Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-07-2007, 18:01   #221
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Ustawiliscie sie wedlug slow Erglana. Almena kroczyla nieco z tylu aby w razie czego moc sie przemienic i oslepic wroga. Strzalki, strzalkami ale oslepienie tez swoje daje. Erglan, za nim Tek i Posv. Dziewczyny calkiem z tylu. Ruszyliscie.

Potezne kopniecie otwarlo drzwi z trzaskiem zawiasow. Komnata krola byla ogromna. Centralne miejsce zajmowalo loze z baldachimem w ktorym spokojnie moglo sie zmiescic kilka osob. Plomien delikatnie buzowal w kominku, na podlodze lezaly skory ubitych zwierzat. Sam wlasciciel wlasnie podnosil dlowe znad piersi jednej z kobiet bedacych z nim w lozu.

- Czego!

Rzucil wscieklym glosem i trzasnal w twarz dziewczyne, ktora najwyrazniej chciala sie odsunac. Dopiero teraz zauwazyliscie ze wszystkie byly skrepowane lancuchami pokrytymi zlotem (lub tez faktycznie zlotymi).
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 24-07-2007, 18:37   #222
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Ostatnio mam pecha. Nie udało mi się skopac stajennych, wybuchający szczur, złamany sztylet, nieudane oślepienie strażników, mój kochanek oczywiście zaginął [nie zdziwiłabym się, gdyby leżał tam, skuty, obok tych panienek... -_-#]

- Czego?! ... – no to popatrz...!

Zamieniłam się w jednorożca i rzucam na króla oślepienie. Zaraz potem zamieniam się znów w elfkę i łapię za łuk...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 24-07-2007, 19:59   #223
 
Khel's Avatar
 
Reputacja: 1 Khel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodze
Posv

Posv skupił się i rzucił czar niewidzialności na siebie i na Teka. Następnie ustawił się za Erglanem i Almenom. Erglan wywalił drzwi jednym kopniakiem i wszedł do środka reszta ruszyła za nim. Ich oczom ukazał się Artur i kilka kobiet leżących na łożu. Posv pociągnął Teka za ubranie i skierował się w stronę łoża, jego zamiarem było zajść króla od tył, i złapać go za rękę. Drugą złapie Tek i będzie po sprawie. Erglan zabierze miecz króla, a król dostanie ten właściwy. Cała akcja powinna przebiec zgrabnie. Kiedy poruszali się w stronę końca komnaty, Posv bacznie obserwował Artura. Król mógł, bowiem zrobić coś niespodziewanego, a w tedy trzeba będzie odpowiednio szybko zareagować. Jedno było pewne Posv był przygotowany na każdą ewentualność.
 
__________________
"Gonna die in hell,
gonna pay for all his sins"
Khel jest offline  
Stary 24-07-2007, 20:49   #224
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Veriene szła razem z Kate za resztą. Milczała, gdyż bała się, że dziewczyna zacznie robić jej wyrzuty. Nawet nie zdążyła wyciągnąć miecza, gdy było po strażnikach. Weszła ostatnia do komnaty, wyciągając swój zamglony miecz. Gdy ujrzała, jak traktował te kobiety, miała ochotę rzucić w niego bronią. Czekała, czy akcja Posva i Teka się uda. Cały czas miecz miała przygotowany do walki.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 24-07-2007, 21:53   #225
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Tek uciszył mały obszar wokoł siebie kiedy tylko Erglan wymierzył kopa w drzwi. Potem bez ociągania ruszył za Posvem. Właściwie Król załatwił większość roboty za nich, przytrzymać leżącego to żaden problem, a z racji że leżał na łożu nie było potrzeby go nawet powalać.
Trzeba było się jednak przygotować na wypadek gdyby był silniejszy niż się wydaje. Utrzymywał ciszę, więc właściwie mógł wziąć wszystko czego by tylko potrzebował... Postanowił spróbować zdobyć łańchuch jakim były spętane kobiety i związać Artura.
 
Julian jest offline  
Stary 24-07-2007, 23:51   #226
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
Otworzył drzwi z kopa i wszedł do środka.

-Czego!-padło proste pytanie z ust króla.

W łóżku leżały kobiety skute złotymi łańcuchami. Dewiant najwyraźniej zabawiał się z nimi w najlepsze nim przybyli.

"Zabawia się w łóżku więc nie ma miecza przy sobie..."

Rozglądając się po pomieszczeniu szybko zlokalizował broń. Przy ścianie na lewo, zamknięta zapewne, gablota w której umieszczony był miecz. Almena stojąc za nim oślepiła króla. Szybko dobiegł do gabloty odgradzając do niej drogę królowi. Wystrzelił w jego kierunku linkę tak aby ta go skrępowała do czasu aż nie obezwładnią go na dobre Posv i Tek.
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Kolmyr jest offline  
Stary 25-07-2007, 11:12   #227
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Krol zawyl z bolu gdy oslepiajace swiatlo elfki dosieglo jego oczu. Spomiedzy zacisnietych warg wydobyl sie swiszczacy glos wscieklosci.

