Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2019, 22:56   #13
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Dr Kot przedstawiła raport z autopsji

Na forum portalu Henryków Now! znów huczało – wydawać by się mogło nawet, że ktoś umiejętnie podtrzymuje emocje.

Wrzucano kilka memów z księdzem Marcinem w roli głównej, w tym jeden wybitnie pornograficzny okraszony napisem „Gdy tylko wspomnę Maję, to staje mi, oj staje” .

Ale pojawiły się też nowe tematy: fotka umięśnionej sylwetki chłopaka, na tle rezydencji Majki S. Chłopak wieczorkiem, za nim księżyc, na tle bramy wejściowej do rezydencji Majki. Trzymał łopatę, w taki sposób, by jej ciężar równomiernie wyrównywał się na jego ręce. Dalej kolejna fotka: ta sama sylwetka, ten sam szpadel, tak samo równomiernie rozłożony, tym razem był poranek. Twarz postaci była wypikselowana.
Pod spodem był wpis: Znacie gostka? Ja znam. To on zajebał SweetFj. Następnym razem wrzucę fotę z twarzą.

Pojawiło się też zdjęcie seksownej laski w samej bieliźnie wykonane wyraźnie przez okno, na co wskazywał kawałek futryny ujęty na focie. Twarz kobiety pozostawała w cieniu, natomiast wszelkie inne walory osłonięte cienką bielizną były dokładnie widoczne. Kobieta stała bokiem, obok niej widać było niewyraźną sylwetkę mężczyzny. Trzymał dłoń na wysokości twarzy kobiety, trudno było określić, czy gest jest pieszczotliwy, czy agresywny.
Szybko przybywało komentarzy
Ruchałbym.
Czy to rezydencja SweetFi?
Wszedłbym w nią jak gorący nóż w masło.
Co ten gostek jej robi?



Komenda policji w Henrykowie - odprawa

Karolina wbiła na odprawę, jak zwykle lekko spóźniona.
- Mam wstępny raport patolog – pomachała zszytymi kartkami. – Dr Kot prosiła, żeby przekazać szczegóły i przeprasza, że może być dopiero jutro, dziś ma sprawy rodzinne….
- Przeglądałam już, streszczę najważniejsze.

Zaczęła czytać:
„Kobieta, 29 lat, wzrost 158 cm, waga 48 kg. /.../ Implanty piersi, ślady po liposukcji. /.../ Płytkie, świeże rozcięcie na lewym łuku brwiowym, dł. ok 2 cm. Świeże złamanie kości nosa, bez zniekształcenia narządu, bez upośledzenia jego drożności./.../Ślady odbytego waginalnego stosunku płciowego, otarcia na wejściu do pochwy, pęknięcia śluzówki.
Podniosła wzrok i dodała: tu jest ręczny dopisek: ostry seks/gwałt/przedmiot?
„Brak śladów nasienia. /.../
Zmiany w narządach wewnętrznych: obrzęk mózgu, przekrwienie opony pajęczej, poszerzenie jam serca, skrzepy, stan zapalny drogach oddechowych i jelitach. /.../
Bezpośrednia przyczyna zgonu: ostra niewydolność krążenia, prawdopodobnie spowodowana uszkodzeniem ośrodków krążenia i oddychania. /…/
W toku badań toksykologicznych ujawniono obecność alkaloidów z grupy taksyn, dokładnie: taksyny B i izotaksyny B /…/


Odłożyła kartki.
- Przejrzałam też jej media społecznościowe – Karolina odwróciła laptop w stronę Komendanta, a on spojrzał na urządzenie z odrazą.
- Szłam kluczem miejsca zamieszkania – kontynuowała dziewczyna. – ma kilkoro znajomych z Henrykowa, w odpowiednimi wieku. Ci wydają się być obiecujący: Łukasz Marszałek, ma tutaj studio fitness, na fb jest sporo pozowanych selfie Majki na bieżni z nim w tle.
- Był wieczorem pod domem ofiary – dorzucił Zbyszek i pokazał zdjęcie.
- I Bartosz Pawłowski – wygląda na to, że odpowiadał za obsługę jej stron w Internecie.
- Bartosz Pawłowski? Czyżby syn Staszka? – zastanowił się Komendant. – Zmarło mu się parę lat temu… Ale pamiętam tego chudego szczyla w okularkach. Wyjechał. Nie wiedziałem, że znów tu mieszka – spojrzał z wyrzutem na Staszic, jakby to była jej wina.

Komendant Grybucha długo oglądał też dostarczone mu przez aspiranta Szmidta zdjęcia. Nie były najlepszej jakości – wyglądało na to, że IPhonem posługiwało się dziecko, nie raczej jakaś starsza osoba – dziś przecież dzieci umiały już klikać, zanim nauczyły się chodzić. Zadęcia były nieostre, rozmazane – jakby fotografujący machał ręką, do tego dochodziło słabe oświetlenie. Podobno dla IPhone słabe światło nie powinno być problemem, ale tu najwyraźniej było.
- Sama młodzież… - potrząsnął głową z niezadowoleniem. – Ty powinieneś ich znać, albo raczej nawet Zbyszek.

Zbyszek wyprężył się, jakby wywołany do odpowiedzi.
- E.. panie Komendancie.. tak sprawa jest. Bo w sumie nie wiem…
- No
– Grybucha zachęcił młodego.
- Dzwonił do mnie starszy aspirant Adam Jabłoński, z Komendy Głównej, z wydziału do spraw cyberprzestępczości. Chciał, żeby mu podesłać te foty… no tak, nieoficjalnie po przyjacielsku.
- No? – zadziwiające, ile emocji można oddać jednym „no”. Teraz było wyraźnie słuchać mroźne zaciekawienie.
- No i zapomniałem jego maila. – Zbyszek był już czerwony po same uszy. – Więc sprawdziłem na stronie komendy głównej i na tamten mail napisałem, czy to na ten mail mogę słać, czy mi poda tamten. No więc napisał… w skrócie napisał, że to chyba pomyłka.
- Masz więcej szczęścia niż rozumu
– zawyrokował Komendant - Młody jesteś , więc do aktów tego nie wpiszę. A powinienem.
Karolina dodała: – Posprawdzam te maile, nagrania rozmowy… może coś z tego wyjdzie.


Lucja


Lucja spała spokojnie, zadziwiająco spokojnie jak na okoliczności, oraz ilość pizzy z boczkiem, którą objadła się na noc. Rozważała nawet, czy nie popić jej czymś ułatwiającym trawienie, ale uznała, że to przeginka.

Wstała całkiem wypoczęta. Pod oknem usłyszała jakieś poruszenie, ludzie zbierali się i coś komentowali. Wyjrzała.

Pokazywali sobie coś na ścianie pod jej oknem, na części twarzy było rozbawienie, na innych - oburzenie. Wychyliła się, ale nic nie zobaczyła. Ktoś za to zobaczył ją, ktoś wskazał ja palcem, ktoś inny gwizdnął przeciągle.
Ubrała się szybko i zeszła na dół - teraz napis namazany sprejem pod jej oknem ukazał się w pełnej okazałości: Lucja tu Twój Księciunio. Kocham Cię.
Zatrzęsło nią z oburzenia, ale nie miała czasu na zamazywanie napisu, spieszyła się do remizy.

Kiedy weszła, miała wrażenie że wszyscy gapią się na nią. Może serio się gapili? A może to było tylko złudzenie?
- Ktoś na ciebie czeka – szef posterunku Marek Sikorski popatrzyła na nią z obawa i troską. Wskazał drzwi swojej kanciapy , nazywanej szumnie „biurem” – W co ty się wplatałaś, dziecko? Chcesz pogadać, czy raczej… - wykonał nieokreślony ruch ręką i dokończył cicho: - Powiedzieć, że wzięłaś dzień urlopu?

I co teraz?


Szmidt


Mirek twierdził, że żadnych ingerencji w IPhonea nie było.
- Wiesz, on był używany tylko jako aparat. Nie miał hasła ani żadnych kontaktów, nic. Jakby ktoś go wyciągnął z pudełka, cyknął zdjęcia, nagrał film. Jedno jest dziwne – żeby zrobić takie złe zdjęcia tym modelem, trzeba się bardzo postarać. Nie wiem, ale tak to wygląda, jakby ktoś specjalnie nim machał. Może był naćpany? A może nie chciał, żeby było widać, kto jest na zdjęciach? Wiesz, takie pseudo-artystyczne sranie w banie. Performens.


Komenda Policji w Henrykowie, odprawa cd.


- Kojarzę chyba tą – Komisarz pochylił się z dużą, filatelistyczną lupą nad jednym ze zdjęć. Wskazał blondynkę w ciemnej sukience. – Na obchodach dnia strażaka ją spotkaliśmy.. tylko jedna dziewczyna była, wręczała kwiaty, czy coś… nie, taka mała z warkoczykami wręczała, wnuczka Stacha, a ta zjeżdżała po rurze i oprowadzała. Łucja. Łucja z Lammermooru – zanucił coś, czego Kamil nie rozpoznał. - Łucja jakaśtam. Z remizy. Podjedziesz tam.

Kamil skinął głową.

- Tylko tyle? – Grybucha rzucił na biurko wydrukowane zdjęcia i popatrzył na aspiranta. – Słyszałem, że był też film. Przynieś pada i pokaż – Komisarz był miłośnikiem oryginalnego Star Treka. Nigdy nie przekonał się do słowa „tablet”.

Wbił spojrzenie w Kamila.


Ks. Marcin Frygiel


Spał niespokojnie, alkohol krążył w żyłach. Wspomnienie nakładały się na siebie i mieszały: klęcząca przed nim Majka, groźne oblicze księdza proboszcza, wredne oczka Igora, ręka mężczyzny zderzająca się z twarzą kobiety… Rzucił się nerwowo w pościeli.

- Nie! – krzyknęła dziewczyna, on stał nieco z boku, ukryty za grubą kotarą, ale przysiągłby, że był to głos Majki.
- Nie, zostaw mnie! – krzyknęła znowu, a on – po chwili szamotania się z ciężką zasłoną – wpadł do pomieszczenia. Zdążył zauważyć, jak dziewczyna leci do przodu, jakby popchnięta lub uderzona przez kogoś i wpada na stojący pod ścianą wysoki sekretarzyk. Uderza w niego twarzą, a potem odbija się, jakby sekretarzyk był z pianki, lub gumy.
Śmiała się. Głośno. Histerycznie.
A potem ktoś wyłączył Marcinowi światło.



Tym razem nie obudził się jak zwykle 15 po 5. Obudziło go walenie w drzwi.
- Otwieraj ! Otwieraj natychmiast!
Zdziwił się, nigdy nie zamykał drzwi do swojego pokoju. Sądził nawet, że nie ma do nich klucza. Ale był – tkwił w zamku od środka. Bół rozsadzał mu głowę a kwaśny zapach lekko przetrawionego alkoholu wypełniał pomieszczenie.

Otworzy?


Łukasz


Noc u Grześka przebiegła spokojnie. Ponieważ obaj promowali zdrowy styl życia, to nawet piwa nie obalili. Spali spokojnie jak dwa – elegancko wyrzeźbione – niemowlaki. Żadnemu nic się nie śniło.

Rano Łukasz pożegnał się z kolegą i udał do swojego klubu. W skrzynce nie było listu, który zostawił dla szantażysty. Zamiast tego znalazł wydrukowane na kartce: luknij lukas na forum Henryków Now!

Więc luknął. Znalazł swoja fotę a pod nią sporo wpisów:
Morderca!
Znam tego złamasa, więc on nie zna dnia ani godziny.
Dawaj mordę mordercy!!


Nie wyglądało to dobrze. Postanowił wrócić do domu, gorączkowo zastanawiając się, jak wybrnąć z sytuacji. Iść na policję? Co powie? Zapłacić? Nawet jakby tyle skołował, to jak zapłacić? A ja będą chcieli więcej? Czytał o szantażystach, wielu znanym sportowcem to się przytrafiało. A z drugiej strony: jeśli serio ktoś uzna, że to on, i będzie chciał mu przypierdzielić? Jednemu, czy dwu da radę bez problemu, ale jak będzie ich więcej? Przetrącą mu coś, wypadnie z obiegu…, tylu sportowcom kontuzje niszczyły karierę…
I jeszcze ta nocna wizyta…. Nie było dobrze.

Do jego bloku nie było już daleko, kiedy zauważył wielki napis na murze./ Był pewien, że wczoraj go nie było, ale też starał się nie nakręcać - nie mogło chodzić o niego, przecież w gazecie pisali, ze Majka została otruta. Nie żeby osobiście czytał, ale tak ludzie na dzielni gadali.

Wszedł powoli do mieszkania. Wszystko wyglądało tutaj jak zwykle, nic się nie zmieniło od wczoraj. Zaczął przygotowywać obiad, kiedy usłyszał energiczne pukanie do drzwi.

Otworzyć? Czy raczej wyjść oknem? Szantażysta? Policja? Napakowane dresy z bejsbolami? Co teraz?


Bartosz


Bartosz obudził się w ciepłych objęciach Basi. Był wypoczęty, zrelaksowany i spełniony. Przez dłuższą chwilę pozwolił sobie na wspominki wydarzeń minionej nocy. Nie był specjalnie towarzyski a miał normalne potrzeby mężczyzny w pełni sił witalnych. Bardzo przyjemne było, że znalazł kobietę, która z dużym zaangażowaniem mu te potrzeby zaspokajała. Bardzo przyjemne.

Doświadczenie Bartosza z kobietami nie było duże, ale miał świadomość, ze kobiety poza nieskrępowanym niczym seksem wymagają zwykle więcej. Jakiegoś zaangażowania, opieki, deklaracji, dzieci.. i innych drobiazgów. Bartosz miał bolesną świadomość, że nie planuje zapewniać Basi tego wszystkiego. Przez spełnienie zaczęły , powoli, przebijać inne uczucia: niepewność, w kwestii tego, co naobiecywał dziewczynie, oraz poczucie winy. Nie był kompletnie nieczuły, nie chciał nikogo krzywdzić ani grać na niczyich uczuciach. A właśnie to robił. Miał też irracjonalne uczucie, że w jakiś sposób zdradza Majkę. Pamięć o niej. Jej przyjaźń i szacunek, którym go darzyła. Zawodzi jej zaufanie. Nie wiedział, czemu tak czuje, ale tak było.

- Muszę… popracować – mruknął do Basi i wrócił na swoje piętro.

Otwierał drzwi, kiedy zaczepił go starszy sąsiad z naprzeciwka.
- A wiesz, młodzieńcze, że służby cię szukały, he? – zagaił bez przywitania.
- Jakie służby? – zapytał, kompletnie zaskoczony. Liczniki spisywali? A może gazownia?
- Policja Obywatelska – poinformował go staruszek a potem zmitygował sam siebie: - Teraz tylko policja. Stukali, ale cię nie było. Nie powiedziałem, że pannę odwiedzasz, choć to nie była obyczajówka. Jak mniemam. No, ale ona niezamężna, ty wolny, co to obyczajówkę może obchodzić?
- Zostawili coś? Wezwanie jakieś?

- Nie, nic. Tylko stukał, a jak zapytałem, jak mogę pomóc, to powiedział, ze jest z policji. No, ale ja tego nie wiem, nie miał munduru, kiedyś to Milicja inaczej się ubierała, nie do pomyślenia było, żeby po cywilnemu chodzić. No, chyba żeby porucznik Borewicz, ale on…

Bartosz nie słuchał dalej, ukłonił się i zniknął za swoimi drzwiami.

Co teraz? Ustalili, że to on dzwonił? Znaleźli jego zdjęcia z imprezy? Ktoś go widział? Zgłosić się samemu, czy poczekać. No i najważniejsze – co to w ogóle była policja? No a jeśli nie oni, to kto?
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 14-03-2019 o 23:01.
kanna jest offline