Wielki Gie i jego kompani odnieśli kolejny znaczący sukces. Mieli sprowadzić cyrk do strażnicy, i proszę, cyrk był na miejscu. Podobnie jak wszyscy strażnicy miejscy. Nichtmachen pomyślał, że za dużo czasu spędza w pracy. Może trzeba by czasem do domu zajrzeć, który na pewno gdzieś w miasteczku był. Gdzieś tam. Na pewno.
Zadanie wykonano, ale cyrk okazał się być bardzo gadatliwy i hałaśliwy. Georga rozbolała głowa od słuchania i próby zrozumienia.
- Ej, młody! – Rzucił w zasadzie do nikogo, licząc na to, że jakiś młody tu jest i go posłucha. – Po sierdżanta trza iść z meldunkiem. A reszta... Reszta niech się zajmie tym, o czym gadają ci tu. Cokolwiek to nie jest.
Strażnik Nichtmachen wyszedł tylnymi drzwiami zaczerpnąć świeżego powietrza.