- Zaplacice mi za to glupcy.

Lina wystrzelona przez Erglana poszybowala w jego strone z mordercza precyzja. Posv wraz z Tekiem juz byli ustawieni tak aby chwycic go i unieruchomic. Nagle Artur zaczal sie smiac. Okropny, okrutny smiech czlowieka zadnego krwi. Lina byla tuz, tuz gdy on niespodziewanie zniknal. Zdezorentowani spogladaliscie po sobie niebardzo wiedzac co sie wlasciwie dzieje. Nagly dzwiek skierowal wasze oczy w strone gabloty z mieczem. Reka Artura wlasnie chwytala potezna rekojesc miecza. Niewiedziec skad pojawil sie wiatr. Jego silne podmuchy sprawialy iz ciezko bylo wam utrzymac sie na nogach. Na dodatek wciaz i wciaz slyszeliscie glos krola.

- Powarzysliscie sie na misje straconych. Nikt nie odbierze mi mocy ktora Pogromca mnie obdarzyl... Nikt.

Veriene poczula nagle gdzies blisko siebie swoje drugie "ja". Blisko, zdecydowanie za blisko i zdecydowanie za silne, ale i nie chcace jej przejmowac... bedace jakby osobna istota lecz jednoczesnie nia sama. Tuz przed nia pojawilo sie jej oblicze. Verene demonica zadna krwi i cierpienia od zawsze schowana i w pewien sposob kontrolowana przez nia nagle jakby wyrwala sie i stala realna. Na tyle realna aby stac przed nia i szykowac sie do ataku.
Posv chcial przyjsc z pomoca dziewczynie lecz nie zdazyl. Przed nim pojawila sie bowiem... Tara. Mala dziewczynka spojzala na poteznego mezczyzne i placzliwym glosem spytala.

- Dlaczego mnie nie uratowales Posv, przyjacielu. Dlaczego mnie zostawiles? Czy wszyscy zawsze musza mnie zostawiac?

Erglan mial nieco wiekszy klopot. Kolo tego mezczyzny zgromadzily sie nagle uwolnione kobiety blagajac aby je stad wyprowadzil. Nagie i piekne kleczaly, unosily dlonie i zaplakane oczy w jego strone blagajac o zycie.
Tek spotkal kogos, kogo chyba juz nigdy nie chcial ogladac, a moze..... Keoma, jego dawny dowodca, ktorego stracil w poprzedniej wyprawie. Stal teraz przed nim zywy i jak najbardziej realny.

- Zostawiliscie mnie, zostawiles mnie abym zginal. Zabiles mnie Teku...dlaczego do cholery mnie zostawliscie?

Kate zobaczyla jak nagle z tego chaosu kieruje sie do niej Tek... Dziwne mial w koncu byc niewidoczny.. moze cos nie wyszlo... Mezczyzna podszedl do nej i ujal ja delikatnie za reke. Z czuloscia spogladal w jej oczy.

- To juz koniec moja droga... Zginiemy.... Jestes taka piekna, taka cudowna...

Jego usta powoli zblizaly sie do jej twarzy....

Kolo Almeny pojawil sie nagle jej kochanek. Silna reka przyciagnal ja do siebie chcac pocalowac. Nagle jednak jego oczy rozszerzyly sie w zdumieniu. Spojzala w dol i zobaczyla krew. Jedna ze strzal umoczonych w truciznie jej krwi sterczala wlasnie z jego ciala. Mezczyzna osunal sie na ziemie spogladajac na nia w niemym juz zdziwieniu i smutku. Zrozpaczona urzyla leczniczego czaru ktory....... niedzialal.

- Dlaczego.....?

Ostatnie slowo, pelne bolu, tajonej milosci, rozczarowania, smutku, uwielbienia.....

Zadne za was nie widzialo co sie dzieje z druga osoba. Nad wszystkim unosil sie glosny i okrutny smiech.... Tak.... ta walka byla doprawdy latwa...
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 25-07-2007, 12:49   #228
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Zjawia się w takim momencie....?
Nie powinien, nie mógłby...
Nie mógłby!!!
Ufałam ci!...
Ufałam twojemu samouwielbieniu. Twojemu instynktowi przetrwania.
Wszystko można o tobie powiedzieć, przeklęty, wszystko, ale nie że jesteś tak głupi aby....!
Jego usta, jego oczy...
Bał się. Dlaczego... ty... ty przecież... nie potrafisz... się bać...!
To nie ty. Nie ma cię tu.
Nie patrz tak na mnie, nie wierzę ci!....
Osunął się na ziemię. Nigdy jeszcze nie był tak cichy, tak spokojny.
- Dlaczego.....?
Co...?
* * *
Rzucił się do przodu, Almena zawahała się i zachwiała nieznacznie na sprężystych nogach, postanowiła jednak czekać jeszcze sekundę. Potem zaatakowała. Wróg nagle uskoczył w lewo, spodziewając się przepuścić przeciwniczkę obok siebie. Ale ta kpiła z podobnych manewrów. Sparował trzy ciosy, za czwartym razem schylił się i puścił klingę elfki nad głową. Almena po natarciu zatrzymała się kilka metrów za nim, obróciła się płynnie, choć nie tak szybko, jak potrafiła kiedyś, bez rany na boku. Ze skrzyżowanych mieczy posypały się iskry. Potem ostrza zasyczały jak węże. Zdradliwy boczny sztych, krew kapłana trysnęła na trawę. Natychmiastowy rewanż; uderzona w twarz, Almena, zwaliła się na ziemię. Wstrząs, ucisk w skroniach, słodka krew w ustach. Poderwała się machinalnie, rozpaczliwie próbując wstać, gdy nad nią zamajaczyła sylwetka młodzieńca w czarnym płasczu i miecz nad jego głową. Krzyknął coś, uśmiechając się okropnie. Almena zwinęła się w kłębek i modląc się w myślach, wykonała niezdarnego kozła, uważając przy tym, by nie odciąć sobie ręki własnym mieczem. Żgnął ostrzem w ziemię, zaklął ze złością i wyprostował się, dysząc jak zwierz. Almena w tej samej chwili była już na nogach, z klingą ściskaną obiema rękami, wychyloną do tyłu, aby mogła nadać jej rozpęd....

Dlaczego....?

Uderzenie i ból. Odepchnięta do tyłu, straciła nagle oparcie na zmęczonych nogach i za sekundę leżała na plecach, szeroko otwartymi oczami wpatrując się w jego ślepia. Zdyszany, stał nad nią, wahając się. Ostatnia szansa.
Białe pręgi, grzywa, kopyta...
Zerwała się z ziemi z głośnym rżeniem. Planowała go oślepić... A on planował odrąbać jej głowę, dlatego kiedy rzucił się ku niej z ostrzem, a jednorożec odruchowo nastawił długi róg ku celowi...

Pchnięcie. Żebra i narządy wewnętrzne ugięły się. Bezgraniczne zdumienie na twarzy, jeden tylko, cichy jęk. Szeroko otwarte, pełne spokoju oczy, powędrowały wzrokiem od grzywy jednorożca na złoto-czerwony róg, wystający spomiędzy fałdów czarnego atłasu. W odruchu niezrozumiałej paniki Almena cofnęła się, kapłan zacisnął powieki i nieruchomy, jęknął przez zaciśnięte mocno zęby. Gwałtownie wyszarpnięty róg po sobie pustkę zionącą lodowatym bólem. Kapłan przytknął dłoń do rany, jego wnętrzności, śliskie i ciepłe, wypływały na zewnątrz. Zakasłał krwią. Spojrzał na nią.

Dlaczego....?

- Dlaczego... się nie... cie...szysz....? – wychrypiał z trudem, uśmiechnięty nie złośliwie, a niewiarygodnie sympatycznie.

Jej dłonie o rozłożonych palcach drżały ponad wnętrznościami wypełzłymi przez ranę. Jak to naprawić, jak, nie dotykać, jak je...?! Jak je z powrotem...?!
Przysunęła się bliżej i objęła gładkimi dłońmi jego twarz. Charczał, smużka krwi umykała z kącika ust w dół po brodzie. Łagodnym spojrzeniem spoglądał to w niebo, to na elfkę.
- Nie boli... – szepnął ze słabym uśmiechem na bladych ustach.
Próbował podnieść rękę.
- Nie ruszaj się – Almena prędko wyszperała w torbie mały fioletowy flakonik i delikatnie dźwignąwszy głowę kapłana ułożyła ją na swoich kolanach, przytykając mu otwór buteleczki do ust. – Wypij, wypij wszystko...
Jedyny lek jaki miała przy sobie. Z trudem przełykał. Healing wind... to trochę potrwa...
Przyglądała się bezradnie, jak kapłan zaciskał z bólu powieki i stękał mizernie. Spojrzał na nią mętnym wzrokiem i wziął głębszy wdech. Wciąż słyszał głuche bicie swego serca. Krew szybciej krążyła w jego żyłach, zrobiło mu się bardzo gorąco. Po czole spłynęły mu kropelki potu. Fale dreszczy raz po raz wstrząsały jego bezwładnym ciałem.

