poprzedniego planu jest rzeczą eteryczną. Rozpocząłęś przeszukiwać okolicę.

Silwilin - Karczma Fritza - plan astralny - czas nieokreśony

Przeszukanie budynku karczmy zaowocowało tylko stratą pracy oraz stwierdzeniem, że rany Naiserii są nie tylko ranami ciała, ale i w tym planie są widoczne. Gdy przyglądałeś się owym ranom drzwi karczmy się otwarły, a do środka wszedł niski, zakapturzony mag. W dłoni dzierżył laskę bogato zdobioną w runy.
- Witaj Dziecię Luny. Zapuściłeś się zbyt daleko, jestem tutaj by cię ostrzec byś zaniechał swych poszukiwań.
- Nie wiem o czym mówisz - odpowiedziałeś.
- Więc zginiesz - po tych słowach z palca maga wystrzeliła niewielka strzałka. Odrugowo zasłoniłeś się ręką. Za twym gestem poderwała się jedna z szafek stając na drodze magicznego pocisku. Nie była to jednak dostateczna przeszkoda dla pocisku, który po prostu przeniknął przez eteryczny przedmiot i trafił cię w ramię. Poczułeś piekący ból. Zanim się zorientowałeś kolejny pocisk był w drodze. Skupiłeś się by zasłonić swą wolę i wrócić do ciała. Zaowocowało to pojawieniem się okrągłej tarczy przed tobą, w którą wbił się pocisk. Chwilę po uderzeniu tarcza zniknęła wraz z pociskiem, a ty unosiłeś się wracając do ciała. Dosięgnął cię tylko głos maga:
- Jeszcze się spotkamy Silwilinie

Silwilin - Karczma Fritza - rzeczywistosć

Wróciłeś do swego ciała. Otwarłeś oczy i zauważyłeś na ziemi roztrzaskaną szafkę, zaś z ręki gdzie wcześniej uderzył cię pocisk leciała krew.
 
__________________
Szczęścia w mrokach...
rasgan jest offline