Sae stała na jakiejś ulicy - całkowicie ogłupiała. Co to ma być? Gdzie szukać tego drania? Gdzie szukać wyjścia, ucieczki? Co dalej? Kim jest reszta tej zbieraniny? I wreszcie: "Szlag by to trafił! Co ja mam na sobie?" - zdegustowana patrzyła na falbaniastą sukienkę, w którą została wciśnięta. Gdzie jej własne, wygodne ubranie? - "I co to jest, do cholery? LOCZKI???" - niesforne kosmyki zwykle opadające na oczy dziewczyny zostały w jednej chwili starannie ufryzowane i upięte w zgrabne pukle. Biżuteria, którą Sae została obwieszona jak wyglądała na złotą - niziołka mimochodem przygryzła zębami wielki wisior zwieszający się z jej szyi na pokaźny dekolt. "O, złoto. Dobre i to."
Było to coś znajomego i obecność chociażby jednego pozytywnego aspektu rzeczywistości przywróciła dziewczynie niezły humor. Sprawdziła, czy ma skrzypce i odezwała się do towarzyszy: - Almirith, Marcepanku - dobrze, że jesteście cali. I dzięki za pomoc. - ukłoniła się zgrabnie w kirunku elfa - A kim wy jesteście? I co was łączy z naszym prywatnym koszmarem? - z ciekawością przyjrzała się 'nowym'.
__________________ "All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe Odskrzydlenie. |