Limhandil nie oddalał się od magów zbyt daleko. Jedynie do wychodka. Nie ufał ludziom na prowincji a szczególnie blisko siedzib krasnoludów, które potrafiły źle wyrażać się o jego rodakach.
Gdy przyszła pora o decyzji jak ruszają wtrącił się ze swoją ofertą Ewald. Elf skinął głową Wilhelmowi. W sumie i tak ich droga prowadziła w góry a podróż z kupcem, który jak twierdził znał okolice mogła poszerzyć horyzonty zwiadowcy. Na temat gór miał małe pojęcie a liczył, że od kupca czegoś się może nauczyć bo na napotkane w przyszłości krasnoludy nie liczył.