Nie chciała żeby... nie chciała, żeby zamknął oczy, żeby...

Dlaczego?

Dlaczego nie chciała?...

Z trudem obrócił lekko głowę i zamknąwszy oczy, pocałował ulotnie jej dłoń.
- Nikt nigdy...
Elfka pogładziła go czule po włosach i policzku.
- ...mnie nie... uszanował tak jak...
- Ćśśśśś... nic już nie mów...


* * *
Dlaczego nie pozwoliła mu umrzeć? Dlaczego nie chce, aby umierał...?
- Ćśśśśś.... – przytuliła go delikatnie, kiedy nie mogąc ustać na nogach osunął się na podłogę. – To nie ty, nie wierzę... Ty nie możesz umrzeć, nie przy mnie.
Udarła kawałek jego płaszcza i zatamowała krwawienie jak umiała, zabezpieczając póki co strzałę wystającą z jego ciała. Póki co nic więcej nie mogłaby zrobić.
- Nie możesz umrzeć – szepnęła, całując go w czoło i ostrożnie układając na podłodze.
Łzy umknęły jej, choć bardzo starała się je powstrzymać.
- Chcę być z tobą, pamiętasz? – uśmiechnęła się przez łzy. – Nieważne dlaczego.

To wszystko było abstrakcją. To się nie wydarzyło. Nigdy w życiu nie wypusiłaby strzały ku NIEMU, nigdy! Nawet przypadkowo! Nie! Już nie.

Zerknęła jeszcze na jego ciało, tak okropnie ciche i spokojne.
- Światło, prowadź mnie, wierzę Ci, ufam Ci, powierzam Ci moją duszę, ciało, i wszystko czym jestem! – syknęła, zaciskając chwyt na rzeźbionym łuku.
Napięła cięciwę i wypuściła tyle strzał ile zdążyła ku dłoni króla trzymającej miecz.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 25-07-2007, 13:50   #229
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
Nagie piękne kobiety klęczące u jego stup... Niejeden mężczyzna porzuciłby misję w momencie takim jak ten. Erglan do nich nie należał z prostej przyczyny. Jego rasa nie rozmnażała się gdyż była długo wieczna a co za tym idzie nie czuła popędu seksualnego. Rozejrzał się dokoła. Za wyjątkiem kobiet widział tylko wirując wokół niego szary wiatr.

"Pozory często mylą..."

Ignorując jęki, płacze i błagania ustawił sensor wzroku na wykrywanie ciepłoty ciała. Iluzja nie była na tyle doskonała aby oszukać techniczny implant. Wszystko wokoło wyglądało normalnie. Towarzysze na swoich miejscach, nałożnice przykute do łóżka zaś król stal z boku trzymając swój miecz i śmiejąc się w głos. Niebieski diabeł nic nie mówił chcąc utrzyma Artura w wierze iż trzyma go w swej pułapce.

-Nie martwcie się drogie Panie chętnie zaraz wam pomogę tylko najpierw muszę znaleźć tego przeklętego króla...-powiedział w próżnię nie patrząc na niego.

Wesołek stracił teraz czujność a to była szansa dla Erglana. Linka zdążyła już wrócić na swe miejsce po nieudanym ataku. Teraz musiało się udać. Tak szybko jak potrafił wycelował w króla. Teraz próbował jednak złapać miecz a nie jego właściciela. Jeśli zdoła mu go wyrwać iluzja powinna zostać rozproszona. Przynajmniej tak mus ię wydawało. Gdyby król jakoś uniknął ponownie ataku linkom rzuci się do walki swymi katami. Może i ma potężny oręż ale szermierz ćwiczący się w walce od kilku tysięcy lat jest dla niego zapewne godnym przeciwnikiem.

-To tylko iluzja! Otrząśniecie się- zawołał po ataku linkom bez względu na jego powodzenie choć nie wiedział czy towarzysze go usłyszą.
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Kolmyr jest offline  
Stary 25-07-2007, 13:52   #230
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Veriene omal nie wypuściła miecza z dłoni. Była zmieszana i przerażona. Zrobiła niepewnie krok do tyłu, zaciskając mocniej rękę na rękojeści. Patrzyła w twarz demonicy, wykrzywionej w sarkastycznym uśmiechu. Oczy Verene zdradzały wyraźnie jej pogardę dla wszystkich wokół. Veriene wpatrywała się w nią przerażonym wzrokiem. Demonica zaczęła się śmiać. To przepełniło czarę. Veriene rzuciła się na nią z mieczem. Chciała przebić serce tej istoty, która doprowadziła do śmierci tylu bliskich jej osób.
- To przez Ciebie musiałam uciekać - głos jej był cichy i pełny nienawiści do Verene.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172