Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2007, 11:12   #227
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Krol zawyl z bolu gdy oslepiajace swiatlo elfki dosieglo jego oczu. Spomiedzy zacisnietych warg wydobyl sie swiszczacy glos wscieklosci.

- Zaplacice mi za to glupcy.

Lina wystrzelona przez Erglana poszybowala w jego strone z mordercza precyzja. Posv wraz z Tekiem juz byli ustawieni tak aby chwycic go i unieruchomic. Nagle Artur zaczal sie smiac. Okropny, okrutny smiech czlowieka zadnego krwi. Lina byla tuz, tuz gdy on niespodziewanie zniknal. Zdezorentowani spogladaliscie po sobie niebardzo wiedzac co sie wlasciwie dzieje. Nagly dzwiek skierowal wasze oczy w strone gabloty z mieczem. Reka Artura wlasnie chwytala potezna rekojesc miecza. Niewiedziec skad pojawil sie wiatr. Jego silne podmuchy sprawialy iz ciezko bylo wam utrzymac sie na nogach. Na dodatek wciaz i wciaz slyszeliscie glos krola.

- Powarzysliscie sie na misje straconych. Nikt nie odbierze mi mocy ktora Pogromca mnie obdarzyl... Nikt.

Veriene poczula nagle gdzies blisko siebie swoje drugie "ja". Blisko, zdecydowanie za blisko i zdecydowanie za silne, ale i nie chcace jej przejmowac... bedace jakby osobna istota lecz jednoczesnie nia sama. Tuz przed nia pojawilo sie jej oblicze. Verene demonica zadna krwi i cierpienia od zawsze schowana i w pewien sposob kontrolowana przez nia nagle jakby wyrwala sie i stala realna. Na tyle realna aby stac przed nia i szykowac sie do ataku.
Posv chcial przyjsc z pomoca dziewczynie lecz nie zdazyl. Przed nim pojawila sie bowiem... Tara. Mala dziewczynka spojzala na poteznego mezczyzne i placzliwym glosem spytala.

- Dlaczego mnie nie uratowales Posv, przyjacielu. Dlaczego mnie zostawiles? Czy wszyscy zawsze musza mnie zostawiac?

Erglan mial nieco wiekszy klopot. Kolo tego mezczyzny zgromadzily sie nagle uwolnione kobiety blagajac aby je stad wyprowadzil. Nagie i piekne kleczaly, unosily dlonie i zaplakane oczy w jego strone blagajac o zycie.
Tek spotkal kogos, kogo chyba juz nigdy nie chcial ogladac, a moze..... Keoma, jego dawny dowodca, ktorego stracil w poprzedniej wyprawie. Stal teraz przed nim zywy i jak najbardziej realny.

- Zostawiliscie mnie, zostawiles mnie abym zginal. Zabiles mnie Teku...dlaczego do cholery mnie zostawliscie?

Kate zobaczyla jak nagle z tego chaosu kieruje sie do niej Tek... Dziwne mial w koncu byc niewidoczny.. moze cos nie wyszlo... Mezczyzna podszedl do nej i ujal ja delikatnie za reke. Z czuloscia spogladal w jej oczy.

- To juz koniec moja droga... Zginiemy.... Jestes taka piekna, taka cudowna...

Jego usta powoli zblizaly sie do jej twarzy....

Kolo Almeny pojawil sie nagle jej kochanek. Silna reka przyciagnal ja do siebie chcac pocalowac. Nagle jednak jego oczy rozszerzyly sie w zdumieniu. Spojzala w dol i zobaczyla krew. Jedna ze strzal umoczonych w truciznie jej krwi sterczala wlasnie z jego ciala. Mezczyzna osunal sie na ziemie spogladajac na nia w niemym juz zdziwieniu i smutku. Zrozpaczona urzyla leczniczego czaru ktory....... niedzialal.

- Dlaczego.....?

Ostatnie slowo, pelne bolu, tajonej milosci, rozczarowania, smutku, uwielbienia.....

Zadne za was nie widzialo co sie dzieje z druga osoba. Nad wszystkim unosil sie glosny i okrutny smiech.... Tak.... ta walka byla doprawdy latwa...
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline